Strony

niedziela, 31 marca 2013

Wybrane z tygodnia 68 | Chosen from the week 68


Wszyscy najedzeni, opici, z ciężkimi brzuchami, jest więc czas trochę poklikać. Jednocześnie z wymienionych wcześniej powodów, przyznam się szczerze, jestem dziś leniwy nieco więcej, niż zazwyczaj - stąd tylko linki i - może - słowo czy dwa komentarza przy niektórych.

Poradniki wszelkiego rodzaju - dziś będzie ich najwięcej: wykonywanie szańczyków polowych autorstwa Snitchy'ego; część pierwsza i druga poradnika o robieniu pustynnych i półpustynnych skał i wzgórz Roba Hawkinsa; samodzielne wykonanie stojaka na farby - gorąco polecam ten artykuł matheo; malowanie efektu jarzących się oczu - dla początkujących opisał Stahly, freehandowe demoniczne twarze oraz malowanie płaszcza autorstwa C'tana; część pierwsza, druga i trzecia bogato ilustrowanego poradnika budowy kamienicy, napisanego przez cramera.

Materiały źródłowe - ze sporą przewagą spraw indiańskich, tym się bowiem ostatnio zajmowałem: symbolizm malowań wojennych Indianznaczenie kolorów w malowaniu wojennym Indian; odzież Wikingów, kolory oraz zastosowanie, galeria prac Roberta Griffinga, artysty specjalizującego się w malowaniu Indian (jedną z jego prac wykorzystałem do zilustrowania tej notki).

Galerie i rzeczy do oglądania: japońskie lotniskowce w skali 1:2400 pomalowane przez Tannera; drony Nurgla autorstwa ThirdEyeNuke'a; porównanie wielkości figurek uczestników wojen francusko-indiańskich zrobione przez Jay'a White'a; fotorelacja z mistrzostw Polski w "Ogniem i Mieczem" w obiektywie aldlina; część czwarta sagi o budowie od podstaw modelu Thunderhawka (wcześniejsze do znalezienia na blogu) robionego przez Logana; działo Khorne'a zbudowane samodzielnie przez Brovatara; królewski tygrys Kriega oraz - dziś jako ostatni - oddział szybkiego reagowania Tau pomalowany przez lillosera2008.

Nowe produkty: ukazuje się ich mnóstwo, w minionych dwóch tygodniach szczególną uwagę zwróciłem na dostępny preorder dwóch pudełek piechoty zakonów templariuszy i krzyżaków produkcji Fireforge Games.

Darmówki: najpierw podręcznik w wersji anglojęzycznej do systemu "1650 - płaszcz i szpada" produkcji Tertio Creativo. Hiszpanie od jakiegoś czasu wydają przepiękne figurki do tej gry, teraz można sprawdzić jej zasady. Przejrzałem na razie dość pobieżnie, wydają się raczej skomplikowane. Druga "darmówka" to katalog produktów chemii modelarskiej AK-Interactive. Katalog katalogiem, ale zawiera też dość fajne krótkie artykuły na temat stosowania rozmaitych washy, filtrów i podobnych ulepszaczy. Może się przydać.

Polecane blogi: nowa kategoria, będę tu starał się zwrócić uwagę na rozmaite blogi - zarówno znane, jak i mniej znane (tych będzie więcej), niekoniecznie związane bezpośrednio z grami bitewnymi. Na początek polecę Świątynię Vereny wilka - doskonały, nowy blog dedykowany grze karcianej Warhammer: Invasion. Warto czytać, autor wie co pisze. Drugim z dziś polecanych blogów jest Hieros Lochos autorstwa Pabla - fajne, merytoryczne teksty o wojnach w starożytności, bogato ilustrowane i warte poczytania.

Ok, everyone should be stuffed now, with overgrown bellies, etc - time for some web browsing then. And as I am today especially lazy (even more then on my usual day) - so just links and sometimes a word or two of my commentary. Here we go.


Guides and tutorials of all kinds, the most numerous category today - make your own gabions written by Snitchy; first and second part of tutorial written by Rob Hawkins about building and painting of desert mesas;  make your own paint rack by matheo (I highly recommend that one); how to paint glowing eyes effect for beginners by Stahly; painting freehand demonic faces and painting cap by C'tan; first, second and third part of the town hause building tutorial by cramer.



Source materials (with large part of it being devouted to Indians, as it is something I'm interested in right now) - symbolism of Indian war paint; meaning of colors of Indian war paint; Viking clothes; gallery of Robert Griffing works (with one of his paintings being visible next to this note).



Galleries and eye-candies - Japanese carriers in 1:2400 scale by Tanner, Nurgle drones by ThirdEyeNuke; comparision of FIW miniature sizes done by Jay White; gallery of photos from "By Fire and Sword" Poland Championship by Aldlin; fourth part of relation from building Thunderhawk from scratch by Logan; Skull Cannon of Khorne builded from the scratch by Brovatar; King Tiger painted by Krieg and - last but not least - Tau rapid reaction force painted by lilloser2008.



New products - there is a lot of stuff being released every week, but I alwasy pick something which is really interesting for me here - preorder for boxed sets of Teutonic and Templar infantry from Fireforge Games.



Freebies - English version of the rulebook for the game "1650 - Cape and Sword" published by Spanish company Tertio Creative. Rules seems to be rather complicated but I just skimmed the book. Catalogue of AK-Interactive products - really nice modelling ready to use effects but there are also short modelling tutorials there, worth to check imho.



