Strony

sobota, 24 marca 2012

Turniej DBA w Warszawie

Linia wojsk ateńskich, gotowych do 
napaści na bogom ducha winnych 
Syrakuzan:)
Kilka godzin temu skończył się kolejny warszawski turniej DBA, wchodzący w skład ligi ogólnopolskiej. Jak to już jest we zwyczaju, organizatorem był Greebo, który - po raz kolejny - znakomicie wywiązał się z przyjętych przez siebie obowiązków, zapewniając plansze, makiety, zestawy pomocy do gry, wsparcie w interpretacji przepisów i - last but not least - użyczając sporej części armii biorących udział w zabawie. Tym razem bowiem lekkiej zmianie uległa formuła turnieju, zdecydowaliśmy się na rozgrywanie bitew "historycznych". Osobiście uważam, że grało się tak fajniej niż zazwyczaj, gdy armie są dowolnie wybierane przez graczy. Turniej odbył się na Politechnice, dzięki uprzejmości Raleena, wzięło w nim udział ośmiu graczy i NIE zająłem ostatniego miejsca. Podkreślę to jeszcze raz, dla potomności. NIE byłem ostatni;)

Pierwszym przeciwnikiem był GRZ, z którym starłem się już kiedyś na turnieju. Tym razem odtwarzaliśmy bitwę pod Syrakuzami. Ja dowodziłem mieszkańcami tego miasta, GRZ natomiast komenderował Ateńczykami. Bitwa, mimo tego że wykorzystaliśmy cały dostępny nam czas, a nawet dodatkowe 10 minut, zakończyła się remisem. Uczciwie będzie jednak powiedzieć, że lepszą sytuację taktyczną na stole miał po zakończeniu walki GRZ - on też zdobył o punkt więcej, jako że zniszczył dwa moje elementy, tracąc samemu tylko jeden.

Stamford Bridge. Widać fragment walki
na wzgórzu, wkrótce mój generał
splądruje BUA.
W drugiej bitwie przypadło mi dowodzenie moją własną armią Wikingów, walczących przeciwko Anglosasom pod dowództwem Harolda Godwindsona. Armią anglosaską komenderował Profes79. Rozstawienie było proste - tak samo jak budowa obu armii - blades i włócznie po stronie Anglów, blades po stronie Wikingów. Dwie linie wojsk prących ku sobie. Do starcia doszło na wzgórzu po prawej stronie linii Wikingów, gdzie ci cofnęli się pod furią atakujących Anglosasów, tracąc przy tym dwa elementy. Zdesperowany Harald Hardraada - wikiński dowódca - rzucił się do ataku, mając nadzieję na splądrowanie wrogiego obozu (terenu zabudowanego). Udało się zabić przeciwnika i zająć teren zabudowany (dzięki temu zdobyłem na turnieju miano łupieżcy obózów). W kolejnej turze w walce poległ generał armii Anglosasów i to był koniec armii przeciwnika. Wysoko punktowane zwycięstwo, któremu wybitnie pomogły słabe rzuty kostką przeciwnika.


Równina maratońska, na pierwszym 
planie Persowie, w głębi widać linie 
zwycięskich, ostatecznie, Greków.
Trzecia bitwa, jaką stoczyłem, był Maraton. Moim przeciwnikiem był Pablo, grający armią ateńską. Ja dowodziłem wczesną armią perską, dysponującą olbrzymią liczbą elementów strzelczych (i niewieloma innymi). Ku mojej radości w pierwszych dwóch turach ostrzał zdjął trzy elementy przeciwnika, który jednak dotarł potem do walki wręcz, i tu nie było już tak wesoło. Mimo moich heroicznych prób obrony (liczne szóstki rzucane na kostkach), ostatecznie zwycięzcą okazał się Pablo. Cztery elementy zniszczone po mojej stronie (w tym, o ile dobrze pamiętam, także generał), trzy usunięte po stronie wroga, moja pierwsza porażka - mimo naprawdę znakomitych rzutów kością.



Linia rycerstwa włoskiego zbliża się do 
moich rycerzy, wkrótce nastąpi
decydujące starcie.
Ostatnim przeciwnikiem był organizator turnieju, Greebo. Bitwa, jaka tym razem przypadła nam w udziale, to Fornovo - rycerska armia francuska kontra połączone siły miast włoskich, na czele z Wenecją i Mediolanem, jeśli mnie pamięć nie myli. Cóż, moja pierwsza bitwa w DBA rozgrywana armiami z okresu średniowiecza. Dużo rycerzy, trochę elementów strzeleckich. Rozstrzygnięcie nastąpiło dość szybko. Greebo zaatakował moją prawą flankę, doprowadzając najpierw do poszarpania linii mojego rycerstwa. Następnie wykorzystał mój błąd, jakim było pozostawienie w lesie oddziałów lekkiej piechoty, przeniknął na moje tyły oddziałem lekkiej jazdy i po dwóch turach walki okrążył moje trzy elementy rycerzy francuskich, wśród których był także generał. Po przegranej walce, nie mogąc wycofać się ze względu na oddziały wroga na tyłach, Karol VIII padł na polu walki, a Włosi z tryumfem ogłosili nie tylko swoje zwycięstwo, lecz także ogólną wygraną ich dowódcy w całym turnieju.

Z pełnymi wynikami turnieju i wrażeniami innych uczestników można zapoznać się tutaj, w wątku na forum Strategie. Ja tylko podziękuję jeszcze wszystkim uczestnikom i obserwatorom - miło było spędzić czas w tak zacnym gronie.

2 komentarze:

  1. Thanks Phil. As I decided to not translate my notes into Pidgin English anymore, it is a little hard to understand my mumblings for English speaking readers I guess... Well, it was another DBA tournament in Warsaw, historical battles this time. Nice, little event with 8 players and good, friendly atmosphere. And I wasn't last this time;)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.