Strony

środa, 31 grudnia 2014

IV edycja Figurkowego Karnawału Blogowego: motywacja

Rzutem na taśmę spieszę dorzucić jeszcze swoje trzy grosze do bardzo ciekawego tematu IV edycji Figurkowego Karnawału Blogowego, prowadzonej tym razem przez Maniexa z bloga Maniexite.

Motywacja oraz powiązana z nią organizacja pracy. Jak przystało na prowadzącego, Maniex rozpoczął edycję swoim wpisem. I, w zasadzie, mógłbym przekierować wszystkich czytających do tego, co napisał. Mógłbym, bowiem, pod jego tekstem podpisać się niemal bez zmian. Ale nie idźmy na łatwiznę. Prowadzący skupił się na organizacji swojej pracy, ja poruszę temat motywacji jako takiej. Co mnie motywuje? Postaram się odpowiedzieć poniżej, nie zwracając szczególnej uwagi ważność poszczególnych motywatorów.

- Satysfakcja. Niewiele rzeczy związanych z hobby jest bowiem, dla mnie, równie satysfakcjonujących, co odłożenie pędzla i powiedzenie sobie - kolejna figurka gotowa. Nie ma większego znaczenia, czy pomalowałem coś dużego, czy małego. Liczy się sam moment skończenia pracy, przeniesienia figurki do jej miejsca przeznaczenia, na półce, czy do pudełka, mentalnego przerzucenia miniaturki ze stosu niepomalowanych, na stosik ukończonych. Oczywiście, wcześniej ją jeszcze dokładnie pooglądam, ustawię wśród towarzyszy, jeśli ma takowych, zrobię zdjęcia, wrzucę na blog... Niemniej jednak, moment ukończenia pracy i obejrzenia, po raz pierwszy, gotowej figurki, jest dla mnie motywujący.

- Skoro mowa o blogu... To również mnie motywuje. Założyłem swój kącik w Sieci blisko pięć lat temu właśnie z zamiarem zmuszania samego siebie do pracy. Publikowania, mniej lub bardziej, regularnego, postępów swoich prac. Poświęcania hobby w miarę stałego czasu, codziennie lub niemal codziennie. Mówiąc krótko, motywowania mojej leniwej osoby do malowania. Z biegiem czasu, wraz ze wzrostem liczby czytelników bloga, motywacja stawała się coraz silniejsza. Przesadą, oczywiście, byłoby stwierdzenie, że gdzieś tam, ktoś nie może się doczekać jakiegoś kolejnego wpisu, niemniej jednak okazało się, że interakcja z czytelnikami, innymi blogerami, to naprawdę fajna, motywująca sprawa. Myślę, że większość osób dzielących się efektami swojej pracy w sieci czeka na komentarze, opinie, uwagi i motywują one do dalszych prac, zwiększenia starań, przekraczania własnych ograniczeń.

- Blogerzy i fora. To trzeci z moich motywatorów. Przeglądanie dokonań innych hobbystów, czytanie ich poradników, stosowanie w praktyce rad, mniej czy bardziej aktywne udzielanie się na kilku forach, a zwłaszcza oglądanie wspaniałych częstokroć prac rozmaitych malarzy... Niemal zawsze, gdy widzę jakieś wspaniale pomalowane modele, mam chęć siąść natychmiast do pracy i "coś" podłubać...

- Chęci. Nie jest to najtrafniejsza nazwa, ale w miarę dobrze oddaje istotę rzeczy. Przez lata zdążyłem się już przekonać, że kiedy maluję coś, na co naprawdę mam w danej chwili ochotę, efekty są i szybsze, i lepsze. Przestałem się już zmuszać do malowania tylko po to, by malować. Jeśli mam ochotę rzucić coś, nad czym akurat pracuję, i zająć się czymś innym, z reguły to robię. Niestety, efektem ubocznym jest kilkanaście wiecznie niedokończonych, choć zmieniających się figurek.

- Granie. Niestety, gram bardzo, bardzo mało. Różne są tego przyczyny, fakt pozostaje jednak faktem. Od pewnego czasu jestem bardziej malarzem, niż graczem. Nic w tym złego, oczywiście, niemniej jednak jedną z najsilniejszych motywacji do pracy - dla mnie - jest granie. Perspektywa udziału w grze wyzwala we mnie takie pokłady energii, że potrafię pomalować kilka, kilkanaście figurek specjalnie do przewidywanej rozgrywki. Kiedy indziej zabrałoby mi to tygodnie. Niemal równie silnie działa na mnie oglądanie gier moich kolegów. Oczywiście, prawdopodobnie dlatego, że większość figurek na naszych stołach jest nieźle pomalowana... 

