wtorek, 30 października 2018

Duch z maczugą | Mace armed chainrasp

Kolejny Nocny Strach, ponownie chainrasp, czyli jeden z najsłabszych - w pojedynkę - szeregowych "żołnierzy" tej armii. Mam ich pomalowanych dwudziestu, do końca naszej zabawy nie zamierzam zwiększać tej liczby, choć docelowo prawdopodobnie zrobię z nich czterdziestu - wykorzystując szóstkę duchów tego rodzaju z nowej edycji Underworlds i powtarzając po raz trzeci część wzorów.

A właśnie, skoro mowa o powtarzaniu - na blogu pokażę tylko unikatowe pozy tych figurek, resztę wrzucę w jedną notkę, nie będę torturował nielicznych czytelników powtarzaniem praktycznie identycznych miniaturek.

Przy pokazanych na fejsie niedawno Glaivewraith Stalkerze jeden z oglądających uznał, że malowanie czerwieni jest bardzo ubogie. Coś w tym jest, przynajmniej na zdjęciach - znikają wszelkie niuanse cieniowania fioletem, ledwo widoczne na dzisiejszych fotkach, a w zasadzie jedynie ich części, pokazujących figurkę od tyłu. Na szczęście ciut lepiej wygląda to na żywca, choć chyba mój mało kontrastowy sposób malowania, bez zaznaczania ostrych konturów, jest mało efektowny.

Another Nighthaut miniature, chainrasp again - the weakest ethereal creature from this army. So far I painted twenty of them and I don't think painting anymore of them for our challenge - but I will pump up this number to forty eventually, using six unique chainrasps from the new edition of Underworlds game and most interesting miniatures of this type from the Soul Wars box (third time).

I think that I will show all unique poses chainrasps on the blog and then rest of the unit in the one entry - they are quite similar to each other after all.

When I showed first Glaivewraith Stalker on facebook lately, someone said that red color looks quite 'poor', as basically basic layer only. And... he got a point a think, at least considering photos. I can't make a decent photo showing shading of the robes for example - purple shadows are barely visible on today's photos, only some pictures showing back of the miniature show them. Fortunately, miniatures look better when seen on the table. I think that the part of the problem is my way of painting, without strong edge highlights.







sobota, 27 października 2018

Glaivewraith Stalker

Drugim oddziałem w mojej armii Nocnych Strachów będzie niewielka jednostka Glaivewraith Stalkers. Zgodnie z opisem armii za życia byli to myśliwi, pędzący na wierzchowcach za ofiarami, czerpiący niezdrową satysfakcję z pogoni. Służąc Nagashowi przeistoczyli się w amalgamat jeźdźca i wierzchowca. Mówi się, że kiedy wskażą ofiarę swą ostrą glewią, nie spoczną do momentu jej zabicia, gdyż ostrze przyciągane jest bezbłędnie do jej serca, niczym żelazny opiłek do magnesu. Zabici przez Łowców sami zaś stają się, w zaświatach, kolejnymi Łowcami, skazanymi na bezustanne ściganie kolejnych nieszczęśników - bez końca, bez radości i bez możliwości samodzielnego przerwania tego cyklu pogoni i śmierci.

Model to jeden z łatwych do montażu wzorów dostępnych w pudle Soul Wars. Wygląda rzeczywiście dość upiornie, jednak - sądząc z tego co czytam o skuteczności tej jednostki - nie jest na polu gry aż tak niebezpieczny, jak mógłby to sugerować jego opis. Gdyby nie to, że pięć figurek Łowców było w pudle, prawdopodobnie nie pomalowałbym ich do swojej armii, przynajmniej nie w początkowej fazie jej budowy. No, ale że były pod ręką... Muszę teraz tylko domalować kolejną trójkę, by osiągnąć minimalną wielkość oddziału - będzie to dowódca, muzyk walący w bęben obity ludzką skórą i jeszcze jedna figurka.

Second unit in my Nighthaunts army will be a small unit of Glaivewraith Stalkers. According to the fluff once they were mounted hunters that rode down their quarry for the joy of chase and thrill of the kill. In Nagash's service they are strange amalgamate of the mount and rider, armed with a wicked glaive. It is said that once this weapon is lowered and aimed at a target, Stalker will inevitably kill its prey because blade of the weapon is drawn directly to the heart of the victim, as swarf of iron is drawn to the magnet. Those, who are killed by Stalkers join them in afterlife, and start their own cycle of hunt and death - without end, without joy and without any hope of ending it.

