wtorek, 3 marca 2015

Miotacz ognia dla marines | Marines flamethrower

Połowa zespołu miotacza ognia dla mojej piechoty morskiej z czasów II wojny światowej. Figurka uzbrojona jest w miotacz M2-2, wprowadzony na uzbrojenie marines latem 1944 r. Była to dość mocno poprawiona wersja wcześniej wykorzystywanej broni, nie pozbawiona jednak zupełnie jej wad (obsługa narzekała zwłaszcza na wysoko zawieszone zbiorniki, utrudniające krycie się). Mimo pewnych niedociągnięć, broń tę wykorzystywano powszechnie w trakcie walk na wyspach Pacyfiku, służyła do oczyszczania punktów oporu Japończyków. W walce operatorowi miotacza towarzyszył drugi żołnierz, jego bezpośrednia osłona - ten uzbrojony był w strzelbę, pokażę go jako następnego.

Figurka to metalowy wytwór Warlord Games. Kiepsko wyrzeźbiony, z detalami broni bardzo uproszczonymi, z toporną rzeźbą ogólną, na dodatek odlany z jakiegoś bardziej kruchego niż zazwyczaj stopu. Kiepsko się go malowało, może poza spodniami. Koszmarkiem okazał się hełm... Zdecydowanie nie jestem fanem metalowych figurek Warlorda.

First part of the flamethrower team for my American marines from WW2. Miniature carries M2-2 flamethrower, improved version of earlier weapon, which was introduced into service in the summer of 1944. Improved doesn't mean flawless - operators have had quite a few issues with this weapon, not the smallest one was the question of weight and high siluette, which made hiding really hard. Despite its drawbacks, flamethrowers were widely used during fights on Pacific islands, where they were unmatched during cleansing all foxholes, caves and other Japanese defence points. Second marine from the flamethrower team was armed with a shotgun - I will show him next.

Miniature itself is an old cast by Warlord Games. Very poor sculpt, very bad details of weapons (tanks and valves especially), crude by modern standards and casted from some very brittle alloy. It was pita to paint, maybe with an exception of trousers. Helmet was a true nightmare. I'am definitely not a fan of metal Warlord Games miniatures...




4 komentarze:

  1. Jak zawsze świetne malowanie. Amerykaniec, który lubi zapach napalmu o poranku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze świetne malowanie. Amerykaniec, który lubi zapach napalmu o poranku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjnie go pomalowałeś!
    Zwłaszcza jak na ten metal.
    Nawet ta dziwnie rozdziawiona gęba po Twoim malowaniu wygląda z sensem. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Panowie za miłe słowa, ale jak tak zerkam na oryginał stojący obok i na foty, to jednak coraz pilniejszą sprawą staje się inwestycja w nowy aparat... I lepsze światło.
    A sama figurka, niestety, do najlepszych zdecydowanie nie należy. Plastiki są doskonałe, metale z Warlorda, niestety, średnie.

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.