Jak każdy gracz WFB wie - może poza dowódcami krasnoludów - im więcej magów tym lepiej - zwłaszcza w armiach tak silnie magicznych jak ożywieńcy. W mojej armii undeadów mam kilka różnych figurek rozmaitych nekromantów. Przez długi czas brakowało mi jednak czarodzieja dosiadającego zwykłego konia. Jego przydatność na polu walki jest dyskusyjna, niemniej jednak podobał mi się model.
O ile sam nekromanta jest - jako miniaturka - dość fajny, o tyle jego wierzchowiec nie robił już na mnie dobrego wrażenia. Ot, standardowy plastikowy koń z kropierzem, wykorzystywany w dziesiątkach figurek GW. Nie miałem czasu ani chęci na robienie jakiejś konwersji jeźdźca, by dobrze trzymał się na plastikowym koniu-szkielecie, postanowiłem więc nieco zmienić samego wierzchowca. Sama konwersja, jeśli w ogóle o konwersji można w tym wypadku mówić, była banalnie prosta. Postanowiłem wzbogacić i wierzochwca i jeźdźca o jakieś wspólne elementy, łączące ich i identyfikujące jako część armii undeadów. Wykorzystałem do tego celu plastikowe modele olbrzymich nietoperzy, wyprodukowane przez GW do gry Warhammer Quest, a potem - jeśli mnie pamięć nie myli - sprzedawane też oddzielnie jako jednostka do WFB. I tak koń doczekał się elementu dekoracyjnego w postaci całego nietoperza, natomiast jeźdźcowi urosły skrzydła...Można chyba powiedzieć, że to taki nekromantyczny husarz;).
Zaprawde wyszło niezle. W pierwszej chwili nie zauwarzylem nietoperza a jedynie jego rozciagniete skrzydla. Ludki nietoperze byly przez, krótką chwile, sprzedawane w jednym pudelku ze szczurami, pająkami i snotlingami. Nazywalo sie to Swarm box.
OdpowiedzUsuń