Kiedy kilkanaście dni temu pisałem o duchach produkcji GW, sztywnych niczym strachy na wróble, miałem na myśli właśnie tego jegomościa. Produkt z początku wesołych lat 90. zastąpił fajne, mające sporo charakteru duszki z wcześniejszego dziesięciolecia. Sam potem stracił miejsce w katalogach na rzecz miniaturek pokazywanych właśnie we wspomnianym wpisie, będących - moim zdaniem - sporym postępem.
Spójrzcie zresztą sami - dynamizmu brak, łapy wielkie, morda dziwna, sztywny tak, że bałbym się chyba bardziej tego, że wyjmie sobie kij z... prześcieradła, niż jego samego. Nic więc dziwnego, że pomalowałem (a właściwie przemalowałem) go trochę z obowiązku, natomiast miniaturka w tej postaci raczej nie trafi już na pola bitewne Starego Świata, wykorzystam ją zaś we Frostgrace - co widać zresztą po podstawce.
When I wrote some time ago about GW producing ghosts so stiff that they could be used as miniature scarecrows, I have had this figure in mind. This is early nineties release, which replaced older, more varied ghosts released by Citadel in eighties. Few years later it was replaced in turn by three dancing ghosts, which were - in my opinion - a major step forward.
Look for yourself - no dynamism at all, hands are huge, face is strange and mishapen and it is so stiff that I would be more fightened by prospect of being beaten by a pole taken from its... sheet, then by this ghosts. Nothing strange then, that I decided to repaint him more from sense of compliteness then anything else. His future role will be some ruins haunting on the Frostgrave boards, then battles in the Old World I'm afraid.
Pomimo wad samej figurki, malowanie eleganckie :)
OdpowiedzUsuń