Miniature is one of the Easy to Build figures from Soul Wars box. It looks terryfying enough but - despite the fluff description - it is not as deadly in the game. If I didn't have five miniatures from the core set, I'd probably didn't paint them initially. But now I just have to paint three more of them to make viable unit - a leader, drummer and one more ordinary Stalker.





środa, 24 października 2018

Umarli Numenorejczycy | Undead Numenoreans

Pomalowałem tych trzech Numenorejczyków dla mojej rosnącej armii Angmaru, ale równie dobrze będą walczyć w szeregach Mordoru. To trzech dzielnych ludzi Zachodu, którzy zginęli pod koniec Drugiej Ery w bitwie na przedpolach Doliny Udun, w miejscu, gdzie, o ile się nie mylę, w Trzeciej Erze rozciągały się Brunatne Pola. W jaki sposób dotarli na północ, nie wiem. Może przyzwał ich Król Upiorów.

Malowanie odrobinę różne od zaproponowanego przez producenta. Zamierzam grać nimi również w Dragon Rampant, gdzie będę ich wykorzystywał jako zombie, stąd też trochę krwi na mieczach i buźkach - dodatki, dla których zdaje mi się nie ma uzasadnienia w świecie Mistrza JRR Tolkiena.

I painted those three Numenoreans for my growing Angmar army, but they can also serve in Mordor's forces. Miniatures represent three brave man of the West, who died at the end of Second Age in the battle of Udun's foreground, where - if I'm right - there were Brown Lands of the Third Age. How they came to the North - I do not know, maybe Witch King of Angmar has called them.

Painting is slightly different then the one proposed by GW. I want to use those miniatures in Dragon Rampant too, they will be zombies, so I painted some blood on swords and faces too.









piątek, 19 października 2018

Eteryczny Rycerz Morgulu | Ethereal Morgul Knight

Ten rycerz Morgulu, robi u mnie za konnego umarłego z Dunharrow.

Po długiej przerwie, na fali uniesienia pojawieniem się nowego pudła z grą do LOTRa (jestem aż stary, że pamiętam pierwszą wersję i pierwotną nazwę gry), wyciągnąłem z pudła z wyrzutami sumienia niedokończony model rycerza Morgulu. Dwa wieczory później był gotów do walki w szeregach mojej rosnącej powolutku armii Angmaru. Z zazdrością obserwuję efekty malowania strachów przez Inkuba, niestety kiedy zacząłem malować swoich nieumarłych albo jeszcze tej techniki nie znałem, albo coś poszło nie tak, a potem już trzymałem się schematu malowania kilku pierwszych figurek. W każdym razie ten konny duch jest prawie gotowy - z rozpędu nie pomalowałem tarczy. Mam jednak niejasne wrażenie, że do czasu jakiejś potyczki z Rohanem zdążę uzupełnić jego braki w uzbrojeniu.
-Mormeg


This Morgul Knight is my proxy for mounted Dead of Dunharrow miniature.

After a long break, inspired by a new boxed set game for LOTR (I'm so old that I clearly remember first edition of the game and its original name), I decided to finish one of the miniatures which was sitting half-painted for ages it seems - knight of Morgul. Two evenings later he was ready to join my slowly growing Angmar army. I really like how Inkub has painted his late Nighthaunts, unfortunately, when I started to paint my dead this painting scheme was unknown yet or I changed something and after the first few miniatures I decided to keep my scheme.

Anyway, this horseman is almost finished, I just forgot to paint his shield. But, to be honest, it seems that I will have plenty of time for this as the skirmish with Rohan forces of my brother seems very distant possibility.
-Mormeg








wtorek, 16 października 2018

Dreadwarden

Ten niezbyt miły pan na zdjęciu obok to dowódca hordy chainraspów, najbardziej pospolitych duchów, swoistego mięsa armatniego Nocnych Strachów. Dreadwarden - bo takie nosi miano - wyróżnia się na tle swoich podkomendnych dźwiganiem ciężkiego kandelabru - jest to najwidoczniej nieźle inspirujące, bo podnosi jedną z cech hordy duchów - Bravery - z 6 na 10.

Model pochodzi z pudła Soul Wars, można go zrobić zamiennie ze zwykłym chainraspem - ten model postaram się pokazać za parę dni, okazuje się, że z wielu tych samych części można otrzymać coś, co wygląda całkiem inaczej. Niestety, w przypadku Dreadwardena ceną jest linia podziału dwóch części modelu biegnąca w bardzo widocznym miejscu przez jego eteryczne ciało. Kiedy go sklejałem, używałem jeszcze greenstuffu do wypełniania takich miejsc - jak widać, ze średnim powodzeniem....

