Strony

niedziela, 6 marca 2016

Pancernik w kosmosie: Wywiad z Timem Pollardem

Kolejny z serii wywiadów, przeprowadzanych z ludźmi pracującymi w Games Workshop w latach osiemdziesiątych minionego wieku, w okresie, który uważany jest, nieco nostalgicznie, za "Złotą Erę" tego producenta. W oryginale ukazał się na łamach bloga Orlygga Realm of Chaos 80s.

Osoba, która jest bohaterem dzisiejszego wywiadu nie jest tak znana, jak większość z poprzednio rozmawiających, choć w latach osiemdziesiątych pracowała w Citadel, a potem Games Workshop, i brała udział w powstaniu licznych produktów, uważanych obecnie za klasyczne. Jej nazwisko budzi jednak pewne skojarzenia, popatrzcie raz jeszcze i przypomnijcie sobie...

Tim Pollard.

Tim Pollard..?

Gdzie wcześniej to nazwisko obiło się wam o uszy? Nie powiem! Ale nie zaprzeczajcie, kiedy okaże się, że mam rację. Nazwisko Pollard pojawia się wśród podziękowań i nazwisk w trzeciej edycji Warhammera, w podręczniku Warhammer Armies, w grze Rogue Trader... lista jest naprawdę długa. Wiecie chyba, o których podziękowaniach piszę? O tych, które pojawiały się kiedyś na stronie ze spisem treści White Dwarfa (razem z żartobliwymi tytułami przyznawanymi Bryanowi Ansellowi), a także na początkowych stronach WFB3, WFRP i innych produktów. Piszę o listach podziękowań, czytanych od czasu do czasu, nieświadomie zapamiętywanej, kojarzonej z twórcami i ich świetnymi dziełami, o których teraz czasem zastanawiacie się, co też się z nimi działo. Piszę o listach, zawierających takie nazwiska i pseudonimy, jak Sid, H i Bill Sedgewick.

Wiem, że też je czytacie! I jestem przeświadczony, że czasem bawicie się myślą, jakby to też było, gdybyście byli wśród nich w tamtym czasie, w okresie chwały brytyjskich gier fantasy w latach osiemdziesiątych.

Kontakt z Timem zdobyłem dzięki Andy'emu Craigowi i społeczności Oldhammer na Facebooku. Tim opublikował serię zdjęć figurek ze swojej kolekcji, które wielu z nas wbiły w fotel. Jak się okazuje, Tim zbierał rzeczy publikowane przez GW w czasach, gdy pracował w firmie - nie tylko zresztą produkty, które ukazały się na rynku, udało mu się zdobyć naprawdę liczne oryginały, z których wykonywano figurki.

Tylko spójrzcie na to, co widać dalej!



Tak, to Slambo. Najbardziej znany wojownik Chaosu, jedna z moich ulubionych figurek. Z tą różnicą, że pod kurzem kryjącym tą figurkę jest malowanie autorstwa Johna Blanche'a. Fotografia cyfrowa naprawdę pozwala pokazać jakość malowania, jak również grubą warstwę werniksu i mnóstwo szczególików, które wcześniej nie były znane. Pewnie, wszyscy już widzieliśmy tą figurkę, kilkukrotnie pokazywano ją w White Dwarfie. Ale ilu z nas dostrzegło subtelne cieniowanie czaszki na hełmie, użycie czarnego tuszu na głowicach toporów lub malutkie gwiazdki na paskach i butach.
A to zaledwie wierzchołek góry lodowej!



Kiedy już ma się wrażenie, że "to wszystko było, wszystko widziałem", okazuje się, że Tim ma zestaw oryginalnych kosmicznych marines, zaprojektowanych przez Boba Naismitha w 1985 r. Z tym, że jego figurki wykorzystano w reklamie Land Raidera z 1987!



A tutaj dziwna konwersja science-fiction, pokazywana na stronach 'Eavy Metal razem z zoidami i słynnym czołgiem-antygrawitacyjnym, wykonanym z opakowania po dezodorancie z czasów Rogue Tradera.

Zgadliście, również z kolekcji Tima!



Tutaj widać chorążego orków z Rogue Tradera, dokładnie takiego, jacy obecnie są tak trudni do zdobycia. Jak się okazuje, Tim również ma ich w swojej kolekcji!

