Mormeg postanowił raz, a skutecznie podbić Śródziemie, miażdżąc wszelkich wrogów (mój Rohan) zalewem swoich orków. Jednym z nowo skończonych zdobywców świata hobbitów i elfów jest widoczny obok łucznik. To jeszcze jeden plastikowy ork ze starutkiego pudełka figurek, które ukazały się kilkanaście lat temu wraz z premierą pierwszego wydania gry Games Workshop. I - jak zwykle - znacznie zyskuje po pomalowaniu. W tym konkretnym przypadku do gustu przypadła mi paleta kolorów, przełamująca standardowe dla armii mojego brata (i zgodne z filmem) brązy i czernie jaśniejszymi plamami zgniłej zieleni. Zgniłej na tyle, że kolor ten objął też włosy, co jest, z czysto malarskiego punktu widzenia, na pewno z korzyścią dla wyglądu figurki.
Mormeg has decided that Middleearth will belong to him, once and for all, and all opposition (including my tiny, tiny, tiny Rohan force) will be crushed and utterly destroyed. One of the recently finished conquerors of this world of hobbits and elves is this archer. This is, of course, one more plastic old miniature from the very old box of miniatures released for the first edition of the game set in the world of Tolkien (and Jackson) by GW. And - as usual - it looks much better once painted. Here, I particulary like the colors used. Besides mandatory for the army of my brother browns and blacks (correct with the movie vision), Mormeg has used a lot of pale, rotten greens. It is so much rotten, in fact, that it affects hair of the orc too. Sometimes it pays off to use non-standard color, to break monotony of the surrounding colours, isn't it?
Fajne kolory, a efekt końcowy bardzo mroczny i ponury.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zyskuje po pomalowaniu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że niedługo nadejdzie czas na jakąś fotę grupową tych mordorczyków Mormega:)
OdpowiedzUsuńA na przeciw postawie swoich 4 pomalowanych jezdzców... będzie, ride, ride to the ruin!;)