W moim ostatnim wpisie wspomniałem, że ujęty opowiadaniem pióra Pani Sarah Cawkwell w tomie „Age of Legends” przeczytałem „The Gildar Rift” - książkę tym razem osadzoną w uniwersum Warhammera 40000. Pozycja została wydana w serii „Space Marine Battles". Pani Cawkwell bohaterem zbiorowym swojej powieści uczyniła Zakon Srebrnych Czaszek (Silver Skulls), by na jej kartach snuć historię ich zmagań Czerwonymi Korsarzami dowodzonymi przez samego Hurona Blackheart.
Czaszki patrolują szlaki handlowe w tytułowym Gildar Rift. Jeden ze światów w systemie Gildar – Gildar Secundus – ma bowiem ogromne znaczenie dla Imperium. Świat ten posiada bogate złoża promethium – surowca, paliwa lub jak kto woli „życiodajnej krwi Imperium”, niezbędnego do funkcjonowania imperialnej machiny wojennej. Bogaty świat niejednokrotnie przyciągał w przeszłości różnego rodzaju galaktyczne męty poszukujące łatwego łupu. Sytuacja taka powodowała zapewne zakłócenia w dostawach tego ważnego surowca, a że rodzimy świat Czaszek jest położony w okolicy, Marines wzięli na siebie ciężar patrolowania okolicznych szlaków handlowych w celu zapewnienia spokoju licznym rafineriom położonym na Gildar Secundus. Od tego momentu bezpieczeństwo w systemie wzrosło, piraci jeśli tylko się pokażą - giną, a rzeka promethium płynie szerokim strumieniem z chronionej planety. Idylla ta trwa do chwili, gdy w niewielkiej odległości od tego świata pojawia się dryfujący okręt wojenny Kosmicznych Wilków Wolf of Fenris. Krążownik nosi widoczne ślady walki, nie reaguje na próby nawiązania kontaktu przez Czaszki, którym udaje się jedynie odebrać wiadomość, zgodnie z którą Wilk został zaatakowany przez Czerwonych Korsarzy. Dowodzący Czaszkami ostrożnie zbliża się do rannego Wilka, wysyła na pokład okrętu grupę ratunkową i… od tego momentu akcja książki znacznie, znacznie przyspiesza. To co się wydarzy potem nie będzie wielkim zaskoczeniem, bowiem z okrętem tym dane mi, a zapewne i wielu spośród Was Drodzy Czytelnicy, zetknąć się już wcześniej. W codexie do CSM, do 5. edycji WH40K, jest bowiem zamieszczony opis ataku Czerwonych Korsarzy na ten krążownik Kosmicznych Wilków w czasie walk w pobliżu Parenxes. Cawkwell wykorzystała ten fakt i opisuje dalsze losy okrętu.
Otóż okazuje się, że tym razem, jak pisałem już wyżej, Czaszkom przyjdzie się zmierzyć z samym Huronem, który ma bardzo dalekosiężne plany w stosunku do swych adwersarzy, sam atak zaś przygotowywał od dłuższego czasu. Początkowo wydaje się, że Lojaliści nie mają szans i starcie będzie jednostronne, nie wszystko jednak odbywa się zgodnie z precyzyjnym planem ataku. Historia mogłaby zapewne potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby tylko Blood Reaver nie zapragnął zdobyć, obok Wilka również krążownika Czaszek Dread Argent.
Książka jest dobrze napisana, postaci barwnie opisane, a ich motywy zrozumiałe dla czytelnika. Akcja jest wartko poprowadzona. Kosmiczne bitwy z udziałem wielkich okrętów wojennych obu stron przeplatane są opisami walk Astartes, aż w końcowej części książki Autorka serwuje czytelnikom opis bitwy lądowej, która, w moim przekonaniu wypada jednak na tle całej książki dość słabo. Drugim mankamentem, jakby mocno i usilnie szukać, może być jedynie Huron, który jest przedstawiony nieco zbyt jednostronie jako maniakalny szaleniec. Cawkwell akcentuje bardzo mocno ten aspekt jego osobowości, co mi akurat nie bardzo odpowiada. Czaszki natomiast, jak to Astartes, są dzielne, niezłomne i dosyć mnie zaciekawiły. Ich obraz nie jest bowiem taki jednolity jak by się to wydawało na pierwszy rzut oka.
Astartes tego Zakonu polegają bowiem bardzo dalece na przepowiedniach przyszłości dokonywanych przez Prognostyków (Prognosticators) - unikalnej dla Zakonu jednostki, w skład której wchodzą kapelani i bibliotekarze, którzy to poprzez Imperialny Tarot lub wróżenie z run odczytują przyszłość. Od Prognostyków oczekuje się akceptacji dla podejmowanych działań, również na polu bitwy. Taki system dowodzenia spowodował, że realną władzę w Zakonie sprawują Prognostycy, którzy tym samym wywierają ogromny wpływ na Zakon. Nie liczenie się z ich zdaniem, nawet nie zasięgnięcie ich zdania, czy opinii jest traktowane jak złamanie tabu, naruszenie dogmatu, niemal jak herezja. Nie trzeba mówić, że ich wizje i wynikające z nich rady (polecenia) nie zawsze wydają się racjonalne dla reszty Astartes. W związku z tym przemożny wpływ na życie Zakonu jaki wywierają nie wszystkim Marines odpowiada. W zaufaniu niektórzy z nich poddają w wątpliwość racjonalność zawierzenia Prognostykom w ocenie przyszłości. Cawkwell tu i ówdzie sugeruje, że w Zakonie narastają wątpliwości, tam zaś gdzie są wątpliwości, może pojawić się zwątpienie…
Dodatkową ciekawostką jest nazwa świata Srebrnych Czaszek – Varsavia. Macie te same skojarzenia co ja?
Mormeg
Mnie osobiście strasznie nuży proza pani Cawkwell. Jakoś jej zakon zupełnie pozbawiony jest ikry, trudno polubić bohaterów, a Red Corsairs których tak świetnie opisał ADB tutaj wypadają bardzo blado. Skończyłem tę książkę dopiero za trzecim podejściem, dla mnie to jednak z najsłabszych pozycji z serii 'Space Marines Battles'.
OdpowiedzUsuń