piątek, 28 lutego 2014

Czwarty patriota | Fourth Patriot


Czwarta, malowana na zamówienie, figurka amerykańskiego patrioty. Jest jedną z dwóch, które najbardziej podobają mi się w całym sześciofigurkowym zestawie. Podobnie jak w przypadku wczorajszego minutemana, tak i ten nosi swoje normalne, cywilne ciuchy, uzupełnione wojskowymi dodatkami. 

Fourth commissioned miniature of the American Patriot. One of the two miniatures in whole set of "Northern Militia Firing Line" by Perrys, which I like the most. As with yesterday's minuteman, this one is wearing his civilian clothes and some basic military gear, like canteen and ammo pouch.














czwartek, 27 lutego 2014

Trzeci amerykański strzelec | Third American militiaman

Trzecia z zamówionych figurek, amerykański milicjant z jakiegoś północnego stanu. Jego umundurowanie to mieszanina ciuchów cywilnych i wojskowego wyposażenia - posiada zwłaszcza to, które łatwo było wyprodukować lokalnie. Standardowa manierka, chlebak (aczkolwiek raczej nie do noszenia granatów), ładownica. Wybitnie cywilnej proweniencji jest także zrolowany koc, niesiony na plecach.
Podobnie jak pokazywane wcześniej figurki (pierwsza i druga) miniaturka produkcji braci Perry.

Third of the commissioned miniatures, American militiaman from one of the Northern states. His uniform was a strange mix of civilian and army clothes and gear - especially items easy to produce locally and easy to manufacture - canteen, linen bag, ammo pouch. Rolled blanket is distinctively civilian too, military one should be rolled into backpack.
As with previously shown two miniatures (first and second) this one is produced by Perry Miniatures.






środa, 26 lutego 2014

Drugi amerykański patriota | Second American patriot

Druga z figurek amerykańskich milicjantów i rangerów, malowanych na zamówienie. Podobnie jak poprzednia, pochodzi z zestawu "Milicja stanów północnych" produkcji Perry Miniatures. Dzieli, rzecz jasna, wszelkie zalety i wady omówione we wpisie przy poprzednim milicjancie. Muszę jednak powiedzieć, że - generalnie - figurki Perrych są fajne. Mają w sobie klimat, który mi odpowiada. Gdyby jeszcze tylko broń była lepiej zrobiona...

Second of the miniatures of American militiamen and rangers, painted for commission. As with the previously shown minuteman, it comes from the "Militia, northern states, firing line" set by Perry Miniatures. It shares, obviously, all lows and highs which I described in the description of the first miniature. I'd like to add though, that I - generally - like Perrys' figures. They have a kind of soul, a feeling... which I like. If only weapons were better...






wtorek, 25 lutego 2014

Kolejny Easterling | Another Easterling


Trzeci i - jak na razie - ostatni z dotychczas pomalowanych Easterlingów mojego brata. Podobnie jak łucznik pokazywany tydzień temu, opończa pomalowana jest nie scab red, lecz ruby red. Ostatecznie jednak reszta wschodnich sojuszników Saurona będzie miała szaty malowane pierwszym z tych kolorów, tak jak pierwszy żołnierz uzbrojony w miecz.
Figurka plastikowa, widać to - moim zdaniem niestety - głównie po strzale, zdecydowanie zbyt grubej. Podoba mi się za to, i to bardzo, nietypowy kołczan.

Third and so far the last of the painted Easterlings of my brother Mormeg. As with the bowman which has been shown one week ago, cloth is painted with ruby red paint, not scab red as the swordsman was. Finally Mormeg has decided to use scab red though so the next miniatures will be painted with this paint.
Miniature itself is clearly plastic one, which is clearly visible when looking at the arrow - unfortunately it is way out of scale... I really like the quivier though.








