poniedziałek, 6 lipca 2015

Age of Sigmar – początek końca czy powrót do początków

Warhammer Fantasy Battle to niezwykle istotna część mojego hobby, w zasadzie chyba najbardziej istotna. To dzięki WFB w ogóle zacząłem bawić się w gry bitewne, to Stary Świat rozpalał moją wyobraźnię ćwierć wieku temu. W trakcie tych lat ta wyobrażona Nibylandia zmieniła się mocno, nie zawsze w odpowiadający mi sposób, nadal jednak był to ten sam świat Sigmara, zagrożony knowaniami bogów Chaosu i ich wyznawców, naznaczony piętnem zgnilizny, w którym heroizm mieszał się z nieuchronnie nadciągającą zagładą. Wszystko to podlane sosem dowcipu projektantów – nie zawsze zresztą najwyższych lotów. Łącznie jednak tworzyło to zadziwiająco strawną i inspirującą mieszankę, będącą dla mnie źródłem wielu pomysłów.

Gra, jak już napisałem, zmieniła się przez te lata. Nie chodzi już nawet o sam opis świata, który z ponurego miejsca niebezpiecznych przygód, znanego z pierwszych edycji i pierwszego wydania WFRP wyewoluował w coś, co od biedy można nazwać settingiem high fantasy - z nieodłączną epickością bohaterów i magii. Nie ukrywam, że wolałem wersję początkową, a zmiany wprowadzone w ostatnich latach niespecjalnie, zazwyczaj, przypadały mi do gustu.

Gdzieś  w trakcie tych lat stopniowo ginął jednak pierwotny duch gry. Z niezobowiązującej rozrywki o charakterze koleżeńskim, w którym jednym z najważniejszych aspektów było hobby, malowanie i konwertowanie figurek, zmienił się w cień dawnego siebie. W monstrum, w którym, przynajmniej oficjalnie, do gry potrzeba było dziesiątek, jeśli nie setek figurek, W klona identycznych bitew rozgrywanych na takich samych praktycznie, z uwagi na ofertę gotowych terenów producenta, stołach.  Nic więc dziwnego, że próg wejścia dla nowych graczy był ustawiony bardzo, bardzo wysoko. Znacznie wyżej, niż w przypadku WH40K, co – w połączeniu z generalnym regresem fantasy jako gatunku – na pewno przyczyniło się do zmniejszenia liczby graczy. Mniej graczy, mniejsze zyski, mniejsza promocja, mniej graczy. Błędne koło.


Nie chcę poruszać tu w ogóle kwestii polityki Games Workshop, to – po pierwsze – temat na osobny wpis, po drugie, bez dostępu do dokładnych i wiarygodnych danych dotyczących sprzedaży nie ma on większego sensu, byłoby to bowiem jedynie gdybanie. Pewne wydaje się właściwie jedno – WFB od wielu lat znajdował się na równi pochyłej, a GW nie chciało inwestować w upadającą markę (ponownie problem błędnego koła, bez inwestycji nie sposób bowiem zwiększyć sprzedaży).

I tu pojawia się Age of Sigmar. Zniszczono stary background Warhammera, przetworzono go w sposób pozwalający na łatwiejsze panowanie nad własnością intelektualną  - te wszystkie Duardim, Aelfs, Orruks, Ogors. Aż dziw bierze, że wampiry zostały wampirami, a nie, dajmy na to waempiersami.  Zachowano część elementów, pozwalających na identyfikację graczy z poprzednią grą – bogów Chaosu, część bohaterów, i podobne elementy, w rodzaju nazw wiatrów magii. Stworzono jednak całkowicie nowy świat, z jego własną historią i konfliktami. Jestem pewny, że będzie on zresztą szybko, szczegółowo i obficie eksploatowany, by choć odrobinę wzbogacić fabularnie „tło” gry i przybliżyć je graczom. Pojawiły się także nowe zasady, ekstremalnie różne od wcześniejszych – starczy powiedzieć, że obecnie podstawowe przepisy mieszczą się na czterech stronach formatu A4.



Nowy starter do gry zawiera kilkadziesiąt figurek, broszurę o nowym świecie, ulotkę z przepisami gry. Co do figurek – można kłócić się o ich projekt i estetykę, niewątpliwie jednak są jednymi z najlepiej zrobionych, jeśli nie najlepiej w ogóle, modelami dostępnymi w zestawach podstawowych rozmaitych gier. Nie przypadł mi do gustu wygląd Kosmicznych Marines Fantasy Sigmara, ale nowe modele wyznawców Chaosu są już całkiem, całkiem, choć – może – nieco zbyt przerysowane.
Nie miałem jeszcze okazji zagrać w Age of Sigmar, dość starannie jednak przejrzałem zasady. W sumie – nic nowego. Połączenie elementów znanych z kilku wcześniejszych gier, nadal brak płynnej zmiany grających, co wymusza bardziej aktywne. równoczesne uczestnictwo obu graczy w zabawie. Z rzeczy dość nowatorskich – rezygnacja z podstawek jako takich. Mogą być okrągłe, kwadratowe, prostokątna i dowolnej wielkości – nie odgrywają, po prostu, żadnej roli. Mierzenie odbywa się teraz od najbliższej celowi części figurki do najbardziej wysuniętego fragmentu figurki przeciwnika. Znika obraz starych bitew WFB – zmasowane oddziały, poprzedzielane mniejszymi jednostkami elitarnej jazdy i bohaterami. Zamiast tego na stołach pojawią się oddziały stojące w szyku rozproszonym, a gra wizualnie zmienia się w skirmish.

