sobota, 10 grudnia 2011

O farbach GW słów kilka | Few words about GW's paints

Maluję od dawna. Będzie ponad 20 lat. Po kilku miesiącach zabaw akrylami artystycznymi, dostałem od znajomego kilkanaście używanych farb GW. Firma produkowało wtedy farby sprzedawane w okrągłych buteleczkach zamykanych prostym wieczkiem. Kląłem na nie czasami, bo zdarzało się, że wieczko przysychało do butelki i było bardzo trudne do otworzenia. No cóż, zdarza się. Po tych ponad 20 latach nadal mam kilka z tych farb. Część zużyłem do dna, kilka zeschło się, kilkanaście służy mi nadal. Po 20 latach. Potem były farbki w sześciokątnych buteleczkach z podobnym wieczkiem. Moje mają po 12-15 lat. Część jest już mocno gęsta ale nadal daje się nimi malować. Największy problem z wieczkami, bowiem te - ewidentnie wykonane z innego tworzywa niż wcześniej - pękają ze starości. Nawet pęknięte jednak stosunkowo szczelnie zasłaniają wnętrze pojemnika, chroniąc je przed wysychaniem. Potem były jeszcze dwa inne opakowania, każdorazowo reklamowane jako "najnowszy superduperhiperpomysł na niewysychające farby". Hmmm, dziwne, pierwszych z nich nie mam już w ogóle, drugich niezbyt wiele. Może dlatego, że w czasie ich sprzedaży miałem dość długą przerwę w malowaniu, wskutek czego miałem ich chyba najmniej. Ale pamiętam, że psioczyłem na urywające się wieczka (pasek trzymający je z częścią okrywającą górę buteleczki) i szybkie wysychanie. A teraz, mamy coś, co woła o pomstę do nieba. Gówniane, bo inaczej się nie da tego określić, małe pojemniczki, które skonstruowane są tak, że farba wysycha w nich w sposób przyspieszony. Najstarsza jaką mam liczy trochę ponad rok i ledwo nadaje się do korzystania. Zaobserwowałem jakiś czas temu, że pomaga trochę bardzo mocne wciskanie wieczka, przy normalnym zamykaniu zostaje szczelina przy "zawiasach", pomagające pewnie przy zasychaniu. Nie ma co, profesjonalne farby w profesjonalnym pojemniczku. Doszło do tego, co w sumie nie powinno mnie już dziwić, że farby kupowane prosto z półki w sklepie, mają konsystencję gęstszą od farb stojących u mnie kilka lat. Miałem też zresztą dwa przypadki kupienia farby praktycznie zaschniętej, oba w znakomitej skądinąd pod względem krycia powierzchni serii Foundation - ok, tu mogę to zrozumieć, zawartość pigmentu w tych farbach zdaje się być wyraźnie wyższa niż w standardowych. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę cenę farbek GW, ich niewielką objętość zmniejszaną dodatkowo wysychaniem, mówię im zdecydowane nie. Od jakiegoś czasu staram się kupować niemal wyłącznie odpowiedniki Vallejo, choć na pewno upłynie jeszcze sporo czasu w Wiśle nim przestawię się na nie całkowicie. Mogę się tylko domyślać, że najdłużej posługiwać się będę tymi farbami GW, które dostałem 20 lat temu od Jacka...

A jakie są wasze odczucia?
(Zdjęcia ilustrujące notkę znalazłem w sieci).