poniedziałek, 24 lutego 2014

Amerykański milicjant | American Minuteman


Pierwsza z dwunastu figurek amerykańskich milicjantów i rangerów z okresu amerykańskiej wojny o niepodległość produkcji Perry Miniatures, jakie pomalowałem w ramach zlecenia. Figurki braci Perrych mają wiele uroku - prawdziwa skala 28 mm, nieco oldskulowa rzeźba (co na łamach tego bloga uważane jest za zaletę), metal. Niestety, w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. O pomstę do nieba wołają karabiny i muszkiety całej dwunastki - pogięte (tu jeszcze zazwyczaj można coś zrobić), miejscami źle odlane, z ledwie zaznaczonymi - albo i nie zaznaczonymi - detalami łoża. Drugim takim elementem szwankującym na zdecydowanej większości figurek są manierki, na których otaczające je paski są, nazwijmy to delikatnie, mocno niedookreślone.
Ale nie o tym chciałem pisać. Pokazywana figurka pochodzi z zestawu AW175, czyli jest to milicja stanów północnych. Zgodnie z życzeniem zamawiającego pomalowałem je w historycznie właściwe kolory, jednak - ponieważ miniaturki Perrych cierpią na pewne braki detali - są to bardziej minutemani, członkowie oddziałów samoobrony. Nie byli oni zrzeszeni w oddziałach milicji, która posiadała - przynajmniej w teorii - jednolite w ramach oddziału umundurowanie i wyposażenie. Tworzyli odrębne jednostki, zazwyczaj o mocno przeciętnych wartościach bojowych i wyposażeniu składającym się z mieszanki sprzętu wojskowego (w mniejszości) i cywilnego (w większości). I tak też zostali pomalowani.


First of the twelve commissioned miniatures of American militiamen and rangers from the period of American War of Independence. Figures are produced by Perry Miniatures. They have some lovely aspects - true 28 mm scale, old school sculpt (which is a big yes on this blog), casted in metal. But... well... there are some ugly facts too. All weapons are really shitty. Bended (fortunately most of the barrels were easy to straighten up), sometimes poorly casted, with almost invisible details of the gun cradle. Second thing which were really badly casted on almost all miniatures were canteens - especially belts were as made by a drunkard.
Miniature visible next to this note comes from AW175 set - Northern Militia Firing Line. According to the wish of the orderer all are painted in historical colors but... as the miniatures lack some details of the uniforms... I painted them more like a minutemen, men from self-defence unit. They were not part of the militia regiments, which were homogenously uniformed (in the theory, that's it). Minutemen formed own units, usually of dubious fightning qualities, armed and geared in the mix of military and civilian uniforms, cloths and items.







piątek, 21 lutego 2014

Z otchłani czasu: Rycerze (część I) | From the abyss of time: Knights (part I)

Rycerze
Rycerze to szybkie maszyny bojowe, mające ok. 10 do 13 metrów wysokości, kontrolowane przez pojedyńczego wojownika. Walczą one na polach bitew Herezji Horusa w armiach zarówno eldarów, jak i ludzi. Rekrutuje się ich na dzikich światach, gdzie mniejsze wersje tych maszyn wykorzystywane są przy hodowli potęznych megazaurów. Rycerze stają do walki obok innych przedstawicieli ich szlachetnych rodów. Dzięki zamontowanym na hełmach lancom psionicznym i uderzeniowym, spojrzenie rycerza niesie śmierć jego wrogom.

Stworzenie eldarskich rycerzy
Na długo przed nastaniem Mrocznego Wieku Technologii, statki-zasiewniki eldarów odwiedziły liczne, lecz pozbawione życia planety. Poddano je długotrwałemu procesowi terraformowania, a następnie wyposażono w składniki niezbędne do podtrzymywania życia. Plan eldarów przewidywał stworzenie nowych światów, nadających się do kolonizacji za tysiące lat. Światy te eldarowie znali pod nazwą Lilaethan, czyli Światy Dziewicze.

Kiedy cywilizacja eldarska dążyła ku upadkowi, grupy eldarów odrzuciły łatwe życie pełne dekadencji, oferowane przez Chaos, i opuściły rodzinne planety w serii migracji, nazwanych przez nich Eksodusem. Od tego czasu nazywali siebie Eksodytami. Grupy te dotarły w rozmaite zakątki galaktyki i skoloniziwały Lilaethan, pragnąc uniknąć straszliwego końca swych pobratymców, przewidzianego przez nich w jasnowidzeniach. Po przybyciu na planety przeznaczenia, Eksodyci podzielili się na klany, na których czele stanęła elita wojowników.

