Strony

czwartek, 30 czerwca 2011

Wilkołak | Werewolf

Doszedłem do wniosku, że rozbuduję jednostkę wilków z oryginalnych ośmiu do dziesięciu, dzięki czemu w razie potrzeby będę mógł wystawić dwie mniejsze jednostki po pięć psiaków. Postanowiłem jednak trochę urozmaicić ich wygląd... Moje dotychczasowe wilczki to stary wzór, nie najładniejszy ale mimo wszystko podobają mi się bardziej niż obecne plastiki dire wolves. Ponieważ, jak się okazało, w zapasach nie miałem już takich modeli, zdecydowałem się na zrobienie dwóch minidioramek, z których pierwsza jest właśnie skończona. Ogólny zamysł był taki, żeby w jednostkę zwykłych wilków wpleść wilkołaki. W starych figurkach znalazłem odpowiednie miniaturki. Pierwsza z nich to kapłan, druga to wilkołak, nazywany w starych katalogach GW Horrorem. Przyszło mi początkowo do głowy, żeby z kapłana zrobić kapłana-wojownika Sigmara, zmieniając krzyż na młot, ostatecznie jednak postanowiłem zachować starą miniaturkę w jej niezmienionej postaci. Kapłan próbuje odegnać demonicznego wilkołaka, ostatkiem sił i mocą wiary broni się przed atakiem... Cóż... z góry skazany jest na porażkę.
Malowanie tym razem pędzlem. Wilkołak pomalowany został zgodnie ze schematem kolorystycznym reszty moich wilków, dodałem jaśniejsze akcenty na porwanych spodniach i butach, żeby nieco ożywić cały oddział. Z podobnych powodów czerwona jest szata kapłana - ładnie wyróżnia się na tle szaro-czarnej jednostki wilków. Malowanie, mimo że niezbyt skomplikowane, zabrało mi dość dużo czasu. Całość figurek ma kilkanaście warstw cieni i rozjaśnień, potraktowałem ten model trochę eksperymentalnie, próbując na nim nowy wynalazek poprawiający wzrok. Udało mi się nawet namalować kapłanowi oczy mniej więcej tak jak chciałem. Druga minidioramka będzie również składać się z dwóch figurek, być może uda mi się dokończyć ją w przyszłym tygodniu.

I decided to make my unit of dire wolves a little bigger. I have eight of them right now, and by growing it to ten I will be able to field two smaller units of five if necessary. But let's be honest. Both old (my unit is built of them) and new dire wolves are just ugly (albeit older ones are a little less ugly then newer figures;)). It turned out that I don't have any old wolves models any longer so I decided to paint something special. My unit will be completed with two minidioramas. I have had a idea of mixing some werewolves among wolves to to vary a unit look a little. I managed to find some suitable miniatures in my mountain of unpainted lead. First is some priest, second is a little werewolf, called Horror in old GW catalogue. I thought about making Sigmar warrior-priest first, to change priest's cross to hammer, but finally I decided to leave it as it is. It looks fine, has suitable gothic feel and miniature stays in its original version. Priest tries to turn out demonic werewolf with his faith alone, he defends himself from werewolf making ready to attack. Well, he is doomed.
Both miniatures were painted in old-fashioned way. Werewolf is painted to match other wolves in the unit, trousers and boots are deliberately much lighter, to make him stand out from his four-legged brothers. Red priest's robe was painted with the same thing in mind - to make him clearly visible between grey-black wolves. Painting is not really complicated but it took rather long time. Both miniatures are painted in multiple layers of highlight and shadows. I experimented a little with my new magnifying lenses. I even managed to paint priest's eyes more or less as I envisioned them.
Second minidiorama will have another two miniatures, I will try to finish it by the next week.



środa, 29 czerwca 2011

38. numer "Kolekcji wozów bojowych" | 38th issue of "Kolekcja wozów bojowych"

38. numer pisma "Kolekcja wozów bojowych" będzie opisywał amerykańską kołową wyrzutnię pocisków rakietowym M142 HIMARS, znajdującą się obecnie na wyposażeniu wojsk desantowych i piechoty morskiej. Do pisma dołączony zostanie gotowy model tego pojazdu w skali 1:72.

38th issue of "Kolekcja wozów bojowych" will describe American M142 HIMARS - High Mobility Artillery Rocket System, MLRS variant on wheeled chassis, which entered service in 2005. Ready made die-cast model of this vehicle will be bundled with magazine.




wtorek, 28 czerwca 2011

Ronin

Ronin-zombie rzecz jasna. Kolejna z figurek zombiaków o dalekowschodnich korzeniach, tym razem widocznych na pierwszy rzut oka. Początkowo trochę obawiałem się malowania zbroi, ale po przejrzeniu paru zdjęć przedstawiających zbroje samurajskie, stwierdziłem że nie będę bawił się w malowanie jakichś wymyślnych wzorów dla zwykłego umarlaka. Pogrzebałem trochę w źródłach i znalazłem proste, aczkolwiek efektowne malowanie - pancerz o bardzo zbliżonym kolorach nosił Ii Naomasa, biorący udział w bitwie pod Sekigaharą. Wszystkich swoich ludzi ubierał w pancerze w kolorze czerwonym, nazywano ich nawet "Czerwonymi Diabłami". Figurka, choć stara, okazała się dość szczegółowa - na plecach widać nawet mocowanie do sztandaru.

Zombie-ronin, of course. Next of the zombies inspired by Orient, this time it is clearly visible. I didn't know how to paint armour but after seeing some photos of samurai armour I decided to not paint any complicated patterns for low rank-and-file zombie. After some searching I managed to find simple yet effective pattern - armour with similar colors were donned by Ii Naomasa at the time of battle of Sekigahara. He equipped all of his army in red-lacquered armour, they were known as "Red Devils". Miniature, old as it is, is quite detailed - there is clearly visible mount for battleflag on the backplate of the armour for example. 



poniedziałek, 27 czerwca 2011

Szeroki uśmiech | Wide grin

Ani się obejrzałem, a wkroczyłem w trzecią setkę postów na blogu... Szybko zleciał ten rok, jeden z bardziej owocnych pod względem malowania w całej mojej historii figurkowej. Ale... wracajmy ad rem... A naszą dzisiejszą "rem" jest ten oto, widoczny obok, miły jegomość o szerokim, szczerym uśmiechu. Zdaje się wprost zapraszać do tańca, ma nawet tanecznie uniesioną lewą stópkę. A siekierka? No, przecież zawsze może przyjść ktoś z sąsiedniej wsi, prawda? Wtedy warto mieć pod ręką jakiś argument.
Przy piątej piątce oddziału zombie zmieniłem schemat malowania, żeby uniknąć zbyt dużej monotonii kolorystycznej. Jako podstawowy kolor skóry, zamiast Rotting Flesh, tym razem użyłem Space Wolves Grey, na który położyłem mocno rozwodniony (ok. 1 kropla washu na 4 krople wody) Purple Wash (obecnie bardzo podobny wash nosi nazwę Hormagaunt Purple). Rozjaśnienia skóry to czysty Space Wolves Grey, dodatkowo, w najbardziej wypukłych miejscach pociągnięty jeszcze miksem SWG i białego. Pozostałe elementy zombiego bez zmian. Oczywiście, jak wszyscy koledzy z oddziału, potraktowany jest dipem.