Jak już mówiłem, to zaledwie niewielka część kolekcji Tima. Zobaczywszy te zdjęcia, bezzwłocznie zapytałem go, czy zgodziłby się na wywiad - na szczęście powiedział tak. Problem w tym, że Tim ma tyle różnych ciekawych rzeczy, że kilka maili zajęło samo przebicie się przez to, co mi przysłał, a ma tego naprawdę o wiele, wiele więcej!

Ale czas chyba na sam wywiad. Tim zajmował się produkcją figurek od lat 70. minionego wieku, pracował razem z Bryanem Ansellem na samym początku Asgardu. Od tego miejsca zaczniemy nasz wywiad.

RoC80s: Byłeś jednym z pracowników Bryana w Asgardzie, w początkowym okresie działania tej firmy. Jak doszło do tego, że zająłeś się grami fantasy?
TP: Kiedy chodziłem jeszcze do szkoły podstawowej, jeden z kolegów przyniósł na lekcje małe modele czołgów, żeby pochwalić się przed nami. Wydaje mi się, że musiały to być modele Skytrexa w skali 1:300, z serii współczesnej broni. Współczesnej, rzecz jasna, w latach siedemdziesiątych. Powiedział, że ma też jakąś gazetkę, w której wspomniano figurki do Władcy Pierścieni, następnego dnia przyniósł tą reklamę i sprzedał mi ją za 5 pensów (!). To była reklama serii miniaturek do Władcy Pierścieni z klasycznej serii Minifigs o nazwie ME - nie mogli jej nazwać "Middle Earth". Zacząłem je zbierać, zdobyłem kopię "Zasad rozgrywania bitew figurkowych w Śródziemiu", (Middle Earth Wargames Rules) wydanych przez SELWG i tak to się zaczęło. Niemal od samego początku pracowałem też w soboty w od dawna już zamkniętym sklepie Nottingham Model Soldier Shop, chodziłem też do oryginalnego sklepu GW na Dalling Road w Londynie, a w końcu jakoś wkręciłem się najpierw w towarzystwo, a potem do pracy w Asgard Miniatures, w Nottingham, gdzie swoje kariery zaczynali rzeźbiarze tacy jak Nick Bibby i Jes Goodwin. Wciąż mam niepomalowane (ku swemu zarówno wstydowi, jak i radości), a w niektórych przypadkach również nierozpakowane, figurki z tych czasów!

RoC80s: A jak dołączyłeś do Citadel, czy to był naturalny kierunek rozwoju z Asgardu, czy też coś odmiennego?
TP: To było całkowicie naturalne, ale pomogło w tym również to, że przejeżdżałem obok Citadel, która w tym czasie mieściła się jeszcze wciąż w Newark. Jeszcze zanim GW przeniosła się do Nottingham, spora grupka ludzi z Asgardu już tam pracowała (przykładowo, regularnie bywali tam John Blanche i Alan Merritt). Początkowo pracowałem w dziale zamówień pocztowych (gdzie produkowałem fanzin Black Sun, wkładany do numerów White Dwarfa przeznaczonych dla subskrybentów), a następnie w studio projektowym. Z pewnością mam jeszcze gdzieś w domu kupę oryginalnych grafik i makiet stron tego fanzinu, większość zrobionych przeze mnie. GW we wspaniały sposób nie przejmowała się moimi głupotami, dziwnym poczuciem humoru, stylem pisania i bzdurami, jakie tam wypisywałem. To również było miejsce, w którym po raz pierwszy pojawiły się drukiem zasady autorstwa Andy'ego Chambersa - była to dodatkowa zasada "Wykopany!" do BloodBowla!



Black Sun - obecnie prawdziwa rzadkość. Prawdę mówiąc, nie widziałem ani jednego numeru przez cały czas, kiedy kolekcjonuję rzeczy związane z GW.



Klasyczny model z gry Rogue Trader pomalowany, jeśli dobrze pamiętam, przez Mike'a McVeya. Pojawił się na stronach White Dwarfa, pokazano go również w grze karcianej Space War Combat Cards.


