Drugi zombiaczek, trochę mniej zepsuty, lecz także nadgryziony zębem czasu (i szczurów). Malowanie dokładnie w ten sam sposób jak poprzednia figurka, wykorzystałem tylko szmatę wokół bioder do lekkiego ożywienia miniaturki. Bardzo przyjemna figurka, sporo szczegółów, okazja do poćwiczenia malowania i kości, i mięśni i skóry. Nieprawdopodobne, jak delikatne są niektóre detale tych figurek - przypomnę - mają po 20 i więcej lat. Nie chcę nawet myśleć, jak długo siedział nad nimi rzeźbiarz. Z drugiej strony większości tych detali, takich jak drobne rany w skórze, włókna mięśni, rozbita szczęka - niemal nikt nie dostrzeże, a spora część ludzi po prostu zamaluje.
Second little zombie, just a little less rotten (and gnawed on by rats I presume). Painting was done in exactly the same manner as with previous miniature. I used loincloth to brighten this zombie. Figure is really nice, rather detailed, great oppurtunity to practice painting of bones, muscles and skin tones. Unbelievable, how delicate are some of the details - remember - all these zombies were made 20 and more years ago. I don't even want to know how long they were sculpted. On the other hand, most of these fine details (small wounds, muscles fibres, broken jaw) - won't be noticeable by most of the gamers.
Ale fajny! Trochę mi się kojarzy ze skrzatami z Pottera! Ale chyba się naraził bękartom wojny, bo jakoś skalpu mu brakuje, gyhy!
OdpowiedzUsuńO wlasnie, tego skojarzenia mi braklo:) Mi kojarzyl sie z goblinami, ale skrzaty potterowe to jest to:) Rzezbiarz tych figurek mial chyba pociag do skalpowania, znaczna ich czesc ma braki w tym miejscu;)
OdpowiedzUsuń