I didn't even notice and I crossed the threshold of 300 notes on the blog. Last year certainly passed really fast for me, and it was one of the most fruitious in terms of my figure painting... But... Let's talk about hero of our note. Who it is? Well, obviously some kind of jovial, wide grinning gentlemen. He seems inviting us to the dance, even his left foot seems to be dancing on his own. And axe? Well, it is certainly just in case... Some angry neighbour could come with no invitation. It is good to have some "backup" just for safety, isn't it?
I changed slightly colors on the fifth five of my zombies as I don't want to have very uniform, monotone look to it. Base skin color was changed from Rotting Flesh to Space Wolves Grey washed with very thinned (in about 1 to 4 ratio) Purple Wash (current equivalent is Hormagaunt Purple I think). Skin was then highlighted with pure Space Wolves Grey and then some parts were highlighted even more with mix of SWG and white. All other areas of this zombie were painted in exactly the same way as previous miniatures. And, of course, it is dipped too.


niedziela, 26 czerwca 2011

Wybrane z tygodnia 26 | Chosen from the week 26

W minionych dwóch tygodniach znalazłem kilka fajnych rzeczy. Najpierw coś, co rzuciło mnie na kolana. Koniecznie obejrzyjcie filmik znajdujący się pod tym adresem. To armia Kosmicznych Marines zrobionych z klocków lego. Pomysł, wykonanie, wygląd - naprawdę robi wrażenie. Co więcej, na filmie widać też jeden z czołgów Marines - jeździ, ma ruchomą wieżyczkę i ruchome boczne sponsony, wygląda też pięknie. Prawdę powiedziawszy, gdyby taki model był dostępny w sprzedaży, kupiłbym go. Oczywiście, dla swoich synów, serio;). Drugi i trzeci z dzisiejszej porcji linków to darmoszki. Pierwszy odnośnik prowadzi do strony z darmowymi flagami z Wojny Róż. Wystarczy je zapisać i wydrukować. Drugi to też coś do samodzielnego wydruku - niemieckie plakaty propagandowe z II wojny światowej w skali 15 mm. Oczywiście, je także można przeskalować.
Ostatnia dzisiejsza "perełka" to wątek na forum Lead Adventure, w którym Mrdee przedstawia swoją armię Chaosu w barwach Nurgla. Świetnie pomalowane modele, sporo wartościowej wiedzy modelarskiej i mnóstwo inspiracji. Zdjęcie obok tej notki pochodzi właśnie z tego wątku, widać na nim jeden z modeli Mrdee.

I have found some cool links in previous two weeks. First - something I like very much. A "must see" short movie with Space Marines made from lego bricks. Idea, execution, final look - one can really have to see it. More, there is a Space Marine tank visible there too - it rides, turret and sponsons are fully moveable, and it looks so good, that I would buy such commercial model. For my sons, of course;). Second and third of today's links lead us to some freebies. First is a page with free downloadable War of the Roses flags. Just download them, resize (or not) and print. Next link takes us to the Galpy's blog and some free 15 mm German WW2 propaganda posters. Again, just download and print.
And finally last link of today takes us to the Lead Adventure forum, to the thread of Mrdee's Chaos Nurgle themed army. Great models, some cool modelling info and a lot of inspiration. Another must see. Picture next to this note is taken from this thread.

sobota, 25 czerwca 2011

Nowe oczy | New eyes

Jakiś czas temu zauważyłem, że coraz słabiej widzę detale malowanych figurek - zwłaszcza wieczorami, czyli przy pracy w sztucznym świetle, wtedy, gdy akurat mam czas na zabawę. Starość nie radość - widzę nadal bardzo dobrze, tyle że nie tak dobrze jak te 15 czy 20 lat temu. Ostatnio stało się to jednak dość dokuczliwe - na tyle, że malując wampirzycę nie mogłem pomalować jej odpowiednio oczu. Pomijając sprawy techniczne, wzrok nie pozwala mi już dostrzec szczegółów miniaturki, takich jak rzeźba powiek. Postanowiłem coś z tym zrobić. Krótka wycieczka na nasz wiadomy portal aukcyjny i przebierałem w ofertach. Od razu wiedziałem, że nie interesuje mnie tzw. "trzecia ręka" - lupa z uchwytami, pozwalającymi przytrzymywać jakiś mały obiekt i pracować nad nim patrząc jednocześnie przez szkło. Mam już coś takiego i do figurek sprawdza się średnio. Szukałem czegoś, co nie będzie mi zajmowało rąk i będzie pozwalać na nieograniczone ruchy głowy i dłoni. Ostatecznie mój wybór padł na coś, co nazywa się "Light Head Magnifying Glass". Pod tą nazwą kryje się wykonany ze sztucznego tworzywa daszek zakładany na głowę tak jak zwykła czapka. Na daszku zamontowana jest mała latarka diodowa zasilana dwiema bateriami AAA, natomiast pod daszkiem znajdują się dwa uchwyty, przeznaczone do zamontowania wymiennych soczewek powiększających. Po ok. tygodniu zakup był już u mnie w domu. Twarde, duże tekturowe pudełko kryło w środku plastikową wypraskę z daszkiem, pudełko z soczewkami, instrukcje i bateryjki. Krótki montaż, dopasowanie, odrobina wahania co do sposobu montowania "szkieł" (w końcu kto czytałby instrukcję) i próba... Najpierw musiałem wyregulować sam daszek - służy do tego wygodna klamra, pozwalająca na takie dopasowanie urządzenia do głowy, by pewnie trzymało się swojego miejsca. Klamra jest, co prawda, plastikowa (podobnie jak sam daszek), niemniej jednak wygląda solidnie. Po założeniu okazało się, że sam daszek jest ruchomy - można go podnosić w górę i opuszczać w dół, dzięki czemu nie musimy zdejmować całego ustrojstwa z głowy, jeśli chcemy przez chwilę zająć się czymś innym niż malowanie. Regulacja dokonywana jest za pomocą dwóch metalowych śrub, dzięki którym daszek utrzymuje żądany kąt podniesienia. Lampka jest również regulowana, choć jej światło nie jest specjalnie silne, może doświetlać jakieś głębokie miejsce. Regulowane są także uchtywy na soczewki, dzięki nim można je podnosić i opuszczać, co pozwala na dokładną regulację pola widzenia. Jednocześnie można zamontować dwie soczewki - pozwala to korzystać z nich naprzemiennie, bez potrzeby odrywania się od malowania dla zamontowania soczewki o innym powiększeniu. W komplecie znajdują się cztery soczewki, zapakowane w schludne i wytrzymałe plastikowe pudełko. Dają one powiększenie 1.2, 1.8, 2.5 oraz 3,5 raza. W praktyce jak na razie wystarcza mi do malowania najmniejsze powiększenie. Początkowo trudno mi było przyzwyczaić się do czegoś na głowie, raziły także soczewki opierające się na nosie, ale do pierwszego się przyzwyczaiłem, a drugie zniknęło po odpowiedniej regulacji uniesienia daszka i soczewek. Samo malowanie jest obecnie rewelacyjne. W końcu widzę wszystko tak, jak chcę. Okazało się, że nie potrzebuję specjalnie silnego światła w czasie pracy, wszystkie detale figurki są doskonale widoczne. Co więcej - dzięki powiększeniu widzę niedokładności normalnie niewidoczne, wyskakujące potem niczym Filip z konopii dopiero na ekranie monitora. Teraz mogę je korygować od razu na etapie malowania. Używam tego urządzenia dopiero od około tygodnia ale już teraz nie mogę zrozumieć - jak ja w ogóle mogłem malować bez tego czegoś? Za cenę ok. 40 zł kupiłem niesamowity komfort pracy. To jeden z moich najlepszych zakupów związanych z hobby na przestrzeni ostatnich 20 lat.

