niedziela, 22 listopada 2015

Z otchłani czasu: sławne oddziały - Krasnoludzcy Zwiadowcy Bugmana (wersja 2) | From the abyss of time: Regiments of Renown: Bugmans's Dwarf Rangers (version 2)

W grudniu 1986 r. ukazał się pierwszy regiment wydany w nowym stylu. Oddział zawierał cztery różne modele żołnierzy, można było go kupić w sporym pudełku ozdobionym ilustracją przedstawiającą jednostkę. Jako pierwsi na rynek trafili krasnoludzcy zwiadowcy Bugmana. Autorami rzeźb byli Alan i Michael Perry. Opis pierwszej wersji tej jednostki można znaleźć tutaj.

Wczesnowiosennym, rześkim i bezchmurnym porankiem pod wrota Karak-Varn skrzypiąc podjechał wóz zaprzężony w muła. Dwóch strażników podejrzliwie przyjrzało się woźnicy, małej, zgarbionej postaci opatulonej w cuchnące i zapchlone koce. To mógł być krasnolud, ale nie byli pewni.
"Kim jesteś i jaki masz tutaj interes?" - zawołał jeden ze strażników. Woźnica miękko zakaszlał. - "Przybyłem zobaczyć się z waszym królem, o tak" - powiedział otulając się dokładniej kocami, gdy zsuwał się z siedziska. "Mam coś dla niego". Strażnicy spojrzeli, nieco nerwowo, na siebie.
- "I cóż to jest?" - zapytał jeden z nich. Drugi podszedł do tyłu wozu i zaczął podnosić płótno, które skrywało ładunek.
- "NIE ŚMIEJ TEGO TKNĄĆ!" - zaskoczony władczym tonem głosu woźnicy, strażnik niczym oparzony opuścił przykrycie.
- "Sama podróż już wystarczyła" - wymamrotał woźnica. - "A jeśli jeszcze zaczniecie postukiwać i kołysać, nie będzie się nadawało nawet dla goblinów. A teraz, jeśli pozwolicie, mam już dość naoliwionych szmat i porozmawiam z mechanikiem".
Przemowa tego rodzaju mogła wyjść z ust jedynie krasnoluda, wóz wpuszczono więc do krasnoludzkiej twierdzy. Nim na miejsce dotarł król, dookoła wozu zrobiło się już niewielkie zbiegowisko.

Dał się słyszeć zduszony pomruk, gdy przybysz zręcznie zrzucił nakrycie ładunku, odsłaniając dużą beczkę.
- "Nie gwarantuję, że podróż nie dała mu się we znaki" - przemówił woźnica, nie mówiąc do nikogo konkretnego. Spośród koców wyciągnął brudny, metalowy kufel, nalał do niego odrobinę zawartości beczki i przyjrzał się jej krytycznie.
- "Hmm" - powąchał - "zmętniało". Głośno przełknął, wykrzywił się i splunął.
- "Gorsze, niźlim przypuszczał" - ciągnął dalej. - "Z pewnością mogłoby jeszcze poleżakować choć z miesiąc, czy dwa. Ale i tak, da wam ogólne pojęcie". Wysunął kufel w stronę króla.
Po chwili wahania władca przyjął naczynie, dokładnie wytarł brzeg mankietem, po czym pociągnąl łyk. Efekt był nadzwyczajny. Królewskie brwi podniosły się niemal do samej korony, załzawione oczy wyszły na wierzch, a kaszlący król zgiął się w pół. Po kilku sekundach kaszel minął, rozległo się za to donośne beknięcie. Król zdołał przemówić dopiero po niemal minucie.
- "Nie wierzę" - krzyknął. - "To niemożliwe. To piwo... Bugmana!".

W komnacie rozległy się krzyki. Minęło wiele lat od bitwy o browar Bugmana. Joseph Bugman był już jedynie wspomnieniem, nazwiskiem na wpół zapomnianym, legendarnym, tak samo jak nazwa Bugman's Bitter.