- Mój brat, Mormeg. Rozmowy, wymiana maili, uwag, opinii. Często rodzi się z tego pomysł na coś nowego, nowy projekcik lub całkiem duży projekt.

A co działa na Was?

wtorek, 30 grudnia 2014

Dzidą go, dzidą! | Empale him, spear his guts!


Mormeg pomalował tego orka już dość dawno temu, nie zdążyłem go jeszcze jednak pokazać. Ponownie, stary plastik z początków romansu GW z Władcą Pierścieni w interpretacji Jacksona. Jeden z wzorów, które niespecjalnie mi się podobają - w tym przypadku ze względu na broń. Jakoś nie przekonuje mnie jej kształt. 
Ze wstydem mogę stwierdzić, że mój brat przewyższa swoimi pomalowanymi siłami Zła moje pomalowane siły Rohanu w stosunku jakieś dziesięć do jednego... A może nawet więcej.


Mormeg has painted this orc quite a long time ago but I didn't manage to show him yet. This is further old plastic miniature from the very beginning of cooperation of GW and powers behind Jackson's Lord of the Ring movie. I don't really like this particular design as I think weapon looks a bit silly.
I am ashamed to say that painted forces of Evil from my bro's collection outnumber mine painted Rohan at least ten to one now... Maybe even more.







poniedziałek, 29 grudnia 2014

Wypatrując wroga | Searching for the enemy

Trzeci już żołnierz amerykańskiej piechoty morskiej, pomalowany w ramach zabawy konkursowej forum Strategie, a jednocześnie figurka, z której jestem najmniej zadowolony. Raz, poza zdecydowanie utrudnia malowanie nóg. Dwa, nie do końca udało mi się poprawnie pomalować oczy. Trzy - i to będzie najważniejsze - zdołałem pomieszać, mimo zapisania, sposób malowania kamuflażu. Próbowałem potem trochę odkręcać pomyłkę, nie do końca się to jednak udało. Kombinezon maskujący powinien być, jednak, sporo jaśniejszy.
A na sam koniec jeszcze kłopot z fotografiami, za cholerę nie mogę tutaj uzyskać właściwych kolorów. Kolory zbliżone najbardziej do prawdziwych ma, chyba, zdjęcie obok.

Third of the American marines, painted for Strategie forum painting competition. It is also the one I'm least satisfied with. First - it has awkward pose, making painting legs really difficult. Second, I have a feeling that eyes are badly painted. Third - and most important - I managed to screw up camo, despite having written down process of painting it. I tried to improve it a little bit, but it didn't turned well I think. Main colour of camo overalls should be much lighter.
And last but not least - I can't make colors on photos correct. The one with colors closest to the original ones is the photo above, still it is not perfect too.







sobota, 27 grudnia 2014

Z otchłani czasu: Gwardia Imperialna część III | From the abyss of time: Imperial Guard part III

Trzecia część opisu Gwardii Imperialnej, zamieszczonego po raz pierwszy w 109. numerze "White Dwarfa". Autorem jest, prawdopodobnie, Rick Priestley 

RODZAJE JEDNOSTEK
Gwardia Imperialna składa się z jednostek wielu rodzajów, służą w nich przedstawiciele różnych ras. Oprócz standardowego, możliwego do wykorzystania w większości sytuacji plutonu taktycznego, w Gwardii napotkamy zarówno wyspecjalizowane oddziały, jak i małe zespoły.

ADEPTUS MECHANICUS
Nad działaniem sprzętu Gwardii Imperialnej pieczę sprawuje Adeptus Mechanicus i ich serwitorzy. Personel Adeptus Mechanicus i serwitorzy odpowiadają bezpośrednio za utrzymanie pojazdów Gwardii i są opiekunami wszystkich rodzajów broni wsparcia i wszelakiego wyposażenia.