Recommended blogs - this is a new category, I will try to find some interesting blogs around the web, well known and less well known (especially latter ones). First blog here is Polish language Temple of Verena run by wilk, writing about Warhammer: Invasion card game. He really knows his stuff. Second blog - this time with English version too - is Hieros Lochos by Pablo, writing about ancient wars. Highly recommended.

sobota, 30 marca 2013

Prosto z pudełka: podstawki z linii "Cmentarz" produkcji Basicks | Straight from the box: Basicks' "Graveyard" bases


Dotarło do mnie wielkie pudło z przesyłką z firmy Basicks, dlatego w najbliższym czasie można spodziewać się serii recenzji produktów tego polskiego producenta. Na pierwszy ogień pójdą podstawki z linii "Graveyard", czyli swojsko brzmiący "Cmentarz". Obecnie w skład tej linii wchodzą trzy rodzaje podstawek, kwadratowe o boku 20 mm, kwadratowa o boku 50 mm oraz "kawaleryjskie" o wymiarach 50x25 mm. Ja otrzymałem podstawki kawaleryjskie oraz o boku 50 mm.
Podstawki zapakowane są w plastikowe blistry z tekturowym tyłem, przy czym nie są one klejone, lecz tektura jest wsuwana w odpowiednie zagięcia plastikowej części. Odlewy są dodatkowo chronione kawałkiem gąbki, zabezpieczającej je przed wstrząsami.
Żywica, z jakiej wykonano podstawki, różni się nieco kolorem między blistrami. Podejrzewałem, że może to w jakiś sposób wpływać na kruchość albo miękkość materiału, jednak po próbie z nożykiem, którym zarysowałem od spodu dwa odlewy, nie stwierdziłem żadnych znaczących różnic.
Odlewy wykonane są bardzo starannie - nie zauważyłem żadnych nadlewek, niedolewek, bąbli czy dziurek. Wszystkie szczegóły są ostre, z wyraźnie zaznaczonymi krawędziami. Jedyne zastrzeżenie, jakie mógłbym mieć, dotyczy ciut różnych wymiarów podstawek kawaleryjskich - różniły się między sobą w granicach półtora do dwóch milimetrów długości. Podejrzewam, że wynika to z różnych warunków twardnienia żywicy, zależnych od jej grubości. Różnice te najbardziej były bowiem widoczne na najbardziej i najmniej masywnych podstawkach "kawaleryjskich". Wszystkie podstawki dostarczone są z zeszlifowaną do idealnej płaskości dolną powierzchnią - zalanie jej żywicą wynika z przyczyn technologicznych, czasami konieczne więc okazuje się dokładne wyrównanie spodu. W tym przypadku nie ma takiej potrzeby. Brzegi wszystkich podstawek są idealnie proste, bez żadnych wklęsłości, wynikających z lekkiego niedolania żywicy w formy, czy też jej kurczenia przy wysychaniu.
Zgodnie z nazwą linii podstawek, ich powierzchnia pełna jest akcesoriów kojarzących się ze zrujnowanym cmentarzyskiem - od rozbitych trumien, poprzez przewrócone nagrobki i symbole nagrobne, do czaszek, stosów piszczeli i fragmentów grobowców. Wszystko to poprzerzucane jest ziemią, poprzerastane mchem i innymi roślinami. Na zdjęciach widoczne są, mam nadzieję, wspomniane szczegóły, pozwalam sobie także zaprezentować fotkę firmowo pomalowanej podstawki o boku 50 mm, co pozwoli dostrzec wszelkie niuanse. Sądząc z bardzo przyjemnej dla oka faktury powierzchni podstawek i wyraźnie widocznych krawędzi, malowanie będzie przyjemne i nie powinno sprawić większych trudności. Również ziemia, tam gdzie jest widoczna, ma odpowiednią fakturę, pozwalającą na łatwe ukazanie jej nawet delikatnymi pociągnięciami "suchego pędzla".
Ocena: za raczej standardową na warunki i polskie, i zagraniczne cenę, otrzymujemy też zwyczajową liczbę podstawek. Zdecydowanym plusem tych podstawek jest jakość ich  wykonania - to, po prostu, produkt najwyższej klasy. Moje szczególne uznanie wzbudziła jakość i ostrość detali oraz proste krawędzie.

I just received big box full of Basicks' products, so there should be plenty of reviews of their stuff on the blog in the near future. Basicks is a young Polish company producing miniatures, terrain, miniatures and wargaming accessories, but its owner is really experienced, as he is former co-owner of Micro Art Studio.
As I looked through the package, I noticed some bases with a theme suiting my WFB army, so for my first review I choose bases from the "Graveyard" range. Currently there are three different kinds of bases from this range available at the Basicks' website (square 20 mm and 50 mm and "cavalry" 25x50 mm). I will review two of them - big 50 mm and cavalry ones.
Bases are packed in clear plastic blisters with cardboard backside. Both parts of the blister aren't glued together - cardboard backside slips inside plastic folded edges instead. Casts are additionally protected by a piece of foam. Resin is different between my samples, having light and dark grey color. I suspected that this difference may affect hardness and fragility of the resin, but after scratching both bases undersides with a knife blade, I can't see any difference.
Casts are of very nice quality - I couldn't see any holes, missing or broke fragments, warped parts, etc. All details are very sharp, with clearly defined edges. The only objection I have is about slightly different cavalry base sizes. Some of them were a little shorter then 25 mm (1 - 2 mm). I suspect that this is due to different amount of pure resin being used, as the differences were noticable on the heaviest and lightest of the bases. All bases come with totally flat, sanded lower surface. It is very hard or maybe even impossible to make a hollow space in resin casted in vacuum moulds, so sanding of bases is necessary. Fortunately producer took care of that in this case. Sides of all bases are totally plain - with no imperfections due to shrinking of resin.
As the name of the range suggests, all bases are full of details with appropriate cementary flavour. We can clearly see broken coffins lids, broken gravestones and headstones, some fallen crosses, skulls, piles of bones, etc. Everything is overgrown with moss and halfburied in the ground. I hope all details are visible on the photos attached, additionally there is one photos showing painted 50 mm square base, taken from the Basicks website, to show all little nuances. I think that painting the bases will be both easy and pleasant, as the details are so clear. Ground itself is really nice too, as it has texture which should be easy to show with light drybrush.
Summary: all these sets are standard priced and contain standard, for wargamers, number of bases. But for this standard price we receive product of highest quality. I especially like crispness and quality of detailing.



czwartek, 28 marca 2013

Prosto z pudełka: T-34/76 mod. 1940 | Straight from the box: Zvezda's T-34/76 mod. 1940


