niedziela, 12 marca 2017

Patriarcha: wywiad z grafikiem Tonym Houghem

Wywiad z Tonym Houghem ukazał się pierwotnie na łamach bloga Realm of Chaos 80s, można go przeczytać w oryginale tutaj. Autorem jest, oczywiście, Orlygg. Ze względu na brak oryginalnych ilustracji, które towarzyszyły wywiadowi, pozwoliłem sobie wykorzystać kilka grafik Tony'ego Hougha pobranych z jego oficjalnej strony.

Wygląd i atmosfera książek pokazujących wczesny świat Warhammera, Rogue Tradera i Realm of Chaos to zasługa licznych grafików. W tych bardzo poszukiwanych wydawnictwach zawarto nie tylko opis świata i zasady gier, to również niesamowite albumy graficzne, wypełnione po brzegi wspaniałymi ilustracjami. W interesującym nas okresie dla GW pracowało liczne grono współpracowników, którzy - kiedy spojrzy się na ich ilustracje - niewątpliwie inspirowali się nawzajem. Jednym z dominujących stylów grafik, prawdopodobnie z przyczyn ekonomicznych i czysto praktycznych, były ilustracje wykonywane tuszem w czerni i bieli. Artyści tacy jak Ian Miller i Tony Hough stworzyli niesamowicie szczegółowe, pełne chaosu grafiki, które niewątpliwie przyczyniły się do położenia podwalin pod mity świata Warhammera, współtworzyły jego wygląd.

Za chwilę przeczytacie wywiad z utalentowanym ilustratorem Tonym Houghem, zapoznacie się też z jego niektórymi dziełami. Tony nie był członkiem studia, tak jak "inny Tony" (Ackland), jego prace powstawały na zamówienie. Czasem musiał tworzyć je niezwykle szybko, stworzył mnóstwo ilustracji, wykorzystywanych w rozlicznych publikacjach GW od 1987 r. W rozmowie omawiamy jego inspiracje, stosunki z niektórymi z innych artystów pracujących dla GW i - szerzej - jego inne prace.

RoC80s: Dlaczego jesteś grafikiem? Co doprowadziło cię do ołówków, gwaszu, piórka i tuszu?
TH: Książki do rysowania i plastelina były tanie w latach 60! Moja mama musiała sobie radzić z trzema basałykami, więc wszystko co dawało jej chwilę oddechu było naprawdę cenne. Moje wczesne prace przenosiły na papier moje zabawy i fantazje, sam skończony rysunek nie był dla mnie ważny aż tak, jak rysowanie. Potem zacząłem przechowywać i pokazywać swoje prace, zarówno dla pochwał (głównie za to, że byłem cicho), jak i dlatego, że chciałem pamiętać swoje najwcześniejsze gry.

RoC80s: Co wywierało wpływ na ciebie, młodego artystę?
TH: Moimi pierwszymi inspiracjami były zakurzone zakamarki domu, robaki znalezione w ogrodzie i w wychodku (tak, jestem taki stary), jak również rzeczy widziane w TV, podczas poranków  w kinach i komiksy. Tak więc rysunki SF, fantasy (a potem horror) były ze mną od najwcześniejszych czasów. Narysowałem mnóstwo daleków i robotów z "Lost In Space"!

RoC80s: Pracowałeś przy licznych produktach GW, jakie ukazały się w drugiej połowie lat 80, wystarczy wymienić choćby Slaves to Darkness i Rogue Trader. W jaki sposób rozpoczęła się twoja współpraca z firmą? 
TH: Na początku lat 80. odkryłem gry Fighting Fantasy, RPG i bitewne. Wydawały się naturalnym polem moich wysiłków artystycznych, wysłałem więc kilka próbek do GW. Potem, gdzieś w 1987, zadzwonił do mnie John Blanche, który powiedział, że mój styl pasuje do szykowanego przez nich nowego projektu: Rogue Tradera.

RoC80s: Studio Projektowe w latach 80. było chyba niesamowicie kreatywnym miejscem. Czy też tak uważasz? Którzy z artystów pracujących razem z tobą nad wczesnymi produktami związanymi z Warhammerem/Rogue Traderem wywarli największy wpływ na twoje prace?
TH: Otrzymałem trochę materiałów przygotowawczych, w tym bardzo dużo cudownych prac Willa Reesa z tego wczesnego 40K; surrealistycznych, mrocznych, bardzo gigerowskich. Potem spotykałem się z pracownikami studia i artystami, widywaliśmy się na imprezach Games Day i konwentach. To był bardzo fajny, rozwijający i niesamowicie twórczy zespół.

