wtorek, 20 marca 2012

Czarny rycerz

Wspominałem kilka notek wstecz o kończeniu rozmaitych figurek, których malowanie zacząłem czas jakiś temu. Dziś jeden z rekordzistów. Ten czarny rycerz doczekał się malowania zaraz po wydaniu, pewnie nie pomylę się wiele, pisząc, że było to blisko 15 lat temu, stawiałbym, że w 1998 r. Kupiłem wtedy dwa zestawy tych wightów, licząc że w miarę szybko zastąpię nimi swoje wysłużone, plastikowe szkielety na koniach, pamiętające jeszcze lata osiemdziesiąte. Pomalowałem nawet chorążego i muzyka, sześć czy siedem koni doczekało się niemal wykończenia, praktycznie gotowy był też jeden ze zwykłych rycerzy. I prrrrrryyyy... Jakoś właśnie mniej więcej wtedy Warhammer stopniowo przestawał mnie interesować. Nadal śledziłem co się dzieje, kupowałem trochę figurek, jednak z malowaniem było już bardzo kiepsko. Nic to - dokończyłem w końcu ten wyrzut sumienia, smutnie patrzący na mnie z biurka ślepymi oczodołami. Ponieważ jego koń był praktycznie gotowy, a i sam jeździec wydawał się niemal ukończony - ot brak tarczy i miecza - przypuszczałem że godzinka pracy załatwi sprawę. Ale... jak to bywa...  w trakcie okazało się, że jednak parę szczegółów wymaga jeszcze pracy, poprawki przydałyby się tu i ówdzie, warto też popracować jeszcze nad zredukowaniem przejść kolorów... I z godzinki zrobiło się parę godzin. Pamiętam, że malowałem tego wighta w kolorach, w jakich zamierzałem zrobić armię na nowo - brudna czerwień i ciemne błękity. Oczywiście, nie zmieniałem już tego, choć raczej nie są to dominujące kolory obecnego wcielenia moich umarłych sług. Z rzeczy całkiem nowych - tylko tarcza i miecz - dobrze, że nie zaginęły w ciągu dwóch moich przeprowadzek, jakie miały miejsce od czasu otworzenia pudełka. Niemniej jednak, mimo wszystkich poprawek i uzupełnień, jakieś 90% figurki wygląda tak, jak pomalowałem ją lata temu...
Być może pomaluję jeszcze kiedyś te stare obecnie figurki - ich konie są już gotowe, nawet podstawki mają zrobione zgodne z obecnymi figurkami. Niemniej jednak nowe, tegoroczne wzory Black Knightów są o tyle lepsze, że brak mi nieco motywacji, do malowania tych staruszków. Ale kto wie, kto wie...


2 komentarze:

  1. Może się nie znam na WFB, ale IMHO konik ma zbyt czyste kości. Przybrudziłbym je nieco, bo teraz wygląda jakby prosto z muzeum z jakiejś wystawy uciekł. Reszta jest cacy :)

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Sluszna uwaga, aczkolwiek tak kon przelezal 14 lat i nic przy nim już nie robiłem. Kolejne koniki z tej partii były w stanie niedokończonym, i te ewentualnie zrobię mniej czyste. A tego, zachowałem jako świadectwo minionych czasów;)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.