Do Eksodytów przyłączali się przedstawiciele wszystkich warstw społeczeństwa eldarów, wszystkich ich łączyła jednak determinacja i potężna wola przeżycia. Eksodyci od dawna dostrzegali, jak niebezpieczny jest hedonizm i folgowanie swym pragnieniom. Celowo wybierali światy, na których czekało ich życie trudne i niebezpieczne, pełne pracy i wyrzeczeń. Warunki życia mocno przytłumiły leżące w charakterze eldarów zamiłowanie do silnych emocji i wrodzony im intelekt, rzeczywiście pozwalając im przetrwać Upadek. Pośród Eksodytów skłonność do życia pełnego emocji wyraża się poprzez niezwykle silną lojalność wobec klanu i determinację w osiąganiu wyznaczonych celów.

Życie na Dziewiczych Światach było, rzeczywiście, bezustanną walką o przetrwanie. By lepiej radzić sobie z trudnymi warunkami życia, Eksodyci przebudowali przywiezione ze sobą zgrabne, smukłe machiny bojowe, tworząc z nich wysokie maszyny kroczące, w kokpitach których mogli przemierzać przestrzenie nowych światów. Rządząca klasa elitarnych wojowników stopniowo przyjęła system społeczny oparty na statusie i honorze, stając się Eldarskimi Rycerzami. Zamieszkujący wysokie wieże Rycerze postawili sobie za cel przyspieszenie ewolucji planet i stworzenie życia i porządku w miejsce pierwotnego chaosu.

Po Upadku Eldarów, światostatki odszukały kolonistów, oferując im miejsca na swoich pokładach. Eksodyci chłodno odpowiedzieli swym pobratymcom, że wolą zostać w miejscach, gdzie życie jest proste choć surowe, a niebezpieczeństwa jasno widoczne. Choć światostatki i kolonie Eksodytów handlują między sobą, Eksodyci nadal utrzymują, że łatwe życie na pokładach światostatków jest niebezpiecznie podobne do tego, które doprowadziło ich rasę do zguby.

By prowadzić handel żywnością ze światostatkami, oceany światów Eksodytów zaszczepiono algami, tworzącymi rozległe, pływające, zielone pola. Algi te i bujna zieleń prymitywnych dżungli dostarczały pożywienia stadom łagodnych zwierząt, podobnych do brontozaurów, a nazywanych megazaurami. Za pomocą klonowania i inżynierii genetycznej stworzyli je Rycerze. Megazaury dostarczały, z kolei, bogatej w proteiny żywności dla statkoświatów. Opiekę nad stadami zwierząt sprawowali Rycerze, pilotujący swe maszyny. Chronili oni megazaury przed drapieżnikami i pędzili je z miejsca na miejsca na wypas. Czasami, Rycerze różnych klanów ścierali się z powodu dostępu do wodopojów lub ze względu na jakieś nieporozumienia graniczne. Walka była jednak niemal zrytualizowana, miała na celu bardziej szlifowanie umiejętności kombatantów, niż rozlew krwi.

Nadejście człowieka
W czasie Mrocznego Wieku Technologii, zwiadowcy z Ziemi przemierzali otchłanie galaktyki, szukając planet nadających się do wykorzystania w roli światów rolniczych, dostarczających żywności światom-rojom Ludzkości. Skopiowali oni techniki hodowli zwierząt, wykorzystywane przez Rycerzy Eldarów, żyjących na niektórych spośród odkrytych planet. W owych czasach, zwanych przez Eksodytów, Nadejściem człowieka, eldarzy i ludzie starli się w serii krwawych wojen, gdyż Eldarscy Rycerze bronili swych domostw przed zakusami najeźdźców.

Kiedy w trakcie Wieku Swar planety takie utraciły kontakt z cywilizacją człowieka, przekształciły się w dzikie światy. Na planetach zamieszkanych przez ludzi wykształciła się warstwa arystokratów-wojowników, odzwierciedlenie klanów eldarów. Na wielu światach eldarzy ponownie rzucili się do walki, chcąc odzyskać utracone ziemie. Dało to początek długotrwałym rajdom i najazdom, skierowanym zarówno przeciwko ludziom, jak i rywalizującym ze sobą klanom. Bogactwo szlacheckich rodów ludzkich i eldarskich klanów było bezpośrednio związane z liczebnością stad, stąd też olbrzymą część starć stanowiły próby zagarnięcia stad wrogów. Liczba megazaurów znacznie zmalała, jednak ich wartość jeszcze wzrosła, gdyż były one jedynym źródłem łatwo dostępnego pożywienia.