RoC80s: Twoje nazwisko pojawia się przy wielu funkcjach pełnionych w trakcie "Złotej Ery", od asystenta studio w EFB3, to Skończonego Artysty. Na czym polegała twoja praca?
TP: Wykonywałem wiele różnych rodzajów pracy - edycja tekstów, grafiki, sprzedawałem powierzchnię reklamową, nazywałem figurki, przepisywałem na maszynie, pisałem wstępniaki do White Dwarfa. Zajmowałem się, praktycznie, wszystkim, ale najlepiej wspominam okres, kiedy byłem asystentem Johna Blanche'a, odpowiadałem za pisanie wytycznych dla ilustratorów. Brałem figurki, dbałem o to, by grafik wiedział, jakiej ikonografii użyć, a następnie opisywałem to, co chcieliśmy dostać - łącznie z formatem, a także pisałem, ile możemy za to zapłacić. Oznacza to, że pracowałem z artystami tej klasy co Ian Miller, Kevin Walker, Russ Nicholson - wszystkimi artystami GW z klasycznego okresu. Naprawdę mi się to podobało. Bywało też, że musiałem prosić grafika o poprawienie pracy, co zważywszy na to, że moje umiejętności nawet nie mogły równać się z ich zdolnościami, było nieco dziwne.

RoC80s: wspomniałeś, że do twoich obowiązków należało nazywanie wielu figurek w połowie lat 80. Jak do tego doszło i co było dla Ciebie inspiracją do tworzenia ich nazw?
TP: Heh, tak, wtedy każda figurka miała swoją nazwę, a nie tylko numer katalogowy. Wymyślanie tych nazw przez długi czas było moim obowiązkiem - prawdę mówiąc, to była świetna zabawa, nie tylko dlatego, że mogłem popuścić wodze fantazji - dostawałem każdą figurkę, żeby ją sfotografować i mogłem ją zatrzymać! Jeśli chodzi o nazwy - inspirowałem się wszystkim, od imion członków różnych zespołów, których słuchałem (stąd część figurek Gwardii Imperialnej ma nazwy pochodzące od nazwisk gwiazd muzyki progresywnej, takie jak Emerson, Lake i Palmer, członków Marillion, Hawkind czy Rush - by dać tylko ten jeden przykład), figurki z innej serii otrzymały nazwy od nazwisk aktorów występujących w oryginalnym serialu telewizyjnym Batman. Któraś z serii ożywieńców otrzymała nazwy po aktorach związanych z filmami o Sherlocku Holmesie, nie mogłem sobie odmówić nazwania najfaniejszego szkieleta "Basil Wrathbone" (w serialu z 1939 r. rolę Holmesa grał aktor Basil Rathbone - przyp. tłum).

RoC80s: Mieszkałeś razem z Johnem Blanchem i innymi osobami z GW. Pamiętasz może jakieś zabawne historyjki z tego okresu?
TP: Mam nadzieję, że nie dostanę z tego powodu żadnego pozwu sądowego. Prawdę mówiąc, to było bardzo fajne, John Blanche mieszkał u mnie całkiem długo (co było dość dziwne, jako że był wtedy moim szefem), ale dobrze się dogadywaliśmy. Świetne było to, że płacił mi za wynajem w swoich oryginalnych pracach, uważał że to takie artystowskie, a mi to odpowiadało. Mam teraz oryginalne obrazy wykorzystane jako okładki Adeptus Titanicus, Legion of the Damned, pierwszego pudełka terminatorów i jego piękny obraz anioła "Gloria in Excelsis" - a także wiele innych. Miałem wtedy trajka (zresztą nadal mam), a John jeździł Triumphem, strasznie plamiącym olejem (jak większość tych maszyn) po całym garażu. Musieliśmy wezwać kiedyś straż pożarną, żeby pozbyć się tych plam. Mam wrażenie, że myśleli, że weszli do jakiejś kryjówki gangu motocyklowego. Później przyłączył się do nas Wayne England i mieliśmy kupę zabawy, jeden z najlepszych okresów mojego życia!



Kolejne skarby z kolekcji Tima z okresu Rogue Tradera. Eldar (pokazany także na kartach Space War), jak również inne modele, fantastycznie pomalowane przez Blanche'a.



Wspólne dzieło goblinoidowego geniuszu Kevina Adamsa i umiejętności malarzy z 'Eavy Metal. Z kolekcji Tima Pollarda.


