Mormeg nie ustaje w próbie podboju świata WH40k, co jakiś czas kończąc kolejne modele do swojej armii Władców Nocy. Na moim biurku stoją właśnie dwie nowe jego figurki, jedna z nich widoczna jest poniżej. Night Lord w standardowym, ciemnoniebieskim pancerzu poprzecinanym zygzakami błyskawic. Z ciekawostek, mój brat coraz częściej ucieka się do własnoręcznego rzeźbienia insygniów legionu na naramiennikach i - moim zdaniem - wychodzi to coraz lepiej. Powinien chyba jednak zabrać się za ich odlewanie, przypuszczam że byłoby szybciej:).
Malowanie figurek i gry wojenne | Miniature painting and wargames
wtorek, 17 kwietnia 2012
3 komentarze:
Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.
I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy możesz się go zapytać jakiego niebieskiego używa. Co do modelu bardzo ładny a do rzeźbień na naramienniku... no cóż są SMERFASTYCZNE :) naprawdę robi to sam ?
OdpowiedzUsuńMoj brat cos sie ostatnio nie udziela w komentarzach wiec odpowiem za niego. Sposob malowania opisal tutaj: http://miniwojna.blogspot.com/2012/02/night-lord-z-meltagunem.html
OdpowiedzUsuńA naramienniki to jak najbardziej wlasna robota. Moze uda mi sie go przekonac, zeby zrobil kiedys na ten temat jakas notke.
Praca ostatnimi czasy pochłania większą część doby. Cierpi na tym moje hobby, ale przede wszystkim rodzina. Tempo malowania figurek spadło niemal do zera. Na biurku czekają dwaj kolejni legioniści z VIII Legionu... Miałem ambitne plany dokończyć chociaż jednego do niedzieli, ale nie wiem czy uda mi się tego dokonać.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę było to moje pierwsze podejście do wyrzeźbienia symbolu Legionu na naramienniku. Czaszka jest odciśnięta w green-stuffie, skrzydełka zaś powstały poprzez nadanie mniej więcej pożądanego kształtu, a następnie odcinianie zbędnych końcówek, aż do uzyskania ostatecznego kształtu. Wszystko zajęło mi góra 15 minut. Jest to prostsze niż się wydaje. Tajemnica tkwi w odcinaniu końcówek:) W ten sposób uzyskuję lepsze wyniki, niż przy próbach klasycznego rzeźbienia:)