Serwitorzy
Serwitorzy to ludzie zmodyfikowani przez Adeptus Mechanicus, ich jedynym zadaniem jest obsługa maszyn. Pochodzą z rozmaitych źródeł – z batalionów karnych, planetarnych jednostek reformacyjnych, mogą to być schwytani rebelianci, pochodzą też z innych źródeł dostarczających niepożądane elementy ludzkie. Ich mózgi są oczyszczane, w razie konieczności ich ciała poddawane są wspomaganiu maszynowemu, przechodzą potem intensywne szkolenie, są też poddawani procesowi biochemicznej stymulacji. W rezultacie otrzymywane są jednostki będące czymś pośledniejszym od człowieka, lecz dysponujące znacznie zwiększonymi możliwościami operowania mechanizmami. Serwitorzy obsługują maszyny bezmyślnie, poprzez instynktowne reagowanie na bodźce, co jest rezultatem ich szkolenia i modyfikacji. Jeden serwitor zastępuje dwóch normalnych członków obsługi.

KOMISARZE
Komisarze na polu bitwy towarzyszą oficerom Gwardii Imperialnej najwyższego stopnia, umacniając odwagę i oddanie sprawie imperialnej. Ich zadaniem jest troska o to, by akty tchórzostwa lub niezdecydowania miały minimalny, negatywny wpływ na działania Gwardii. Z dala od pola walki komisarze pełnią rolę kapelanów i doradców duchowych, przewodniczą rytuałom, wydają instrukcje i pełnią inne zadania, mające na cele ścisłe przestrzeganie doktryny kultu imperialnego. Nie oznacza to, że zabronione są praktyki religijne lub rytuały pochodzące z planety macierzystej członków plutonu. Wprost przeciwnie – komisarze szkoleni są do adaptowania tego rodzaju lokalnych rytuałów i wierzeń tak, by weszły one do „oficjalnego” nurtu Kultu Imperialnego.

SANKCJONOWANI PSYKERZY
Nie wszyscy psykerzy są zabijani od razu po rozpoznaniu, lub wysyłani na Terrę, by wchłonął ich Imperator. Sankcjonowani Psykerzy przydzielani są często do Sekcji Dowódczych plutonów Gwardii Imperialnej. Do momentu znalezienia się w Gwardii, osobniki takie prowadziły dziwaczne żywota, uciekając przed władzami, lub kryjąc się w obawie przed śmiercią, dzięki pomocy przyjaciół lub członków plemienia. Nic więc dziwnego, że psykerzy mogą zachowywać się ekscentrycznie, dziwny może być też ich strój. Częstą przypadłością psykerów są mutacje, najbardziej charakterystyczną spośród nich jest znacznie zwiększona mózgoczaszka.

PLUTONY SZTURMOWE
Niektóre plutony szkolone są specjalnie do walki w zwarciu. Z umiejętności walki wręcz znani są zwłaszcza rekruci pochodzący z dzikich światów lub mieszkańcy miast-kopców. Żołnierze służący w takich oddziałach rekrutowani są spośród najbardziej dzikich, brutalnych plemion zamieszkujących dzikie planety i z gangów światów-rojów, niezwykle dumnych ze swej reputacji straszliwych dzikusów. Powszechne są wśród nich rytualne szramy i  okaleczenia, charakterystyczne dla kultur ich macierzystych światów – są one również bardzo często spotykane w całej Gwardii Imperialnej. Niektóre jednostki szturmowe tworzą własne, dodatkowe znaki używane w ich plutonach, wzmacniające jeszcze ich budzący grozę wygląd. Normą jest skalpowanie, ucinanie uszy i zbieranie innych trofeów.

SUROWI JEŹDŹCY
Imperium doszło do wniosku, że na licznych zacofanych światach granicznych, gdzie nie istnieje sprawny system komunikacji, najlepszym środkiem transportu są konie. Z tego powodu ludzie hodują te zwierzęta nieprzerwanie od pierwszych dni gwiezdnej ekspansji człowieka. Jednostki Gwardii Imperialnej, pochodzące z takich zacofanych światów granicznych, których kultura związana jest z końmi, wykorzystywane są często w sposób stały lub czasowy w roli konnych zwiadowców lub furażerów. Oddziały konnych Gwardzistów znane są pod wspólną nazwą Surowych Jeźdźców.