- "To prawda" - rzekł przybysz. - "Gobliny zostawiły mnie na pewną śmierć. Przybycie tutaj zabrało mi tyle lat - ale sza już o tym, gdzie moje maniery". Odrzucił koce i zebrani ujrzeli postać starego krasnoludzkiego weterana, o obliczu pełnym szram i zmarszczek.
- "Joseph Bugman, Mistrz Browarniczy i - niegdyś - Kapitan Zwiadowców, do usług".

Josep Bugman w cudowny sposób przeżył bitwę o browar Bugmana, lata potem zjawił się w krasnoludzkiej twierdzy Karak-Varn. Początkowo go nie rozpoznano, lecz kiedy król skosztował przywiezionego przezeń piwa, jego tożsamość nie podlegała już wątpliwości. W Karak-Varn odtworzono oddział krasnoludzkich zwiadowców Bugmana, a reputacja warzonego przez niego piwa przyciągnęła do twierdzy krasnoludów z całej okolicy. Ekspedycja, mająca na celu odzyskanie browaru Bugmana, zmieniła się w świętą wojnę.

Wyposażenie: dwuręczne topory, toporki, krótkie miecze i kusze.
Zew: nowi zwiadowcy przyjęli za swój stary okrzyk dawnego oddziału, "Mhinz Abeir" i odzew "Zyor Rond". Używano jednak również nowego zewu, brzmiącego "Ayt Peinz" i odpowiedzi "Khaari". Oba okrzyki to przykład tajemnego języka krasnoludzkiego, a ich znaczenie nie jest wiadome.
Dokonania: opowieść o ocaleniu Bugmana i jego długiej wędrówce do Karal-Varn to temat licznych epickich poematów i pijackich pieśni. Za wielkie osiągnięcie uważane jest powstanie piwa Bugman's Castle XXXXXXXXX, specjalnego napitku uwarzonego dla uczczenia odtworzenia zwiadowców. Nadaje mu się rangę równą tej, z jaką traktuje się bitwę o Kacowe Wzgórze, podczas której oddział zwiadowców zniszczył duże siły goblinów, czekające nań w zasadzce - i to pomimo zakończonej ledwie godziny wcześniej popijawy w marszu.
Szaty: ciężkie browarnicze fartuchy skrywające kolczugi, ciężkie płaszcze, spodnie ze skóry jelenia i ciężkie buty. Odzienie ma rozmaite kolory, beże, brązy i szarości.
Tarcze: widać na nich herb rodziny Bugmanów



The first of the new style Regiments of Renown with 4 different trooper models, presented in a large box with unit specific artwork. Released in December 1986 and designed by Alan and Michael Perry. You can read history of first unit of this name here.

It was a clear, crisp morning in early spring when a mule-cart creaked up to the entrance of Karak-Varn. Two guards looked suspiciously at the driver, a small hunched figure thickly wrapped in a variety of foul-smelling and flea-ridden blankets. It might be a Dwarf, but they couldn't be sure.
'Who are you, and what's your business?' challenged one of the guards. The driver of the cart cackled softly.

'Come to see your king, I have,' it said, gathering the blankets around it as it shuffled down from the driving seat, 'Brought something for him.' The guards looked at one another, a little nervously.
'What is it, then?' asked one. The other moved towards the back of the cart, and started to lift the tarpaulin that covered its cargo.
'DON'T YOU DARE TOUCH THAT!' Surprised by the sudden power in the driver's voice, the guard dropped the tarpaulin as if it had burnt him.
'It's had enough of a messing with, just getting here,' the driver grumbled, 'And if you go a-poking and a-prodding it about, it won't be fit for Goblins. And now, if you don't mind, I've had enough of the oily rags and I'll talk to the mechanic.'