Jakiś czas temu kupiłem ten model z myślą o wystartowaniu w konkursie firmy "Strategie". Nic z tego nie wyszło, poza tym, że zostałem z modelem jednego z moich ulubionych czołgów. Model wyprodukowała firma Zvezda w serii produktów przeznaczonych do gry "Art of Tactic" - także ich produkcji. Podobnie jak w przypadku wcześniej omawianych modeli z tej serii, również i ten wczesny teciak opakowany jest w estetyczne, kartonowe pudełko z kolorową ilustracją czołgu z jednej i uproszczoną instrukcją składania oraz "schematem malowania" pojazdu z drugiej strony. Wewnątrz znajduje się wypraska z częściami, instrukcja montażu, ulotka reklamowa oraz karta wykorzystywana w grze. Model czołgu wyprodukowany jest w skali 1:100, co przekłada się na wargamingową skalę 15 mm.
Na ramce znajduje się pięć części, z których składa się cały model. Składa, albowiem jak większość, jeśli nie wszystkie modele z tej serii, daje się on zmontować bez użycia kleju (aczkolwiek, gwoli spokoju ducha, kleju dobrze jest użyć). Plastik wykorzystany w modelu T-34 jest nieco odmienny niż we wcześniej recenzowanym modelu T-26. Jest ciut bardziej chropawy, jest też odrobinę bardziej łamliwy. Ta pierwsza właściwość jest cenna - farba będzie do niego przylegała zdecydowanie lepiej, niż do błyszczącego, gładkiego plastiku "dwudziestki szóstki". Odwzorowanie szczegółów nie powala dokładnością, szczegóły są dość "obłe" - choć nie wszystkie, całkiem nieźle odwzorowana jest, jak na tę skalę, lina stalowa na błotniku, detale haków na przedzie kadłuba i parę innych.
Gąsienice odlane są w całości wraz z kołami, ich wielką wadą jest całkowity brak charakterystycznych kafli - ogniw gąsienic, specyficznych dla "teciaka".
Mimo tych wszystkich wad model jest doskonały do gier bitewnych. Odporny na uszkodzenia z uwagi na niewielką liczbę części, a przy małym nakładzie pracy własnej z pewnością można pokusić się o zrobienie z niego modelu znacznie bardziej dokładnego. Za tę cenę na pewno jest to niezła oferta.


Some time ago I bought this model for "Strategie" forum modelling contest. Well, due to lack of time and other commitments I wasn't able to participate, still I've got model of one of my favourite tanks - T-34 with 76 mm gun. Model is produced by Zvezda company, it belongs to the whole range of 1:100 (15 mm) scale models from Zvezda's "Art of Tactic" game. As with earlier described models from this range, T-35 is packaged in nice cardboard box with color illustration of tank on the front page and simple assembly guide and even simpler color guide on the backside. Inside the box we can find assembly guide, card with stats for "Art of Tactic" game and plastic sprue with parts. There are five of them and all parts are designed to fit without glue (but personally I always use glue, just to be on the safe side). Plastic is of good quality, it has a little rougher surface then very smooth plastic used in my T-26 model reviewed some time ago. It will take paint much better I think. Details are not, unfortunately, overhelming. Some of them just doesn't exist - like lamps for example, other are really soft. But there are some details modelled really fine - steel cable on the fender or hull hooks for example. Tracks are modelled with wheels of course, as two separate pieces. Details of wheels are nice for this scale, but tracks... Well, tracks are my biggest dissapointment. T-34s have had very characteristic track links. Model has just some moulded ridges instead. 

Despite all these fault I think this model will be great addition to any wargaming table. It is robust enough to be handled on the battlefield without fear of breaking some fine parts. Considering low price - must have buy for anyone interested in this relatively early version of famous T-34.



wtorek, 26 marca 2013

Do nich należy noc | They own the night

Night Lords Mormega nie ustają w zamiarach wywarcia srogiej pomsty na sługach Trupiego Uzurpatora. Najnowszym nabytkiem w ich gronie jest ten oto żołnierz, dumnie noszący pancerz Mk III Iron. Figurka to produkt Forge World, jeden z zestawu pięciu legionistów w tych pancerzach. Szczególnie podobają mi się krabowato-pancerne płyty osłon nóg - wyglądają bardzo efektownie. Malowanie standardowe, podobnie jak w przypadku pozostałych Władców Nocy, głównym kolorem jest Necron Abyss.

Mormeg's Night Lords still would love to strike down upon servants of the Corpse Usurper with great vengeance and furious anger. The newest addition to theirs ranks is this warrior, proudly bearing venerable Mk III Iron armour. Miniature comes from the Forge World set. I especially like these crab-like leg armour, with overlapping armoured plates - they look both mighty and heavy. Painting is typical for Mormeg's Lords - with Necron Abyss being the main colour.


      
 
 
 

poniedziałek, 25 marca 2013

Muszkietem i tomahawkiem część III | By musket and tomahawk: part III


Nadal obok pędzla na biurku leży tomahawk. Drugi z Mohawków produkcji braci Perry trafił już na półkę, czekając na swoich przyszłych towarzyszy. Figurki Perrych, choć bardzo miłe w malowaniu, mają - dla mnie - pewną wadę. Brak im nieco szczegółów. Broń jest pozbawiona większości cech charakterystycznych, wojownicy nie noszą żadnych talizmanów. To, po prostu, miłe, aczkolwiek generyczne figurki Indian - można z nich równie dobrze zrobić Huronów, Sawków czy Mohawków.

