środa, 10 kwietnia 2019

Saga kilku warlordów - Ironjawz, wpis trzeci i finalny

Udało się. Najpierw myślałem, że będzie to bułka z masłem. W końcu szybko maluje figurki, więc co mogłoby pójść nie tak? Potem dopiero, po pierwszym miesiącu Sagi Kilku Warlordów przypomniałem sobie, że z dwójką dzieci w domu, pracą przypominającą o sobie w najamniej pożądanych momentach i codziennej bieżączce może nie być tak łatwo stworzyć jednolitą armię do AoS na przyzwoitym poziomie malarskim. Kiedy ubiegły rok dobiegał końca, moje plany uratowała wyjątkowo długa przerwa świąteczna, kiedy to wspomagając się kilkudniowym urlopem narzuciłem sobie rygor malowania przynajmniej jednej figurki na wieczór i dzięki temu udało mi się zamknąć moje 1250 punktów IronJawz w 2018 roku.

Z modelu Megabossa jestem wyjątkowo zadowolony, poświęciłem mu sporo czasu i dało to naprawdę sympatyczny dla oka efekt. Świetne do malowania były figurki Ironskull's Boyz z Shadespire, które mają swój warscroll do AoS jako osobny unit. Jest też kilka drobiazgów w armii, które dały mi sporo frajdy tak jak np. freehandowy sztandar dla drugiej jednostki Ardboyz'ów. Czasami dobry pomysł przy niewielkim nakładzie pracy daje świetne efekty. I choć figurka tego sztandarowca jest niepozorna, to dzięki tej grafice stała się jedną z moich ulubionych w całej kolekcji.



Pierwszy raz udało mi się stworzyć tak spójną wizualnie armię. Wcześniej zawsze mnie ponosiło i uciekałem gdzieś od założonego schematu kolorystycznego. Tym razem też mnie kusiło czego efektem są np. różne odcienie skóry u orków. Na dłuższą metę ciężko mi utrzymać dyscyplinę i zaczynam wymyślać nowe kombinacje, czego potem żałuję oglądając zdjęcia pięknie pomalowanych spójnych armii w sieci, na stronach WD czy na stole naprzeciwko mnie. Dlatego, choć sporo mnie to kosztowało, z końcowego efektu jestem dumny.



Miałem tez okazję zmierzyć się ponownie z Przemkiem i jego Bestiami Chaosu i tym razem boleśnie przekonałem się, że należy się w miarę możliwości trzymać z dala od Herdstone'a :) Orruki zeszły z placu pokonane choć miały kilka bardzo udanych momentów.


Na razie wszystkie plany odnośnie rozbudowy tej frakcji zamroziłem, bo na moim biurku wylądował egzemplarz battletome'a do Gloomspite Gitz i całkowicie dałem się zawładnąć urokowi nowych goblinów. Według tej książki nie będę mógł ich sprzymierzyć ze sobą, więc może się okazać że całą energię przekieruję na małych zielonoskórych braci.


Całą przygodę z Sagą Kilku Warlordów oceniam bardzo wysoko. Była to świetna zabawa i chciałem serdecznie podziękować uczestniczącym w zabawie kolegom za wzajemną motywację i pomysł, który zdecydowanie tchnął trochę ożywienia we wspólne hobby. Za jakiś czas chętnie powrócę do takiej formuły jeśli będzie okazja.
Olek