Przedostatni z dotychczas pomalowanych zgniłków armii vampire counts. Model równie stary co poprzednie i w zasadzie jedyny, po którym widać upływ czasu. Games Workshop produkował przez jakiś czas niektóre modele, które były takie właśnie nijakie... Nie ma w tej figurce nic specjalnie ją wyróżniającego. Ot, poza jaką łatwo odlać, kolczuga jaką łatwo zrobić, trochę zepsutego ciałka dla osłody... Typowy wypełniacz jednostki. Podejrzewam, że twórca miał gotowy półprodukt (poza tej miniaturki powtarza się w kilku różnych wariantach), do którego dokładał tylko a to odmienną broń, a to trochę zmienioną głowę, a to odrobinę inaczej zrobioną kolczugę. Oczywiście, to standardowe postępowanie, niemniej jednak - sam w zasadzie nie wiem dlaczego - w przypadku tego wzoru jest to widoczne na pierwszy rzut oka. Może to przez to ugięcie ciała na jedną stronę... Z pewnością nie jest to najlepszy wzór GW.
Second to last of the recently painted zombies for my vampire counts army. Miniature as old as all previously shown here and the only one - I think - which shows its age. Games Workshop have had some old miniatures really bland, not really detailed and just... very generic ones. Just like that one. Easy to cast pose, easy to make chainmail, some rotten meat... Typical unit filler. I suspect that sculptor used one generic half-finished doll to sculpt many miniatures, as I remember at least few other figures with exactly the same body pose, just weapons, heads, etc. were different. Definitely not the best GW miniature.
Super będą wyglądali jako cały regimencik, lubie GW-owy old fashion;]
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że można ich robić relatywnie niewielkim nakładem pracy. Do tej pory wystawiałem ich bardzo rzadko, ponieważ nie byli malowani... A jak myślałem o standardowym malowaniu 50, czy nawet choćby tylko 30 takich zapchajdziurek-przeszkadzajek, to szybko mi chęci przechodziły:)
OdpowiedzUsuńAle fakt, oldskul pelna geba:)