Tomahawk still lays next to brush on my desk. Second of the Perrys' Mohawks is finished and is patiently waiting for rest of his group to join him. Perrys' miniatures are really nice but they lack one thing I really like - details. Or, to be more specific, details of weapons and gear defining miniature as someone specific - as Huron, Sawk or Mohawk, for example. Here we have - simply - miniature of generic woodland Indian. Still I like it:)



czwartek, 21 marca 2013

Muszkietem i tomahawkiem: część II | By musket and tomahawk: part II

Kilka miesięcy temu wspominałem na blogu, że wraz z bratem szykujemy się do rozgrywek w czasach wojen francusko-brytyjskich na terenie Ameryki Północnej. Z wielką przyjemnością zauważyłem, że temat zainteresował też kilka innych osób z forum Strategie, między innymi Yoriego i Kadzika. Yori zdążył już nawet pomalować czterech Mohawków (notka pierwsza, notka druga) - co czyni z niego mojego potencjalnego sprzymierzeńca, jako że i ja zajmuję się szeroko pojętą stroną brytyjską. Zmotywowany świetnymi pracami Yoriego postanowiłem wziąć się i za swoje figurki - a ponieważ jedyne, jakie miałem w domu, pasujące do wybranego okresu pochodziły z firmy braci Perry - wyboru specjalnego nie miałem. Pokazywana dziś figurka pochodzi z zestawu wodzów indiańskich z okresu nieco późniejszego niż wojny francusko-angielskie, bo z czasów wojny o niepodległość Stanów, niemniej jednak nie sądzę, by było to w jakikolwiek sposób widoczne. Podczas malowania posiłkowałem się bardzo fajnym poradnikiem zamieszczonym na stronie firmy Galloping Major - stąd dobór takich, a nie innych kolorów.

A few months ago I've mentioned that together with my brother we are preparing for some skirmish games set during British-French wars in North America. Fortunately this very interesting period has interested some other people too, Strategie forum users - Yori, Kadzik and some others. Yori even managed to paint four Mohawks (first pair, second pair), which makes him my potentiall ally, as I will paint British and theirs allies too. Motivated by great Yori's painting I grabbed my brushes too. The only miniatures suitable for this perios, I currently have, are made by Perry brothers. Miniatures shown today comes from the pack with Indian chieftains, from American Independence War, but I think this is not a problem, as details of gear were almost identical. I used Galloping Major excellent painting guide, using it for details of colors.


wtorek, 19 marca 2013

Epic: 30K odsłona piąta | Epic: 30K part five

Dziś padło na moje figurki. Powoli wychodzę ze stanu malarskiej niemocy, skrobię siły do herezyjnego epica. Pomalowane właśnie dwa transportery i cztery podstawki piechoty to może niewiele (zwłaszcza w porównaniu do brata, który przegonił mnie dość znacznie liczbą pomalowanych podstawek) - no, ale od czegoś trzeba zacząć. O ile malowanie rhino było szybkie i przyjemne, o tyle paćkanie podstawek piechoty jest upierdliwe i męczące. Raz, przyjemnemu malowaniu nie sprzyjają podstawki, grupujące żołnierzy w kupie i utrudniające operowanie pędzlem. Dwa, o zgrzytanie zębów przyprawiają mnie czarne okucia naramienników... Doszedłem, w końcu, do jakiegoś tam procesu malowania, dającego w miarę akceptowalne i powtarzalne rezultaty, ale - zdecydowanie - malowanie piechoty w tej skali mi nie leży. A przecież nawet nie wspomniałem jeszcze o robieniu podstawek... Drobniutki piasek jest i tak bardzo gruby, w porównaniu z figurkami, a weź tu go jeszcze przyklej tak, żeby nie za bardzo ubrudzić te maleństwa...
Na epicowym warsztacie znalazły się teraz whirlwindy.


Today it is time for my epic miniatures. I am slowly recovering from some kind of painting block, so my Heresy era epic forces are steadily growing in strenght - albeit at the very slow pace. Just painted four stands of infantry and two transporters doesn't look too impressive (especially when compared with steady flow of painted epic miniatures of my brother) - but hey, it's a start, ok?:) 

Painting rhinos was fast and really pleasant - but I certainly can't write it about painting infantry. Using older style square bases is first problem. Figures are so close together that painting them is real pain in the ass. Second, I truly regret that I've decided to paint black rims on shoulder pads. Really frustrating and time consuming... And add to all that sanding bases, where even very fine sand looks like giant boulders... Just imagine how hard is to glue this sand without sinking these small miniatures knee depth into the base...
Next in line, waiting for final touches, are whirlwinds.



