Legiones Astartes to oficjalna nazwa organizacji wojowników, bardziej znanych jako Kosmiczni Marines. Są oni najsilniejszą i wzbudzającą największy strach siłą zbrojną w Imperium. Większość spośród wchodzących w ich skład żołnierzy rekrutowana jest na dzikich światach, gdzie kasty tradycyjnych wojowników walczą między sobą o przywilej zostania "wojownikiem bogów". Ponieważ dzikie światy są prymitywne, niebezpieczne i brutalne, ich mieszkańcy są zazwyczaj świetnymi żołnierzami. Jednak, jeśli chodzi o prawdziwą agresję i psychopatyczny instynkt zabijania, niewielu rekrutów może równać się z morderczymi szumowinami z najciemniejszych otchłani podziemi światów-rojów. Olbrzymi stres, związany z życiem w takim miejscu doprowadza ich do szaleństwa, a władze zazwyczaj ignorują ich istnienie (zresztą przypominające labirynty ich kryjówki są tak obszerne, że całkowita likwidacja jest praktycznie niemożliwa). Wszystko to czyni z nich idealnych kosmicznych marines, czasami całe gangi tych ludzi stają się obiektem polowania, są wyłapywane specjalnie w celu zrobienia z nich Astartes. Niektórzy rekruci pochodzą z cywilizowanych obszarów Imperium - ale nie ma ich wielu.
Młodzi rekruci poddawani są wielu godzinom intensywnego szkolenia i indoktrynacji, co prowadzi do zmian zarówno umysłowych, jak i fizycznych. Ich ciała wzmacnia biochemia, a ich wolę wzmacnia psychochirurgia. Ciała rekrutów łączy się ze specjalną czarną plastikową skorupą, tworząc nie tylko swoisty znak rozpoznawczy, lecz przede wszystkim dając im stałą ochronę. Wszystkie te przygotowania zmierzają do zmiany potencjalnego marine w zdyscyplinowanego zabójcę, a przynajmniej w takiego, którego można kontrolować.
Kosmiczni Marines pod wieloma względami różnią się od normalnej armii: całkowicie odmienny jest sposób ich działania i baza operacyjna. Podstawowa jednostka, nazywana zakonem, dowodzona jest przez Dowódcę Imperialnego. Każdy zakon jest, w praktyce, małą armią. Choć liczy jedynie tysiąc marines biorących rzeczywisty udział w walce, zakon dysponuje możliwościami bojowymi wielokrotnie przewyższającymi możliwości tej samej liczby zwykłych żołnierzy. Zakony mają własne mundury, środki transportu, personel niebojowy, itp. Dysponują okrętami kosmicznymi, pozwalającymi im dotrzeć w rejon działania. Ponieważ są tak wysoce mobilni, kosmiczni marines zazwyczaj jako pierwsi przybywają w rejon walk. Wykorzystuje się ich do przeprowadzania błyskawicznych uderzeń, rajdów i zaskakujących ataków. Dzikość, brutalność i całkowity brak miłosierdzia zyskały im przydomek Aniołowie Śmierci.
Każdy zakon ma własną bazę - może być nią imperialna planeta, opuszczony księżyc lub asteroida. Niektóre z zakonów trzymają lokalizację własnej bazy w ścisłej tajemnicy, inne wprost przeciwnie. Bazy Astartes najczęściej powstają na planetach należących do Imperium - dowódca zakonu zazwyczaj układa się z gubernatorem planety, zgadzając się płacić mu trybut w zamian za prawo do budowy i utrzymywania własnej fortecy. Gubernatorzy często doceniają stacjonowanie marines w tak bezpośredniej bliskości. Z pewnością odstrasza to potencjalnych niechcianych gości.
(Fragment podręcznika gry "Warhammer 40,000 Rogue Trader, 1987)
The Legiones Astartes is the official title of the warrior organisation more commonly known as the Space Marines. It is the most powerful and most feared fightning arm of the Imperium. Most of its troopers are recruited from the feral planets, where traditional warrior castes compete for the honour of becoming a "warrior of the gods". Because the feral planets are rough, primitive and untamed, their inhibitants make excellent fightning material. For true aggression and psychotic killer-instinct, however, few recruits can best the murderous followers of the city-scum that roam the darkest pits of the hive-worlds. Driven to extremes of insanity by the colossal pressure of hive-world living, these merciless killers are usually ignored by the authorities (indeed their warrens are so vast, it would be impractical to eradicate them completely). They make ideal Space Marines, and whole gangs of city-scum are sometimes hunted and captured for this purpose. Some recruits come from the civilised areas of the Imperium - but not very many.
Young recruits are subjected to many hours of intensive training and indoctrinaction, leading to physical and mental changes. Their bodies are toughened by bio-chem, and their resolve is hardened by psycho-surgery. A special black plastic carapace is merged with their natural fles, forming a sort of identity tat as well as permament protection. All this preparation is intented to turn the prospective Marine into a disciplined killer, or at least a controllable one.
The Space Marines differ from the ordinary army in many respects: its organisational base and mode of operation are totally different. The basic unit, called a Chapter, is led by its own Imperial Commander. Each Chapter is like a small army in itself, and, although it contains only a thousand fightning Marines, the Chapter has the fightning potential of many times that number of ordinary troops. Chapters have their own uniforms, transport, non-combat staff, etc and are fully capable of travelling to their destination using their own spacecraft. Because they are mobile, the Space Marines are usually the first troops to arrive at a scene of conflict, and they are used to mount strikes, raids and suprise attacks. Their reputation for savage ferocity and complete lack of mercy has earned them the nickname Angels of Death.
Each Chapter has a home base, which may be an imperial planet, or possibly a deserted moon or asteroid. Some Chapters go to great lenghts to keep the location of their home base a secret, whilst others are quite open. The preferred location is an imperial planet, where the Chapter's leader will usually make a bargain with the planet's governor, paying a tithe in return for being allowed to build and occupy their own fortresses. Governors often appreciate having a Marine Chapter right on their doorstep. It certainly discourages unwelcome visitors.
(Excerpt from "Warhammer 40,000 Rogue Trader" rulebook, 1987)
"Jednak, jeśli chodzi o prawdziwą agresję i psychopatyczny instynkt zabijania, niewielu rekrutów może równać się z morderczymi szumowinami z najciemniejszych otchłani podziemi świató-rojów" - piękne :) To były czasy gdy Imperial Fists rekrutowali na Nekromundzie, jeżeli mi pamięć służy.
OdpowiedzUsuńDobrze Ci służy. To były, przede wszystkim, czasy, gdy zdecydowanie mniej dbano o wizerunek SM;)
OdpowiedzUsuńNo i fluff sie dopiero tworzyl. Ostatnio przeczytalem, ze Pedro Cantor, dowódca Crimson Fists, nota bene wystepujacy juz w podreczniku RT, byl postacia wzorowana na jednym ze wspolgraczy Priestley'a. Swoja droga, jak sie przeczyta opis bitwy na farmie, podrecznikowego scenariusza, to rzeczywiscie... Cantor nie jest tam specjalnie pochlebnie przedstawiony, a juz z cala pewnoscia nie jest to dumny dowódca zakonu SM, z gatunku tych, ktorych znamy dzis.