Szczególną przyjemność sprawiło mi spotkanie kilku z moich "herosów" - Jima Burnsa i Iana Millera, których prace podziwiałem od lat. Spotkałem też Martina McKennę, Tony'ego Acklanda i Pete'a Kniftona, a także innych, mieliśmy mnóstwo wspólnych zainteresowań, wpływ wywierały na nas te same rzeczy, ci sami artyści. Zwłaszcza Martin, który był zapalonym Whowianinem (a w tym czasie na wideo dr. Who był praktycznie nieobecny) i miłośnikiem komiksów.

RoC80s: Kiedy rozmawialiśmy na Salute, wspomniałeś, że rysowałeś Space Marines dla Rogue Tradera nie wiedząc tak na pewno, jak będą wyglądać ich nogi, bo figurki nie były jeszcze gotowe. Czy podobny problem pojawiał się często? Czy przysparzało to wielu kłopotów? A jeśli tak, jak sobie z nimi radzono?
TH: Tak naprawdę wówczas nigdy nie uważano tego za problem, ponieważ w tym wczesnym okresie wszechświata 40K nic nie było ustalone, poza tym, że było to rozległe i bardzo zróżnicowane miejsce! Artyści mieli mnóstwo swobody, mogli wnosić własne pomysły, które potem przeistaczały się w kanon. Wszystko, co różniło się od niego, mogło być wyjaśnione, po prostu, lokalnymi różnicami. Ta sama wolność pozwalała graczom używać dowolnych figurek z ich kolekcji, budować własne pojazdy i budynki. Było to istotne zwłaszcza wtedy, gdy do gry było dostępnych tak niewiele "oficjalnych" figurek i modeli pojazdów.

Pierwsza ilustracja Tony'ego, zrobiona do Rogue Tradera. Rysując ją, artysta nie wiedział jeszcze, jak będą wyglądać figurki od pasa w dół.

RoC80s: W jaki sposób działałeś, pracując na zlecenie dla Studio? Uczestniczyłeś w spotkaniach? Otrzymywałeś jakieś materiały pomocnicze, opisy? Jak wiedziałeś, czego potrzebuje dział artystyczny?
TH: Informacje otrzymywałem głównie przez telefon lub listownie, dostawałem też ksera materiałów, przykładowe figurki i zdjęcia. Bywałem też w Nottingham kilka razy na specjalnych spotkaniach, ale to było rzadkie.

RoC80s: W sierpniu tego roku minie 25 lat od wydania Slaves to Darkness. Co przypominasz sobie z prac nad tą pozycją? Czy było to tak "chaotyczne" i problematyczne, jak sugeruje to "legenda"?
TH: Choć świat 40K oferował mnóstwo kreatywnej swobody, Chaos dodał tego jeszcze więcej, więc wielu artystów pracujących dla GW z chęcią uczestniczyło w tym projekcie. Nie przypominam sobie żadnych związanych z nim problemów, z radością tworzyłem te wszystkie przedziwne stwory Chaosu!

RoC80s: Czy pracowałeś nad szkicami koncepcyjnymi do jakichś serii figurek? Jeśli tak, to do jakich?
TH: Nigdy nie brałem bezpośredniego udziału w projektowaniu jakiejkolwiek linii modeli. To była praca bardziej dla ludzi pracujących bezpośrednio w Studio. Jednak, przynajmniej w początkowym etapie prac nad figurkami, ich projektanci z pewnością inspirowali się pracami grafików i vice versa.

RoC80s: Czy przypominasz sobie może coś na temat odwołanych projektów? Czy dużo twoich prac nie zostało nigdy wykorzystane?
TH: Stworzyłem zestaw dość pracochłonnych czarno-białych ilustracji do projektu, który miał być grą Battlefleet Gothic. Projekt został opóźniony o kilka lat, choć część z grafik wykorzystano w krótko wspieranej grze Space Fleet. O ile dobrze sobie przypominam, ulotka z zasadami miała tylko jedną stronę! Moje ilustracje do BG pojawiały się głównie w White Dwarfie, i to bardzo małe, więc mnóstwo drobniutkich szczegółów (być może za dużo ich rysowałem) całkowicie ginęło. Kilka innych ilustracji pojawiło się tu i ówdzie, ale większość nigdy nie pojawiła się w druku przez różne zmiany. Ostatecznie Battlefield Gothic ukazała się w 1997 r., kiedy dorabiałem sobie pracując w sklepie GW w Luton, ale to był już całkiem inny projekt, z zupełnie nowymi ilustracjami.