niedziela, 17 marca 2013

Wybrane z tygodnia 67 | Chosen from the week 67

Ruszamy z kopyta z poradnikami. Na początek dwa z tego samego bloga, oba dotyczą malowania niemieckich kamuflaży z okresu II wojny światowej - Rust and the city i malowanie kamuflażu typu "disc", stosowanego na niemieckiej broni pancernej od połowy do końca 1944 r. oraz malowanie kamuflażu typu "Licht und Schatten", czyli popularnej "zasadzki". Nie będę wnikał w subtelności tych dwóch rodzajów maskowania, wzajemne zależności, stosowania przez poszczególne fabryki, przenikanie się ich, itd. - to zostawmy pasjonatom sporów na forach - my korzystajmy, po prostu, z tych niezłych tutoriali. Następny poradnik to pierwsza część dłuższego tekstu o malowaniu hellbruta z podstawki "Dark Vengeance" - zamieszczono go na blogu Loserstudio (jeszcze tu dziś wrócimy, generalnie jest to blog z gatunku tych, które warto wrzucić do ulubionych). A jak już jesteśmy przy malowaniu fantastyki, polecam zapoznać się z kolejnym wpisem Volomira, malującego swoich mistrzów miecza z Hoeth - tym razem na warsztacie chorąży i sztandar. Następny wpis jest z naszego rodzimego podwórka - Quidamcorvus, produkujący z szybkością dobrze naoliwionej maszyny malarskiej kolejne cudeńka, tym razem pokazuje, w jaki sposób zrobił podstawki pod swoje modele - na przykładzie Ścierwowozu. Rob Hawkins na swoim blogu zamieścił ostatnio dwa dobre wpisy - pierwszy traktuje o transportowaniu modelu terrorgheista do armii wampirów (a właściwie o jego magnetyzowaniu), drugi natomiast to poradnik wykonywania wszelkiego rodzaju skrzynek. Powracamy do Polski - na blogu Coloured Dust ukazał się napisany gościnnie przez Spella z bloga Bloody Brushes poradnik czyszczenia mocno zabrudzonego aerografu. Kolejny tekst z Polski - i to napisany ręką kobiety - to doskonały tutorial autorstwa Marty prowadzącej blog Twisted Brushes - poświęcony jest jednemu ze sposobów na namalowanie materiału mającego wyraźną fakturę. Na koniec nie poradnik, a przydatnik - tabela zawierająca fotografię kolorów metalicznych różnych firm, zamieszczona na blogu Massive Voodoo.
Czas na pooglądanie rozmaitych cudeniek, co może zmobilizuje kogoś, wliczając w to mnie, do wzięcia się do roboty. Najpierw Rafał z bloga BloodyBeast i jego świetna flota imperialna do gry Battlefield Gothic. Potem Mroczne Elfy produkcji firmy Gamezone - nie wiem kto jest autorem malowania, ale chylę przed nim kapelusza. Licz i dziki ork pomalowani przez Riviera z bloga Serpentarium. Nowa diorama przedstawiająca walkę Lokena i Abaddona produkcji ForgeWorld - pomalowana przez lillosera2008 ze wspomnianego bloga Loserstudio (fotka obok tej notki to właśnie ta praca).
Parę nowości - najpierw darmówka - jedyna w tym zestawieniu - opuszczony budynek, model przeznaczony do samodzielnego wydrukowania i montażu. Druga rzecz to także budynki - tym razem slumsy w skali 20 mm, jakie na rynku pojawiły się dzięki firmie Gamecraft Miniatures. Można zrobić podobne dość łatwo samemu, a modele firmowe potraktować jako źródło inspiracji.
Na zakończenie dwie wiadomości dotyczące gier komputerowych i informacje o dwóch filmach. Co do gier - Games Workshop ostro wchodzi w produkty cyfrowe, nie tylko te małe, jak niemal gotowy Warhammer Quest na iPada, ale także te ciut większe, przeznaczone także na pecety. Zapowiedziano strategię turową z tytanami w rolach głównych (nie mogę się doczekać), a także turową grę strategiczną, osadzoną w tym samym świecie, czyli Warhammera 40K, robioną przez Slitherine Studios, firmę znaną z dystrybucji dość hardcorowych strategii wszelkiego rodzaju. Moim zdaniem, wybór partnera wróży dobrze. Jest na co czekać. Jeśli chodzi o filmy - serdecznie polecam zapoznanie się z nowym serialem History Channel - nosi nazwę "Vikings" i opowiada historię Ragnara Lothbroka. Dla miłośników Wieków Ciemnych, moim zdaniem, pozycja obowiązkowa. Obejrzałem dotychczas wydane trzy odcinki i - mimo kilku drobnych nieścisłości historycznych, uważam że warto. Serial dostępny jest online, a także - rzecz jasna - w rozmaitych innych miejscach;) Drugi materiał wideo jest znacznie krótszy, ale bardzo fajny - obejrzyjcie sobie tę reklamówkę słodkiego napoju z bąbelkami.


Let's start. Guides and tutorials first. I'd like to present You two very nice articles describing painting of German armour camo from the WW2 - both were posted on great Rust and the City blog. First article describes how to paint "disc" camouflage which was used Mid-Late 1944, and second is about painting "Licht und Schatten" camouflage, more widely known as "ambush" type pattern. I don't want to argue about historical accuracy of these camouflages, usage, subtlieties, colours and variants - let's leave all this for die hard fans of tanks - and we just enjoy nice guides. Next tutorial, well, first part of it, is about painting Hellbrute model from "Dark Vengeance" boxed set. It was published on another great blog, Loserstudio (and we will return to this blog today). Speaking about fantasy - Volomir wrote eight part of his Swordmasters of Hoeth tutorial - all about painting unit banner this time. Another guide is written in Polish, but is very good nonetheless. Author of this tutorial, Quidamcorvus, paints so fast that I think he is well oiled painting robot to be honest, but this guide is about making bases for his miniatures. Rob Hawkings (another great blog by the way) wrote two very nice articles again - first is about transporting huge model of terrorgheist from Vampire Counts army (or rather about magnetising it), second describes how to make wooden crates. And let's return to Poland. There is a nice article (in Polish and in English) on Arbal's Coloured Dust blog about cleaning very dirty airbrushes - it was written by guest, Spell from Bloody Brushes blog. Next tutorial from Poland, and written by a very talented woman, was written by Marta from Twisted Brushes. She presents how to paint textured material. And last thing in this part is not guide per se - photo of various metallic paints of different manufacturers made by authors of Massive Voodoo website.

Eye porno time. Looking at all these beautiful miniatures may convince me to grab a brush finally... Frist Rafał from BloodyBeast and his Imperial Fleet for Battlefield Gothic game (check another his works too). Then Dark Elves by Gamezone. I don't know who has painted them but I doff my hat to You. And now... Liche and Savage Orc painted by River from Serpentarium blog. Finally - new diorama of Loken and Abaddon fightning each other by ForgeWorld - painted from lilloser2008 from LoserStudio blog which was already mentioned today (add this blog to favourites, mine of excellent tutorials and pictures). Photo visible next to this note is taken from this article.
Some new products - first something free - desolate building for selfprinting. And another buildings now, shanty town in 20 mm made by Gamecraft Miniatures. Most wargamers can certainly build something similar by themselves but here they are ready for painting and I think in good price too. 
Last part of this note is about some news and videos. Games Workshop seems to be more and more interested in digital products - made by the company itself or licenced for somone else - not only for apple based products, like Warhammer Quest featured in one of the last White Dwarfs, but full fledged PC games too. We have heard first about some turn based 40k Titans game, now Slitherine company has announced that they are making another turn based strategy game based on 40k universe. To be honest - CAN'T WAIT:) Bring it on!
Everyone interested in Dark Ages should watch this series I think - Vikings by History Channel. It is a story of Ragnar Lothbroke and his quest for adventure, wealth and fame. Well worth a look in my opinion, even if there are some historical inaccuracies. This series is available online here and I'm pretty sure most of the readers can search it elsewhere;). And last but not lease - check this very short video advertising some sweet  carbonated drink;)