Some time ago I noticed that I can't really see well all minute details of the miniatures - especially at the evenings, when working in artificial light - at the time when I actually have some free time to paint. Well, I'm getting older obviously. My sight is still sharp and clear but it is worse then 15 or 20 years ago. Well, lately it was growing on my nerves. I couldn't pain vampires' eyes for example as I coulnd't clearly see all small details, like eyelids, etc. I decided to do something with it then. I didn't want so called "third hand" - magnifying glass with some holders. I have one and its value for miniature painting is close to zero. I was looking for something allowing me to use my both hands freely, allowing me to move my head and not costing a ton of gold. Finally I decided to buy something called "Light Head Magnifying Glass". It is a kind of plastic eyeshade, looking like ordinary peaked cap without cap:) There is a small LED light mounted on the peak too (powered by 2 AAA batteries) and two holders under the cap, which holds plastic lenses. Week passed and my new toy was at my home. Large cardboard box with plastic insert holding cap, light, lens' box and manual. Fast assembly, some fitting, some fumbled tries with lens mounting (manuals are for losers afterall) and first try... Well... I have had to properly fit my new headgear. No problem, small plastic clip takes care of that. Peak itself is movable up and down. One can raise it a little while painting to read something, rest for a moment or precisely fit lens distance to the eyes. Two metal screws on the sides hold peak at the desired position. LED light is movable too. It is not really strong but it could be useful to brighten a little some obscure detail. Lens are installed by "clipping" them inside holders. There are four lens in the box - 1.2, 1.8, 2.5 and 3.5 magnification. It is possible to install two of them at the same time, as the mounting clippers are moveable too. So far I use 1.2 lens almost exclusively, as they are just perfect for my eyesight. I have had mixed feelings at the beginning. It was hard to get used to something on my head and lenses were touching my nose, fogging sometimes. I got used to first, and raising peak and lenses a little solved second problem. Painting itself is pure pleasure now. Every minut detail of the miniature is clearly visible. I can finally make precise brush movements seeing all necessary details. It turned out that I really don't need very strong light to paint. More - I can clearly see all mistakes and errors in painting now, and not on the computer screen. They are easy to spot and easy to correct. After just one week of using it I wonder, how the hell I was able to paint without them at all? For about 10 dollars I bought one of the best hobby related tools in last 20 years of my gaming.

piątek, 24 czerwca 2011

Ninja

A właściwie zombie-ninja. Następna figurka o orientalnych konotacjach, mam jeszcze ze dwie, trzy podobne - w tym zombie w zbroi samurajskiej i "gejszę" w kimonie z naginatą... A wracając do bohatera dzisiejszej notki - nie chciałem malować go w czarnych strzępach ubrania, bo czerń sama w sobie jest i trudna do dobrego malowania, i niespecjalnie atrakcyjnie wygląda. Stąd wybór brudnych brązów i szarości. Niestety, sama miniaturka miała pewne wady odlewnicze, bardzo źle odlany był sznur od kuli, musiałem się sporo napracować, żeby wyglądał jako tako...

Zombie-ninja to be precise. Next miniature with oriental background, I have two-three more including zombie-samurai and zombie-geisha with naginata. But let's not get distracted. I didn't want to paint our today's hero in black, as this color looks dull and is really hard to paint properly, so I decided to use dirty browns and greys. Unfortunately my miniature has had some serious flaws - rope especially was horrible... I tried really hard to correct it...



I jeszcze fotka poglądowa całej piątki... And a group photo of last five zombies...


czwartek, 23 czerwca 2011

Zbrojny zombie | Zombie Man-at-arms

Zadziwiające, że wśród wszystkich wzorów zombie, produkowanych przez GW na przestrzeni lat, stosunkowo nieliczne były takie, które pokazywały ożywieńców "z pól bitew" - uzbrojonych i noszących pancerze, wyglądających tak, jakby wskrzeszono prosto z pobojowiska. Dominowały wzory przedstawiające zapewne jakichś wieśniaków czy mieszczan. Nawet w obecnym pudełku plastikowych zombie dominują stwory tego rodzaju. Zdarzały się jednak wyjątki potwierdzające regułę - i jeden z nich widać obok. Co prawda to jeden z najsłabszych tworów GW ze starego okresu, niemniej jednak wojak z niego - był - pełną gębą. Żeby jeszcze wzmocnić to wrażenie, resztki jego ubrania pomalowałem tak, by przypominały kolory jakiegoś barona czy innego szlachcica z pogranicza Imperium i Bretonii. To kolejny wzór, który wymagał dorobienia tarczy.


It is interesting, that among all these zombies produced by GW for last 20 or 25 years, armed undead risen straight from the battlefields remains few and between. Most of the figures look like they are raised villagers and city dwellers. It is true for even current, plastic zombies. But small part of the old miniatures were different - one of such "warrior-zombies" is visible next to this note. It is one of the weakest sculpts of GW in my opinion but still - he wears some sort of chainmail, helmet and shield. To make this impression of freshly risen warrior even stronger, I painted remains of his clothes in a color livery, suitable for retainer of some petty baron living on the border of Empire and Bretonny. And this is another miniature with hand-made shield.




środa, 22 czerwca 2011

Rycerz normański | Norman knight

Pomalowałem pierwszego rycerza normańskiego, a ponieważ pytano mnie, jak wygląda szczegółowość nowych figurek Bauedy i jakość odlewu, pomyślałem że warto go pokazać jeszcze przed zrobieniem całości elementu konnego. Figurka to jeden z szarżujących milites, odlana w całości - koń, jeździec, broń i tarcza to całość. Jakiś czas temu nie byłem przekonany do takiego rozwiązania, jednak w praktyce sprawdza się to doskonale. Figurki nie gubią części w trakcie transportu, w przypadku konnych odpada też konieczność dość mozolnego czasami dopasowywania jeźdźca do konia. Co do szczegółów - doskonałe. Jakość odlewu jest też dobra, miejscami zdarzają się drobne błędy - w tym przypadku w okolicach brzucha końskiego. Ogólnie jednak normański rycerz jest naprawdę dobry. Przy malowaniu postanowiłem spróbować czegoś raczej nowego dla mnie - cały pomalowany jest bez użycia metalików, hauberk, hełm, okucia tarczy, broń, itp - wszystko to NMM. Prawdziwym wyzwaniem okazała się kolczuga... spędziłem nad nią kilkadziesiąt minut, podczas gdy przy wykorzystaniu metalików trwałoby to znacznie krócej. Z efektu na kolczudze nie jestem jeszcze do końca zadowolony, ale np. grot włóczni, strzemiona czy hełm wyszły, jak uważam, dość przyzwoicie. Zdjęcia są celowo nieco większe, by chętni mogli obejrzeć detale miniaturki...