Osobiście, będzie mi trochę brakowało klimatu dużych bitew, mam jednak nadzieję, że pojawi się wersja docelowa zasad, pozwalająca na uzyskanie podobnego efektu. Podobnego, bo identycznego, ze względu na podstawki, raczej nie uda się już uzyskać.



Zgodnie z wcześniejszymi pogłoskami wydawca postanowił umożliwić „przeprowadzkę” starych figurek WFB do nowego świata. Z jego strony można za darmo (szalona odwaga, pamiętając jak działa GW) pobrać pliki PDF zawierające zasady dla wszystkich starych modeli. Jestem jednak przekonany, że wcześniej niż później i tak większość tych modeli przestanie funkcjonować w grze, wyparta przez ich „kopyrajtowalne”, nowe odpowiedniki. Podobne, a jednak inne. Niby zombie, orki, czy inne elfy, a jednak zombie z epoki Sigmara, orruki, aelfy…

Niespecjalnie odpowiada mi sposób prezentacji zasad specjalnych do sporej części starszych modeli, wymagających, określmy to łagodnie, wygłupiania się przy stole. Jakoś to jednak burzy moją immersję w toczącą się walkę, gdy by uzyskać bonus do trafienia czy obrony muszę porównywać wąsy z wąsami przeciwnika, toczyć dziko wzrokiem czy wrzeszczeć Waaaagh!
Najbardziej krytykowanym elementem nowego systemu jest jednak całkowity brak punktów. Nie ma w ogóle czegoś takiego, na stół wystawia się, teoretycznie, wszystko to, co chcesz wystawić. Chcesz mieszaniny dawnego Imperium z orkami, ogrami i krasnoludami? Nie ma problemu, wystawiasz. Wystawiasz tyle ile chcesz, bez żadnych ograniczeń. Teoretycznie przepisy gry zapewnią równowagę w przypadku, gdy twoja armia jest znacząco mniejsza lub większa od armii przeciwnika, ale to jednak, chyba, tylko teoria.



Z drugiej strony, to jest całkiem niezłe rozwiązanie, burzące wysiłki wszelkich szalonych „poprawiaczy” GW, usiłujących wcisnąć WFB w sztywne gorsety pierdyliarda dodatkowych zasad przy okazji turniejów. Co więcej, to rozwiązanie bardzo, ale to bardzo, w stylu starych edycji Warhammera, a najbardziej dodatków Realm of Chaos. Dodatków, w których punktacja armii/warbandów nie miała większego znaczenia, liczyła się zabawa, tło fabularne, awans poszczególnych grup żołnierzy i czempionów, ich rozwój i historia. Myślę że akurat ten element ma szansę spodobać się wielu starszym graczom.


Czas pokaże, czy odważna decyzja GW o niemal kompletnym resecie gry przyniesie spodziewane efekty,  czy będzie początkiem nowej ery Warhammera (a w zasadzie jego duchowego następcy), czy też okaże się gwoździem do trumny,  w której zamknie się trzydziestoletni okres rozwoju WFB. Niewątpliwie jednak już dziś można powiedzieć jedno – nie przypominam sobie podobnego rozwiązania, manewru na taką skalę, wykonanego przez innego wydawcę. Ja zamierzam dać szansę nowym zasadom i światowi, choć – zapewne – raczej nie nowym figurkom. 

19 komentarzy:

  1. Jedno trzeba im przyznać - zamieszali ostro :) Mi akurat zupełnie się figurki z podstawki nie podobają, no ale to oczywiście kwestia gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużego rulebooka jako takiego nie będzie. Będą dodatki na zasadzie kampanii wprowadzające nowe zasady, jednostki, miejsca i scenariusze. Dana kampania będzie obowiązywać przez pewien czas, a następnie będzie zastąpiona przez nową. Trochę jak z dodatkami do Magic The Gathering.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie jak wpis do XI edycji Figurkowego Karnawału Blogowego ;)

    Ja w WFB nie gram już od lat ale rozumiem battlowców, bo mi GW 'zarżnęło' Mordheim. Z drugiej strony dzięki powstał Warheim FS, a battlowcy będą mogli spokojnie dołączyć do społeczności Oldhammera.

    Co do AoS, to zamówiłem starter i pewnie kupię makiety. Figurki Chaosu w większości mi się podobają, Sigmarines wykorzystam jako rzeźby na makiecie Świątyni Sigmara czy jako pomniki na stole do Warheim FS.

