niedziela, 12 października 2014

II edycja Figurkowego Karnawału Blogowego: ulubiony model

II edycja Figurkowego Karnawału Blogowego toczy się pod patronatem Gonza z bloga Black Grom Studio, a jej tematem jest "Ulubiony model". Strasznie ciężki temat. No bo jak to, z tych dziesiątków, a może i setek figurek poukrywanych w pudełkach, walizach, porozstawianych na regałach i wciśniętych w kartonach między inne skarby gracza, wybrać jedną, jedyną figurkę? Ale skoro trzeba, to trzeba. Dokonałem w myślach przeglądu swoich miniaturek, przypominając sobie te, z którymi łączą mnie szczególne więzy. W końcu zostały tylko trzy, trójca kawałków metalu, mające dla mnie szczególne znaczenie. O tym najbardziej ulubionym napiszę za chwile, najpierw jednak dwie figurki ciut mniej... ale też ulubione.

Pierwsza to dawny wzór wighta, oryginalnie wyprodukowany przez Citadel w ramach, bodajże, ich pierwszej licencji na miniaturki z "Władcy Pierścieni". Zobaczyłem go kiedyś w katalogu producenta, jeszcze zanim miałem jakiekolwiek figurki na własność i... po prostu musiałem go mieć. Trafił do mnie wraz z pierwszym zamówieniem i do tej pory uczestniczy w każdej bitwie moich Undeadów, w roli czempiona jednej z jednostek szkieletów. Wybrałem go ze względu na czas i wspomnienia.

Druga figurka to widoczny poniżej model necrarcha. Jedna z bardzo nielicznych, jeśli nie jedyna miniaturka z mojej kolekcji, która nie jest pomalowana przeze mnie. Prezent od mojego brata Mormega, doskonałe malowanie, świetna sama figurka i duży ładunek emocjonalny z nią związany. Jeszcze raz dzięki Bracie!

Natomiast zwycięzcą jest... model Czerwonego Hrabiego. Był, mam wrażenie, pierwszym dostępnym modelem wampira na koniu, produkowanym przez Games Workshop i trafił idealnie w swój czas. Wyprodukowano go w 1997 r., jako bohatera wydanej wówczas pudełkowej kampanii "Circle of Blood". W tym samym roku Games Workshop organizował pierwszy Wielki Turniej Warhammera, na który się wybrałem (nie, nie pytajcie które miejsce zająłem;)). Model konnego wampira świetnie wpisywał się w moją listę armii, z zadowoleniem przyjąłem więc jego ukazanie się, mimo tego, że do rozpoczęcia zawodów zostało tylko parę dni. Pamiętam, że malowałem go jeszcze dzień przed odjazdem do Wielkiej Brytanii, po rozmowie telefonicznej z którymś z mailorderowych trollów. Zapytałem go, czy zasada WYSIWYG będzie bezwzględnie obowiązująca... Oczywiście, tak, z całą pewnością, modele jej nie spełniające będą usuwane z gry lub będą mieć wyposażenie widoczne na figurce... I tak mój wampir nie dostał kopii, walczył jakimś magicznym mieczem. Oczywiście, głównie z przeciwnikami, którzy nie przejmowali się drobiazgami tego rodzaju, jak zgodność wyglądu z rozpiską;)

Do dziś Red Duke zajmuje zaszczytne miejsce w mojej kolekcji, czasem jest generałem, czasem którymś z pomniejszych bohaterów, niemniej jednak pojawia się na stole w praktycznie każdej mojej grze. I do dziś podoba mi się jego malowanie, choć, zapewne, teraz pomalowałbym go ciut lepiej.





7 komentarzy:

  1. Doskonały wybór:) Zawsze chciałem go mieć w kolekcji:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, rzeźba hrabiego nie jest taka zła jak na '97 rok (oczekiwałem czegoś bardzo kanciastego a tutaj proszę - dynamika super i malowanie idealne).

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Panowie za komentarze. Przyszło mi do głowy, że w zasadzie mam jeden model Red Duke'a jeszcze niepomalowany....;) Może coś z nim zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Undeadowy oldschool to jest to co lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałem, po prostu wiedziałem że to będzie ten ludek!

    OdpowiedzUsuń
  6. Klimatyczne, klasyczne figurki i ciekawa historia kryjąca się za nimi :)!

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.