Podczas gdy eldarzy dzielili się w ramach klanu obowiązkami po równo, szlachta ludzi narzuciła system feudalny. Stadami zajmowali się ludzie należący do podklasy Pastuchów, gdyż szlachcice nie chcieli hańbić się pracą tego rodzaju. Machiny kroczące Pastuchów były nieuzbrojone, gdyż zabraniało tego prawo, choć praktycznie bez przerwy groziło im niebezpieczeństwo ze strony drapieżników i nieprzyjaciół. Wskutek takiego prawa, Pastuchowie zmuszeni byli polegać, w sprawach ochrony, na rycerskiej szlachcie. Niwelowało to także możliwość jakiejkolwiek skutecznej rewolty.

Każdy z rodów mógł stanąć do walki wystawiając nie tylko szlachtę, lecz również znaczną liczbę zbrojnych, zarówno konnych, jak i pieszych. Ich wyposażenie przypominało sprzęt Planetarnych Sił Obronnych i jednostek Gwardii Imperialnej w Imperium, choć posiadali oni znacznie mniej broni ciężkiej. Kiedy szlachcic był już zbyt stary, by brać udział w walkach związanych z najazdami lub uczestniczyć w zwarciach wręcz w bitwach, oddawał swój pancerz najstarszemu synowi, a sam zakładał pancerz Strażnika. To właśnie oni stanowili najbardziej wytrzymały element sił szlacheckich rodów, zazwyczaj broniąc ich siedzib lub chroniąc Pasterzy.

Na wielu światach grupy rzemieślników i techników stały się najważniejszymi spośród poddanych szlachty. Początkowo do ich zadań należało, po prostu, dbanie o kroczące pancerze Rycerzy, wkrótce jednak zjednoczyli się, grożąc odmową usług każdemu panu, który nie chciał słuchać ich słów. Ze względu na połowiczną znajomość zapomnianych technologii, utworzyli rodzaj kasty kapłańskiej, przybierając nazwę Zakrystianów. Wraz z wzrostem swej potęgi, wzięli na siebie rozstrzyganie sporów pomiędzy rodami, dbając o to, by ich członkowie nie wyrżnęli się wzajemnie. Niebezpieczeństwo naturalne dla światów, na jakich żyli, oznaczało, że Rycerze nie mogli przetrwać wojen pełnych ludobójstw, prowadzących do całkowitego wyniszczenia. Z tego właśnie powodu konieczne było odwołanie się do tradycji rycerskich, za pomocą których rozstrzygano sprawy sporne. W końcu Zakrystianie z wielu światów zrytualizowali znaczenie cnót Honoru, Obowiązku i Odwagi, po czym przekazywali je z pokolenia na pokolenie. Szlachta, która przyjęła te cnoty, zaczęła określać się mianem Rycerstwa.

Oprócz zagrożenia ze strony wrogich rodów, Rycerstwo musiało nieustannie zwalczać zwinne karnozaury, polujące na stadne megazaury. Polowanie na te drapieżniki rozwijało umiejętności Rycerzy, doprowadzając je do granic artyzmu, przygotowując ich na okresy gwałtownej aktywności Osnowy, tworzące potworne, zmutowane bestie. Po zauważeniu takiego potwora cała szlachta wyruszała na wyprawę, której celem było odszukanie i zniszczenie tego monstrum, nim zdoła zatruć ziemię.

Część I tekstu zamieszczonego w 126. numerze White Dwarfa, napisanego przez Andy'ego Chambersa, traktującego o Rycerzach w grze "Epic".  Czerwiec 1990.

The Knights
Knights are fast-moving powerful war machines, thirty to forty feet tall and controlled by a single warrior, that fight on the battlefields of the Horus Heresy in the service of both Eldar and Human armies. Recruited from feral worlds where lesser versions of these machines are used to herd mighty Megasaurs, Knights take to the field of war alongside other members of their noble families. With their devastating visor-mounted psychic and shock lances, the mere gaze of a Knight can bring death to its enemies.

