środa, 8 stycznia 2014

Recenzja terrorizerów produkcji Hi-Tech Miniatures | Review of terrorizers models by Hi-Tech Miniatures

Rzadko która armia marines Chaosu może obyć się bez wsparcia broni ciężkiej w postaci obliteratorów. Postanowiliśmy, wraz z Mormegiem, wzmocnić nasze siły kolejną trójką tych potężnych, zmutowanych wojowników. Problem tylko w tym, że niespecjalnie podobają nam się modele wydawcy oficjalnego. Są bardzo do siebie podobne i, co tu dużo mówić, niezbyt udane. Rozwiązaniem naszych dylematów okazały się figurki produkcji polskiej firmy Hi-Tech Miniatures. To producent żywicznych miniaturek, przygotowywanych z myślą o mającym się ukazać w ciągu kilkunastu miesięcy systemie "Warhell". Spora część produktów HTM nadaje się jednak idealnie jako zamienniki figurek GW. Zdecydowaliśmy się kupić trzy zestawy polskiego producenta: Fleshera, Mantasa oraz Sadusa.

Miniaturki dotarły do nas zapakowane w duże, znacznie szersze od standardowych blistry, umieszczone wewnątrz koperty bąbelkowej. Blistry wykonane są z dość odpornego plastiku, wewnątrz, oprócz samych odlewów, znajduje się kartonik z logo producenta oraz wyściółka ze sztucznej gąbki, chroniąca elementy modeli. Całość jest sztywna, nic się nie przesuwa i jest doskonale zabezpieczona przed uszkodzeniami w transporcie. Każdy z otrzymanych modeli składa się z kilku części - korpusu, dwóch ramion z różnego rodzaju broniami i żywicznej podstawki scenicznej. Dodatkowo jeden z modeli, Flesher, ma dwie dodatkowe ramki z częściami - pas z amunicją i magazynki. Same blistry wykonane są w sposób pozwalający na ich wielokrotne otwieranie i zamykanie.

Odlewy wykonane są z jasnoszarej żywicy - jest ona na tyle miękka, że pozwala na bezproblemowe usunięcie drobniutkich błon w miejscu podziału formy, a jednocześnie wytrzymała tak, by uniknąć przypadkowego zniszczenia samego modelu. Jakość odlewu jest dość wysoka - na niektórych elementach zauważyłem pewne uszkodzenia, wynikające z dostania się bąbelków powietrza do żywicy (rury na Sadusie, pas amunicyjny Fleshera), są one jednak umieszczone w miejscach, gdzie ich wypełnienie i uzupełnienie nie będzie stanowić większego problemu. Przed rozpoczęciem montażu konieczne będzie jednak dokładne wyszczotkowanie wszystkich części - na wielu krawędziach pozostały wspomniane drobniutkie pozostałości żywicy. Nie zauważyłem za to żadnych wykrzywień czy złamań. Z jakości odlewów jestem zadowolony.

Bardzo spodobał mi się przemyślany sposób umieszczenia grubych ramek doprowadzających żywicę do ramion z rozmaitym uzbrojeniem. Z jednej strony wlew umieszczono pod spodnią stroną broni, z drugiej, od wewnętrznej strony naramiennika, w miejscu które i tak wymaga dokładnego dopasowania do korpusu.

Figurki podobają mi się także od strony wizualnej. Są wystarczająco "chaotyczne" w charakterze, bez odwoływania się do ikonografii GW, pełno na nich wyszczerzonych w udręce twarzy, mutującego ciała, macek. Jednocześnie, o co dość trudno w przypadku modeli tego rodzaju, są stosunkowo dynamiczne - a przynajmniej o wiele bardziej, niż obliteratory producenta z Nottingham. Osiągnięto to dzięki wykonaniu ramion dostosowanych do konkretnego korpusu. 

Bardzo dobrze wyszły szaty wojowników - początkowo obawiałem się, że bardzo cienkie miejscami odlewy wierzchnich okryć będą się łamać - na szczęście, mimo prób ułamania w palcach, żywica tylko lekko wygięła się, co pozwala żywić uzasadnioną nadzieję, że figurki zniosą w dobrym stanie zarówno transport, jak i chwytanie w czasie gry.

Pewną wadą obarczone są podstawki żywiczne - ich średnica jest minimalnie - 2,3 mm - mniejsza niż 40 mm. W normalnej grze nie stanowi to jednak chyba dużego problemu. Na szczęście "zmniejszenie" wymiarów nie dotyczy samych figurek - wielkością dopasowują się idealnie do rozmiarów oryginalnych obliteratorów.

Zdjęcia ilustrujące artykuł są mojego autorstwa, oprócz trzech pobranych ze strony producenta, pokazujących wygląd zmontowanych modeli.

Chaos Space Marines army without obliterators' heavy weapons is a rare sight. My brother, Mormeg, and I have decided to strenghten our forces with a three such mighty, mutated warriors. The only problem is... we don't really like current obliterators produced by Games Workshop. We do own some metal models of them but they are truly pain in the ass - miniatures are too heavy and imbalanced, they have a lot of potentially easy to broke off pieces and they are, simply, rather ugly. Our decision was simple - we decided to buy some stand-ins from other manufacturer - in our case Hi-Tech Miniatures. This is a Polish manufacturer of resin 28 mm "heroic" scale miniatures mostly, produced for its upcoming "Warhell" game. Fortunately, most of their models are suitable for Games Workshop games as well. We bought three terrorizers - Flesher, Mantas and Sadus.

Miniatures were received just three days after placing the order. They were packed in a thick plastic blisters. Inside the blisters parts of the miniatures were additionally protected by a strip of foam. Everything was very secure and didn't move inside at all. Risk of damaging in transport was really small I think. Every model comes in few parts - torso, two arms with different weapons and scenic, resin base. Additionally Flesher model has some more bits too - ammo feed belt and some ammo magazines. 

Parts of the models are casted in light grey resin - soft enough to be easily cleaned from flash and at the same time rigid enough to prevent accidental damage. Quality of casting is good. I've noticed some minor cavites (most notable and biggest on some Sadus' pipes and Flesher's ammo belt) but all of them will be easy to fill with greenstuff. Nothing is warped, nothing is damaged. All models would need a thoroughly cleaning as there is a lot of very thin resin foil on most of the hard edges - tootbrush will get rid of it.

I really like how the sprues are designed, especially the ones on the arms. One sprue is connected with the lower side of the weapon, the other sprue connects to the part on the inside of the shoulder pad. This place needs carefull cleaning and sanding anyway.

I like the visual aspect of the miniatures too. They are "chaotic" enough withoug using GW's iconography, full of tormented faces, screaming mouths, tentacles, and - at the same time - they have this distinct, technical look. It is worth to take a note that the poses are quite dynamic too - certainly much more then the original obliterators. It was achieved by carefull posing of unique arms I think and much more dynamic overall look of the torsos.

I really like excellent robes covering most of the lower parts of the miniatures. Initially, I thought that very thin folds will easily break but fortunately this is not the case. Even after applying a relatively large force (trying to break a fold between my fingers) resin just yield a little. It is great as it means that models will be safe in the transport boxes and during gameplay.

All bases are slightly smaller - 2,3 mm - then 40 mm in diameter. Fortunatelly terrorizers are not smaller then GW's counterparts and they have almost the exact height and bulk.

Pictures next to this entry were made by myself with the exception of three photos taken from Hi-Tech Miniatures used for illustrating final look of models.




















1 komentarz:

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.