This not so nice looking mister on the photo is a commander of chainrasp horde, the most numerous of all Nighthaunts. Dreadwarden is easy to distinguish, as he/she/it carries a rather large candelabra. This candelabra must be really inspiring sight to the chainrasps, as it raises their Bravery characteristics from 6 to 10.

Model was released as a part of Soul Wars boxed set, it is designed to be assembled as a Dreadwarden or as a ordinary chainrasp. I will show this model of ordinary ghost-soldier in a few days. It looks quite - suprisingly I'd say - different. Unfortunately, there is a price to pay for this versality - the joint between two parts of Dreadwarden miniature is very visiblem as it runs straight by the ectoplasmic 'cloak' of the model. I wasn't able to smooth it out with greenstuff, fortunaly I'm using something far better now...







czwartek, 11 października 2018

Nocne Strachy: Spirit Torment | Nighthaunts: Spirit Torment

Jedna z figurek dostępnych w zestawie Soul Wars, Spirit Torment - wg. opisu w podręczniku Nocnych Strachów, to duch strażnika więziennego, który po śmierci na życzenie Nagasha wyszukuje tych, których Władca Śmierci uważa za przynależnych do jego domeny, po czym zabija ich uderzeniami potężnych kłód i więzi ich dusze. Tyle fluff.

Figurka przyjemna w malowaniu, jak dotychczas wszystkie Strachy, ale wskutek osadzenia na tylko jednej eterycznej masce nieźle się trzęsie dotknięta pędzlem. Gdyby nie konieczność blendowania paru kolorów na w sumie dość dużej powierzchni, powiedziałbym że nawet dość szybka do pomalowania.

One of the miniatures from Soul Wars boxed set, Spirit Torment - according to the Nighthaunts army book, it is an ethereal creature who was pitiless jailor in life. In death it seeks out thouse that Nagash deems his by right of rulership, bludgeoning them to death with his ensorcelled padlocks, before locking away their souls. Well, that's fluff.

Miniature was really cool to paint, as all Haunts painted by far. It is very delicate though - not as much as some other miniatures from the range, but still and it is extremally shaky during painting, as it is based with just one ethereal wisp connecting miniature to the base.

If not the blending of four-five colors on relatively large surface, it would be rather fast to paint too.








wtorek, 9 października 2018

Wcielenie Nagasha | An image of Nagash

Widoczna obok ilustracja autorstwa Marka Gibbonsa, mojego ulubionego grafika Games Workshop ze starych czasów tworzącego w czerni i bieli, przedstawia bodajże po raz pierwszy w tak pełny sposób (a może nawet w ogóle po raz pierwszy) postać Nagasha, postaci, która pojawiła się po raz pierwszy w historii świata Warhammera za czasów IV edycji, w armijnej księdze ożywieńców, a która wywarła - i nadal wywiera - tak gigantyczny wpływ na całe uniwersum.

Szczerze powiedziawszy, gdybym miał wymienić top ten jakichkolwiek grafik Games Workshop, to przedstawienie pierwszego licza Warhammera z pewnością by się w nim znalazło - dla mnie jest, po prostu, ikoniczne. Nic więc dziwnego, że niespecjalnie entuzjastycznie podszedłem do oficjalnej propozycji GW, które graczom Undeadów zaprezentowało figurkę, zwaną w kręgach wodzów umarlaków jako Wielki Klown (na dole wpisu pokazuję jej wygląd katalogowy, a po nieźle pomalowaną odsyłam na blog Piotrka). Oficjalny, pierwszy Nagash miał dwie zalety - był całkiem niezły na stole w grze (to pierwsza) i w ogóle był (to druga). Wieść niesie, że autor rzeźby, Gary Morley, odpowiadający za wygląd wszystkich undeadów w 4. edycji, wyrzeźbił alternatywną głowę Nagasha, mając nadzieję, że "głowa klowna" zostanie natychmiast odrzucona, przez co przyjęty zostanie jej fajniejszy wariant, który ponoć niespecjalnie podobał się decydentom. Jak wyszło to widać... Ale na alternatywną głowę Nagasha poluję, więc jeśli ktoś widział, ma, jest gotów się pozbyć, zapraszam do kontaktu (na samym końcu notki widać zdjęcie tego ożywieńczego skarbu)... 