As I already painted first Norman knight I think it would be interesting to show this miniature before whole unit will be ready and based. I've got some questions about details of the miniature and quality of casting. Miniature shown here is one-piece - rider, horse, arms, shield are casted as one piece. I have had some doubts about it but in reality this is rather nice. Figure doesn't lose shield in transport, there is no need to fit rider to the horse, which is rather hard sometimes. Details - very good. Quality of casting is high too, there were just minor impurities on the horse belly. This norman knight is really quality piece as a whole though. I decided to try something new for me - whole miniature is painted without metallic paints. Hauberk, helmet, shield umbo, etc are painted as NMM. A real challenge was painting mailcoat - it took me several dozen minutes. With metallic paints it would be few at the most I think. I'm not entirely happy with the hauberk but spear point, stirrups or helmet are quite ok I think. Pictures are made a little bigger then usual to make looking at the details easier...


wtorek, 21 czerwca 2011

Trzeci oddział szkieletów | Third skeleton unit

Początkowo dwudziestkę szkieletów uzbrojonych w kosy zamierzałem zostawić w spokoju, nie dostosowywać ich do obecnej edycji. Kos w niej nie ma, nie chciało mi się też z nimi bawić. Tydzień temu jednak coś mnie tknęło i doszedłem do wniosku, że ich przerobienie w sumie jest dość proste. Wymiana rąk z kosami na stare bitsy z bronią jednoręczną, walające się w pudełku z częściami i dorobienie tarcz. I rzeczywiście, nie było to trudne. Tarcze dorobiłem samodzielnie, chciałem mieć małą jednostkę w całości chronioną przez wieka trumien. Mam wrażenie, że efekt końcowy jest dość fajny. Wszystkie szeregowe modele, poza dorobionymi nowymi rękoma z bronią prezentują takie malowanie, jak je zrobiłem 20 lat temu... czyli nienajlepsze. Jedyne zmiany to wykorzystanie w paru miejscach washa, przyciemniającego co bardziej jaskrawe pomyłki... Zmuszony byłem dorobić jedną figurkę, gdyż przy przeróbce stare kości jednej z miniaturki nie wytrzymały naprężenia i szkielet poszedł w całkowitą rozsypkę. Poprawiłem nieco malowanie figurek grupy dowodzenia - mój czempion - stary wight - dostał poprawki na eterycznym ciele i mieczu, muzyk i kolo z kosą nowe opończe i troszkę podmalowane kości, chorąży doczekał się sztandaru zbliżonego kolorystycznie do reszty armii. Jak widać na jednym ze zdjęć, któryś ze szkieletów ma odmienną tarczę - to skutek mojej próby wykorzystania części z pudełka plastikowych wojowników Mrocznych Elfów - a konkretnie jednej z dekoracji ich tarcz. Chyba nieźle pasuje do ożywieńców... Dwa szkielety zachowały z kolei stare uzbrojenie. Ten w purpurowej opończy to stary czempion, ten z tarczą to stara figurka metalowa. Odkąd je pomalowałem, stanowiły część tego oddziału i postanowiłem, nieco nostalgicznie, zachować je w jego obecnej wersji.

There was about 20 skeletons with scythes standing on my work table for some time, they were leftovers from the times when skellies could be armed with two handed weapons. I didn't want to rebuild them first but about week ago I changed my mind. I just have had to exchange old hands with scythes to new ones with hand weapons, which I still had in my bits box, and add shields. As it turned out, it was easy enough. Shields are hand made, as I always wanted to field at least one unit with coffin lid shields. I think they look really cool. All rank and file models are painted 20 years ago... i.e. painting is really bad. I just added some wash to darken areas of most embarassing painting errors. As one of the old miniatures broke to pieces when I was trying to rip off its arm, I had to paint one new too. Command group is retouched more heavily - my champion - old wight - has new paintjob on its etheral body and sword. Musician and buddy with scythe got new cloaks and retouched bones. Standard bearer got new banner, coherent in look with other in my army. One of the additional pictures shows different shield too. I found it in a Dark Elves warriors box and I was curious how it will look as a shield. Quite nice I think. Two skeletons retain old weapons. Both are old metal miniatures, first is old champion, the one with the shield is just rank and file miniature. As they were part of this unit since the very beginning, I decided to leave them with their old friends.




poniedziałek, 20 czerwca 2011

Nie zostawiajcie mnie! | Don't leave me!

Tak pewnie mogłyby brzmieć ostatnie słowa tego nieszczęśnika. Jakiś więzień, zostawiony na pastwę losu - w tym konkretnym przypadku zdany na łaskę jakiegoś nekromanty czy innego adepta mrocznej sztuki. Jak się to skończyło, widzimy na obrazku. Niestety, mój egzemplarz jest nieco wybrakowany, w toku lat przewalania się w pudełku pełnym innych figurek dezintegracji uległ fragment łańcucha. Trudno, nie naprawiałem już tego, nie wygląda to specjalnie tragicznie. Można nawet powiedzieć, że wpisuje się w ogólny klimat całego oddziału. Malowanie dipem, rozjaśnienia po użyciu lakieru. Tak jak i na poprzednich kilku miniaturkach, tak i na tej zaakcentowałem nieco przygaszone kolory wykorzystaniem jasnozielonej farby, zaznaczając nią obszary poddane działaniu pleśni. Podoba mi się ten efekt.

Probable last words of this unfortunate soul. Prisoner of some sort, left to rot and die - and to rise as a undead minion of some necromancer or other practicioner of dark arts. Unfortunately mu miniature is little damaged... Years spent amongst other unpainted miniatures caused desintegration of some chain links. As it doesn't look too bad I decided to let it be as it is. It's in "the theme" of the army afterall. Miniature painted with dip, with highlights added after dipping. As with few previous miniatures somewhat muted, earth colors were lived up with bright green color added to the areas of mildew. I like this contrasting look. 

