Ostatnia miniaturka z oddziału szkieletów z odległych czasów początku 5. edycji - chorąży. Wspominałem już, że do zrobienia grupy dowodzenia w wydawanych wówczas oddziałach (regiments) wykorzystywano początkowo metalowe dodatki - tu można obejrzeć czempiona oddziału, tu zaś bębniarza. Co interesujące, przynajmniej dla mnie, jako zbieracza, dodatków tego typu było kilka rodzajów. Okazuje się, że nadal muszę więc czegoś szukać...
O malowaniu samego chorążego nie ma specjalnie co pisać, wspomnę natomiast, że bardzo podoba mi się, pod względem rzeźby, sam sztandar. Ma klimat wcześniejszych edycji Warhammera, jest w całości metalowy (nigdy nie byłem zwolennikiem wieszania papierowych sztandarów na metalowych kijkach), a sama rzeźba jest bardzo przyjemna i ma miły akcent w postaci ptaszora.
Sztandar pomalowałem tak, by przedstawiał się podobnie do innych sztandarów w moich oddziałach, ma imitować widmowe płótna, na wpół eteryczne pozostałości dawnych chorągwi.
A w kolejnym wpisie - już cała jednostka.
The last miniature from the unit of skeletons released in the distant past, in the times of Warhammer 5th edition - standard bearer. I already wrote that back then regiments were issued with additional metal parts for making command groups - you can see champion and drummer on the blog too. As a collector I found it interesting that there were few variants of those metal parts. It means too, that I still have to find all of them...
There is nothing special to be written about painting this skeleton, but I really like the sculpted banner. It has this distinct feel of old Warhammer, it is casted in metal (I never really liked paper banners hanging from the metal poles) and sculpt itself is really nice with a great detail - carrion bird.
Banner itself was painted with ethereal effect, to make it similar with other banners from my units. I envision them as half-ethereal remnants of old, tattered battle signs, silently billowing in the winds of undeath.
And the next entry - finished unit at last.
Świetny ten sztandar, pierwszy raz widzę swoją drogą.
OdpowiedzUsuńTak patrzę na zabytki, które posiadasz... a nie masz może czasem komisarza Imperialnej Armii z laspistoletem?
OdpowiedzUsuńNiestety nie. Mam trochę zabytków z 40k, ale mnie znacznie bardziej interesuje fantasy. W 40K uważam, że im nowsze modele, tym fajniejsze;)
UsuńA poza tym IG nigdy nie leżała wśród moich zainteresowań.
Szkoda. Dzięki za odpowiedź. ;) Jeżeli chodzi o kwestie estetyczne to są one dość różne, zwłaszcza gdy mowa o Imperialnej Gwardii. Dla przykładu obecnie wydawani komisarze w żywicy są w mym przekonaniu gorsi niż ich poprzednicy z metalu, z poprzedniego dziesięciolecia. Ładniejszy detal ale gorsze pozy. Natomiast jeżeli chodzi o figurki z czasów 2 ed... żaden komisarz, oprócz tego z Kriegu (okropnie drogi) nie miał laspistoletu. To taka ciekawostka.
UsuńO szkielet :) Dawno nie było ;)
OdpowiedzUsuńGreat job, he looks terrific!
OdpowiedzUsuń