piątek, 21 września 2012

Dettol


Każdy, kto zajmuje się malowaniem figurek, prędzej czy później staje przed koniecznością zmycia farby z miniaturek - czy to z własnych, niegdyś "swietnie" pomalowanych dzieł, czy też z figurek kupionych lub otrzymanych od kogoś innego. Prawdę powiedziawszy, konieczność zmywania farb z figurek kupowanych na allegro, czy od sprzedających miniaturki na rozmaitych forach, zawsze była dla mnie solą w oku. Oczywiście, zmycie farby zarówno z metalu, jak i z plastiku, a nawet finecastu, jest jak najbardziej możliwe. Mi jednak przeszkadza w tym kilka rzeczy - w zagłębieniach zawsze zostają jakieś odrobiny farby, czasami ktoś pomalował swoje figurki "czymś", co jest odporne na zmywanie praktycznie wszystkim, wtedy w ruch trzeba puścić wykałaczki, igły i twarde szczotki. Jeszcze kiedy indziej proces zmywania trwa i trwa i trwa i - nie wiedzieć czemu - dokładne zmycie figurki zajmuje dłuuugie dni. Nic więc dziwnego, że do niedawna unikałem kupowania pomalowanych figurek - choć z reguły są nieco tańsze od "gołych", odstraszała mnie od nich sama myśl o zmywaniu upierdliwej farby.
Próbowałem zresztą rozmaitych specyfików. Zmywacza do farb akrylowych, acetonu, płynu hamulcowego, jakichś dziwnych wynalazków. Większość nieźle śmierdzi, jest średnio skuteczna, a jeśli nawet nieźle zmywa z metalu - to rozpuszcza plastik. No, załamka na całej linii.
Ale... Jakiś czas temu na jakimś z forów o wargamingu przeczytałem dość krótą notkę o specyfiku Dettol - używanym w kraju, gdzie jeżdżą niewłaściwą stroną drogi, jako środek dezynfekujący. Notka była krótka, ale zawierała jedną, istotną dla mnie informację - dobrze zmywa i właściwie nie śmierdzi. Pogrzebałem w sieci jeszcze trochę, znalazłem parę informacji i kupiłem ten specyfik na allegro. Za butelkę 750 ml zapłaciłem coś koło 30 złotych - nie za tanio, jednak w sumie niewiele drożej niż za dedykowane zmywacze do farb. Spróbowałem i - Panie i Panowie - to jest to. Re-we-la-cja. Zmywa tak dokładnie, że figurka po potraktowaniu Dettolem jest czystsza niż taka, jaką wyjmuje się z blistra. Zmyłem tym środkiem, jak dotychczas, jakieś osiemdziesiąt figurek. Każda zmyła się idealnie, nie było takiej, w której musiałbym dodatkowo walczyć z resztkami farby w jakichś zagłębieniach. Należy jednak przestrzegać paru zaleceń. Po pierwsze, nie każdy Dettol nadaje się do naszych celów. Nadaje się tylko brązowy, taki jaki widać na fotce obok. Po drugie, osobiście nie przejmuję się czasem wrzucenia figurek do płynu ale po potrzymaniu paru miniaturek w Dettolu przez trzy tygodnie (zapomniałem trochę o zmywanych figurkach), plastikowe podstawki zrobiły się kruche, warto więc pamiętać o tym podczas czyszczenia plastików. I po trzecie i najważniejsze - należy przestrzegać procedury użycia.
Po odczekaniu figurek w płynie i wyjęciu ich farba zamienia się w glujowatą, lepką warstwę. Nie wolno zmywać jej na razie wodą, zwłaszcza zimną. Spowoduje to tylko stężęnie gluta i konieczność powtórnego wrzucenia figurki do Dettolu. W pierwszej fazie trzeba pozbyć się starej farby. Ja robię to używając starej szczoteczki do zębów. Szoruję gdzie się da (uwaga, nieźle pryska i brudzi), po czym zanurzam figurkę ponownie w Dettolu, żeby zmyć resztki farby. Zanurzam, wyciągam, kładę na papier i biorę się za kolejną figurkę. Dopiero po wstępnym oczyszczeniu wszystkich zmywanych figurek myję je dość ciepłą wodą z mydłem i ponownie szoruję inną, czystą szczoteczką. Ten zabieg usuwa u mnie - jak dotąd - całą farbę, ze wszystkich zakamarków. Miniaturka po takiej kąpieli jest idealnie czysta, wygląda jak świeżo wyjęta z formy, a sam czas przeznaczony na mycie jednej figurki nie przekracza z pewnością minuty. Użyty Dettol spokojnie można wykorzystać ponownie (choć jest dość brudny) - ja korzystając z tego samego "nalania" zmyłem cztery serie liczące po jakieś 12-15 figurek każda.
Nie próbowałem jeszcze zmywać figurek z plastiku, jednak z tego co czytałem, jeśli tylko nie zapomni się o wrzuconych do płynu "plastikach", zmywanie z nich farby jest równie proste i efektywne, co w przypadku figurek metalowych. Co do finecastu - zdania są podzielone, część użytkowników używa Dettolu i do tego, inni odradzają. Najlepiej będzie samemu przeprowadzić próbę na jakimś kawałku ramki - ja mam to jeszcze przed sobą. Próbowałem za to zmyć Dettolem figurkę pomalowaną olejnym podkładem i choć po pierwszym czyszczeniu wyglądała tragicznie (farba nabrała ponownie lepkości i płynności), mycie w ciepłej, mydlanej wodzie usunęło całkowicie i farbę olejną.
Jedno jest pewne - Dettol na stałe zagościł w moim arsenale chemii modelarskiej i całkowicie zdetronizował wszelkie inne używane wcześniej środki do zmywania farby.


