Aspektem hobby, który kiedyś sprawiał mi mnóstwo przyjemności - po części z konieczności - było konwertowanie figurek. Piętnaście lat temu Games Workshop miał daleko mniej wzorów niż obecnie, kiedy więc chciało się posiadać coś, co zawarte było w liście armii ale nie było dostępne jako gotowy wzór, trzeba było ciąć, giąć i kleić. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w przypadku konnego wraitha, przewidzianego jako dowódca oddziału jazdy szkieletów, który uzbrojony mógł być - opcjonalnie - w broń dwuręczną (powergaming FTW!:). Istniała odpowiednia miniaturka wraitha ze sztyletem w uniesionej kościanej łapie, ale starałem się unikać powtarzania wzorów, a miałem już go w armii. Do konwersji wykorzystałem figurkę konnego szkieletu w opończy, uzbrojonego w miecz. Miecz wkrótce wylądował w pudełku z bitsami, natomiast szkielet ochoczo dzierżył w dłoni plastikową kosę - broń jak najbardziej dwuręczną. Mały problem powstał przy wierzchowcu - metalowy, świeżo mianowany wraithem szkielet za diabła nie chciał trzymać się na kościstym kręgosłupie plastikowego rumaka szkieletów. Rozwiązaniem okazały się stare wzory metalowych kościstych koni. Wybrałem takiego, który nie odbiegał specjalnie wielkością od odrobinę większych figurek plastikowych.
Czy ja wiem czy 15 lat temu bylo mniej wzorow?
OdpowiedzUsuńKlansmenow bez liku z dowolna konfiguracja uzbrojenia, Hammerersi w dynamicznych pozach, w porownaniu z obecnymi figurkami szachowymi. Iron Breakerzy, podobnie... Moze wspolczesni Longbeardzi sa ciekawsi. O plastikach nie mowie, bo te sie firmie nie udaly.
W przypdaku armii chaosu jest lepiej o tyle ze poskladanie, bo konwertowaniem tego nazwac nie mozna dowolnych ludkow z dostepnych kilku roznych zestawow jest banalne. Faktem jest ze kiedys bylo po 20 albo i lepiej wzorow magow chaosu, dzis sa dostepne trzy wzory.
Te stare ludziki jakos bardziej do mnie przemawialy, ale moze po prostu staje sie na stare lata sentymentalny...
:-)
P.S. Ładny bannerek :-)
OdpowiedzUsuń