czwartek, 4 lipca 2013

Muszkietem i tomahawkiem część IV | By musket and tomahawk: part IV

Trzecia figurka z zestawu wodzów indiańskich, produkowanego przez braci Perrych. Nie byłem specjalnie zadowolony z odcienia skóry na dwóch poprzednich wojownikach z tego samego setu, tym razem więc zrobiłem własną mieszankę, złożoną z Tallarn Flesh, Bestial Brown i odrobiny Red Gore, po czym ciało washowałem jeszcze Gryphonne Sepia. Wyszło chyba lepiej niż wcześniej - przynajmniej mi bardziej odpowiada ten odcień skóry. Malowanie, jak to w przypadku Perrych, raczej przyjemne - za wyjątkiem strzelby. Nie wiem dlaczego, w przypadku wszystkich malowanych dotychczas przeze mnie figurek bliźniaków, broń palna, a raczej jej szczegółowość, pozostawia wiele do życzenia. Także i tutaj części detali musiałem się raczej domyślać, niż widziałem je na odlewie. Początkowo miałem pewne problemy z doborem właściwych kolorów kurtki. Bez zastanowienia specjalnego położyłem główną warstwę czerwonego, po czym zacząłem przeglądać swoje książki w poszukiwaniu pasującego munduru brytyjskiego - żeby użyć właściwego odcienia na wyłogi kołnierza, mankiety rękawów, poły kurtki i okolice guzików. I nic. Ku mojemu zdziwieniu, nie znalazłem żadnego pasującego detalami munduru. Znając dbałość rzeźbiarzy o takie detale, byłem pewny, że coś przeoczyłem. Z rozpaczy zacząłem już nawet przeglądać mundury francuskie z okresu wojny siedmioletniej. Oczywiście - ponownie figa z makiem. Dopiero potem przypomniałem sobie, że przecież figurka ta pochodzi z zestawu, sprzedawanego z etykietką rewolucji amerykańskiej. Ten trop okazał się prawidłowy - okazało się, że kurtka ma proweniencję amerykańską, choć związaną z Brytyjczykami. To mundur szeregowego piechoty wojsk lojalnych wobec korony brytyjskiej - w moim malowaniu szeregowego 3. batalionu Ochotników z New Jersey.

Third miniature from the "Indian Chiefs" set produced by Perry brothers. I wasn't especially found of skin tone on two previously painted Indians from this set, so I decided to mix my own color for painting Native American flesh tone - Tallarn Flesh, Bestial Brown and a little bit of Red Gore, and then wash of Gryphonne Sepia. I think it looks better now - at least I like this skin tone more. Painting was, as is normal with Perry's products - rather pleasant - with exception of the rifle. I don't know why, but every single Perry Miniatures' figure painted by me so far has had some kind of fault with weapons. This Indian was no exception, I had to paint most details guessing what should be there, then actually seeing them sculpted.
I have had some problems with a jacket too - but they were entirely my fault. I painted it red withouth even thinking about it (with red jackets image firmly set in my mind) then I searched through my books looking for this jacket, as I wanted to use correct colors for collar, cuffs, piping and turnbacks. And nothing. Not a single uniform was even close to the one visible on the miniature. As I know Perry brothers as rather strict with historical accuracy, I was confounded and pretty sure that I missed something. Then it was time to look through books with French uniforms (with vision of repainting red jacket white... and white one more time... and one more time...). Again, nothing at all. And then realisation came to me - this particular set is labelled as "American War of Independence" - Perrys doesn't make earlier French and Indian War at all. Everything went smoothly then - jacket has american origins, but it is connected with British too. This is uniform of the American private from the unit loyal to the British Crown. I painted it as a private of 3rd. Bn. of New Jersey Volunteers.







5 komentarzy:

  1. Bardzo! Fajny!
    Po raz kolejny mnie kuszą indiańskie klimaty. Tylko co zrobić z tą szafką figurek? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Panowie:) W sumie zadowolony z niego jestem, aczkolwiek widzę, że na fotkach niestety nie udaje mi się oddać w pełni wariacji kolorów... Kurtka malowana jest, a raczej cienie na niej, znacznie bogatszą paletą odcieni niż widoczne to jest na fotografiach... Być może znaczenie ma kompresja fotki do publikacji w sieci, robiona jest w znacznie wiekszym formacie, a potem dwukrotnie zmniejszana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękna figurka. Bardzo mi przypadły do gustu rozjaśnienia krawędzi. Jak zwykle bardzo wysoki poziom malowania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałem okazję widzieć go wczoraj na żywo. Naprawdę potrafisz pięknie malować Inkubie :)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.