The birth of the Eldar Knights
Long before the Dark Age of Technology, numerous barren as planets were visited by Eldar seed ships. These inhospitable worlds were prepared for the long process of terraforming and then seeded with the essential ingredients to sustain of life. The Eldar plan was to create new worlds to colonize in thousands of years time. These worlds were known to the Eldar as Lilaethan or Maiden Worlds.

As their civilisation neared its collapse, a number of Eldar groups denounced the easy decadence offered by Chaos and abandoned the homeworlds in a series of migrations they called the Exodus, referring to themselves as Exodites. These groups travelled far away and colonized the Lilaethan, determined to escape the terrible fall of their a race that they had foreseen. On their arrival, the Exodites split into individual clans each led by a warrior elite.

Those who joined the Exodus came from all levels of Eldar society but were united in their determination and powerful will to survive. The Exodites were a group which had long been aware of the dangers of indulgence and hedonism; by choice, they selected worlds where their life would be hard so as to avoid the trap of sloth. To a great extent, this suppressed the natural Eldar character of intense emotion and intellect, and did indeed save them from the Fall. Among the Exodites, the intensity of the Eldar nature is expressed as a powerful loyalty to their individual clans and a strong determination to achieve their objectives.

The struggle for survival on these worlds was indeed grim. To enable them to deal with the harsh conditions, the Exodites converted the sleek war machines they had brought with them into tall walkers which they piloted across their new planets, tending the virgin worlds. The ruling warrior Elite gradually developed a system of status and honour which brought about the society now known as the Eldar Knights. Dwelling in tall keeps, the Knights strove to hasten the planets' evolution and bring life and order out of the primeval maelstrom.

After the Eldar Fall, the craftworlds sought out the colonists to offer them a place on board. The Exodites coldly told their craftworld brethren that they preferred to stay where life was simple if harsh, and the dangers were obvious. Though the craftworlds and Exodite colonies trade with one another, the Exodites still maintain that the easy lifestyle on the craftworlds is dangerously close to that which brought the downfall of their race.

In order to produce the food necessary to trade with the craftworlds, the oceans of the planets were seeded with algae to form vast floating weed beds. These weed beds and the lush vegetation of the primitive jungles provided nourishment for docile brontosaurus-like herd beasts called Megasaurs created by the Knights through cloning and genetic engineering. The Megasaurs in turn provided protein-rich food for the craftworlds. The herds were shepherded by the Knights in their machine-bodies, protecting the Megasaurs from predators and moving them from place to place to feed. On occasion, the Knights of different clans would clash over watering rights or border disputes, though combat took an almost ritualised form intended more to hone the Knights' skills than bring about bloodshed.

The coming of Men
During the Dark Age of Technology, scouts from Earth travelled far through the galaxy seeking planets to be used as agricultural worlds to provide food for the huge hiveworlds of Humanity. They copied the farming techniques used by the Eldar Knights already living on some of the worlds discovered. In a period referred to by the Exodites as The Coming of Men, the Eldar and Human colonists clashed in a series of bloody wars as the Eldar Knights sought to protect their homes from the interlopers.

When these planets were cut off in the Age of Strife, they became feral worlds. A warrior aristocracy grew up on the Human worlds, mimicking the lifestyle of the Eldar clans. On many worlds, the Eldar clans resurged to win back the lands they had lost and settled into a pattern of battling and raiding both against the Humans and each other. The wealth of the noble Human houses and Eldar clans was based on their herds and much herd-raiding went on. The herds were greatly reduced in size, but, as the only readily available food source, were just as important.

While the Eldar shared their duties equally throughout the clan, the Human nobility enforced a feudal system on those below them. A sub-class of Drovers looked after the herds, as the nobles would not soil their hands with such work. The Drovers' walkers were not, by law, armed with weapons even though they lived in constant danger from raiders and predators. This ensured that the Drovers had to rely on the Knights of the nobility for protection and nullified any chance of revolt.

