poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Następny Apacz

Zakończyłem właśnie prace nad kupionymi kilka miesięcy wcześniej Apaczami firmy Artizan Designs, przeznaczonymi do skirmishowych rozgrywek na Dzikim Zachodzie. Banda Meksykanów zrobiona została już wcześniej, teraz ewentualnie dodam jeszcze tylko po dwóch, trzech konnych do obu grup, ale to raczej pieśń odległej przyszłości. Szkoda tylko, że na razie nie mam specjalnie z kim grać - muszę namówić Mormega na jakąś rozgrywkę testową Legends of the Old West albo czegoś podobnego. Na zdjęciu obok jedna z właśnie skończonych miniaturek - tak jak poprzednie, fajne, proste wzory, nie przeładowane detalami, w niezbyt dynamicznych pozach, ale coś w sobie mają. Dobrze się malują i fajnie wyglądają w grupie. Jak poprzednie figurki do potyczek dzikozachodnich, także i ta jest dipowana. Malując trzymałem się zasady używania naturalnych, stonowanych kolorów. Raz, że pasuje to do pozostałych miniaturek z tej grupy, dwa, że takie właśnie kolory znalazłem w źródłach, szukając wzorów malowania.
Nowością był zastosowany lakier matowy w aerozolu. Kupiłem werniks matowy firmy Winsor and Newton i jak na razie, odpukać, tragedii nie ma. Lakier wysycha na delikatny półmat, przyjemny dla oka. Ma tylko trzy wady - śmierdzi równie mocno co lakier matowy Army Paintera, jest go o co najmniej połowę mniej i schnie dość długo. Po 24 godzinach polakierowane pierwszy raz miniaturki przy dotknięciu sprawiały jeszcze wrażenie nie do końca suchych. I stąd właśnie te cholerne drobinki trawki elektrostatycznej na podstawkach - denerwuje mnie to niemożebnie ale wygląda na to, że 24 godziny schnięcia werniksu to było za mało i parę "źdźbeł" przykleiło się na stałe.


3 komentarze:

  1. Łoooo! Wygląda jak żywy!
    Świetna robota! :)
    A przez tą wymalowaną mordę odrobinę mi się kojarzy z Predatorem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo łądnie się prezentuje świetna robota:)
    Ps. zdradź przepis jak malowałeś twarz jakich kolorów używałeś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że się podoba:)
    A twarz jest banalnie prosta. We wszystkich figurkach, które "walczą" w klimacie suchym i gorącym, używam Tallarn Flesh. Tutaj, rzecz jasna, jest on pokryty dipem Quickshade Strong Tone Army Paintera, co tworzy fajne cieniowanie. Po wyschnięciu kości policzkowe, trochę czoło, łuku brwiowe, grzbiet nosa i płatki nosa oraz grzbiety zmarszczek mimicznych i czubek brody są poprawiane tym samym Tallarn Flesh, co je rozjaśnia, a następnie, najbardziej wystające części, a więc grzbiet nosa, kości policzkowe, są dodatkowo minimalnie rozjaśnione Elf Flesh. Nic specjalnie skomplikowanego. Indianom i Meksykanom oczu nie maluję - figurki mają w miejsce oczu po prostu zwężone powieki, więc nawet niespecjalnie jak byłoby je namalować.

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.