Ponoć małe jest piękne... W swojej kolekcji pomalowanych figurek GW mam dwa sympatyczne maleństwa. Pierwszy z nich to chowaniec maga, wykorzystywany przeze mnie podczas gier WFB. Pomalowałem go dość kolorowo, w pastelowych barwach. Jeśli mnie pamięć nie myli, malowanie było błyskawiczne, trwało góra godzinę.
Druga figurka ma bogatszą historię. W 100 numerze "White Dwarfa", kiedy pismo zajmowało się jeszcze innymi rzeczami, niż nachalna promocja gier jedynie słusznej firmy, zamieszczono niezwykle sympatyczny scenariusz turniejowy do WFRP - "The Floating Gardens of Bahb-Elonn". Ten sam scenariusz kilka lat później przedrukowany został w "Magii i Mieczu" pod nazwą "Latające ogrody Bahb-Elonna". Prowadzony w zamierzeniach jako jednorazowa przygoda z predefiniowanymi postaciami, łączył w sobie pigmejów, latające piramidy, slannów, magię, konflikty pomiędzy bohaterami graczy i nadciągającą zagładę. Przygoda cieszyła się sporym zainteresowaniem, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i później w Polsce. Traf chciał - no dobra, to na pewno nie był przypadek - fakt faktem, GW produkowało przez pewien czas niewielką serię figurek pigmejów, idealnie nadających się do przedstawienia bohaterów graczy z tej przygody. Odwiedzając kiedyś fabrykę GW w Nottingham dostałem w swoje ręce całą serię. Pomalowałem tylko jedną figurkę, reszta czeka (od 15 lat) na swoją kolej.
Heh, mam pigmejskiego szamana z tej linni. Tylko on zostal w magazynowej szufladce po Twojej wizycie... Nabralem za to Squatów :-)
OdpowiedzUsuń