sobota, 16 marca 2013

Pierwsza podstawka artylerii krasnoludzkiej | First base of dwarven artillery

Pierwsza podstawka, bo w pracach jest już także i druga - ale zarazem ostatnia. Miniaturki to, rzecz jasna, firma 15mm.pl. Samo działo, sądząc po jego wyglądzie, to jakaś bombarda, z grubsza odpowiadająca naszym historycznym działom z około XV wieku. Obsługa prezentuje dumnie cały arsenał narzędzi i przyrządów puszkarskich, odpowiednio marsowe i skupione miny. Mówiąc krótko - wkrótce strzał! A potem, za parę godzin, pewnie następny. Cóż, z pewnością o dawnych puszkach nie można powiedzieć, by były demonami szybkostrzelności. Samo malowanie raczej tradycyjne - przygaszone kolory obsługi, poza jaśniejszym kaftanem samego puszkarza i jego esktrawaganckimi portkami. Szczególnie zadowolony jestem z samej armatniej lufy - brąz przełamany lekko śniedzią wyszedł, jak na tę skalę, chyba odpowiednio.

First base because I already started to work on second base of dwarven artillery - second and last may I add. Miniatures are made by 15mm.pl company, of course. Gun itself, judging by the look, closely resembles our historical early guns of c. XV century. Crew prudly presents whole arsenal of tools and fierce faces. I'm pretty sure that first shot will be fired soon! Another one in a few hours probably - early guns certainly weren't fastest shooting things under the soon. Painting itself is in line with previously painted dwarves - muted, natural colors - with an exception of bright jacket of master gunner and his extravagant trousers. I especially like look of the bronze barrel - color and amount of vertigris seem to be just right for this scale.



czwartek, 14 marca 2013

Pożeracz trupów | Corpse eater

Chwilowy powrót w realia WFB, ostatni z kilku starych ghuli, pomalowanych głównie olejami kilka tygodni temu. Trochę się dziś załamałem - sądziłem, że pomalowałem już dobrze ponad trzydziestkę tych starych wzorów, i że do końca malowania planowanego oddziału, mającego liczyć czterdzieści tych stworów, zostało już naprawdę niewiele... Rzeczywistość, niestety, nie wygląda tak różowo. Łącznie pomalowałem 25 trupojadów ze starej edycji, plus dziesiątkę relatywnie nowych plastików... Ech, chyba jeszcze przez jakiś czas nie zdołam się uwolnić od tych monstrów. Mam jednak pewien chytry plan - oczyszczę i zrobię podstawki całej pozostałej piętnastce, nałożę na nie podkład i warstwę olejów. I trafią na półkę niedokończonych, skąd co jakiś czas będę brał jednego czy dwóch, leniwie ich sobie wykańczając... A w takim stanie, podmalowani, nie będą już specjalnie razić na stole, biorąc udział w bitwie w tylnych szeregach...

Momentary return to WFB, last of the few old metal ghouls, painted in olis few weeks ago. To be honest, I have had a hearbreaking moment today - I don't know why but I was under illusion that I managed to paint more then thirty of these old models and that the end of painting of planned fourty models strong unit is really near. Reality, unfortunately, is not that bright... I managed to paint just twenty five of them and ten newer plastic ones. Well, it seems I will stay with ghouls for some time... But I have an idea - I will clean all fifteen, will make bases and undercoat all of them. Then I will paint first layer or two of oils and these ghouls will go to my "still unfinished" shelf. Then I will take them one by one to detail them at my leisure... And being half painted, with ready bases, they won't look out of place amongst fully painted models on the game table...



