czwartek, 27 grudnia 2012

Ostatni z piątki | Last of the five

Ostatni z pierwszej piątki ghouli malowanych aerografem. Praca nad nimi była naprawdę i łatwa, i przyjemna. Dodatkowo, oprócz malowania aerografem wykorzystałem kolejną nowinkę - nowinkę, rzecz jasna, dla mnie, a mianowicie wash olejny. Korzystałem z takich jakieś... 25 lat temu, malując modele plastikowe, co skutecznie zniechęciło mnie do tej techniki. Czas schnięcia liczony w dniach, efekty średnie. Jak się okazało, myliłem się diametralnie. Dobra farba olejna, w połączeniu z dobrej jakości terpentyną malarską, działają cuda. Idealnie sprawdzają się w roli washa, nie pozostawiając widocznej ciemniejszej obwódki, można nimi przyciemniać zagłębienia, czy też używać jak glaza, nadając odcień kolorowi podstawowemu (tak zrobiłem sinoczerwone przebarwienia przy szramach). Białym "washem" olejnym zrobiłem nawet część niektórych rozjaśnień, wykorzystując go jak bardzo rzadką farbę (czym w istocie był), nie musiałem się też specjalnie martwić o blending - załatwiła go za mnie idealnie terpentyna. Schnięcie - góra kilka minut. Naprawdę, gorąco polecam spróbować, a ja w ciągu kilku dni napiszę o tym szerzej, z przykładami działania w formie fotografii.
Ogólnie jestem niesamowicie zadowolony z tych trupojadów. Pewnie, nie są to żadne cuda, ale - biorąc pod uwagę tempo, w jakim powstawały, stosunek jakość/czas malowania prezentuje się rewelacyjnie. Na warsztacie mam kolejną piątkę tych plastikowych figurek, sprawdzam także działanie tej metody na starych metalowych figurkach ghuli. Początki malowania wskazują, że sprawdzi się także w ich przypadku. A ponieważ pod choinką znalazłem w tym roku naprawdę niezły aerograf, zamierzam intensywniej wykorzystywać go do tego rodzaju szybkiego malowania.
Aha, na końcu obowiązkowa fotka grupowa całej piątki...


Last of the first five plastic ghouls painted mostly by airbrush. Working on them was both easy and satisfying. Additionally I tried one more new technique - well, new for me of course - oil wash. I used them a long time ago, about 25 years, while painting plastic models. It was enough to discourage me from using them for a long time. A very long drying time and mediocre effects put me off. Well, it turned out I was really wrong. Good oil paint mixed with good quality painting turpentine make wonders. It is ideal mix for washing, as the liquid doesn't leave visible much darker outline, it is possible to paint shadows with it or to use it as a glaze to make base color slightly different (red-blue discolorations next to the scars were made this way). I even used it as a highlight - most of highlights on this minitaure are done with white oil wash, painted in layers. I didn't blend it at all - turpentine did it for me. Drying time - few minutes max. I heartily advice to try it for yourself. I will try to write more about this in a couple of days, illustrating text with photos of oli wash on miniatures.

I'm really, really glad how these miniatures turned out. They are not, of course, masterpieces - but time spent to quality of painting ratio is so much in favour of this method, that I'm certain I will use it more and more. And as I just got a new, very good airbrush, I will try my hand at painting different miniatures too.
One more thing - mandatory group photo of finished five ghouls at the very end of the post.





1 komentarz:

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.