Oddziały tego rodzaju otrzymują czasem na wyposażenie trzymetrową lancę, w której grocie zamontowany jest ładunek kumulacyjny. Lance takie na dzikich światach używane są do polowania na grubą zwierzynę. Żołnierze pełniący rolę naganiaczy zaganiają ofiarę tak, by nie miała jak uciec, a oficerowie ciągną losy, decydując tak o tym, kto zada śmiertelny cios lancą. Broń ta wykorzystywana jest również w boju. Lansjerzy Surowych Jeźdźców okazali się nadzwyczaj skuteczni w walce ze zrewoltowaną tłuszczą i zmasowanymi hordami Gretchinów i podobnych im przeciwników. Czasem są też skuteczniejsi niż normalni, uzbrojeni w laskarabiny gwardziści, walczący z przeciwnikiem dysponującym ciężkim opancerzeniem, w rodzaju pancerzy wspomaganych.

ZWIERZOLUDZIE
Zwierzoludzie to rodzaj Podludzi spotykany coraz częściej w granicznych obszarach Imperium. Czasem zamieszkują oni całe grupy planetarne. To, czego brak im pod względem inteligencji, nadrabiają determinacją i agresją. Istoty te zazwyczaj charakteryzują się oddaniem kultowi imperialnemu, pojmowanemu w naiwny, prosty sposób. Oddanie to wywołane jest rozpaczliwym pragnieniem zadośćuczynienia za grzech urodzenia się mutantem, poprzez wykonanie woli Imperatora na polu walki. Imperator przedstawiany jest istotom tego rodzaju jako żądny zemsty, dumny, domagający się daniny z ciała i krwi swoich wrogów. Cienka jest granica między wyznawaniem w ten sposób Imperatora, a wierzeniami kultu Khorne’a, a ograniczona inteligencja zwierzoludzi sprawia, że część spośród nich w nieunikniony sposób przechodzi na stronę Chaosu.

- Zwierzoludź zły. Zły zwierzoludź. Nieczysty. Imperator nie lubi. Zwierzoludź kocha Imperator. Daje krew Imperator. Daje paciorki Imperator. Mówi przepraszam.
- Przywódca stada Grasht, przydzielony do 7. kompanii 14. Pułku Gratanor

OGRYNY
Ogryny to wielcy, potężnie zbudowani Podludzie, pochodzący prawdopodobnie od ludzi pozostawionych dawno temu na planetach więziennych. Ich siła, brutalność i dziecięce oddanie kultowi imperialnemu czyni z nich wartościowych żołnierzy. Niestety, ograniczony intelekt sprawia, że są szalenie nieprzewidywalni i zmienni. Drużynami ogrynów musi dowodzić osobnik po operacji ulepszenia mózgu.

Ze względu na rozmiary i ograniczoną inteligencję, Ogryny zazwyczaj używają broni zaprojektowanej specjalnie dla nich – zazwyczaj niezbyt zaawansowanej – i prymitywnych pancerzy. Konieczne jest produkowanie granatów dopasowanych do ich wielkich dłoni, zazwyczaj mają one formę dużych, metalowych cylindrów, z detonatorem wyzwalanym wyciągnięciem zawleczki umieszczonym na jednym końcu. Dowódcy drużyn są często uzbrojeni w broń nazwaną Rozpruwaczem – prostą, lecz skuteczną strzelbę automatyczną, zasilaną z magazynka bębnowego, strzelającą kartaczami dużego kalibru.

RATLINGI
Niziołki, najmniejsi spośród Podludzi, znane są w Imperium pod różnymi nazwami, jednak w Gwardii Imperialnej określani są powszechnie jako Ratlingi. Najczęściej wykorzystuje się ich jako snajperów i nie podlegają wówczas ściśle ustalonej strukturze plutonu, działając w niezależnych zespołach.

BATALIONY KARNE
W batalionach karnych służą żołnierze Gwardii Imperialnej i planetarnych sił obronnych, którzy popełnili najcięższe zbrodnie, za które skazano ich na dożywocie. Katalog najcięższych zbrodni jest obszerny, nigdy więc nie braknie kandydatów do służby w oddziałach tego rodzaju.

Nowi żołnierze mają golone głowy, następnie tatuowane są na nich oznaki jednostki. Na szyje nakładane są obroże z ładunkami wybuchowymi. Obroże te są raczej przeznaczone do wymuszania dyscypliny, nie służą zamianie żołnierza w ludzką bombę. Siła wybuchu ładunków obroży skierowana jest do wewnątrz, ktoś stojący nawet zaledwie kilka stóp dalej jest całkowicie bezpieczny. Obroże kontrolowane są przez towarzyszący batalionowi personel Adeptus Mechanicus. Detonacje są rzadkie, tylko wtedy, gdy konieczne jest wymuszenie dyscypliny jednostki bez zniszczenia morale żołnierzy.