niedziela, 10 marca 2013

Z półki Mormega - Neferata


Kilka tygodni temu w moje ręce trafił prezent w postaci książki "Neferata", napisanej przez Josha Reynoldsa. Autor jest - przynajmniej dotychczas - nieznany szerzej fanom Czarnej Biblioteki, napisał bowiem tylko jedną inną książkę, wydaną przez to wydawnictwo ("Knight of the Blazing Sun"), jest jednak doświadczonym pisarzem, z siedmioma powieściami i dziesiątkami opowiadań z dziedzin takich jak fantasy, horror czy sensacja na koncie.
Książka wydana jest w postaci paperbacka, liczy 416 stron. Na okładce, utrzymanej w stylistyce dotychczas wydawanych pozycji Black Library osadzonych w świecie Warhammera, znajduje się ilustracja autorstwa Jona Sullivana, przedstawiająca tytułową postać książki. Powieść jest pierwszą częścią większej całości, noszącej tytuł "The Blood of Nagash", która ma opowiadać o początkach rozmaitych linii wampirów Starego Świata. Muszę powiedzieć, że trudno wyobrazić sobie bardziej interesujące - dla mnie - opowieści z pradawnych dni. Dostaliśmy już wcześniej trylogię Nagasha, opisującą w szczegółach początki Wielkiego Nekromanty, jego powstanie, upadek i - zdawałoby się ostateczne unicestwienie. Jednak wampiry, te pierwotne, najsilniejsze, pochodzące jeszcze z piasków Arabii - są chyba ciekawsze. Nagash jest dość płaską postacią, potężny, niemal nie do powstrzymania, jego jedyną ambicją jest zmiana świata w jedną gigantyczną nekropolię, miejsce zatrzymane w czasie, gdzie nie zachodzi żadna zmiana. Na jego tle krwiopijcy jawią się jako znacznie ciekawsi bohaterowie. Żądzą nimi - wbrew temu co pisze kilkukrotnie autor - praktycznie ludzkie emocje. Ludzkie w znaczeniu znane także ludziom - a najsilniejsze z nich to pragnienie władzy. I to właśnie o tym pragnieniu traktuje "Neferata". Dodam jeszcze tylko, że w dalszej części tekstu będzie trochę spoilerów, o czym lojalnie uprzedzam.
Bohaterka książki to była królowa Lahmii, pierwszy i najstarszy z wampirów. Zmuszona do ucieczki zarówno ze swego królestwa, jak i z praktycznie każdego innego miejsca, które miała nadzieję uczynić zalążkiem swego imperium, wie jedno - władza jej się należy - z urodzenia, z ambicji, z żądzy i z prawa pierwszeństwa. Nie dziwi więc, że stara się zrobić wszystko, snując nici subtelnych intryg, zmieniając stronników, manipulując czynami innych, poświęcając pionki - by móc o sobie powiedzieć - ponownie - władczyni królestwa, królowa nocy. Okazja, któraś już z kolei, nadarza się, gdy wygnana z Sartosy zmierza w stronę Czarnego Słońca, przyzywającego ją do miasta Mourkain. Zdążając ku niemu wraz z grupą wiernych jej wampirów przypadkiem ratuje z rąk zwierzoludzi krasnoluda. Czyn ten jest początkiem długiej drogi, kończącej się śmiercią tysięcy ludzi, krasnoludów i dziesiątków wampirów oraz zdobyciem przez Neferatę upragnionego królestwa - Srebrnego Szczytu - miejsca, w którym rządził wcześniej nieszczęsny lud synów Grungniego. Zanim jednak do tego dojdzie, bohaterce książki przyjdzie przez wieki cierpliwie czekać, rozwijać sieć intryg, planować wydarzenia na kilka kroków w przód, siać ziarna, które mają przynieść owoce dopiero za dziesięciolecia. Mogłoby się wydawać, że czytanie o tym jest nudne, nie jest w stanie rywalizować z opisem wyczynów, przykładowo, Abhorasha, założyciela Krwawych Smoków. Nic bardziej mylnego. Działania bohaterki książki opisane są w atrakcyjny sposób, wbrew pozorom całkiem sporo jest też w niej nieźle napisanych scen walki - zarówno grupowych, jak i bardziej kameralnych.
Fabuła książki, choć w ogólnych zarysach znana większości fanów gry, potrafi zaskoczyć. Wielka w tym zasługa autora, który ograniczony zarówno tłem fabularnym samego Warhammera, jak i wcześniejszymi wydarzeniami opisanymi w trylogii Nagasha, potrafił, mimo tego, wypełnić zastany szkielet całej konstrukcji wydarzeń ciekawymi zwrotami akcji i zapadającymi w pamięć bohaterami. Udało mu się również pokazać Neferatę w sposób, dzięki któremu czytelnik może trzymać jej stronę, mimo że jest ona przecież żądną krwi  wampirzycą, mającą na sumieniu dziesiątki tysięcy istnień. Przede wszystkim jest jednak królową, władczynią, monarchinią niemal opętaną żądzą panowania. Panowania w sposób namacalny i widoczny, jak w lochach Srebrnego Szczytu, jak i ten okryty zasłoną tajemnicy, za pomocą oddanych jej koterii pomniejszych wampirzyc, umieszczonych - strategicznie i przewidująco - wszędzie tam, gdzie dzieje się lub będzie się działo coś ważnego. Żądzę władzy podzielają zresztą także inne wampiry, choć chyba każdy spośród nich widzi ją w odmienny sposób. Dla jednych to realne atrybuty - panowanie, tron, korona - dla innych wiedza, zaklęcia i kontrola umarłych. Występujący w książce pierwsi krwiopijcy - Abhorash, Ushoran i W'soran - pokazani są jako całkowicie odmienne postaci, mające własne ambicje i pragnienia. Nie mogę się już doczekać opowieści zwłaszcza o Ushoranie - historia upadku Morkain rzuci w końcu światło na początek Strigoi i Striganych.
Po przeczytaniu książki kilka scen zapadło mi szczególnie w pamięć - powietrzna walka z wodzem orków dosiadającym wyverny, beznadziejna lecz pełna heroizmu walka krasnoludów ze Srebrnego Szczytu, moment śmierci Strezyka, szefa "wywiadu" Ushorana... Już czytając złapałem się na tym, że akcja opowieści wciągnęła mnie na dobre - a to rzadkość w przypadku książek osadzonych w Starym Świecie, zazwyczaj będących raczej marniutkimi czytadłami. "Neferata" podobała mi się bardzo - na tyle, że w moim prywatnym rankingu mieści się w pierwszej dziesiątce powieści ze świata Warhammera - wraz z Malusem Darkbladem, starą trylogią Konrada i paroma innymi historiami.

środa, 6 marca 2013

Prosto z pudełka - armia tesalska 450 p.n.e - 275 p.n.e. produkcji Xystona | Straight from the box - Xyston's Thessalian Army 450 B.C. - 275 B.C.

