Szeperd pokazał niedawno na Bitewnym Zgiełku swojego trzeci raz malowanego Tyriona, utrzymanego w klimacie oldskulowym. Ha! Same serduszka oldskula nie czynią:) Przypomniał mi swoim wpisem jedną z pierwszych większych figurek, jakie pomalowałem. Powracam na chwilkę, nieco nostalgicznie, w przeszłość mocno odległą malarsko - oto, Ladies and Gentlemen, książę Tyrion pomalowany w roku 1993 r. przez wyżej podpisanego. Figurka, wyrzeźbiona przez Jesa Goodwina, nadal się broni. Malowanie już znacznie, znacznie mniej ale pamiętam, że byłem z niego mocno dumny. Ale to jest właśnie malowanie oldskulowe;) Te wszystkie oczojebne czerwienie i róże... Ech, czerwony czas Warhammera. A teraz warto zerknąć na tę fotkę - to obecny Tyrion. Niby podobny, a jednak inny. Nawet nie wspominam już o podstawce. Ciekawe, czy starego Tyriona można wystawiać na podstawce kawaleryjskiej, z taką był sprzedawany...
Malowanie figurek i gry wojenne | Miniature painting and wargames
środa, 22 lutego 2012
8 komentarzy:
Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.
I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ha! Cudeńko :). Takie lubię!
OdpowiedzUsuńWspaniały! Wolę tego starego!
OdpowiedzUsuńNie no, w dechę! Żebyś widział mój uśmiech, jak zobaczyłem ten wpis. Wszystko tak klasyczne, że aż dech zapiera. Ten mój za pierwszym razem był bardzo podobny a malować mogłem go w okolicach 1997 roku.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że figurka samego księcia broni się do dzisiaj. Koń już znacznie mniejszy, niż dzisiejsze wzory i dlatego też go wymieniłem. Czy można grać na kawaleryjskiej? Myślę, że to kwestia dobrej woli przeciwnika i tyle.
A serca? Jak to się teraz mówi... słitaśne!
Nowy Tyrion zupełnie mi się nie podoba. Za to ten pomalowany przez Szeperda jest bardzo fajny. Oczywiście ja również mdlałem z zachwytu we wspaniałych latach 90-tych XX w. nad Tyrionem Inkuba. Mam gdzieś jeszcze jednego Tyriona, więc może kiedyś go pomaluję. W porównaniu do wersji Szeperda zostawię tylko łeb Malhandira. Podoba mi się dużo bardziej niż nowe główki koników elfów. Aha, i zero serduszek, to już nie te kochające kwiatuszki, bajkowe elfy.
OdpowiedzUsuńA mi się ten nowy Tyrion dość podoba, ogólnie nowe HE wydają mi się raczej w porządku. Ale ja generalnie lubię większość wzorów GW, więc może stąd się to bierze. Ale serduszka fakt, jakoś nie pasują:)
OdpowiedzUsuńPieknie :) Wyglada jak Apacz :)
OdpowiedzUsuńWow! Niezły oldskul! :)
OdpowiedzUsuńJeśli to jest jedna z Twoich pierwszych figurek to chylę czoła! Cieniowania na nim jak na lekarstwo, ale żeby te wszystkie serduszka namalować trzeba nieźle nad pędzlem panować. Nie wiem czy dziś bym się podjął. :)
Cieniowanie jest, tyle że bardzo delikatne;)
OdpowiedzUsuńPrzed pomalowaniem tego Tyriona pomalowalem kilkunastu plastikowych wlocznikow HE i kilkanascie szkieletow, jednak generalnie to jedna z pierwszych figurek. A na pewno pierwsza tej wielkosci.