Praca nad tym niewielkim oddziałem zajęła mi znacznie więcej czasu, niż planowałem, a efekt jest chyba dość umiarkowany. Mówiąc szczerze nigdy nie byłem entuzjastą tych wczesnych jeźdźców szkieletów. Niespecjalnie podobają mi się i szkielecie "konie" i same figurki - to te same modele, co w przypadku pieszych szkieletów. Kiepsko pasują na końskie grzbiety, mają dość groteskowe pozy... Niespecjalnie też pomagają im jednakowe, kiepskie napierśniki. Cóż, kiedy malowałem je blisko 20 lat temu, o greenstuffie mogłem tylko pomarzyć, a jakiekolwiek konwersje bardziej skomplikowane od wymiany broni były poza moim zasięgiem (to akurat się prawie nie zmieniło;)). Ponieważ w tej chwili dostępne są znacznie fajniejsze, moim zdaniem, figurki szkielecich jeźdźców, docelowo cały ten oddział zostanie wymieniony na nowe wzory. Na razie jednak będę używał tych tutaj. Malowania prawie nie poprawiałem, wzmocniłem tylko obszary ciemne na łączeniach kości, wpuszczając w nie nieco washu Devlan Mud, poprawiłem też tu i ówdzie kolorystykę kości i trochę samo malowanie, likwidując co większe błędy. Pomalowałem na nowo tarcze, od nowa zrobione są także podstawki.
Zastanawiam się tylko, na ile prowizorka, w postaci tego oddziału, okaże się trwała. Znając życie, oddział ten jeszcze długo będzie występował na moim stole...
Working on this small unit took me much more time then I've anticipated and final effect is so-so at best...I was never especially keen on these models to tell the truth. I don't like these plastic skeletal steeds and riders are just foot skeletons put on steeds. They hardly fit, have awkward poses... Identical breastplates doesn't help too. Well, back in 1990, when I've painted them, I could only dream about greenstuff and all conversions more demanding then weapon swaps were beyond my capabilities (not that I'm much more advanced in that field nowadays;)). As there are much finer miniatures of skeleton riders available from GW now, I will replace my old figures eventually. They will be used as a kind of temporary solution for time being. I barely retouched some bone areas and darkened all recesses with Devlan Mud. Shields are freshly painted, bases are new.
I just wonder how permament this permament solution will be... Knowing myself I think they will last a long time...
Prowizorka zawsze działa najdłużej ;)
OdpowiedzUsuńFatalne są te stare szkielety, ale Ty z nich wyciągnąłeś naprawdę wiele. Ja do swoich nie miałem serca, więc co jakiś czas urywam takiemu synowi łeb, który trafia na jakąś podstawkę, jako element dekoracyjny (vide mój ostatni kowboj).
Aczkolwiek na stół jak najbardziej się nadają :)
Juz sie tak nie biczuj. :-) Stare szkielety były super. Fajne ze gole i takie "rozlozyste" łatwo sie je cięło. Chlip, brakuje mi ich do wystroju terenu...
OdpowiedzUsuńOj, nie biczuję się. Serio, uważam, że jeśli pieszo te figurki się jakoś tam bronią, to na koniach już niespecjalnie. Znacznie bardziej podobają mi się nowi BK. Fakt, zrobienie z nich czegoś bardziej przypominającego jeźdźców nie byłoby teraz zbyt trudne ale wtedy nie potrafilem:) A co do ich cięcia - owszem, choć sam tego nie wyprobowalem nigdy, szkoda figurek:)
OdpowiedzUsuń