Dzisiejsza notka ma charakter mocno wspomnieniowy... Jak pewnie większość graczy i malarzy, robię sobie od czasu do czasu przegląd tego, co tkwi w rozmaitych pudełkach, walizkach czy na półkach. Ostatnio szukałem jakiejś zaginionej figurki i znalazłem pokazywane obok rydwany. Pochodzą z czasów, gdy tego rodzaju sprzęt gościł na stołach u grających undeadami, nie rozdzielonymi jeszcze wówczas na armie wampirów i królów grobowców. Pierwszy z tych rydwanów to wzór, który całkiem jeszcze niedawno, kilka lat temu, znajdował się chyba w sprzedaży, może nieco zmieniony w stosunku do pierwowzoru, jaki pojawił się w sklepach GW blisko 25 lat temu, niemniej jednak wyraźnie rozpoznawalny. Mój rydwan został kupiony wraz ze słynnym boksem "Skeleton Army", którego ilustracja widoczna jest obok. Skleiłem go i pomalowałem jako jeden z pierwszych modeli tego rodzaju w życiu - co, rzecz jasna, jest wyraźnie widoczne. Po jakimś czasie zdecydowałem się dodać sztandar, malowany wg. wymyślonego przeze mnie wzoru, z jakże wspaniałą nazwą "Legion Śmierci"... Taaa... Trochę to wszystko śmiesznie wygląda, ale nic nie poradzę... Tak zaczynałem.
Drugi ze śmiercionośnych rydwanów jest jeszcze starszy - jeśli chodzi o figurki. Skleiłem i pomalowałem go w okolicach 1993 r., po jednej z wizyt w Nottingham, skąd go przywiozłem. Do dziś pamiętam, jakim koszmarem było dopasowanie do siebie wszystkich elementów... I o ile niespecjalnie żałuję, że nie mogę już wystawić na stół tego pierwszego, plastikowego wozu, to szczerze boleję, że rydwany jako takie są dla Vampire Counts raczej niedostępne (poza namiastkami, w rodzaju Black Coacha), bo ten metalowy znalazłby miejsce dla siebie w mojej armii. Może, z sentymentu, znajdę kiedyś chwilę czasu na zmycie starego malowania i zrobienie go od nowa, wyłącznie w celach pokazowych, na półkę, gdzie zająłby miejsce obok starych katapult miotających czaszki, starych carrionów czy ciut młodszych, a w ogóle już nie istniejących w księgach armii mumii.
Na warsztacie tej chwili cały oddział włóczników imperialnych, ale zanim będą gotowi, minie jeszcze trochę czasu, wcześniej na pewno na blogu pojawi się jeszcze coś produkcji Bauedy...
Ech, łezka się w oku kręci, ależ klasyka.
OdpowiedzUsuńGreat colour scheme on both chariots. I'll have to steal a few ideas for my own. I also love the wacky 80s mushrooms.
OdpowiedzUsuńThanks:) And yes, mushrooms were totally mandatory back then:) Especially on goblinoids:)
OdpowiedzUsuń