Such a speech could only have come from the lips of a Dwarf, so the cart was admitted to the Dwarf hold. By the time the King arrived on the scene, a small crowd had gathered.
A hush fell over the crowd as the stranger deftly whipped the tarpaulin off the cart, revealing a large barrel.

'Now I'm not guaranteeing how well it's travelled,' he announced, to no-one in particular. He produced a grubby metal tankard from among his mass of blankets, drew off a little of the barrel's contents, and peered at it critically.
'Hmmmm', he sniffed, 'Gone cloudy.' He swigged noisily, then screwed up his face and spat.
'Worse than I thought,' he continued , 'it could really do with settling for a month or two. Still, it should give you the general idea.' He held out the tankard to the King.
After a moment's hesitation, the King accepted the tankard, and, wiping the rim fastidiously with his cuff, took a swig. The effect was remarkable. His eyebrows shot up to the very rim of his crown, his eyes bulged and began to water as he was doubled over by a fit of coughing. After a few seconds the coughing subsided, and was followed by a deep, resonant belch. It was almost a minute before he was able to speak.

'I don't believe it!' he exclaimed. 'it can't be! It's.... Bugman's!'
There was uproar in the chamber. It was many years since the Battle of Bugman's Brewery. Joseph Bugman was just a memory, a name half forgotten and wreathed in legend, like the name of Bugman's Best Bitter.

'That's right,' said the stranger, 'The Goblins left me for dead. It's taken me all these years to work my way here - but hush now, I'm forgetting my manners.' He threw off his wrapping of blankets, and stood revealed as an old, grizzled and heavily scarred Dwarf.
'Joseph Bugman, Master Brewer and onetime Ranger Captain, at your service:

'Joseph Bugman miraculously survived the Battle of Bugman's Brewery, and turned up years later at the Dwarf hold of Karak-Varn. He was not recognised at first, but when the King of the Dwarfhold tasted the beer that he brought with him, his identity was proved beyond doubt. Bugman's Dwarf Rangers were re-formed at Karak-Varn, as his reputation and his brewing skills brought Dwarves from miles around flocking to his banner. The expedition to reconquer and re-establish Bugman's Brewery assumed the proportions of a holy war.

Equipment: Double-handed axe, hand axe, short sword and crossbow
Battlecry: The old Ranger battlecry, 'Mhinz Abeir', with the response 'Zyor Rond' was maintained by the new Rangers, but a new battlecry was also used, consisting of the cry 'Ayt Peinz' and the response 'Khaari'. Both cries seem to be in an arcane Dwarfen tongue, and their meaning is unknown.
Deeds: The story of Bugman's survival and his long journey to Karak-Varn is the subject of a number of epic poems and drinking songs.The development of Bugman's Castle XXXXXXXXX, a special brew to celebrate the reforming of the Rangers, is considered a great achievement, ranking alongside the Battle of Hangover Hill, when the Rangers destroyed a large Goblin ambush force despite the fact that an impromptu drinking match had finished scant hours before the attack
Uniforms: Heavy brewers' coats over chainmail, heavy cloaks, buckskin breeches and heavy boots. The uniform is in various shades of buff, brown and grey.
Shields: The shield design carries Design the Bugman family arms.



4 komentarze:

  1. Super wpis! Krasnoludy to moja druga (a właściwie pierwsza) ulubiona armia w wfb. Poproszę o więcej, nie zapominając rzecz jasna o Khemri ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się łezka w oku kręci. Bugman był pierwsza figurka jaką zdobyłem (dostałem) i to był początek mojej kolekcji krasnoludów. Dzięki za wpis. Masz w swojej kolekcji ten zestaw?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Panowie, miło że się podoba:)
    Co do zestawu - nie, nie mam go. Krasnoludy jakoś niespecjalnie nigdy budziły moje zainteresowanie. Zbieram Undeadów, starych zielonych od niedawna (do 3. edycji włącznie), trochę Chaos w jego różnych formach i Bretonnię. Choć mam, rzecz jasna, sporo figurek do innych armii:)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.