niedziela, 19 czerwca 2011

Tarcze z trumiennych wiek | Coffin lid shields

Praktycznie skończyłem prace nad kolejną jednostką do armii wampirów, szkieletów uzbrojonych w broń ręczną. Zmieniłem im uzbrojenie z dwuręcznych kos, koniecznie musiałem więc rozejrzeć się też za tarczami. Od dawna podobały mi się tarcze wyglądające jak wieka trumien, ale cena w przypadku GW jest zaporowa... Produkuje je także kilku innych producentów, stwierdziłem jednak, że wyglądają na tyle prosto, że nawet ja, mający mierniutkie umiejętności modelarskie, poradzę sobie z ich samodzielnym wykonaniem. Sama tarcza wykonana jest z odpowiednio przyciętego kawałka plastiku - wykorzystałem do tego starą kartę kredytową, która miała odpowiednią grubość, nieco więcej niż 1 mm. Wyciąłem prostokąt o wymiarach mniej więcej 2,5 na 1,5 cm (zdjęcie 1), po czym za pomocą nożyczek przyciąłem mu rogi, nadając kształt wieka trumiennego (zdjęcie 2). Niespecjalnie przejmowałem się równiutkim odmierzaniem odległości i kątów, nie ma to żadnego znaczenia, a pewne nieregularności są mile widziane. Następnie nożykiem prowadzonym przy metalowej linijce wykonałem podłużne, dość głębokie i szerokie nacięcia - dzięki temu pojawiły się "deski" wieka. Wykonałem je z obu stron, ponieważ tarcza jest tak duże, że doskonale widoczna na skończonej figurce będzie także jej wewnętrzna strona (zdjęcie 3). Kolejnym etapem prac było wykonanie "słojów" desek. Na większości tarcz zrezygnowałem z ich wykonywania, efekt końcowy jest bowiem niezbyt widoczny, ale można się oczywiście pokusić o ich zrobienie. Widać je na zdjęciu 4. Zrobiłem je prowadząc czubek ostrego noża wzdłuż poszczególnych "desek" wieka, starałem się, żeby nacięcia były delikatne. Potem nożem modelarskim ściąłem ukośnie część brzegów tarczy, porobiłem zacięcia i nacięcia na krawędziach desek - dzięki temu tarcza będzie wyglądała na mocno poharataną (zdjęcie 5). Dla urozmaicenia wyglądu tarczy można też wykonać dziury po gwoździach - wiertarka modelarska załatwia sprawę w paręnaście sekund. Osobiście bardziej podobają mi się tylko zagłębienia, a nie dziury na wylot, ale to kwestia gustu. Na zdjęciu widać tarczę już częściowo pomalowaną - o wykonaniu dziur przypomniałem sobie trochę późno, właśnie już na etapie malowania, ale nie na tyle późno, by nie móc już ich zrobić - zdjęcie 6. Jako podkład pod malowanie posłużył mi kolor czarny, naniosłem potem na niego równą, cienką warstwę Scorched Brown. Może okazać się, że konieczne będzie dwukrotne pomalowanie, jednak drobne zacieki i prześwitująca spod spodu czerń w niczym nie przeszkadzają. Potem wymieszałem w proporcji 1:1 Scorched Brown i Snakebite Leather i dość rozwodnionym powstałym kolorem zacząłem delikatnie malować wszystkie nacięte rysy. Na tym etapie można też namalować słoje drewna, jeśli ktoś nie wykonał ich nożykiem. Stopniowo do miksu dodawałem coraz więcej Scorched Brown, rozjaśniając środki malowanych linii i delikatnie same brzegi nacięć. Ważne jest tu, by nie przesadzić z efektem na płaskiej powierzchni tarczy, natomiast dość silne rozjaśnienia można zrobić na krawędziach tarczy (zdjęcie 7). Na zdjęciu 8 tarcza jest już rozjaśniona, widoczne są też delikatne plamy powstałe po punktowym naniesieniu bardzo rozwodnionego koloru zielonego - ja użyłem Goblin Green. Te plamy są dość istotne dla ostatecznego wyglądu tarczy - rozbijają jej monotonny, utrzymany w odcieniach brązu wygląd. Ważne jest, żeby nie przesadzić z intensywnością koloru -  plamy mają raczej sugerować mech lub pleśń niż być ostro i wyraźnie zielone. Następnie naniosłem odrobinę wikolu w miejsca, gdzie może rosnąć pleśń i mech - zagłębienia, szpary między deskami, itp. Potem obsypałem tarczę drobniutką zieloną posypką kolejową - odpowiednie będą drobniutko zmielone trociny a nawet bardzo drobny piasek. Efekt zaraz obsypaniu widać na zdjęciu 9. Po dokładnym wyschnięciu kleju naniosłem wash Devlan Mud punktowo w miejsca gdzie rośnie moja "pleśń". Przyciemnia on miejsce klejenia i nadaje jednolitą barwę przyklejonym grudkom "pleśni" (zdjęcie 10). Potem wystarczyło jeszcze rozjaśnić pleśń najpierw kolorem Goblin Green, a potem jakimś jaśniejszym zielonym i tarcza jest praktycznie gotowa (zdjęcie 11). Oczywiście, w podobny sposób trzeba wykonać jeszcze drugą stronę. Mocowanie tarczy wykonywałem za pomocą odrobiny green stuffu, przylepionego do tarczy, w którym odciskałem rękę konkretnego szkieletu. Po utwardzeniu masy modelarskiej przycinałem ją, by była możliwie najmniej widoczna, tworząc w ten sposób bardzo wytrzymałe miejsce klejenia modelu i tarczy. Wykonana tarcza nie jest specjalnie pracochłonna, robiłem ją dla zwykłego szkieletu. Oczywiście, w przypadku robienia jej dla jakiegoś bohatera, można ją dopracować - staranniejsze malowanie, dodane elementy w rodzaju tabliczki na wieku, itp.

I just finished another unit of skeletons, for my vampire counts' army, they are armed with hand weapons and shield. As they were armed in scythes previously, I have had to give them some shields too. I very like coffin lid shields avaiable on some plastic sprues made by GW (or metal ones) but... First, metal coffin lid shields are expensive, plastic ones are not that numerous on the spures... Hmm, I noticed that they look relatively simple and even someone with two left arms (like myself) should be able to make them by themself. The shield is made from thin plasticard - old credit card in my case. It has just the right thickness, a little more then 1 mm. I cut out a rectangle about 2,5 cm x 1,5 cm (photo no. 1), then cut off corners, shaping it to look like a coffin lid (photo no. 2). It was made rather crudely on purpose, as I think some irregularities will look fine on the finished shield. Then I scored thick, deep lines on the shield using modelling knife and metal ruler. They represent "planks" (photo no. 3). I made them on both sides of the shield, as it is so big that inner side will be clearly visible too. Next comes the wooden grains. They were made with a tip of the modelling blade cutting very shallow into a plastic. I didn't make them on majority of shields as they made finished shield to look overdetailed but one can certainly add them (photo no 4). Next, I cut up sides of the shield, cutting off some planks, damaging them, etc. Shield should be little damaged and that one is rotten coffin lid, isn't it (photo no. 5)? One can make some nails holes too now, I usually make them as they look cool. I make them with modelling vice and they took no longer then few seconds each. Shield on the photo np. 6 is painted to some degree, as I forgot to make holes earlier:). Shield was basecoated with black color and then it was painted in thin coat of Scorched Brown. It may be necessary to paint two layers but some black visible underneath is fine too. Then I painted all lines scored in the shield with a mix of 1:1 Scorched Brown and Snakebite Leather. Watered down paint was used to paint wood grains and highlight edges of the shield. You can paint as many layers as you want, adding more and more Snakebite Leather to make smooth highlights. It is important to not overhighlight flat surface of the shield - it looks much better with strongly highlighted edges and relatively dark inside surface (photo no. 7). Shield visible on photo no. 8 is highlighted, there are some vague green spots. I made them with very watered down Goblin Green to simulate some light moss growing on. It is important to not overdo this again - splashes of green paint won't look natural afterall. Then I glued some very fine sawdust (fine sand is ok too) in places likely to moss grow on - hollows, crevices, etc. (photo no. 9) After glue was dry it was pinpoint washed with Devlan Mud, masking glue leftovers and darkening my "moss" (photo 10). Then "moss" areas were painted with Gobling Green (very delicate drybrush will do) and some brighter highlights were added (photo no. 11). Actually, this "moss" thing is rather important for final look of the shield, as it looks much better with some bright color visible. One side of the shield is ready. All what is left to do is to paint second side of the shield and to make some handgrip. Mine were made with small amout of green stuff glued to the shield with skeleton's hand impressed into it. When GS was dry, it was cut to the shape and shield was ready. It is cheap, looks ok, is suitable for rank and file skeletons or zombies. 





sobota, 18 czerwca 2011

Normanowie Bauedy | Baueda's Normans




Jak już wspominałem, doszła do mnie przesyłka z nowościami z włoskiej firmy Baueda, zawierającymi sześć blistrów Normanów, czyli całą dotychczasową linię normańską. Figurki opakowane są w plastikowe torebki, odlane są z tarczami i bronią. Jakość odlewów we wszystkich przypadkach jest bardzo dobra, nie zauważyłem żadnych linii podziału biegnących np. przez twarze. Bardzo dobra jest rzeźba poszczególnych miniaturek, które mimo skali - 15 mm - są bogate w szczegóły. Z łatwością widać elementy szat, pancerzy, charakterystyczne cechy uzbrojenia i wyposażenia, w rodzaju sakiewek. Poszczególne blistry to:


