Wspominałem kilka notek wstecz o kończeniu rozmaitych figurek, których malowanie zacząłem czas jakiś temu. Dziś jeden z rekordzistów. Ten czarny rycerz doczekał się malowania zaraz po wydaniu, pewnie nie pomylę się wiele, pisząc, że było to blisko 15 lat temu, stawiałbym, że w 1998 r. Kupiłem wtedy dwa zestawy tych wightów, licząc że w miarę szybko zastąpię nimi swoje wysłużone, plastikowe szkielety na koniach, pamiętające jeszcze lata osiemdziesiąte. Pomalowałem nawet chorążego i muzyka, sześć czy siedem koni doczekało się niemal wykończenia, praktycznie gotowy był też jeden ze zwykłych rycerzy. I prrrrrryyyy... Jakoś właśnie mniej więcej wtedy Warhammer stopniowo przestawał mnie interesować. Nadal śledziłem co się dzieje, kupowałem trochę figurek, jednak z malowaniem było już bardzo kiepsko. Nic to - dokończyłem w końcu ten wyrzut sumienia, smutnie patrzący na mnie z biurka ślepymi oczodołami. Ponieważ jego koń był praktycznie gotowy, a i sam jeździec wydawał się niemal ukończony - ot brak tarczy i miecza - przypuszczałem że godzinka pracy załatwi sprawę. Ale... jak to bywa... w trakcie okazało się, że jednak parę szczegółów wymaga jeszcze pracy, poprawki przydałyby się tu i ówdzie, warto też popracować jeszcze nad zredukowaniem przejść kolorów... I z godzinki zrobiło się parę godzin. Pamiętam, że malowałem tego wighta w kolorach, w jakich zamierzałem zrobić armię na nowo - brudna czerwień i ciemne błękity. Oczywiście, nie zmieniałem już tego, choć raczej nie są to dominujące kolory obecnego wcielenia moich umarłych sług. Z rzeczy całkiem nowych - tylko tarcza i miecz - dobrze, że nie zaginęły w ciągu dwóch moich przeprowadzek, jakie miały miejsce od czasu otworzenia pudełka. Niemniej jednak, mimo wszystkich poprawek i uzupełnień, jakieś 90% figurki wygląda tak, jak pomalowałem ją lata temu...
Być może pomaluję jeszcze kiedyś te stare obecnie figurki - ich konie są już gotowe, nawet podstawki mają zrobione zgodne z obecnymi figurkami. Niemniej jednak nowe, tegoroczne wzory Black Knightów są o tyle lepsze, że brak mi nieco motywacji, do malowania tych staruszków. Ale kto wie, kto wie...
Może się nie znam na WFB, ale IMHO konik ma zbyt czyste kości. Przybrudziłbym je nieco, bo teraz wygląda jakby prosto z muzeum z jakiejś wystawy uciekł. Reszta jest cacy :)
OdpowiedzUsuńPozdro
Sluszna uwaga, aczkolwiek tak kon przelezal 14 lat i nic przy nim już nie robiłem. Kolejne koniki z tej partii były w stanie niedokończonym, i te ewentualnie zrobię mniej czyste. A tego, zachowałem jako świadectwo minionych czasów;)
OdpowiedzUsuń