Dawno, dawno temu upłynął termin zamieszczenia na blogu kolejnej recenzji jakiegoś produktu Black Library, ale - niestety - po premierze Diablo III w kąt poszły nie tylko wszelkie plany malowania figurek, stąd również owo moje „małe”, dwutygodniowe opóźnienie. Cóż, czekając ponad 10 lat na grę mam chyba prawo nieco się w niej zatracić, prawda? Przez ostatnie dwa tygodnie codziennie obiecywałem sobie, że dziś już na pewno napiszę recenzję, ale jakoś tak zawsze wychodziło, że w wolnym czasie w końcu i tak zawsze rozbijałem czaszki i wypruwałem flaki czym tam akurat miałem w rękach mojego nieustraszonego barbarzyńcy. Dość jednak tego. Obudziłem się dziś z silnym postanowieniem ułożenia jakoś swojego życia w ten sposób aby i wilk był syty i owca cała – tzn. żeby Inkub dał mi spokój i nie marudził ciągle o recenzji:). Muszę też ograniczyć czas spędzony przy Diablo III i wrócić do malowania Władców Nocy.
Skoro mowa o Władcach Nocy, pora napisać kilka słów o trzecim tomie trylogii Aarona Dembskiego-Bowdena pod tytułem Void Stalker, zamykającym losy Talosa i jego braci z First Claw (Pierwszego Pazura) Dziesiątej Kompanii. Książkę otwiera prolog (co raczej nie jest dziwne:)) – jedna z wizji bohatera. Opiszę tę część powieści nieco dokładniej, gdyż wyciekła ona do sieci (jeszcze przed wydaniem książki) i chętni mogą ją tam z łatwością odnaleźć, nie zdradzę więc żadnej tajemnicy. Dość jednak powiedzieć, że Talos jest umierający. Jego miecz złamany. Pusta dłoń nie zaciska się na rękojeści boltera. W strugach deszczu, na kolanach czeka na cios, który zakończy jego życie, cios zadany przez stojącego przed nim tajemniczego eldara (właściwie chyba powinienem napisać eldarkę, ale jakoś tak mi ten termin nie pasuje. Angielski jest pod tym względem znacznie prostszy - she-eldar i wszystko wiadomo). W ostatniej chwili eldar zostaje jednak zmuszony do ucieczki przez Septimusa, który wraz z Octavią nadlatują Thunderhawkiem. Proponują Talosowi, by wraz z nimi ratował się, ten jednak odmawia. Musi bowiem dopaść tego eldara, który zabił jego braci z Pazura. Scena kończy się, gdy Talos odprawia niewolników, zwalniając ich z dalszej służby i z trudem podnosi się by odnaleźć eldara...
Niepokojące wizje eldarów nękały Talosa już od dłuższego czasu. To właśnie próba zapobieżenia spotkania z eldarami jest powodem obrania kursu na Tsagualsę – przybrany świat Władców Nocy po zniszczeniu Nostromo. W trzecim tomie dochodzi do starcia resztek 10. Kompanii z Czarnymi Eldarami z Craftworldu Ulthwé. Zanim jednak będziemy świadkami ostatniej walki 10. Kompanii, dane jest nam obserwować zdarzenia, które - być może - kiedyś znajdą swoje rozwinięcie. Nie wyprzedzając jednak wydarzeń, już z początkowych kart wyłania się obraz nieco zmienionego Talosa. Wygląda na to, że pogodził się z mroczną naturą Legionu. Już z nią nie walczy, wręcz przeciwnie. Ponoć sam wyrusza na łowy na najniższe pokłady okrętu, by zabijać członków załogi. Jego schorzenie zdaje się coraz bardziej nasilać, Talos traci przytomność na wiele dni, przy czym traci także zdolność zapamiętywania proroczych wizji. Variel podejrzewa, że świadczy to o tym że organizm Talosa odrzuca implanty. Sądzi, że dni Talosa są policzone, co może nie do końca okazuje się prawdą, ale dar lub schorzenie Talosa (w zależności od tego kto o tym mówi) pogarsza jego kondycję. Aptekarz uważa również, że implanty Talosa, w innym organiźmie, gdyby się przyjęły, doprowadziłyby do powstania Astartes dysponującego tym samym darem co Talos, tyle tylko, że dar byłby stabilny - bez efektów ubocznych tak ciężko doświadczających Talosa. Dodajmy do tego równania jeszcze jedną daną - Octavia jest w ciąży z chłopcem. To chyba mała furteczka pozostawiona przez ADB, która może kiedyś doczeka się jakieś formy rozwinięcia.
Akcja książki rozpoczyna się, gdy Talos budzi się po jednym z ataków swojego schorzenia. Gdy wchodzi na mostek, okazuje się okręt znajduje się na orbicie Tsagualsy. Planeta jest jednak, ku zaskoczeniu Władców, zamieszkana. Okazuje się, wiele lat temu na planecie rozbiły się statki kolonizacyjne. Obecnie ludzkość walczy z trudem o przeżycie na tej niegościnnej planecie. Dla Władców jest to jednak afront. ICH świat jest zamieszkany przez ludzi! Talos spuszcza Władców ze smyczy. Lądują na bezbronnej planecie i oddają się orgi zabijania, okaleczania i torturowania. Co prawda przerwanej nieoczekiwanym atakiem Marines z Zakonu Genesis. Taki obrót sprawy jest pewnym zaskoczeniem dla Talosa et consortes, nie spodziewali się bowiem obecności sił Imperium w tak odległym zakątku galaktyki, nad przeklętą (dla Imperium) planetą. Walka z Marines jest długa, krwawa i wyniszczająca. W pierwszym tomie na Braterstwo Krwi (Covenant of Blood) abordaż przeprowadziły Krwawe Anioły, teraz jest gorzej, znacznie gorzej...