Every miniature painter must strip paint off the miniatures sooner or later... Be it stripping paint from one of own "finely painted" creations or from the miniatures bought or received from someone else. Truth to be told, I've very rarely bought painted miniatures from auction sites as paint stripping was something I loathed and hated. You can strip paint from metal, plastic or even finecast miniatures, of course. But most of the paint strippers out there smells badly, sometimes they do not strip very well and they work safely just on metal miniatures. I've tried many such stripping fluids - dedicated acrylic strippers, some nasty chemical stuff, brakes fluid, etc. Every time, no matter what kind of stripping fluid I've tried, there was some paint left in recesses, some paint was just totally resistant and all of them smelled bad. Really bad. So all my second-hand miniatures were bought not painted or just in basecoat paint. But...

Sometime ago on one of the wargaming forums I've read short thread about fluid called Dettol - it is apparently antiseptic disinfectant in the country where everybody drives on the wrong side of the road. Antiseptic disinfectant and - incidentally - great paint stripper. So I've found some other information about this fluid and bought 750 ml bottle on auction site. I've tried it and - Ladies and Gentlemen -  that's it. Re-ve-lat-ion. It strips paint so thoroughfully that stripped miniature looks cleaner then freshly taken out from the blister. I've stripped about eighty miniatures with Dettol so far and every single one of them stripped totally clean, with absolutely no paint left on it. There are just few things to remember. First - use brown Dettol, not the green one. Second - I strip metal miniatures mostly and they are left for a really long time - much longer then necessary, 3 weeks in one case - but plastic bases are getting a little brittle, so don't left plastic figures for prolonged periods. Third - and most important rule - one must use correct work sequence. Miniatures taken freshly from Dettol are covered in gooey, sticky stuff. DO NOT WASH them in water, especially cold water as the goo will thicken and you will have to use Dettol again. Use old toothbrush to strip this goo and then dip miniature in Dettol again, just to clean it a little bit. Then you can wash it in warm water with soap. Use another tootbrush to properly clean miniature. All stages of cleaning of single miniature take less then a minute. Dettol can be used again - I managed to strip clean four batches of about 12-15 miniatures each before fluid was too dirty and too weak to be used again. I didn't try to clean plastic miniatures yet but cleaning them is supposedly as easy and efficient as is with metal figures. What about finecast then... Well - I don't know yet. People have mixed opinions here. I suggest using Dettol on some finecast frame before stripping real miniature. I've tried to strip miniature painted with oils and it worked great too.
One thing is certain - Dettol is my chosen stripping fluid now, it just dethroned everything I've tried before.

7 komentarzy:

  1. No proszę! O tym specyfiku nie słyszałem! I o ile z metalami radziłem sobie dobrze przy pomocy rozpuszczalnika nitro (śmierdzi), to z plastikami zawsze było dużo babrania, a efekt połowiczny.
    Może trzeba będzie spróbować. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o metal to warto użyć zmywacza do paznokci. Farba sama odchodzi w postaci "korzucha". Do żywicy też się nadaje chociaż efekty nie są tak dobre (farba pozostaje w zakamarkach) ale zdaje się że to jedno z niewielu wyjść jeśli chodzi o żywice, ponieważ większość specyfików z nią reaguje sprawiając ze robi się krucha/miękka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dettol ma zaletę niebatatelną z mojego punktu widzenia - nie śmierdzi. Nie ma całkowicie neutralnego zapachu, ale na pewno nie jest to chemiczny smród.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałem już o tym w wielu miejscach ale to fajne podsumowanie tego wszystkiego:)
    Gdzie kupiłeś to cudo?

    OdpowiedzUsuń
  5. W skarbnicy;) Allegro oczywiscie, w naszych sklepach nie jest sprzedawane.
    Dokladnie ten sam jakiego ja uzywam, jest na przyklad tutaj:
    http://allegro.pl/dettol-plyn-do-odbijania-wzoru-tatuazu-750-ml-i2664060079.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, zakupiłem via Alledrogo. Na dniach będę testował :)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.