Bataliony karne są częścią normalnych, regularnych sił bojowych Gwardii Imperialnej, a każdy dowódca, który traktuje służących w nich żołnierzy jedynie jako mięso armatnie i używa ich bezsensownie, skończy z pewnością jako żołnierz oddziału tego rodzaju.

- Są tacy, którzy nie doceniają batalionów karnych. Powinni to jednak przemyśleć: czy człowiek, który zgrzeszył przeciwko Imperatorowi powinien grzeszyć przeciwko mu dalej? Bowiem każdy, na kim zostanie wykonany wyrok śmierci, nie może służyć. A zawieść w służbie Imperatora, jest największym z grzechów.
- Leman Russ, Rozważania o Dowodzeniu Imperialnym, Księga XXI

LUDZIE-BOMBY
Żołnierze skazani na służbę w batalionach karnych są tam przenoszeni dożywotnio. Żyją z ogromnym poczuciem winy; nie tylko popełnili jakieś zbrodnie, lecz czyniąc to, zdradzili Imperatora.
Imperator, w swej łasce, zarządził jednak, by żołnierze batalionów karnych mogli odkupić swe winy i grzechy – stąd wzięli się ludzie-bomby.
Każdy z żołnierzy batalionu karnego może na ochotnika zgłosić się do służby w charakterze ludzkiej bomby. Oprócz swojego normalnego wyposażenia dostaje wówczas pasy z ładunkami wybuchowymi. W momencie, w którym je nałoży, Imperator przebacza mu jego winy, ciężar jego grzechów znika. Ma też szansę odzyskać wolność, bowiem część uprzęży jest celowo podłączona tak, by nie wybuchła – jeśli uda mu się przeżyć bitwę, udzielane jest mu odpuszczenie win i jest wolny.

Third part of Imperial Guard description, published for the first time in 109th issue of "White Dwarf". Text is written probably by Rick Priestley. 

TROOP TYPES
The Imperial Guard incorporates troops of many types and races. In addition to the standard, general-purpose tactical platoon, a wide range of individuals and units see service with the Imperial Guard.

ADEPTUS MECHANICUS
The Imperial Guard's equipment is serviced directly by the Adeptus Mechanicus and their Servitors. The Adeptus Mechanicus personnel and Servitors are directly responsible for the Guard's vehicles and are the custodians of all the Guard's support weaponry and equipment.

Servitors
Servitors are Humans modified by the Adeptus Mechanicus, with the sole purpose of operating machinery. They are selected from various sources - the Penal Batallions, planetary reformatories, captured rebel forces and other sources of unwanted manpower - and then brain-scrubbed, physically adapted if necessary, and given intensive biochem and training. The result is less than Human, but has vastly enhanced mechanical capabilities. Servitors are able to operate their machines without thought, by instinctive response resulting from their intensive training and modification, and a single Servitor can perform the functions of two normal crewmen.

COMMISSARS
On the battlefield, Commissars accompany the highest- ranking officers in an Imperial Guard force, encouraging bravery and devotion to the Imperial cause, and ensure that cowardice and vacillation are punished and their effects on the force minimised. Away from the battlefield, Commissars act as priests and advisors, conducting rituals, giving instruction and performing other duties to ensure firm adherence to the Imperial cult. This does not necessarily mean that the religious or ritualistic practices of a platoon's cultural origins are forbidden. On the contrary, the Commissars are skilled at adapting such rites and making them an 'official' part of the Imperial Cult.

SANCTIONED PSYKERS
Not all psykers are killed out of hand or shipped to Terra for absorption by the Emperor. Sanctioned Psykers are often attached to Command Sections of Imperial Guard platoons. These individuals have often led a bizarre life as fugitives, hidden by friends or tribal groups and always in fear of their lives. Consequently, they may manifest considerable eccentricity in their dress and behaviour. They are often afflicted with mutations, an enlarged cranium being particularly characteristic.

ASSAULT PLATOONS
Some platoons are specially trained for close combat; recruits from feral and hive worlds are particularly renowned for their ferocity in hand-to-hand fighting. These troops are drawn from the most ferocious and brutal feral-world tribes and hive-world gangs, and take great pride in their fearsome reputation. Ritual scars, facial mutilations and other identity marks characteristic of their homeworld culture are common - as they are throughout the Imperial Guard - and some assault troops invent their own platoon markings in addition, to add to their barbaric and fearsome appearance. The taking of scalps, ears and other trophies is common.