As well as the nobles, each house could field large numbers of men at arms, either mounted on horses or on foot. These were equipped much like Planetary Defence Force and Imperial Guard units elsewhere in the Imperium, though with not nearly as many heavy weapons. When the nobles grew too old to carry on fighting in the harry and slash of raiding or the swirling melee of battle they would give their armour to their eldest son and take instead the armour of a Warden. Wardens formed the steadiest element within the noble houses, usually found defending the keep or protecting the Drovers.

On many of the worlds, groups of artificers and technicians became the most important of the nobles' subjects. They initially simply maintained the Knights for the nobles but soon learnt to speak with one voice, threatening to withdraw their services from any Lord who failed to take heed. They styled themselves as a priesthood for the half forgotten mysteries of technology and were called Sacristans. As their power grew, they arbitrated between the different houses to ensure they did not wipe one another out in bitter feuds. The ever-present dangers of their worlds meant the Knights could not survive wars of attrition and genocide, and this necessitated the use of chivalric values to settle disputes. Eventually the Sacristans on many worlds ritualised the virtues of Honour, Duty and Valour and passed on these traditions from generation to generation. With the acceptance of these values the nobles became known as The Chivalry.

In addition to the threat posed by hostile houses, the Chivalry had to fight constant battles against swift Carnosaurs which preyed upon the herds. Hunting the Carnosaurs honed their fighting skills to a deadly art, preparing them for the periods of violent warp activity which created monstrous mutated beasts. When such a beast was sighted, all the Chivalry would go on quests to seek out and destroy the creature before it tainted the land.

First part of the text from White Dwarf Issue 126th, written by Andy Chambers. Full article describes Knights in the "Epic" game. June 1990.


czwartek, 20 lutego 2014

Ostatni berzerker | The last berzerker


Trzynasty i ostatni z oddziału berzerkerów Czarnego Legionu. To chyba jeden z najdłużej malowanych przeze mnie oddziałów - od początku do końca ponad dziesięć lat. Oczywiście, jakieś koło dziewięciu z nich nic nie robiłem przy tym oddziałku. A sama figurka... Malowana już po sklejeniu, co przyprawiło mi parę kolejnych siwych włosów, nie przemyślałem bowiem zanadto pozy... Zdecydowanie nie ułatwiała malowania. Czaszki na pancerzu potraktowałem mocno ulgowo - nie bawiłem się w naturalne kolory kości, postanowiłem pomalować je mocno kontrastowo w kolorach jasnych szarości.

Thirteenth and last of the berzerkers of my Black Legion. This unit, as a whole, was one of my longest painting projects I think, running from the start to the end for about ten years. Of course, I didn't put a brush to berzerkers at all for about nine of these years...

Miniature was painted after being built, which certainly made my head a little more grey because some parts of the figure were extremaly hard to paint. Skulls on armour are painted in a strongly contrasting dark and light greys, not in my usual natural bone colors.







wtorek, 18 lutego 2014

Łucznik Easterlingów | Easterling bowman

Druga z figurek Easterlingów, sprzymierzeńców Saurona z krain Wschodu, pomalowana przez Mormega - pierwszą, miecznika, pokazywaliśmy tutaj, opisując też jej malowanie. Jedyna różnica w malowaniu to użyty kolor opończy - zamiast koloru scab red mój brat wykorzystał ruby red. Zmiana zaszła, bo miecznik wydawał się bardzo ciemny. Uprzedzając wypadki, dodam jednak, że ostatecznie większość figurek będzie pomalowana wcześniej użytym kolorem - Mormegowi bardziej odpowiada efekt końcowy widoczny na pierwszej figurce.
A od siebie dodam, że te figurki Easterlingów, mimo że to plastiki, mają wiele uroku. Podobają mi się ich pancerze i wyposażenie...


Second of the miniatures of Easterlings, servants of Sauron from the East lands, painted by my brother Mormeg. First one, swordsman, was shown here. The only difference in painting between these two miniatures is the colour of the cloak - ruby red instead of scab red. The change was due to my bro thinking that swordsman turned out too dark... But finally, most of Mormeg's Easterlings will be painted with first color, as he likes it more.
And I would like to add that I like these Easterlings miniatures. Despite being simple plastics, they have a certain charm... I think it is combination of armour and gear I like so much...