I'm painting for a long time, more then 20 years. After first few months of painting with artist acrylics I received a gift from a friend of mine - about 20 used GW paints. Company produced back then paints sold in round bottles closed with a simple lid. I cursed this lid sometimes as it have had tendency to stuck in dried paint and was very hard to pry open. Well, it happens. After all this years I still have some of those paints. After 20 years. Some of them are pretty thick nowadays, still perfectly usable. Some of them I managed to use till the very bottom of the bottle, some just dried but most are still standing next to my desk. Then there were six sided bottles. My paints from this "era" are 12-15 years old I think. Some of them are thick but yet again, perfectly usable. The biggest problem I have with them are lids. They are made from some other plastic then earlier lids and crack easily nowadays. But even cracked they still protect paint inside from drying. Then there were two other bottles, advertised as "newest megahipersuperdupertechnology-in-preventing-your-paints-being-dry". Well, strange but I don't have the first of them at all anymore, second kind is still with me but in rapidly lowering numbers. But I remember well cursing lids falling off from this bottles. And now, we have something really, really bad. Shitty - one can't describe them in more gentle words - little bottles made in such a way to speed up drying up of paint. Well, professional paints in yet more professional bottles. Some of these paints are thicker then my old paints being new, straight from the shop rack. Some of them were dry when i bought them, but - as they were from Foundation range, I can understand that, as they have a lot more pigment inside. Considering low quantity of paint in current GW bottles, subpar quality of them and relatively high cost I try to use Vallejo more and more. Of course, it will be a long time when I switch to Vallejo exclusively and somehow I'm pretty sure my oldest Citadel paints will still be with me then...
What do You think about GW bottles?
(Photos next to this note are taken from the Web)

9 komentarzy:

  1. Mam kilka tych pierwszych sześciokątnych wysokich z okolic 96
    Żadna z zakręcanych 3 typu się nie uchowała, pod koniec ich żywota nie dawało się ich otworzyć wcale...dlatego wolałem te następne czyli odkręcane z otwieranym wieczkiem, ale schły solidnie więc mam tylko ze cztery.

    Ale te najnowsze oceniam lepiej nieco od małych sześciokątów w wersji zakręcanej i zakręcanej z otwarciem, do tej pory zaschła mi jedna i to prawie zużyta foundation. Trzeba tylko uważać z zamykaniem bo mogą się dziwnie wylewać i paprać...

    Wolę Vallejo, rzeczywiście nawet jak wysychają to przy wylocie a farba w głębi jest używalna, choć pod koniec buteleczki nie chce wychodzić, ale niektórych się nie da rozmieszać do odpowiedniej konsystencji po prostu, a niektóre nie kryją wcale (Blood red GW kryje lepiej IMHO), więc idealnie też nie jest.

    Nie próbowałem jeszcze privateerowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za wpis, sam o tym sporo ostatnio dumałem, i...

    ... mam w domu jeden 6-kąt - farba do dzisiaj jest w niezłej kondycji. Choć z reguły lubię zmiany, to w kwestii farb jestem niezłym ortodoksem. W zasadzie od zawsze maluję przy użyciu GW... ALE! Określenie 'gówniane' jest wielokrotnie bardziej, niż zasadne. W sumie, jak o tym pomyślę, to żaden z patentów dotyczących otwierania i dozowania nie wytrzymuje próby czasu. Tak jak piszesz, pęka, zbierają się na tym takie 'fajne' obręcze z zaschniętej farby, można ręce ubrudzić przy otwieraniu, zasycha, itd. Dlatego w pewnym momencie zarzuciłem mieszanie przez wstrząsanie, górne ustrojstwo po prostu odkręcałem, farbę mieszałem wykałaczką i szło całkiem nieźle. Do niedawna, w każdym bądź razie, kiedy odkryłem, że kilka z zakupionych kolorów nie daje się odkręcić, bo zlikwidowano gwint. Jasny gwint!

    Do bani są też metaliki - nie chodzi tylko o zasychanie, ale również o to, ja beznadziejnie kryją. Dlatego od zeszłego roku wymieniłem wszystkie metalki na Vallejo. Mam też kilka innych kolorów, od kilku lat - niezmiennie są wydajne i świetnie się je dozuje. Na pewno będę stopniowo dodawał tę firmę do własnego warsztatu... ALE!

    Nie wyobrażam sobie już malowania bez farb GW z serii 'foundation' (kapitalne krycie) oraz serii 'wash' (kapitalne ułatwienie + matowy efekt).