ROUGH RIDERS
On many undeveloped frontier worlds, with no properly developed communication system, the Imperium has found that horses provide the most viable form of transport. horses have been bred continuously since the early days of expansion into space for this very reason. Imperial Guard units from frontier worlds which have an equestrian military culture are often used more or less permanently as mounted scouts and foragers. These platoons of horse-mounted Guardsmen are known as Rough Riders.

Rough Rider units are sometimes issued with a nine-foot hunting lance whose head bears a shaped explosive charge. These are used for hunting big game on Feral Worlds - the quarry is driven to bay by troopers acting as beaters, and the officers draw lots to decide who will dispatch it with the lance - but they are also used by the Guard in battle. Rough Rider Lancers have proved particularly effective against riotous mobs and massed hordes of Gretchins and similar opponents; they can sometimes even produce a better result against heavier, power-armoured troops than the standard-issue lasgun of the Imperial Guard.

BEASTMEN
The Beastman breed of Abhuman is becoming increasingly common on the frontiers of the Empire, and sometimes whole planetary groups are populated by Beastmen. What they lack in intelligence, Beastmen make up in aggression and determination. They commonly have a simple but fierce devotion to the Imperial cult, fired by a desperate wish to atone for their sin of being born mutants by doing the Emperor's will on the battlefield. For Beastmen, the Emperor is portrayed as vengeful and proud, demanding tribute in the flesh and blood of his enemies. The borderline between this crude form of Emperor worship and the Chaos cult of Khorne is thin, and the Beastmen's limited intellect mean that some inevitably cross over to Chaos.

Beastman bad. Bad Beastman. Dirty. Emperor no like. Beastman love Emperor. Give blood to Emperor Give beads to Emperor Say sorry."
- Packmaster Grasht, attached to 7 Company, 14th Gratanor Regiment

OGRYNS
Ogryns are large, powerfully-built Abhumans, thought to be descended from Humans marooned on prison planets long ago. They are valuable troops because of their strength, brutality and childlike devotion to the Imperial cult. However, their limited intellect can make them frighteningly unpredictable and erratic. Ogryn squads must be led by Ogryn leaders, who have received brain- enhancement surgery.

Owing to their size and basic intelligence, Ogryns are normally equipped with weapons that have been designed specifically for them - mainly low-technology weapons and primitive armour. Grenades must be specially made for the Ogryns' large hands, and take the form of large metal cylinders with a ring-pull detonator at one end. Ogryn leaders are often equipped with a weapon they have dubbed the Ripper Gun, a simple but effective drum-fed, large- calibre auto-shotgun firing canister scatter-shot.

RATLINGS
Halflings, the smallest Abhuman breed, are known by a variety of names throughout the Imperium, but the name that has passed into common usage within the bulk of the Imperial Guard is Ratlings. They are used mainly as snipers, and are not subject to the otherwise rigid platoon structures. they may operate as independent squads.

PENAL BATTALIONS
The Penal Battalions are drawn from Imperial Guard and planetary defence force troops who have committed capital crimes, and had their sentences commuted to life service. There are a great many capital crimes, so the supply of potential troops for the Penal Battalions is never-ending.

New troops have their heads shaved and tattooed with the unit insignia, and explosive slave-collars are put around their necks. The collars are a disciplinary device rather than a means of turning the troops into Human Bombs - the blast is directed inwards, and will have little effect on anyone standing even a few feet away. The collars are controlled by the Adeptus Mechanicus personnel accompanying the force, and are detonated sparingly, when discipline needs to be enforced without destroying the troops' morale.

Penal Battalions are a part of the regular fighting force of the Imperial Guard, and a commander who regards Penal Battalion troops merely as cannon-fodder and uses them wastefully is liable to end up in a Penal Battalion himself.

-There are those who undervalue the Penal Battalions. But they should consider this: should a man who has wronged the Emperor be allowed to wrong him further?For each man executed is a man who can no longer serve, and to fail in service to the Emperor is the greatest of sins."
- Leman Russ, Meditations on Imperial Command, Book XXI

HUMAN BOMBS
The troops sentenced to service in the Penal Battalions are there for life, and must live under a tremendous burden of guilt; for not only have they committed crimes, but in so doing they have betrayed the Emperor.