As I already mentioned, I got a small package from Italian company Baueda with six blisters of Normans - complete Norman line of Baueda in time of writing this "in-box". Miniatures are packed in small plastic bags, all of them are casted with weapons and shields. Quality of all miniatures is very good, there are no visible mould lines across faces, for example. Equally good is sculpt of all figures - they are 15 mm but full of little details of weapons, armour and equipment. There are six blisters total so far:




NRM 01- Konna grupa dowodzenia. Zawiera cztery figurki (trzy różne pozy) oraz cztery różne konie. Jeden z konnych jest uzbrojony w maczugę bojową, kolejny ma miecz w pochwie i dmie na rogu, dwóch następnych - identycznych - to zbrojni z włóczniami trzymanymi pionowo. Oprócz dmącego na rogu wszyscy są w długich kaftanach kolczych, wszyscy noszą hełmy normańskie z wyraźnie zaznaczonymi nosalami, a pod nimi kaptury kolcze.
NRM 01- Norman Mounted Command. Includes four miniatures with three different poses and four different horses. One of the milites is armed with mace, another has sword in sheath and is horn blowing, last two milites are holding their spears upright. With exception of the hornblower all wear long mail hauberks, norman helmets with clearly visible nose guards, mail coifs under the helmets.  

NRM 02 - Rycerze normańscy w szarży. Zawiera cztery figurki odlane w całości (konie i jeźdźcy razem). Wszyscy rycerze uzbrojeni są w pochylone włócznie, noszą kolczugi, mają tarcze migdałowate z umbami i hełmy normańskie. W torebce znajdują się trzy różne wzory.

NRM 02 - Norman Milites Charging. Four miniatures, riders are casted with horses,  three different poses. All of the milites are armed with spears holded under the arm, all wear long mail hauberks. All miniatures have norman shields with umbos and norman helmets. 



NRM 03 - Rycerze normańscy, włócznie w górze. Cztery figurki (trzy wzory), tym razem oddzielnie jeźdźcy i konie. Podobnie jak w poprzednim blistrze, wszyscy jeźdźcy noszą kolczugi, hełmy, tarcze migdałowate, miecze w pochwach.

NRM 03 - Norman Milites Standing. Four miniatures (three poses), riders and horses are separate. As with blister no 2 all riders wear long mail hauberks, they have helmets, norman shields, spears are held upright, swords are sheathed.





NRM 04 - Lekka kawaleria normańska - można ich chyba określić sierżantami, choć nie wiem czy nie jest to określenie anachroniczne w tym przypadku. Cztery figurki, trzy różne wzory, jeźdźcy i konie oddzielnie. Wszyscy jeźdźcy noszą hełmy normańskie i tarcze, żaden nie ma jednak kolczugi - wszyscy noszą przeszywane pancerze miękkie ze skóry bądź tkaniny. Uzbrojenie - włócznie trzymane w górze.
NRM 04- Light Norman Cavalry - they may be called serjeants I think but it is a little anachronic maybe. Four miniatures, three different designs, horses and riders are separate. All riders wears norman helmets and shields, they don't have mail hauberks though. All are protected by soft long gambesons or aketons made from leather or some thick wool or linen. Spears are upright.  

NRM 05 - Włócznicy normandzcy. Osiem figurek pieszych wojowników uzbrojonych we włócznie, chronionych miękkimi przeszywanicami lub długimi pancerzami skórzanymi, posiadają tarcze migdałowate. Torebka zawiera osiem figurek (cztery różne wzory).
NRM 05 - Norman Pedites Standing. Eight miniatures of foot spearmen, protected by long aketons and norman shields. There are four different poses here.



NRM 06 - Łucznicy normańscy. Osiem figurek (cztery różne wzory) przedstawiających łuczników. Ze względu na brak jakichkolwiek cech szczególnych, to figurki najbardziej uniwersalne z tutaj przedstawionych. Nadają się do przedstawienia oddziałów łuczników większości armii europejskich z okresu średniowiecza.

NRM 06 - Norman archers. Eight miniatures (four different poses) of archers. As they are devoid of any characteristical elements, these figures can be used in virtually any western and middle Europe medieval army.


Normanowie Bauedy doskonale nadawać się będą nie tylko do zrobienia armii normańskiej z lat 911-1076, można ich zastosować w praktycznie każdej chrześcijańskiej armii europejskiej z tych lat, część wzorów z pewnością sprawdzi się także w przypadku robienia armii z lat późniejszych. Normanowie Wilhelma Zdobywcy, Normanowie atakujący Sycylię, Frankowie wschodni i zachodni, Normanowie na służbie zaciężnej w Bizancjum, armia Rzeszy Niemieckiej, armia Czech i wczesnej Polski... możliwości jest multum. A co jeszcze chciałbym zobaczyć... Na pewno miło byłoby, gdyby część wzorów wyposażona była w tarcze pozbawione umb. Najbardziej brakuje mi jednak figurek rycerzy w galopie z włóczniami trzymanymi nad głową. Miejmy nadzieję, że Baueda wyprodukuje odpowiednie wzory.

Baueda's Normans are great not only for norman army of 911-1076 period, they can be used in virtually any christian european army of this period, some of the figures won't be out of the place even in some later armies. Normans of Wilhelm Conqueror, Normans on Sicily, Eastern and Western Franks, mercenery Normans serving at the Byzantium, army of the German Reich, Czech and early Poland - to name just a few. But what I would like to see... Some milites and footmen with shield without umbos would be nice. But what I really miss is some of the milites charging with spears holded overarm. Let's hope Baueda will make some of them too.  

piątek, 17 czerwca 2011

Zombie z rana jak śmietana | I love the smell of zombie in the morning

No dobra, nie do końca z rana, południe już minęło ale notka musi mieć jakiś tytuł. Połowę planowanej jednostki zombiaków opartej na figurkach z drugiej i trzeciej edycji już pokazałem, wczoraj weszliśmy w drugą połowę. Dzisiejszy zombie należy do tego typu, które podobają mi się najbardziej. Właściwie w tej figurce podoba mi się wszystko - od ustawienia ciała, poprzez głowę i minę zombie, do rąk i odrobinę przekręconej lewej nogi stwora. Dipowany, rozjaśniany, nie sprawił żadnych problemów - zmieniłem tylko nieco ustawienie ostrza kosy, by całość prezentowała się bardziej przestrzennie, w oryginale ostrze kończyło się nad głową figurki.
A z ciekawostek nie związanych z ożywieńcami. Zacząłem malowanie dwóch figurek w skali 1:72 z zestawu Rosjan Plastic Soldier Company, traktuję ich jednak wyłącznie jako ciekawostkę, nie zamierzam zbierać Rosjan. Z rzeczy, które ostatecznie trafią na stół, dostałem dziś przesyłkę od Claudio z Bauedy. W paczuszce były najnowsze blistry jego firmy - Normanowie. Więcej na ich temat prawdopodobnie jutro ale na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo, bardzo smakowicie.

