Drugi, ale tak naprawdę pierwszy, pomalowałem go bowiem testowo, żeby sprawdzić pasowanie części figurki i mieć jakieś wrażenia ogólne przed wycięciem, sklejeniem i malowaniem reszty. Zrobiłem przy okazji błąd, wykorzystałem bowiem, bez szczególnego patrzenia, jedyną głowę z całego zestawu, gdzie na hełmie widoczne jest coś na kształt królewskiego czy książęcego diademu. Trudno, ten miles u mnie z pewnością nie będzie wodzem ani dowódcą, a złota ozdóbka to jedynie element dekoracyjny;)
W poprzednim wpisie obiecałem odnieść się nieco szerzej do samych figurek. Mają zarówno złe, jak i dobre strony. Złe - fatalne spasowanie części końskich. Fatalne i na dodatek źle przemyślane. Pomijam już takie w sumie drobiazgi, jak szpary w końskich tyłkach - są słabo widoczne, albo nawet w ogóle ich nie widać po pomalowaniu i postawieniu na stół. Widać za to doskonale szpary powstałe przy połączeniu końskich szyj do grzbietów. Linia łączenia tych dwóch elementów biegnie bowiem nie przy paskach końskiego rzędu czy wodzach, ale dokładnie środeczkiem. Co więcej, brak jest jakichkolwiek punktów ustalających miejsce klejenia łba - trzeba naprawdę nieźle uważać, żeby klejenie było symetryczne. Oczywiście, części osób nie sprawia to najmniejszej różnicy, osobiście jednak drażnią mnie takie szpary w widocznych miejscach. Starałem się je zaszpachlować i wygładzić, nie jest to jednak zbyt proste ze względu na miejsce, a rezultat - choć lepszy od pozostawienia tego bez żadnych poprawek - jest i tak daleki od ideału.
Druga moja "końska" pretensja, już znacznie mniejszego kalibru, to poprowadzenie podpierśnika, pas jest sztucznie załamany, a jego płaszczyzna jest nienaturalna, wskutek czego trochę dziwnie się go maluje - jest po prostu nienaturalnie bardzo gruby.
Trzecie "końskie" zastrzeżenie - spasowanie jeźdźców do siodeł jest średnie. Niby nie ma wielkich szpar, ale tylko wtedy, gdy jeździec jest przesunięty, moim zdaniem, nieco zbyt daleko do tyłu.
Poważniejsze zastrzeżenie mam natomiast do wymodelowania na wszystkich figurkach miecza zawieszonego w pole kolczugi. Jest on obecny na wszystkich korpusach, co sprawia, że jeśli chce się uzbroić figurkę w miecz, to ma ona dwie takie bronie - jeden miecz w garści, drugi wisi na kolczudze. Można, oczywiście, bawić się w usuwanie rękojeści, następnie pochwy, ale i tak pozostaje wówczas sugestywny kształt pod kolczugą. Chętnie widziałbym te miecze wyrzeźbione tylko w połowie korpusów.
Mógłbym się też czepiać do niewielkiej różnorodności korpusów w kolczugach. Zdecydowana większość tych rzeźb ma zaznaczone kolcze wzmocnienie piersi, obszyte skórzanym wzmocnieniem. Wbrew temu, co pojawiało się na niektórych blogach zagranicznych, to nie jest błąd rzeźbiarza, który jakoby nie wiedział, że "ta część kolczugi to opuszczony fragment zasłony kolczej chroniącej twarz". Rzeźbiarz, Bob Naismith, poprawnie wyrzeźbił to co chciał - wspomniane wzmocnienie chroniące pierś. Sęk w tym, że na osiem z 15 figurek noszących kaftan kolczy, wzmocnienie to ma aż sześć z nich - tylko dwie nie mają tego, raczej nie aż tak powszechnego elementu.
Dość słabo wypada też rzeźba kolczugi - ale to już wina technologii, przypominającej jakością wyroby GW gdzieś z okolic roku 2000 - taki plastikowy Rohan powiedzmy, podobna jakość.
Są jednak i pozytywy. Relatywnie niewielka liczba dodatkowych pierduł, w rodzaju sakiewek, noży, dodatkowych broni, itp sprawia, że maluje się szybko i przyjemnie. Twarze, choć widać w nich zaznaczone oczy, pozbawione są większych detali - zasługa hełmów - co również usprawnia malowanie. Część szczegółów jest naprawdę fajnie zrobiona, przykładowo wewnętrzne części tarcz.
Ogólnie zestaw normańskich rycerzy nie jest zły, z pewnością prezentuje dobry poziom na tle innych zestawów historycznych, ale ja jestem przyzwyczajony do jakości GW, stąd moje psioczenie;) Trzeba też mieć na uwadze, że na rynku dostępne są znacznie lepsze (choć mniej generyczne) figurki konnych Normanów, ale są i droższe, i znacznie ściślej osadzone czasowo.