RoC80s: Masz wielką kolekcję oryginalnych grafik i figurek z lat 80. Które cenisz najwyżej?
TP: Miałem wielkie szczęście, że moimi przyjaciółmi byli nie tylko wspaniali graficy, jak Johne i Wayne (może powinienem powiedzieć Wayne i John, żeby brzmiało to mniej kowbojsko?), którzy płacili mi swoimi obrazami, ale robili to też inni artyści. Dlatego teraz jestem dumnym właścicielem większości rzeczy namalowanych przez Johna (w tym rzeczy namalowanych sporo przed GW, dwóch świetnych obrazów kosmicznych marines autorstwa Wayne'a, skavena namalowanego przez Davida Gallaghera (tego ze strony 78 Warhammer Armies) i wspaniałego smoka, namalowanego przez Iaina McCaiga, będącego inspiracją dla okładki 26 numeru WD (Iain był, tak na marginesie, autorem logo Games Workshop). Jeśli chodzi o figurki, znowu - mam sporo figurek pomalowanych przez Johna, ale również niektóre z pierwszych, oryginalnych figurek kosmicznych marines, pomalowanych do 1. edycji WH40K - przykładowo, oryginalne Krwawe Anioły i Srebrne Czaszki, jak również olbrzymie maszyny bojowe zrobione w tym czasie w Studio - naprawdę świetne modele.

RoC80s: Jeden z braci Perry wyrzeźbił dla ciebie pancernika w pancerzu wspomaganym. Co kryje się za twoim zamiłowaniem do tych stworzeń?
TP: Pokochałem pancerniki odkąd po raz pierwszy zobaczyłem okładkę świetnego albumu "Tarkus" Emerson, Lake and Palmer, która przedstawiała stwora będącego skrzyżowaniem pancernika i brytyjskiego czołgu z I wojny światowej. Swego czasu próbowałem wstawiać, kiedy tylko miałem okazję, wzmianki o nich do White Dwarfa - kiedy pisałem anonimowo, często podpisywałem się, przykładowo, jako 'Kurgan "Pancernik" Bradley). Niestety, kiedy pracowałem w studio, odszedł mój ojciec. Bracia Perry byli tacy mili, że - aby sprawić mi przyjemność - wyrzeźbili wtedy dla mnie unikatową figurkę, pancernika w pancerzu wspomaganym. Jest wspaniały. "H", znany grafik specjalizujący się w technikaliach, narysował też dla mnie duży przekrój techniczny tego pancerza. Obie te rzeczy cenię bardzo wysoko. Próbowałem przekonać GW, że Imperium wykorzystywałoby zmodyfikowane pancerniki w pancerzach do zwalczania skavenów w tunelach osnowy, ale - niestety - nic z tego nie wyszło... Pamiętam jednak, że Bryan Ansell kategorycznie odmówił zrobienia kiedykolwiek kosmicznych ożywieńców, a mamy teraz Necronów... Tak więc, nie tracę, naprawdę, nadziei!



Oryginalna rzeźba zrobiona dla Tima.


Na tym zakończymy wywiad. Jak już wiecie, Tim posiada olbrzymią kolekcję grafik z interesującego nas okresu, a na ścianach jego domu wiszą obrazy Blanche'a i Englanda. Zajmiemy się nimi w jednym z kolejnych wywiadów, kiedy też porozmawiamy jeszcze z Timem.

A do tego czasu cieszcie oczy kilkoma kolejnymi zdjęciami skarbów z jego kolekcji.



Oryginalne modele Legionu Przeklętych z Rogue Tradera. Wydaje mi się, że malował je Richard Wright. Z kolekcji Tima Pollarda.



Oryginalny zakon "Srebrnych Czaszek" z Rogue Tradera. Z kolekcji Tima Pollarda.


Oryginalny zakon "Krwawych Aniołów", a obok sławna figurka dowódcy, która pojawiła się na kartach gry Space War, wczesna wersja kapelana (w czerni) i drednot.



I, w końcu, niewydany model demona Nurgla (i bardzo dobrze, nie jest, prawdę mówiąc, zbyt piękny) - również część kolekcji Tima Pollarda.
Orlygg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.