piątek, 17 stycznia 2014

Ponownie karolińska jazda | Carolingian cavalry again

To druga z podstawek karolińskiej kawalerii, jaką przygotowywałem na konkurs forum "Strategie". Malowałem je wszystkie hurtowo, po trzy sklejone figurki konnych i wierzchowców, przymocowane do jednej długiej listewki. Nie lubię takiego malowania, ale przy dziewięciu miniaturkach miałem przynajmniej pojęcie, która figurka trafi do którego oddziału, no i jednocześnie malowałem detale na od razu trzech wzorach, a potem kolejnej i jeszcze jednej trójce. Nie jestem zadowolony, jak zwykle, z firmowych lanc. Dotarły do mnie wygięte, pogięły się jeszcze potem już u mnie, a próby prostowania okazały się połowicznie skuteczne. Na szczęście na żywo, oglądane z odpowiedniej, wargamingowej perspektywy, ich krzywizny nie są widoczne. Zadowolony, za to, jestem z tarcz - zwłaszcza tego środkowego jeźdźca. Z perspektywy czasu powiem, nieco nieskromnie, że freehandowe malowanie tarcz do 15 mm wychodzi mi już całkiem... średnio:) Co jest i tak sporym postępem w stosunku do moich pierwszych prób. Najważniejsze jednak, że malowanie tarcz sprawia mi naprawdę sporo frajdy.

Przypominam też, że maluję na zamówienie - jeśli jest ktoś zainteresowany, proszę o kontakt.

Second of my Carolingian cavalry bases, which were painted for "Strategie" forum painting contest but - finally - didn't participate in the competition. I painted all nine miniatures at the same time, with every base attached to long strip of balsa (horses with riders glued on), to speed up the painting a little and choose right colors for the same base. I don't like to paint like that as it is much less precise then painting every miniature standing on its own temporary, painting base, but this way I was able to quickly paint details on figures from the first base, then second, then third at last. I'm not satisfied with stock lances, of course. I've received figures with already bended lances, they were bended more at my home and despite efforts to make them straight - they are visible curved. Fortunately, looking at them on the table, from wargamer's perspective, it is unnoticable. I'm really glad how the shields turned out - especially shield on the middle guy. I think I can say that my freehand shields are improving steadily - from really bad to... mediocre:) But they are improving, and that is most important (especially considering my first efforts). And - which is equally important - I'm really enjoying painting them.

And I would like to remind that I'm taking commisions now - send me e-mail if you are interested.










4 komentarze:

  1. Ba! Kto by nie był zadowolony z takich tarcz ,a jeszcze bardziej z figurek? ;-)
    Bardzo miło będzie zobaczyć tę armię w całości. Temat ciekawy i raczej rzadki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Beautifully painted cavalry. Dean

    OdpowiedzUsuń
  3. This Carolingian cavalry is really nice!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetni! Lance to faktycznie problem. Do dzisiaj żałuję, że w szkockiej armii z essexa nie wymieniłem oryginalnych na jakieś z hartowanego drutu. Gną się na samą myśl, że mam zamiar je wyjąć z gablotki i nimi zagrać ;)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.