However, the Emperor in his mercy has ordained that Penal Battalion troops should have the opportunity to repent and atone for their crimes - hence, the Human Bombs.
Any Penal Legion trooper may volunteer for service as a Human Bomb. In addition to his normal equipment, he is fitted with an explosive harness. The moment he dons the harness, he is absolved by the Emperor and the burden of his guilt is lifted. He also has a chance of freedom, for some of the harnesses are rigged not to explode - if he survives the battle, he is absolved and free.


środa, 24 grudnia 2014

Święta | Christmas


Idą Święta. Mam nadzieję, że spokojne, pełne radości, zadowolenia z życia, zdrowe. Nie zakłócane żadnymi niepokojami, bez obaw i bez smutków. Wszystkiego najlepszego dla Czytelników bloga.

Christmas is coming. I hope that this special time will be full of happiness and joy. That this special time will be free of any concerns, without fears and sadness. Merry Christmas to All.

wtorek, 23 grudnia 2014

Mroczny Anioł I Legionu | Dark Angel of I Legion

Kolejny z Mrocznych Aniołów z czasów okołoherezyjnych, mogący też być Upadłym Aniołem. Figurka mojego brata, Mormega, złożona z części z kilku różnych zestawów. Podobają mi się delikatne akcenty, wskazujące na konkretny legion, jak detale plecaka, czy sznur z symbolem wiszący na jednym z naramienników. Najbardziej cieszy moje oczy jednak metaliczna czaszka, ślad po jakiejś groźnej ranie. Czy to tylko moje wrażenie, czy też rzeczywiście głowa tego legionisty na jednym ze zdjęć wygląda niczym terminator?

One more of Dark Angels from Heresy times, or maybe already Fallen Angel. Miniature painted by my brother, Mormet, kit-bashed from various sets. I really like small details here, showing legion allegiance, like parts of the backpack or rope with a icon hanging on the shoulder pad. But what I really like is the metal skull, gleaming in the dark... Is it only my imagination, or is this head really resembling terminator skull?







poniedziałek, 22 grudnia 2014

Barman

Drugi z malowanej ostatnio piątki żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej do "Bolt Action". Żołnierz z lekkim karabinem maszynowym BAR, powszechnie nazywany barmanem. Plastik produkcji Warlord Games. W jego przypadku broń była oddzielnie, konieczne było dopasowanie jej do chwytu ręki. Nie cierpię, gdy wyposażenie przyklejone do figurki, a zwłaszcza jej broń, wygląda właśnie tak - na przyklejone i nienaturalnie wiszące gdzieś tam w powietrzu. Niestety, tutaj prosto nie było (jak w większości figurek plastikowych Warlorda, które wymagają dobrania oddzielnie rąk, oddzielnie broni). Konieczne było zarówno podpiłowywanie karabinu, jak i ramienia żołnierza, by chwyt wyglądał jako tako realistycznie.
Podstawka dość duża z prostego powodu. "Bolt Action" pozwala używać podstawek dowolnych, choć raczej nie mniejszych niż 25 mm średnicy, a podstawek snajperskich akurat nie miałem - doszły do mnie, traf chciał, wieczorem w dniu, w którym przykleiłem tego jegomościa na przeznaczoną dla niego, skończoną podstawkę.

Second of recently painted American WW2 marines for "Bolt Action" game. Soldier armed with BAR light machine gun, commonly known as a barman. This is plastic miniature by Warlord Games. In this case, his arms and gun itself were separate pieces and I had to file and shape both machine gun and arm of the miniature, to get a realistic look. I hate when equipment looks like it is just glued on, hanging in the air. Unfortunately, making realistic grip wasn't exactly easy...
Base is large as "Bolt Action" has no base standard and allows to base miniatures on any "good sized" bases, no smaller then 25 mm though (this is not a official rule but it is almost universally accepted). As I didn't have had any flat "bike" or "sniper" bases at the time, I just used this large round one. Of course, my snipers bases were delivered to my home the same day, just few hours later, when the base and miniature were finished...







niedziela, 21 grudnia 2014

W paszczy szaleństwa | In the mouth of madness

Stało się. Padliśmy ofiarą szaleństwa, ja i Mormeg. Skuszeni świątecznymi dealami GW, postanowiliśmy rozszerzyć nasze skromne, czterdziestkowe zbiory, o kolejną armię. Będzie ona malowana przez nas obu, więc może jest szansa, że w jakieś w miarę bliskiej przyszłości będzie można już nią pograć, używając pomalowanych figurek. Nasz wybór padł na Tyranidów, którzy od dawna już nas kusili.