    A co do samej mechaniki, to interesuje mnie ona o tyle o ile będzie tam coś co da się zaimplementować w Warheim FS.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kilku Sigmarytów Fajni Chaosiarze mogą być ;). Widziałem jak zrobili z jednoge Harrego Hammera

      Usuń
  4. Inkub: Dzięki za przedstawienie sprawy, co i jak.

    quidam corvus, tych gier to oni zarżnęli więcej, choćby WH Historical...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Necromunda jeszcze na przykład była. Ale w Mordheim akurat dużo więcej grałem i wersja fantasy jest mi znacznie bardziej bliższa.

      Usuń
  5. I zarznęli kurę znoszącą złote jaja. 8 edycja była (na początku) naprawdę fajna, duża swoboda w budowie armii, powracanie do starych potworów. Ale nie... słabo się sprzedają modele które są nie grywalne na stole lub te które kosztują niemożliwie wiele (wiedźmy Khaina 175zł za 10 =.=) i się dziwią że nikt nie kupuje. Ech....

    OdpowiedzUsuń
  6. A co do punktów i ich braku ty wystawisz 10 pseudomarinów a ja 10000 orków (przepraszam Orrukusów) bo to klimatyczne serio? :\ Punkty zapewniają balans w systemach bitewnych. Chyba przejdę na Kings of War z tego wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moje pkt są potrzebne na turniejach (aby PG mieli swój balans) , natomiast w domowym zaciszu, dwóch kumpli na pewno się dogada (bo w końcu chodzi tu o zabawę ) :)

      Usuń
    2. Nie ma punktów ALE jak pokazało GW - na turniejach i pokazach grało się na dwa sposoby - na ilość Wound'ów (możliwych do otrzymania ran) - czyli treeman 12 ran i po drugiej stronie 12 goblinów po 1 ranie - teoretycznie balans zachowany. Drugi sposób to limit warscrolli, np. gramy na 5 warscrolli - hero i monster nie mogą się powtarzać - reszta max 2 takie same jednostki - i balans znowu zachowany. Więc jak się chce to balans się zachowa :)

      Usuń
  7. Dobrze napisane! :) podzielam tę samą opinię.

    OdpowiedzUsuń
  8. BL już zaczęło wypuszczać fluffowe opisy - na dobry (?) początek coś pod podstawkę do AoS.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem, szkoda czasu na AoS. Jeśli mam grać w skirmisze to wybieram Umbra Turris albo Wolsunga. MÓJ Warhammer Fantasy Battle to mass combat i niech taki pozostanie, wracam do 4ed...

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że tekst się generalnie podoba i jest chętnie czytany. W przyszłym tygodniu zamieszczę drugą część, zawierającą moje wrażenia po rozgrywce. Ukazało się też kilka nowych informacji, o których nie wiedziałem w momencie pisania tej notki, więc ustosunkuję się też do nich.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy artykuł, ale i tak czekam na konkluzje pobitewne. Mnie również nie bardzo podchodzą model, ale ciekaw jestem zasad ( a na stronce GW jako polskie zaprezentowali chyba holenderskie, więc ja na razie czekam na wrażenia innych).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polskie zasady są tutaj: http://www.games-workshop.com/resources/PDF/AoS_Rulesheets/warhammer-aos-rules-pl.pdf

      Usuń
    2. Postać Wizard, postać Hero :)

      Usuń
  12. Nie no, to juz nie ten Warhammer. Tak jak autor wolalem tego pierwszego. Ponury swiat niebezpiecznych przygod. A to jest jak Warcraft.
    Zamiast mieszac radykalnie w historii swiata i tak przerobionego na epic high a nie dark grim, nie lepiej bylo poprostu obnizyc cene podrecznikow i figurek? Naprawde koszty produkcji i dysctrybucji sa az tak wielkie, zeby sprzedawac podreczniki i fugurki w takich cenach? Masakra.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmm, mam nadzieję, że to wyjdzie na dobre Fantasy. Widać tutaj gołym okiem, do czego zresztą autor się odnosi, że mamy space marines wersja Fantasy. Nie wszystkim się oni podobają. Dla mnie modele genialne. Troszkę całość znowy powiązana z czterdziestą, bo kto czytał BL to wie o Thunder Warriors z czasów unifikacji. Wygląda to bardzo podobnie i modele pasowałyby do świata zakładając, że cofnęliśmy się z fabułą do legendarnego Sigmara, który stworzył to coś co zakończyło End Times, czyli Stary Świat. Jak dla mnie jest to również bardzo odważny krok ze strony GW. O ile wiele firm może tylko pomarzyć o zyskach jakie przynosił GW Młotek to dla inwestorów w porównaniu z zyskami z 40 były to grosze. Równie dobrze mogliby skończyć z WFB, ale coś próbują, może się uda, a może nie, czas pokaże. Co do braku punktów daje to mnóstwo możliwości. Jak tu już ktoś pisał kumple dogadają się w domowym zaciszu. Eh można sobie zrobić skirmisha jak i ogromną bitwę.

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.