Drugi (i przedostatni) z ghouli brakujących do pełnej serii. Ten wzór podoba mi się najmniej, cierpi na chorobę zbyt dużych broni, zresztą, tak naprawdę, cholera wie co trzyma w dłoni. Czy to jakaś maczuga, czy konar drzewa, czy też może jakiś odłamek skalny? Ja nie wiedziałem, pomalowałem jak stare, opalone nad ogniem dla nadania twardości drewno z wbitym kamieniem, służącym do rozbijania czaszek.
Second of the three recently painted ghouls, missing so far in my collection. I like this particular design the least, it suffers from oversized weapon syndrome. And what it is? Is it a club? A tree bark or, maybe, some kind of rock? I don't know, so decided to paint it as a old tree bark, hardened with fire, with a stone hammered into it - it makes skull bashing a lot easier, I imagine.
Ten rzut rzeźb ghouli totalnie mi nie podchodził - znacznie fajniejsze były plastusie Morleya :)
OdpowiedzUsuńMi z kolei te miśki Morley'a kompletnie się nie podobały. Nie kupiłem ich nawet wtedy, kiedy się ukazały. Dopiero niedawno uzupełniłem częściowo ten brak, zostały mi chyba cztery wzory do znalezienia jeszcze.
UsuńOgólnie uważam, że Morley zrobił krzywdę undeadom wówczas. To były moim zdaniem jego najsłabsze wzory z czasów pracy w GW. Gdzieś mi się obiło o uszy, że początkowo nie wiedział, że część kasy ze sprzedaży wzoru trafia na jego konto, stąd robił dwie-trzy figurki dziennie (właśnie undeady). Szkoda, bo spora część jego rzeczy do innych armii nie jest zła. Ciekawy jestem, ile prawdy w tej opowieści...
Może i coś z tego to prawda - bo modele do Necromundy robił świetne.
UsuńChyba że po prostu wolał bardziej plimat post-apo :)
A co do starych ghouli - nie miałem ich za czasów 5tej edycji bo były metalowe (za drogie jak na ówczesny budżet) a przede wszystkim miały totalnie durne zasady dot. pożywiania się i ucieczki ;)
A ja tam lubię stare ghoule. Można odnieść wrażenie, że to faktycznie jacyś spaczeni ludzie, a nie dziwne potworki. Ten tutaj jest spoko :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze ghoule ever!
OdpowiedzUsuń