Ostatecznie jednak obecność bezbronnych wobec Władców ludzi na Tsagualsie daje Talosowi szansę na zadanie ciosu Imperium. Obiecuje, że Imperium usłyszy o planecie i słowa dotrzymuje. Malcharion twierdzi, że po przeprowadzeniu planu Talos zadał Imperium większy cios niż Vandred – poprzedni dowódca 10. Kompanii - w ciągu całego swojego życia. W jaki jednak sposób to osiągnął nie będę jednak opisywał. Po przeprowadzeniu planu Echo Potępienia (Echo of Damnation) jest ścigane przez... Eldarów. Talosa dopadło więc przeznaczenie. Jego wizje starcia z Eldarami stają się nagle bardzo bliskie ziszczenia. Rozpoczyna się kilkutygodniowy pościg. Ostatecznie, świadomi nieuchronności losu wracają nad Tsagualsę, gdzie już raz ich Legion doświadczył klęski. Mądrzy ludzie mawiają, że historia lubi się powtarzać. Tak ma być i tym razem. Udaje im się wylądować na planecie i w ruinach fortecy Konrada Curze stanąć do ostatniej walki. Pierwszy Pazur ma jeszcze czas na użycie zabawek – zbroi terminatorów, które zdobyli na Salamandrach, przybycie jednak tytułowego Void Stalkera oznajmia początek końca...
Książka rzuca również nieco światła na przeszłość 10. Kompanii, jesteśmy, między innymi, świadkami dołączenia do Pierwszego Pazura Uzasa, którego losy są, jak się okazuje, bardzo dramatyczne. Zdecydowanie też, o dziwo, z biegiem czasu budził coraz większą moją sympatię (Jeżeli można tak powiedzieć o szalonym rzeźniku). ADB już w drugim tomie nieco stonował i zmienił rolę Uzasa, który w pierwszym tomie właściwie ograniczał się jedynie do wykrzykiwania „Blood for the Blood God”, co było nawet zabawne, w trzecim tomie jednak spojrzałem na tego przystojniaka w nowym świetle. ADB opisuje również ucieczkę Pierwszego Pazura z Tsagualsy w czasie ataku XIII Legionu. Działo się, oj działo...
Z całej książki niewątpliwie największe wrażenie wywarł na mnie epilog, a właściwe Epilogue Tertius (książka ma bowiem trzy epilogi) zatytułowany wymownie Prorok Ósmego Legionu. Te kilka kart znajdujących się na samym końcu książki (to też nie jest dziwne, epilogi raczej są na końcu, prawda?:)) powala na kolana, to prawdziwy dynamit. Trzeciego tomu nie czytało mi się tak szybko, łatwo i przyjemnie jak dwóch pierwszych, jest chyba najsłabszy z całej trylogii, ale wierzcie mi te ostatnie strony dosłownie wgniotły mnie w fotel. Centralną postacią epilogu, którego akcja rozgrywa się kilkadziesiąt lat po wydarzeniach opisanych w trzecim tomie - jest Astartes, w zbroi skądś nam znanej, z rytualnie zniszczonym Imperialnym orłem na napierśniku, z przekutym, zdobycznym na Krwawych Aniołach mieczem którego opis też jest znajomy, z bolterem z wygrawerowaną nazwą Malcharion, w hełmie z pojedyńczą runą na czole. Jego imię to Decimus.
Tylko kim, do cholery, był Novimus?
Na zakończenie malutki bonusik dla zainteresowanych – link do bloga ADB, gdzie znajduje się trochę informacji o Void Stalkerze i rysunki głównych bohaterów.
Oj epilog wgniótł w glebę, totalnie :)
OdpowiedzUsuńO co chodzi z Novimusem?
Ksiązki, co prawda, jeszcze nie czytalem... Ale co do Novimusa, podejrzewam, ze skoro ostatnim znanym sluga byla Octavia (czyli Ósma), a imię tajemniczego Proroka Ósmego Legionu to Decimus (czyli dziesiąty), to mój brat zastanawia się, kim był tajemniczy Dziewiąty, czyli Novimus...
OdpowiedzUsuńMiałem moment zaćmy umysłowej :) Może chodzi o to, że dziecko Octavii i Septimusa to Novimus (czyli dziewiąty), który po przemianie w Astartes stał się Decimusem, jako że nie jest już człowiekiem? Naciągane, ale tak mi przyszło go głowy. Można zresztą ADB zapytać na FB lub blogu ;)
OdpowiedzUsuńMoja zaćma umysłowa postępuje - czy Maruc z 'Blood Reavera' nie jest dziewiątym niewolnikiem Talosa? Wydaje mi się ze w książce było o nim określenie 'Nonus'?
OdpowiedzUsuńCholercia, dopiero teraz jestem zawstydzony. Oczywiście to Maruc był Dziewiąty:) Wracając do epilogu świetna jest scena kiedy Decimus opisuje zebranym kiedy i w jaki sposób zginą, przy czym włącza się Malek, który potwierdza prawdziwość słów Proroka:)))))
OdpowiedzUsuńCzyli moja pomroczność jasna jednak na coś się przydała ;)
OdpowiedzUsuńEpilog jest jednym z najlepszych mikro-opowiadań w historii W40k, naprawdę wgniata w fotel.
Niesamowity jest też pojedynek Xarla z Tolemionem. No i tekst Cyriona gdy zobaczył Tolemiona:
'At least we'll be killed by hero' ;)