Omawiana dziś armia to jeden z gotowych produktów Xystona. Kupiłem ją ponad dwa lata temu, z myślą o stworzeniu starożytnej armii greckiej nieco odmiennej od wszechobecnych w armiach innych państw greckich tego okresu hoplitów. Tesalia bowiem, z racji ukształtowania terenu i położenia, znana była z posiadania dość licznych, jak na warunki starożytnej Grecji, oddziałów konnych. Zestaw Xystona pozwala złożyć armię noszącą w podręczniku DBA 2.2 oznaczenie II/5d. Podobnie jak w przypadku pozostałych gotowych armii tego producenta, całość zapakowana jest w schludne, plastikowe pudełko (opakowanie kasety VHS), z kolorową obwolutą, pokazującą pomalowaną armię, z tyłu obwoluty znajduje się krótki tekst, podający, między innymi, liczbę i rodzaje figurek zawartych w środku. Miniaturki zapakowane są rodzajami w niewielkie woreczki strunowe, te natomiast wsunięto w jeden większy worek tego samego rodzaju. Całość owinięta jest jeszcze arkuszem folii bąbelkowej. Mimo braku indywidualnego zabezpieczenia poszczególnych woreczków, całość jest na tyle dobrze chroniona, że nie powinny wystąpić żadne uszkodzenia powstałe w czasie transportu - i tak też było w moim przypadku.
Ogółem armia liczy, zgodnie z deklaracją producenta, dowódcę w postaci generała kawalerii, 17 figurek kawalerzystów/lekkiej konnicy, 24 hoplitów, 4 peltastów, 4 psiloi. Łącznie jest to 18 figurek konnych oraz 32 piesze. Wszystkie miniaturki, są - oczywiście - wykonane w skali 15 mm.
Uwagi ogólne: praktycznie wszystkie figurki są pozostawione ze śladami form wlewowych, w przypadku jednej z nich pozostawiony fragment wlewu jest wielkości niemal samej figurki. Ich usunięcie nie jest kłopotliwe, będzie się jednak wymagało, po prostu, trochę więcej czasu. Większość figurek ma także wyraźnie widoczne linie podziału formy, na niektórych z nich widać zaś, że forma uległa drobnemu przesunięciu. Ta wada jest, niestety, dużo poważniejsza i wiąże się najczęściej z koniecznością żmudnego opiłowywania fragmentów miniaturki do pożądanego kształtu. Mam wrażenie, że formy z których odlewane są figurki Tesalczyków są, po prostu, już nieco zużyte. Widać to także przy dokładnym obejrzeniu dłoni czy stóp miniaturek. Spora część z nich jest lekko "rozmyta", straciła ostrość detali, z których Xyston, przecież, słynie.
Peltaści i psiloi: osiem figurek, osiem odmiennych wzorów. Dość dynamiczne, chociaż bez szaleństw. Oba rodzaje wojowników mają odmienne tarcze. Peltaści, przedstawiający najprawdopodobniej najemników greckich, rzadsze chyba niż księżycowate tarcze okrągłe, harcownicy również okrągłe, z wyraźnie zaznaczonym metalowym umbem.
Kawaleria: 17 figurek normalnych kawalerzystów plus miniaturka generała. Ogółem siedem różnych wzorów kawalerzystów i bodajże 12 odmiennych koni, co jest doskonałym wynikiem. Pozwoli to na zbudowanie wszystkich całkowicie odmiennych figurek konnych, choć - rzecz jasna - jeźdźcy będą się dość często powtarzać. Wszystkie figurki konnych, poza generałem, pozbawione są opancerzenia ochronnego, spora część ma na głowach charakterystyczne kapelusze. Sam generał nosi pancerz metalowy i ozdobny hełm. Tu mógłbym mieć pewne zastrzeżenia, w okresie z którego ma pochodzić rzeczona armia kawaleria tesalska była, generalnie, opancerzona - bądź to w kirysy wykonane z brązu, bądź też w inne formy widocznego pancerza. Również głowy powinny być chronione brązowymi hełmami.
Hoplici: najbardziej chyba charakterystyczny element armii z terenów starożytnej Grecji. Na 24 figurki otrzymałem siedemnaście różnych wzorów, co w pełni mnie satysfakcjonuje. Miniaturki są dość różnorodne - od takich, na których wyraźnie widoczny jest linothorax, do figurek noszących jedynie tuniki - choć więcej jest tych pierwszych. Na około 1/4 miniaturek w pancerzach widoczne są brązowe osłony goleni, co wskazywałoby, że są to miniaturki przedstawiające historycznie najstarszych hoplitów. Różnorodność figurek pozwoli na stworzenie falangi choćby z grubsza odpowiadającej wyglądowi falangi greckiej z okresu macedońskiego - z pierwszymi szeregami dość mocno opancerzonymi, środkowymi już słabiej, natomiast tylnymi chronionymi tylko przez tarcze.

I would like to describe contents of ready-made DBA army pack "Thessalian Army 450 B.C.- 250 B.C. by Xyston. This pack was bought almost two years ago, as I wanted to field ancient Greek army a little different then omnipresent hoplites very heavy armies of this era. Thessaly is exactly such army, as it has large - for ancient Greek of course - contingent of horsemen. Xyston's set allows to field legal DBA 2.2 II/5d army. As with other ready-made DBA sets of this manufacturer, whole army is packed into nice, hard plastic box (VHS cassette box). Miniatures are divided into small groups according to the role in the game and then packed into small plastic foil string bags. All bags are then packed into bigger string bags. This was, in turn, wrapped into bubble foil. Despite no individual wrappings, miniatures are safe - they sit tight packed into the box and from my experience this is sufficient for receiving damage free figures - I have never had any bad experiences of this kind with Xyston's sets.
Whole army consists of following miniatures: one general on horse, seventeen horsemen/light cavalry, twenty four hoplites, four peltasts and four psiloi. This is 18 horsemen and 32 footmen. All miniatures are casted in 15 mm scale of course.
General notes: almost all miniatures have leftovers from moulds - some of them are easy to clean, others are much harder, as it seems that some of the moulds were slightly disaligned during casting and there are visible mould shifts lines on most miniatures. It is my opinion that moulds itself are old and worn already as the majority of miniatures' hands and feet have rather soft details.
Peltasts and psiloi: eight miniatures, eight different designs which is, of course, excellent. Rather dynamic poses (but not overly dynamic and funny). Both kind of warriors are equipped with different shields. Peltasts have round peltas (less popular probably then crescent ones, but still historically accurate) and psiloi are equipped with small round shields with metal boss (historically correct again).
Cavalry: 17 miniatures of cavalrymen and one general on horse. Seven different designs of cavalrymen and I think twelve different horses, which is - in my book - above average again in terms of diversity. Certainly, it will allow to build unique looking units albeith riders will be similar to each other. All riders wear no armour, the only exception is general, wearing metal cuirass and detailed helmet. I don't really like fact that cavalry is unarmoured - thessalian cavalrymen were mostly armoured, wearing bronze cuirasses or other visible amour.
Hoplites: most iconic unit of ancient Greece. There are seventeen diferent poses here and again I'm really pleased with diversity. Miniatures itself may be broadly divided into two types - armoured and wearing no armour. Some of the armoured hoplites have additionally bronze greaves, which is historically acurate for early centuries. As the miniatures are so different, it will be easy to make phalans with some degree of historical accuracy, with most heavily armoured hoplites in front ranks, and less and less armoured ones in the middle and back ranks.