Kilka tygodni temu w moje ręce trafił prezent w postaci książki "Neferata", napisanej przez Josha Reynoldsa. Autor jest - przynajmniej dotychczas - nieznany szerzej fanom Czarnej Biblioteki, napisał bowiem tylko jedną inną książkę, wydaną przez to wydawnictwo ("Knight of the Blazing Sun"), jest jednak doświadczonym pisarzem, z siedmioma powieściami i dziesiątkami opowiadań z dziedzin takich jak fantasy, horror czy sensacja na koncie.
Książka wydana jest w postaci paperbacka, liczy 416 stron. Na okładce, utrzymanej w stylistyce dotychczas wydawanych pozycji Black Library osadzonych w świecie Warhammera, znajduje się ilustracja autorstwa Jona Sullivana, przedstawiająca tytułową postać książki. Powieść jest pierwszą częścią większej całości, noszącej tytuł "The Blood of Nagash", która ma opowiadać o początkach rozmaitych linii wampirów Starego Świata. Muszę powiedzieć, że trudno wyobrazić sobie bardziej interesujące - dla mnie - opowieści z pradawnych dni. Dostaliśmy już wcześniej trylogię Nagasha, opisującą w szczegółach początki Wielkiego Nekromanty, jego powstanie, upadek i - zdawałoby się ostateczne unicestwienie. Jednak wampiry, te pierwotne, najsilniejsze, pochodzące jeszcze z piasków Arabii - są chyba ciekawsze. Nagash jest dość płaską postacią, potężny, niemal nie do powstrzymania, jego jedyną ambicją jest zmiana świata w jedną gigantyczną nekropolię, miejsce zatrzymane w czasie, gdzie nie zachodzi żadna zmiana. Na jego tle krwiopijcy jawią się jako znacznie ciekawsi bohaterowie. Żądzą nimi - wbrew temu co pisze kilkukrotnie autor - praktycznie ludzkie emocje. Ludzkie w znaczeniu znane także ludziom - a najsilniejsze z nich to pragnienie władzy. I to właśnie o tym pragnieniu traktuje "Neferata". Dodam jeszcze tylko, że w dalszej części tekstu będzie trochę spoilerów, o czym lojalnie uprzedzam.
Bohaterka książki to była królowa Lahmii, pierwszy i najstarszy z wampirów. Zmuszona do ucieczki zarówno ze swego królestwa, jak i z praktycznie każdego innego miejsca, które miała nadzieję uczynić zalążkiem swego imperium, wie jedno - władza jej się należy - z urodzenia, z ambicji, z żądzy i z prawa pierwszeństwa. Nie dziwi więc, że stara się zrobić wszystko, snując nici subtelnych intryg, zmieniając stronników, manipulując czynami innych, poświęcając pionki - by móc o sobie powiedzieć - ponownie - władczyni królestwa, królowa nocy. Okazja, któraś już z kolei, nadarza się, gdy wygnana z Sartosy zmierza w stronę Czarnego Słońca, przyzywającego ją do miasta Mourkain. Zdążając ku niemu wraz z grupą wiernych jej wampirów przypadkiem ratuje z rąk zwierzoludzi krasnoluda. Czyn ten jest początkiem długiej drogi, kończącej się śmiercią tysięcy ludzi, krasnoludów i dziesiątków wampirów oraz zdobyciem przez Neferatę upragnionego królestwa - Srebrnego Szczytu - miejsca, w którym rządził wcześniej nieszczęsny lud synów Grungniego. Zanim jednak do tego dojdzie, bohaterce książki przyjdzie przez wieki cierpliwie czekać, rozwijać sieć intryg, planować wydarzenia na kilka kroków w przód, siać ziarna, które mają przynieść owoce dopiero za dziesięciolecia. Mogłoby się wydawać, że czytanie o tym jest nudne, nie jest w stanie rywalizować z opisem wyczynów, przykładowo, Abhorasha, założyciela Krwawych Smoków. Nic bardziej mylnego. Działania bohaterki książki opisane są w atrakcyjny sposób, wbrew pozorom całkiem sporo jest też w niej nieźle napisanych scen walki - zarówno grupowych, jak i bardziej kameralnych.
Fabuła książki, choć w ogólnych zarysach znana większości fanów gry, potrafi zaskoczyć. Wielka w tym zasługa autora, który ograniczony zarówno tłem fabularnym samego Warhammera, jak i wcześniejszymi wydarzeniami opisanymi w trylogii Nagasha, potrafił, mimo tego, wypełnić zastany szkielet całej konstrukcji wydarzeń ciekawymi zwrotami akcji i zapadającymi w pamięć bohaterami. Udało mu się również pokazać Neferatę w sposób, dzięki któremu czytelnik może trzymać jej stronę, mimo że jest ona przecież żądną krwi wampirzycą, mającą na sumieniu dziesiątki tysięcy istnień. Przede wszystkim jest jednak królową, władczynią, monarchinią niemal opętaną żądzą panowania. Panowania w sposób namacalny i widoczny, jak w lochach Srebrnego Szczytu, jak i ten okryty zasłoną tajemnicy, za pomocą oddanych jej koterii pomniejszych wampirzyc, umieszczonych - strategicznie i przewidująco - wszędzie tam, gdzie dzieje się lub będzie się działo coś ważnego. Żądzę władzy podzielają zresztą także inne wampiry, choć chyba każdy spośród nich widzi ją w odmienny sposób. Dla jednych to realne atrybuty - panowanie, tron, korona - dla innych wiedza, zaklęcia i kontrola umarłych. Występujący w książce pierwsi krwiopijcy - Abhorash, Ushoran i W'soran - pokazani są jako całkowicie odmienne postaci, mające własne ambicje i pragnienia. Nie mogę się już doczekać opowieści zwłaszcza o Ushoranie - historia upadku Morkain rzuci w końcu światło na początek Strigoi i Striganych.
Po przeczytaniu książki kilka scen zapadło mi szczególnie w pamięć - powietrzna walka z wodzem orków dosiadającym wyverny, beznadziejna lecz pełna heroizmu walka krasnoludów ze Srebrnego Szczytu, moment śmierci Strezyka, szefa "wywiadu" Ushorana... Już czytając złapałem się na tym, że akcja opowieści wciągnęła mnie na dobre - a to rzadkość w przypadku książek osadzonych w Starym Świecie, zazwyczaj będących raczej marniutkimi czytadłami. "Neferata" podobała mi się bardzo - na tyle, że w moim prywatnym rankingu mieści się w pierwszej dziesiątce powieści ze świata Warhammera - wraz z Malusem Darkbladem, starą trylogią Konrada i paroma innymi historiami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.
I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.