Ok, they must smell horrible but I have to give some title, right? Half of the planned zombie unit from 2nd and 3rd edition of Warhammer miniatures was already shown here, yesterday marked entry into a second half. Zombie of today belongs to this broad type of old rotten-ones I like the most. To be honest I like this miniature totally - pose of the body, head and face, arms and twisted left leg. Miniature was dipped and highlighted, no problems at all. The only change to the original miniature was bending a scythe blade a little - it is more three dimiensional now.
And what's going on with my historical miniatures? Well, I just started to paint two 1:72 Russians from Plastic Soldier Company box. It is just for fun though, as I don't intend to expand into Russians. Another thing, most likely to end on the tabletop, is the newest product of Claudio from Baueda. I just received few blisters of his Normans. I will try to do a proper "in-box" tomorrow but at the first glance they look great. 



czwartek, 16 czerwca 2011

Zombie we wschodnim stylu... | Zombie in an Eastern style...

...albo przynajmniej tak mi się wydaje. W połowie lat 80. GW produkowało całkiem sporą liczbę figurek inspirowanych postaciami z kultury Dalekiego Wschodu - ninje, samurajowie itd. Te orientalne wpływy przeniknęły też do ożywieńców, kilka wzorów zombi i - zwłaszcza - szkieletów - jest wyraźnie robionych z myślą o warhammerowych Nipponie czy też Kitaju. Dzisiejszy zombie też do nich, chyba, należy. Uzbrojony w rodzaj kudi - miecza czy też sierpu bojowego, pochodzącego z Malezji - prezentuje się dość "wschodnio"... Jako jedna z niewielu figurek zombie posiada też tarczę - firmowo zapewne jedną z plastikowych staroci o różnorodnych kształtach, które niespecjalnie pasują do obecnego wyglądu mojej armii. Zdecydowałem się zrobić tarczę samodzielnie, przypominać miała wieko do trumny, z osiągniętego efektu jestem dość zadowolony, może nawet napiszę mały poradnik samodzielnego robienia takich tarcz. Malowanie - dip i rozjaśnienia, tym razem wykorzystałem też trochę więcej koloru zielonego, który posłużył do mocniejszego przebarwienia fragmentów rozkładającej się skóry...

...or I think so. GW produced some eastern looking miniatures in mid eighties - ninjas, samurais, etc. Some of these oriental influences can be seen in some Undead miniatures too. Some zombies and - especially - skeletons are clearly made with warhammer Nippon and Khitai in mind. Today's miniature is inspired by these lands too I think. Zombie is armed with kind of Malaysian sword or war sickle called kudi - it looks oriental enough to me. As one of just few old zombies it has a shield plug - one of the old, varied plastic ones which are not really suited for my current incarnation of my army. I decided to make my own shield then, resembling coffin lid. I'm rather pleased with final effect, maybe I will write short tutorial about making such shields... Painting - dip and highlights, there is slightly more green added this time too, me make stronger discolorations of patches of rotting skin. 


środa, 15 czerwca 2011

Nagrobki | Graveyards

Produkt uboczny grzebania w stosach figurek. Znalazłem kilka rozmaitych wzorów nagrobków, produkowanych kiedyś przez GW. Pamiętam, że początkowo chciałem z nich zrobić cmentarz ale mam ich tak dużo, że nic nie stoi na przeszkodzie do wykorzystania ich w roli fillerów do rozmaitych jednostek. Z racji pewnej generyczności będę mógł je wystawić i jako szkielety, i jako zombie i - wreszcie - jako ghule. Bluszcz wijący się przy części nagrobków to produkt Army Paintera, czyli przepakowany towar Silflora... Mam jeszcze kilka innych wzorów podobnych miniaturek, ale że są albo sporo większe, albo nie są samymi nagrobkami, poczekają jeszcze na swoją kolej.
Właśnie zauważyłem, że zapomniałem pomalować czaszkę na jednym grobie, co też niniejszym poprawiam...


Byproduct of my latest rummaging through my boxes of lead treasures. I've found few different graveyards, produced years ago by GW. I remember that I'd planned to use them in some sort of cementary but I have them in such a numbers, that I can use them as a kind of "fillers" for different units too. As they are so generic, I can use them as skeletons, zombies and - finally - ghouls too. Ivy on some of the graves is ready-made product by Army Painter - so Silfor in reality probably. I still have some other gravestones but as they are quite a bit larger or they are not gravestones only, they will have to wait for "right time".

I just noticed that skull lying next to the one of the graves is still unpainted... Time to fix it.





wtorek, 14 czerwca 2011

37. numer "Kolekcji wozów bojowych" | 37th issue of "Kolekcja wozów bojowych"

W 37. numerze "Kolekcji wozów bojowych" przedstawiona zostanie historia służby samochodów ciężarowych firmy Büssing-NAG w Wehrmachcie. Do pisma dołączony zostanie gotowy model diecast ciężkiego samochodu ciężarowego Büssing-NAG Typ 4500A.

37th issue of "Kolekcja wozów bojowych" will describe history of service of Büssing-NAG heavy trucks in Wehrmacht. Ready-made diecast model of truck Büssing-NAG Type 4500A will be bundled with the magazine.





poniedziałek, 13 czerwca 2011

Wampirzyca | Vampiress

Jak już kiedyś wspomniałem, wampirów nigdy nie za dużo - figurkowych, rzecz jasna. Przeszukując pudła z figurkami znalazłem kilka figurek wampirów GW z połowy lat 80. i postanowiłem pomalować jedną z nich. Wybór padł na wampirzycę. Prosta rzeźba, detali raczej mało, choć po położeniu podkładu i cieni okazało się, że twarz jest ślicznie wzbogacona o bardzo delikatne detale, całkowicie niewidoczne na gołym metalu. Ponieważ purpura to jeden z kolorów, które osobiście uważam za najtrudniejsze do dobrego pomalowania, postanowiłem wziąć byka za rogi i pobawić się właśnie fioletami i purpurą. Rzeźba miniaturki nie jest do końca jasna - wnioskując z ułożenia dłoni i całego ciała sądzę jednak, że wampirzyca właśnie nabrała ciała po przemienieniu z mgły czy też dymu. Stąd u mnie przejście od bardzo, bardzo ciemnego, praktycznie czarnego koloru, poprzez stopniowo jaśniejsze odcienie, aż do warlock purple na ekhem... wypukłych okrągłościach. Do przyciemnienia Liche Purple, które jest głównym kolorem całej szaty, użyłem dawno już nie produkowanego washa GW Shadow Black. Badab Black może się przy nim schować, jest mało nasycony i szary. Shadow Black to esencja ciemności, malutka kropelka wystarcza do mocnego przyciemnienia koloru bazowego. Skóra wampirzycy to kilka rozmaitych warstw - od Space Wolves Grey zmieszanego z Codex Grey, poprzez glazy i washe purpurowe i niebieskie, do rozjaśnień ze Space Wolves Grey, potem mieszanki z białym i bardo delikatnych ostatecznych rozjaśnień czystą bielą. Niestety - zauważyłem, że wzrok i ręce (oraz zbyt duży pędzel) nie pozwalają mi już na idealne pomalowanie najdrobniejszych detali - takich jak oczu. Nie udało mi się nałożyć na nie wiarygodnych rozjaśnień, ostatecznie więc z nich niemal zrezygnowałem. Szkoda ale lata lecą i sądzę, że lepiej malować już szczególików nie będę... Włosy celowo postanowiłem zrobić jasne - raz, że odcienie żółtego świetnie uzupełniają kolor sukni, dwa że rozjaśniają optycznie całą postać. Pomalowane są Iyanden Darksun jako warstwą podstawową, na którą nałożyłem washa z Gryphonne Sepia. Rozjaśnienia malowane są kilkoma warstwami Iyanden Darksun mieszanego z coraz większą proporcjonalnie ilością najpierw Sunburst Yellow a potem odrobiną bieli. Klejnot na szacie ma zieloną szarfę malowaną Goblin Green i rozjaśnioną Escorpena Green Vallejo, sam kamień to czerwień Scarab Red, rozjaśniana Blood Red, Macharius Solar Orange i miksem Blood Red z Sunburst Yellow. Po jednej warstwie rozwodnionego Shadow Black, nałożonego niemal punktowo na dolną część klejnotu, dorobiłem tylko błysk światła punkcikiem czystego białego.