Wiem, że to inna figurka niż dziś pokazywana, ale potrzebowałem jakiegoś fajnego przerywnika;) I know that one of these miniatures wasn't shown yet but I needed some kind of illustration here;) |
Second miles, but - to be honest - this one was painted first, as a test piecec, as I wanted to check how the parts fit together and I wanted to "get a feeling" of this set during painting. I also made a small mistake during assembling this miniature, as I used the only head part with a royal or prince crown sculpted on the helmet. Well, this particular knight won't be my chieftain or commander for sure, so let's say that his crown is simply decorational only;)
In earlier note I promised to describe in a litte more descriptive way miniatures from Norman Knights set by Conquest Miniatures. Well, there are both bad and good things to say about those miniatures. Bad - really, really bad fit of horse parts. Bad and not well thought out. I don't even think about such things like gaps in the horse rear parts under the tail - they are barely visible on the table after all. But the join between horse body and a neck is very visible and it sticks out like a sore thumb. The join is made not next to the reins, or even under them, where it would be barely visible - it is right there in the middle of the area. There are no pegs or correction points to mark parts against each other and one needs to be extra careful when glueing a horse head to the body, as it is very easy to glue them misplaced against each other. I'm aware that there is a lot of players who don't care about it but - personally - I can't stand it. One can fill and sand gaps of course, but it is really time-consuming and final effort is not that good, as the working area is next to the reins and with limited access.
My second "horse" claim, albeit a much smaller - some of the belts of the horse harness are made with artificial bends and are unnaturally thick.
Third bad "horse" thing - a fit between rider and a horse is not good enough. There are no gaps between parts when the rider is moved a little too far to the back, in my opinion.
There are more serious things unofortunately too. Swords are modelled in scabbards on all miniatures. If one would like to arm a miniature with a sword, second hangs on its side too. It is possible, of course, to remove the sheathed sword, by cutting off a handle and a sheath and sculpting a chainmail over removed part but the shape of the sheathed sword under the chainmail will remain. I would be glad if the sheathed swords were sculpted on half of the bodies.
I don't like variety of armoured bodies too. Most of bodies in chainmail have additional chainmal protection sculpted on the chest. This is not a mistake, as some English reviews suggested. This is, simply, not a lowered chainmail protection of the face, but additional layer of chainmail on the chest and sculptor, Bob Naismith I believe, did this right. But there are 15 miniatures in the set, eight of them wearing chainmail and six of them are modelled with this additional protection on the chest, which wasn't so popular I think.
Chainmail details are lacking too, but I think this is simply a matter of technology, which seems to be similar to the one GW used on the turn of the century, maybe few years later - say plastic Rohan riders and it is not far off.
But there are good sides too. Miniatures are detailed enough and are not cluttered with additional weapons, pouches and similar stuff, so they are easy and fast to paint. Faces are detailed enough and obscured by helmets at the same time, so they are easy to paint too. There are some excellent details modelled too, as inner sides of the shields for example.
I'd say that this set is not bad at all, it is a very good 'historical' set on its own. The problem is, that I'm used to GQ quality of tooling... One needs to remember too, that there are much better metal Norman miniatures on the market available - less generic, more expensive and with better historical accuraccy - but they are more expensive of course too.
Hmm. Wszystkie konie conquestowe mają ten problem? Mają też Medieval Knights i całkiem poważnie myślałem o ich kupnie, a tu taki niespodziewany klops.
OdpowiedzUsuńMam tylko ten zestaw (ukazał się zresztą jako pierwszy), ale podejrzewam, że inne zestawy współdzielą ten problem. Można sobie z nim oczywiście poradzić, nie dyskwalifikuje to w żaden sposób figurek, tylko LEPIEJ byłoby, gdyby to było inaczej rozwiązane:)
UsuńOj tak. Im rzadziej trzeba sięgać po GS, tym lepiej
UsuńW dechę jest.
OdpowiedzUsuńThanks for the run down! I've been eyeing these models but couldn't decide. Your info had given me enough to make up my mind.
OdpowiedzUsuńAle ale ale.... po co usuwać pochwę na figurkach z mieczem w garści? O_o
OdpowiedzUsuńCałkowita racja, ale pochwa bez miecza nie układa się tak sztywno;)
UsuńNo chyba że jest porządna, z drewna.
UsuńDziękuję za recenzję. Na pewno wezmę ją pod uwagę, gdy będę szukał konnych wojowników w kolczugach z okresu X w. I raczej rozejrzę się za innymi producentami. A ten rycerz tutaj - wyszedł znakomicie. Wymagało to trochę wysiłku, ale efekt jest bardziej niż zadowalający.
OdpowiedzUsuńMam ten zestaw. Do szału doprowadziły mnie te konie i ich słabe spasowanie... wiec kupiłem metale :) z Foundry i Saxon (obecnie WG) i jestem zadowolony
OdpowiedzUsuńŁadnie się prezentuję
OdpowiedzUsuńJak zawsze, znakomita praca. No i rozumiem zastrzeżenia co do jakości. Potrafią skutecznie zniechęcić.
OdpowiedzUsuń