    Uff, zmęczyłem się...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, klasyka!

    Games Workshopowe Cytadelki to farbki dobre, ale co z tego, skoro 'polityka chciwości' wydawcy powoduje, że większość znanych mi hobbystów-malarzy dość szybko porzuca ja na korzyść innych firm? GW, tak jak piszesz, zawsze projektuje swoje farbki tak, jak się dzisiaj robi pralki - po pewnym okresie musi się zepsuć, by zmusić klienta do ponownego zakupu. Najgorsze były opakowania poprzedniej generacji; tak nieszczelne, że farbki potrafiły wyschnąć w MIESIĄC, co jest absurdalne. Te nowe wymagają uwagi przy zamykaniu, ale mają sporo wad - na przykład nie da się ich trzymać do góry dnem (*a każdą niezakręcaną farbkę tak trzymam*) no i oczywiście standard - wysoka cena!

    Choć nadal od czasu do czasu nabędę Cytaledkę, to póki co od nich nabywam tylko Fundacyjne (*bo są boskie*). Łosze też moim zdaniem są bardzo słabe, MIG Production zjada je na śniadanie bez popity.

    OdpowiedzUsuń
  4. Like you, I still have a few old GW paints, some are now out of production, the problem I found is the bottle tops are very brittle, they are hard to open and break very easily. Some of the paint needs a little water to bring it to life, but they are still perfectly usable. Great post!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, foundation to zupełnie inna bajka, używam ich bardzo często i z nich nie zrezygnuję. Są to, po prostu, świetne farby w kiepskim opakowaniu. Washe... wiem, że są znacznie lepsze odpowiedniki, jednak tutaj odgrywa juz rolę dostępność. Washa GW dostanę w każdym sklepie z grami, washe innych firm, to już albo sieć, albo szukanie modelarskiego, który akurat ma je na stanie...
    @Ray - Yep, my biggest complains about old Citadel paints is very brittle bottle top. I have about dozen bottles with tops protecting inside of bottle by just "being there". They are cracked so much. Still, a little of warm water and paint is usable:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W zasadzie już od paru lat zaopatrujemy się wraz ze Skavenblight niemal wyłącznie w Vallejo (jakościowo jakby lepsze, a do tego większe i wygodniejsze opakowanie, niższa cena, większy wybór kolorów).
    Od powyższego zrobiliśmy jednak parę wyjątków: przede wszystkim dla washy i metalików, nie licząc też paru innych okazjonalnych farbek GW, które dostaliśmy, wygraliśmy etc.
    Podsumowując, znacząca przewaga Vallejo, ale pełnej eliminacji "Citadelek" raczej póki co nie przewidujemy ;).

    Pozdrawiam,

    Kapitan Hak

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie trochę źle zatytułowałem notkę, jestem wkurzony głównie na opakowania, czyli te dziadowskie butelki. Z farbami mogę żyć, jestem świadomy ich ograniczeń, wad i zalet. Ale do szewskiej pasji doprowadza mnie otwarcie butelki, którą otworzyłem wcześniej dwa, trzy razy i stwierdzenie, że farba zrobiła się bardziej gęsta niż w butelce która ma 10 lat...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie też szlag trafia na te nowe wieczka, takiego g.... jeszcze nie widziałem.
    Z mojej perspektywy farbki GW zawsze miały jedną dużą zaletę - na sieci pełno jest tutoriali i porad malarskich właśnie z ich wykorzystaniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aktualne farbki GW w ilości 34 jak baza (dobrze kryjące) mogą wielu zawieść. Brakuje też wielu kolorów, których braku nie sposób nie zauważyć.
    Kolory metaliczne nadal szału nie robią.

    Do tej pory nie doczekaliśmy się pigmentów i pełnej chemii modelarskiej.

    Opakowania są na poziomie kup mnie, otwórz a ja ci wyschnę.

    Pozostaje jedynie czekać na leprze czasy lub wybrać inną firmę.

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.