Malując tych paru imperialnych strzelców, byłem przekonany, że mam co najmniej 12 figurek z 4. edycji, tych z bufiastymi, poprzecinanymi rękawami. No cóż, przeszacowałem swoje zasoby takich arkebuzerów o 4, a koniecznie chciałem pomalować gotowy, w miarę spójny co do wyglądu uzbrojenia i ubrania oddział wydzielony liczący 10 figurek. Rozwiązaniem stała się miniaturka, o której istnieniu nawet początkowo nie wiedziałem. W pudle ze starymi figurkami imperialnymi znalazłem metalowe dłonie trzymające arkebuz. Po dość długim guglowaniu udało mi się ustalić, że to części dodawane do pudełka żołnierzy stanowych z piątej... a może z szóstej edycji warhammera. W każdym razie z wydania, w którym Imperium nie budziło moich emocji. Minuta spędzona na klejeniu rąk i wyposażenia strzelca (torba z lontem i rogiem prochowym) do plastikowego korpusu, rąk i głowy i tak oto pojawił się nowy strzelec. Poza nie jest, może, najlepsza, ale korzystałem z "odziedziczonego" po przyjacielu gotowego korpusiku. Jeszcze tylko malowanie, dip i jakiś Hans czy inny Otto dołącza do kolegów.
Nieźle. Gdyby nie opis nie zorientowałbym się na pierwszy rzut oka, że to składak z różnych modeli. W regimencie nie powinien odstawać od reszty, a inna poza urozmaici wygląd oddziału.
OdpowiedzUsuńWrzucisz zdjęcia regimentu?
Wrzucę. Jutro pewnie pokażę, dla urozmaicenia, kolejnego Apacza, a pojutrze od razu trzech kolejnych strzelców imperialnych i całość w oddziale. A trzech na raz, bo pozy są tylko już wariacjami na temat.
OdpowiedzUsuń