Vampires are always warmly welcomed in my collection - miniature vampires, of course. I found some old, mid eightiees GW vampires while searching through my lead mountain last week so I decided to paint one of them. Miniature of choice was vampiress. Simple sculpt, bare metal seemd devoid of details. After miniature was undercoated and shadowed with thinned wash, face really came to life. It was full of very minute details like eyelids, lips, delicate cheekbones. As the purple is for me one of the hardest colors to paint nicely, I decided to take the bull by the horns and paint this little old gem in violets and purples. It fits in my army too. Sculpt of the miniature is not really clear - is the vampiress standing still in long dress or is she going corporal condensing from the mist? I chose second option, so I decided to paint her robe starting with very, very dark purple on the bottom, going through gradually lighter shades to pure Warlock Purple on her... ekhem... protruding roundnesses. To make Liche Purple darker I decided to use out of production wash by GW called Shadow Black. Current Badab Black is very bad in my opinion. It is really thinned and just grey. Old Shadow Black is darkness incarnate - very small drop of it can darken any color. Vampires's skin is painted in multiple layers of mixed Space Wolves Grey/Codex Grey, washed and glazed with blues and purples. Hightlights were painted with Space Wolves Grey with gradually added white and pure white for minute, final highlights. Unfortunately, I noticed that my sight is not that good as it was decade ago... I really can't paint all minutive details now - as eyes for example. I couldn't paint believable highlights on eyes for example, so finally I decided to just leave them as they are. It's a pity but I think I would not be able to paint small details better in coming years... Hair are painted as blonde on purpose. First - yellow is complimentary color for purple, so they look great next to each other. Second, it highlights the miniature, going from very dark lower part of the figure to bright hair. I used Iyanden Darksun as a base, washed with Gryphonne Sepia. Highlights were painted with Iyanden Darksun mixed with Sunburst Yellow and a little white. Gem's scarf on the dress is painted with Goblin Green highlighted with Escorpen Green by Valleji. Stone itself is painted with Scarab Red, highlights were made with Blood Red, Macharius Solar Orange and mix of Blood Red with Sunburst Yellow. Lower half were darkened next with a dot of watered down Shadow Black, and the final highlight of pure white was added.


niedziela, 12 czerwca 2011

Wybrane z tygodnia 25 | Chosen of the week 25

Dwudziesty piąty odcinek, a ja w sumie nie mam wiele do podzielenia się. Jakoś tak się złożyło, że w minionych dwóch tygodniach mało było rzeczy, które przykuły moją uwagę. Znalazłem w zasadzie tylko dwie rzeczy, którymi chciałbym się podzielić, a które są - chyba -relatywnie nieznane. Oba dzisiejsze linki to atrakcje dla oczu. Pierwszy link prowadzi do artykułu na temat dioram przedstawiających Nowy Jork - miniaturowych dioram, rzecz jasna. Dbałość o szczegóły jest powalająca, kiedy zauważy się prawdziwą monetę, leżącą gdzieś obok, pokazującą skalę tych maleństw.
Drugi odnośnik to galeria historyczna - słonie malowane przez Bennetta Blalock-Doane'a, figurki - w większości - produkcji Aventine Miniatures. Ręcznie malowane tarcze, świetnie zrobione ciała, doskonała kompozycja. Warto zobaczyć. Obrazek obok pochodzi z tej właśnie galerii.


Twenty fifth part of this little notes serie and I really don't have too much to share today. Nothing really catched my attention during last two weeks. I managed to find just two things I'd like to share today, both relatively unknown I think and both real eye-candy. First link leads to the article about dioramas of New York. Minidioramas to be precise. Attention to detail is astounding, especially when one notice small coin lying somewhere on the side and true scale of these dioramas is visible. Second link takes us to a small gallery of historical miniatures - elephants painted by Bennett Blalock-Doane. Miniatures, mostly, by Aventine Miniatures. Handpainted shields, very good skin tones, excellent composition. Well worth to see. Picture above is taken from this gallery.

sobota, 11 czerwca 2011

In midnight clad

W końcu udało mi się namówić brata, na samodzielne opisywanie jego figurek. Mam nadzieję, że oprócz figurek wniesie może na blog też coś na tematy okołogrowe, jak choćby w komentarzach do poprzednio pokazywanego Night Lorda. Ok - oddaję głos Mormegowi.

Kolejny astartes VIII Legionu. Po pomalowaniu kilku figurek, wracam do tych, które skończyłem pierwsze i poprawiam je. Ten Władca Nocy czeka jeszcze na swoją kolej, nie jest więc jeszcze skończony. Jedynym jaśniejszym akcentem figurki są skrzydła pomalowane na naramienniku, które jednak z perspektywy czasu wydają mi się bardzo proste. Kilka słów o malowaniu: podkład: Chaos Black, pierwsza warstwa: Necron Abyss. Potem drybrush Regal Blue i Shadow Grey. Wykończenia zbroi Burnished Gold, wizjer Blood Red rozjaśniony Sunburst Yellow.

I finally managed to convice my brother to describe his miniatures by himself. I hope that he will write not only about his figures but about games too - as he did in commentaries below note with his previous Night Lord. Ok - Mormeg speaks now.

Another Astartes of the VIII Legion. I have painted a few figures already and as the result I'm currently in the process of making small upgrades upon those painted firstly, mostly more highlights upon armour and lightnings. Night Lord in question is still waiting for his "upgrade" turn, so treat him as unfinished yet. The only point of interest are wings painted upon shoulder guard, though now they look rather simple to me. A few words on painting technique: undercoat - Chaos Black. First layer - Necron Abyss followed by drybrush with Regal Blue and Shadow Grey. Armour trim was painted with Burnished Gold. Eye lenses - Blood Red highlighted with Sunburst Yellow.


Cichy wrzask | Silent scream

Dlaczego taki tytuł? Po pierwsze, lubię ten kawałek Slayera, po drugie, ciekawe jak byście wrzeszczeli, mając tak zniszczoną szczękę jak bohater naszej dzisiejszej opowieści. Tak się kończy lekceważenie wizyt u dentysty. I nie ma zmiłuj. Piętnasta figurka zombiaka to zarazem koniec trzeciej malowanej grupy - oddział nabiera już wyraźnych kształtów i wygląda nieźle. Pokazana obok figurka należy do tych, które podobają mi się najmniej - to chyba sprawa tej wyciągniętej, sztywnej ręki. Z drugiej strony ma wspaniale odtworzone zniszczenia twarzy.

Why such title? Well, I like this song by Slayer, that's first reason. Second, I wonder how you would scream having such destroyed jaw as the hero of our today's note. Yes, yes, such is a price for scorning visits at the dentist. No mercy. Fifteenth miniature of zombie means that this is the end of the third such group. Unit gains numbers and it starts to look as a force. Miniature shown next to this note belongs to the group I like the least - I think it is the stiff pose with the hand reaching for someone or something... It has greatly detailed facial damages sculpted, though.



I jeszcze obowiązkowa fotka grupowa... And mandatory group photo...