Imperial Gundeck.
RoC80s: Twoją prawdopodobnie najbardziej znaną grafiką jest "Patriarcha" opublikowana w 118 numerze WD. Jaka historia kryje się za tą ikoniczną ilustracją?
TH: Dostałem zdjęcia wspaniałego modelu Patriarchy, jego doradcy i tronu. Pomysł ilustracji wziął się właśnie z tego zestawu, dodałem do całej sceny trochę detali, tło, itp. Z wielką przyjemnością jakiś czas potem zobaczyłem, że ktoś odtworzył moją grafikę w postaci dioramy, wykorzystując ten model i samodzielnie budując resztę szczegółów, razem z krukiem w klatce i kolumnami udekorowanymi hełmami terminatorów. Ta ilustracja do dziś cieszy się dużą popularnością, jestem też z niej całkiem dumny. Na ścianie mojego domu nadal wisi oryginał.

Patriarcha
RoC80s: Narysowałeś, na zlecenie GW, olbrzymią liczbę ilustracji czarno-białych. Czy możesz powiedzieć nam, nie grafikom, jak długo nad nimi pracowałeś?
TH: To zależy od tego, ile czasu mi dano! Szczegółowa praca w moim zwyczajnym stylu, rysowana piórem i tuszem, zajmowała relatywnie dużo czasu. Dwa lub trzy dni pracy w formacie A3. Często jednak potrzeba było czegoś szybszego, zrobionego szybszą techniką. Przykładowo, do Warhammer Siege musiałem użyć techniki pędzla i atramentu, uzupełnianego cieniowaniem ołówkiem - miałem do zrobienia 22 ilustracje i tylko tydzień czasu! Kilka lat temu w Luton była wystawa moich prac, na której pokazałem po raz pierwszy praktycznie wszystkie swoje grafiki dla GW, które nadal posiadam. Prawdę mówiąc, sam się zdziwiłem, gdy zobaczyłem jak jest ich dużo, zwłaszcza, kiedy weźmie się pod uwagę, że współpracowałem z GW ogółem przez tylko cztery i pół roku! Mam wiele oryginalnych ilustracji z tego okresu, które z chęcią sprzedam poważnym kolekcjonerom. Zerknijcie tutaj!

Wojownicy Chaosu.
RoC80s: Czy to prawda, że jesteś jednym z nielicznych artystów, których prace ukradziono z wystawy w Warhammer World?
TH: Zgadza się. Jedna z moich wczesnych ilustracji pokazujących eldarów, którą pożyczyłem do WW na wystawę z okazji rocznicy wydania Rogue Tradera, została wyjęta z gabloty i zniknęła! Na szczęście zwrócono ją, anonimowo, tydzień czy dwa tygodnie później. Przypuszczam, że powinienem czuć się zaszczycony, że ktoś tak bardzo ją cenił.

RoC80s: Jak potoczyła się twoja dalsza kariera? Czy specjalizujesz się w fantasy i science-fiction, czy też znalazłeś jakieś inne nisze?
TH: Prawdę mówiąc, nie odniosłem jako grafik pracujący na zlecenie sukcesu takiego, jakiego bym chciał. W czasie recesji w latach 90. praktycznie przestałem zajmować się grafiką, skończyłem wtedy najpierw psychologię, a potem, dość nagle, zostałem rodzicem, musiałem więc zająć się bardziej "normalną" pracą, by utrzymać rodzinę. Poza ilustracjami do książek Fighting Fantasy robiłem głównie jakieś ilustracje do książek dziecięcych, dodatków do gier RPG i prywatne zamówienia. Dopiero niedawno, odkąd zrobiłem grafiki do Bloodbones w 2006 r., na poważnie zacząłem myśleć o jakimś powrocie do ilustrowania na dużą skalę. Ostatnio nawet zrobiłem szkolenie tatuażysty, sprawiło mi to sporo radochy, mam nadzieję, że będę się tym zajmował obok innych projektów artystycznych. Sądzę bowiem, że moje najlepsze dni jako ilustratora są dopiero przed mną, szukam więc nowych projektów!

Demons Arise - ilustracja próbna, dzięki której Tony Hough otrzymał propozycję ilustrowania książek z serii Fightning Fantasy.
Przykłady grafik Tony'ego, zarówno starych jak i nowych, można znaleźć w jego oficjalnej galerii.

Można też "polubić" jego stronę na Facebooku.

Wiele z prac Tony'ego zrobionych na zamówienie GW jest na sprzedaż. Tu można sprawdzić szczegóły. To okazja do nabycia kawałka historii brytyjskich gier - oczywiście, jeśli uda się przekonać żonę, by pozwoliła wydać na to ciężko zarobioną pensję;)

3 komentarze:

  1. Dzięki Panowie za czytanie:)
    To już chyba przedostatni wywiad jako taki, potem z takich ciekawostek jeszcze duża, długa opowieść, którą podzielę prawdopodobnie na cztery części z czysto praktycznych względów...

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.