Udało mi się dość szybko skończyć drugą minidioramkę do oddziału dire wolves. Tematem, oczywiście, był kolejny wilkołak. Niestety, w swojej kolekcji nie posiadam kolejnego wzoru wilkołaka, zbliżonego wyglądem do wcześniej pomalowanego. Musiałem wykorzystać miniaturkę, która opisywana w katalogach była jako Gigantyczny Wilkołak. Trochę żałuję, bo nie należy ona do moich ulubionych.
Malowanie było dość szybkie, pewnie ze względu na niezbyt wymagający schemat kolorystyczny i bardzo mało szczegółową figurkę wilkołaka. Bez bicia przyznaję się do wykorzystania drybrusha w niemal całym procesie malowania, tyle że robiłem go z czterech, a w niektórych miejscach pięciu warstw. Szczególną uwagę poświęciłem paszczy potwora, która jest chyba jedynym fragmentem miniaturki naprawdę wzbudzającym uwagę (no, poza siurkiem, obecnie GW nie pozwala sobie na takie detale anatomii). Uzupełniająca minidioramkę postać przerażonego rycerza, to w rzeczywistości Upadły Poszukiwacz Przygód, z bardzo starego zestawu GW ze smokiem skalistym (Rock Dragon). Żeby trochę bardziej powiązać całość z resztą armii, dostał fragment kaptura w kolorze purpury.
Skałki wykonane z korka, malowane kilkoma warstwami kolorów w odcieniach szarości i brązów, z naniesionymi punktowo drobnymi washami mocno rozcieńczonego washa w kolorze zielonym.
A na zakończenie, pozwolę sobie dodać, że nowy wygląd i funkcjonalność panelu administracyjnego blogspota ssie... jest do dupy.
I just finished second minidiorama for my direwolves unit. Main theme - second werewolf of course. Unfortunately, I don't have another old miniature of werewolf by GW (there were two poses if I remember correctly) so I had to satisfy myself with old Giant Werewolf miniature. It's a pity as I don't really like that one...
Painting was relatively fast, probably due to not overly complicated color scheme and really old-school sculpt of the werewolf. Ok, I' confess - almost whole monster was drybrushed. I used four layers of different colors, five on some areas, but still - it was drybrush. I spent a little more time on gaping maw of the giant wolf, as it is the only "eye-catching" area of this figure (ok, maybe there is a second one too, one which is not so openly presented in current GW miniatures). Second figure, scared knight trying to crawl away from impending doom, is in reality Fallen Adventurer from very old GW Rock Dragon set. To tie this minidio with the rest of the army, fallen knight got some purple on his clothes. Rocks are made from cork, painted with few layers of greys and browns, with some areas pinwashed with dilluted green wash.
And let me tell You - new blogspot features and look suck ass...
No więcej już się chyba nie da wycisnąć z tych modeli. :) Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńNieźle hałasuje ta bestia ...
OdpowiedzUsuńPozwoliłem sobie przerzucić Twój komentarz z onet'u do blogspota (tu lepiej widać fotki). Lakier okazał się rzeczywiście felerny jednostkowo (przeterminowany)?
Tak teraz patrzac na zdjecia mysle ze cos jeszcze jednak mozna byloby wycisnac z tego wilkolaka, strasznie plaski jest. oczywiscie, figurka pozostawia wiele do zyczenia ale chyba moglem go lepiej pomalowac.
OdpowiedzUsuńA co do lakieru... Mam wrazenie, ze minuta porzadnego wstrzasania to za malo dla tego lakieru. Macham nim teraz dwie, trzy minuty i jest znacznie lepiej, choc jeszcze nie idealnie. Figurki wilkolaka i rycerzy normanskich nie byly jeszcze matowione.
Fajna mini-dioramka. Ten czołgający się typ ma naprawdę czaszki w oczach :) Super!
OdpowiedzUsuńCzołgający się typ jest, zdaje mi się od kompletu, ze smokiem i złodziejami skarbu...
OdpowiedzUsuńSi senor:)
Usuń