Tak naprawdę jednak, to był tylko przydługi wstęp. Wpis poświęcony jest bowiem nieoficjalnemu wcieleniu Nagasha, wyrzeźbionemu kilka miesięcy temu przez jednego z członków grupy fejsbukowej, grupującej miłośników dawnych edycji Warhammera. Figurka została wyrzeźbiona właśnie na podstawie grafiki Marka Gibbonsa i przedstawia Wielkiego Nekromantę tak, jak powinien wyglądać - jako groźnego, dynamicznego Władcę Śmierci... Mój egzemplarz odlany jest w żywicy, wiem jednak, że dziesięć pierwszych odlewów wykonano w metalu, a w Polsce jest co najmniej jeden taki metalowy Nagash. Nie narzekam jednak, figurka jest bowiem dość duża, w metalu ważyłaby sporo, co sprawiałoby trudności przy montażu - nie ukrywam, że nie lubię pinowania, koniecznego w przypadku takich modeli.




sobota, 6 października 2018

"Minidremel" za minipieniądze

Dremel to jedno z najfajniejszych narzędzi w warsztacie modelarza. Wyposażony w dziesiątki końcówek pozwala szybko i relatywnie łatwo wykonywać rozmaite prace, które są mocno kłopotliwe bez tego narzędzia. Dremel jednak ma i swoje wady. Po pierwsze, jest stosunkowo drogi. Po drugie, nawet wersja mini, przeznaczona do prac precyzyjnych i wyposażona w wałek giętki, taka jakiej używam, jest relatywnie niewygodna i jednak zbyt duża do prac związanych ze szlifowaniem czy polerowaniem części figurek. Idealnie nadaje się do robienia elementów makiet, prac nad dużymi modelami i podobnych zadań, jednak przy miniaturkach bywa mocno kłopotliwy.

Kilka dni temu wybrałem się do jednej z sieciowych drogerii, zawsze kiedy tam jestem rzucam okiem na dział "przeszkadzajek" - wszelakich kabli usb, całkowicie zbędnych kubków, niesamowicie działających wieloczynnościowych nożyczek i innych podobnych ustrojstw. Tym razem jednak wypatrzyłem coś, co miało mieć szanse być naprawdę przydatnym narzędziem w warsztacie. Ekhem, prosze się nie śmiać - elektryczny zestaw do manicure/pedicure. Tak naprawdę, to po prostu uchwyt z silniczkiem, zasilanym bateryjkami AAA, do którego zamocować można jedną z sześciu dostępnych końcówek. A ponieważ manicure/pedicure to głównie ścieranie, to takie właśnie końcówki są w zestawie. Dostajemy też całkiem niezły klip do obcinania paznokci i plastikową szpatułkę do skórek, którą można wykorzystać do nakładania jakiejś szpachli, ale to tylko dodatki - liczy się elektryczne narzędzie i końcówki. No i cena - zapłaciłem za to jakieś 30 PLN.


Samo narzędzie wykonane jest z naprawdę fajnego, gładkiego, mocnego plastiku, wraz z zamontowaną końcówką ma długość ok. 15 cm i jest bardzo lekkie - nie sprawia żadnego problemu przy nawet dłuższych pracach wymagających precyzji. Przycisk na górze rączki pozwala wybrać obroty w lewo lub w prawo i dwie prędkości pracy, przy jego przesunięciu włącza się też automatycznie niewielka dioda podświetlająca miejsce pracy. Końcówki robocze montowane są na wcisk, a więc odwrotnie niż w dremelu, ale... oznacza to również, że możliwe jest wykorzystanie dremelowskiego uchwytu zaciskowego, więc - tak naprawdę, można poszaleć z końcówkami innymi niż firmowe.

Narzędzie sprawuje się bardzo dobrze przy pracy z figurkami - wykorzystywałem je dotychczas do delikatnego wygładzania powierzchni cięcia i szlifowania miejsc szpachlowania figurek plastikowych. Korzystałem z wolniejszych obrotów, duże są - przy koniecznej precyzji pracy - nieco zbyt szybkie i mam wrażenie, że łatwo jest uszkodzić materiał. Oczywiście, w przypadku figurek metalowych jest jeszcze fajniej, nie grozi nam przypadkowe uszkodzenie miniaturki.

Prawdę powiedziawszy, ten zestaw pielęgnacji paznokci równie dobrze mógłby być sprzedawany w sklepach modelarskich za cenę trzy razy większą i - podejrzewam - miałby liczne grono użytkowników.