Zdecydowaliśmy się na malowanie w schemacie Roju Behemoth, w sumie może nawet nieco przypadkiem. Obaj doszliśmy, po prostu, do wniosku, że nieźle uzupełniać się będą kolory czerwony i niebieski. W ramach prób i spisywania wzoru malowania pomalowałem pierwszą czwórkę termagauntów. Ogółem malowanie całej czwórki zajęło mi jakieś siedem, osiem godzin, z przerwami rzecz jasna. Najwięcej czasu poszło na malowanie płyt pancerza, z których też jestem najmniej zadowolony. Proces rozjaśniania krawędzi płyt być może jeszcze jakoś usprawnię, reszta zostanie już mniej więcej taka, jaka jest. Olbrzymią oszczędnością czasu jest malowanie i rozjaśnianie pierwszych dwóch, trzech warstw za pomocą aerografu. Zajęło to jakieś trzydzieści minut na cztery modele, pędzlem nie jestem przekonany, czy zrobiłbym to w dwie godziny.

It happened. Both I and my brother Mormeg are devoured by madness. We were tricked by GW's Christmas deals into starting yet another 40K army - Tyranids, which were intriguing us both for quite a long time. Army will be painted as a joint effort, so it is a good chance that we will be able to play with painted miniatures in reasonable timeframe.


We decided to paint our army in the colors of Hive Fleet Behemoth, but it was a coincidence rather, then concious choice. We both, simply, came to the conclusion, that bright red and blue will look good next to each other. First four termagaunts were painted by me as a kind of test miniatures, to check and write down stages of painting and colours used, to make paint scheme consistent. All four miniatures took about seven, maybe eight hours from start till the finish. The most time-consuming part was painting armour plates, which are - coincidentally - also the part of the miniatures I'm least satisfied with. I think I have to rethink how to highlight plates' edges, everything else will stay as it is now. First layers of main color, red, and two layers of highlights, were aerobrushed on. It is a great time saver. I think all four miniatures took about 30 minuts to paint and highlight them. With brush alone, I think it would take at least two hours...














piątek, 19 grudnia 2014

Urwiręka | Wristsplitter

Urwiręka - tak nazwałem piątego z pomalowanych w tej serii "godzinowych szkieletów". Wzór, jak wszystkie stare figurki, odlany jeszcze ze stopu z bardzo dużym dodatkiem ołowiu. Nie wiem, czy wypadek jaki mu się przydarzył, można zakwalifikować do kategorii "o jedno ustawienie pozy za dużo" i nastąpiło zmęczenie materiału, czy też figurkę dopadła ołowiana próchnica, reakcja w wyniku której ołów się kruszy. Fakt faktem, przy malowaniu miałem wrażenie, że miecz chwieje się pod dotykiem pędzla. Niezła faza, prawda? Musiałem chyba nawąchać się czegoś przy okazji czyszczenia aerografu. Ale nie! Miałem jednak rację, nie przywidziało mi się. Miecz ponownie zachwiał się pod delikatnym naciskiem włosia, po czym bezczelnie odpadł, zabierając ze sobą całą, kościstą dłoń. Pech. Na szczęście w miejscu łączenia udało mi się wkleić sztyft, wzmacniający połączenie klejem. Nie powiem jednak, żebym był specjalnie zadowolony, mam jakiś wewnętrzny uraz przed używaniem takich klejonych już wcześniej, wiadomo że uszkodzonych figurek.
A dla poprawy nastroju zdjęcia jegomościa Urwiręki i jego czterech towarzyszy. Godzinowych szkieletów jest już ogółem dziesięć.

Wristsplitter - this is the name of the last of recently painted "hourly skeletons". This particular miniature was casted, as it used to be, in lead rich alloy. I don't really know what happened. Maybe this is the case of "one pose change too much" illness, maybe it is a dreaded lead rot. I just noticed that sword is gently moving while painted. Well, to bo honest I felt a little strange. Metal bending under brush pressure? I have had to be high, right? But no! I was right, it wasn't some strange mind trick or trick of light. Next brush stroke and sword was visibly moving first, and then he just fall off taking skeletal hand too. Bad luck. Fortunately, I was able to pin both pieces and glue them together. I'm not too keen on using such miniatures though, as risk of damaging them again is high.
Photos of Wristsplitter and his four other "hourly" comrades at the bottom of the note. With this one finished, number of my "hourly skeletons" has reached ten.