Strony

środa, 23 maja 2012

Pierwsi włócznicy Imperium





Widoczna obok piątka imperialnych włóczników powstała nieco przez przypadek. Przeglądając wielkie pudło z częściami plastikowych figurek imperialnych w poszukiwaniu bitsów do złożenia halabardników, zauważyłem że mam ok. 20 plastikowych klonów włóczników z boxa głównego którejś z wcześniejszych edycji WFB. Byli już zmontowani - jeśli zmontowaniem można nazwać przyklejenie włóczni do reszty ciała - co utrudnia malowanie. W sumie jednak stwierdziłem, że skoro i tak armia imperialna ma być malowana na szybko i niejako przy okazji innych prac, nic nie stoi na przeszkodzie zrobieniu pierwszej piątki i tak planowanego oddziału uzbrojonego we włócznie. Czas pokazał, że halabardnicy są jeszcze w powijakach, a ci tutaj, dodatek do nich, wędrują na półkę z gotowymi modelami.

Jak wspomniałem, modele to praktycznie klony - tylko dwa różne wzory. Muszę jednak powiedzieć, że dość mi się podobają, chyba ze względu na pozę w jakiej trzymają swój oręż - aż się proszą o wstawienie w pierwszy szereg oddziału. I tam zapewne właśnie trafią. Docelowo zamierzam pomalować 22 takich klonów i trzech dodatkowych żołnierzy - muzyka, chorążego i czempiona. Dzięki temu będę ich mógł wystawić albo jako jeden oddział, albo jako dwa oddziały wydzielone liczące po 10 żołnierzy. Więcej figurek uzbrojonych we włócznie na razie nie planuję. Zastanawiałem się, czy dodawać tarcze do figurek, które bez nich wyglądają chyba ciut lepiej, w końcu jednak, po przymiarkach na sucho, zdecydowałem się je przykleić. W grze kosztują dodatkowy punkt, zawsze jednak jest to jakaś dodatkowa ochrona...
Ze względu na "znaczne podobieństwo" tych miniaturek, zróżnicowałem je trochę w malowaniu. Oczywiście, wszyscy są w barwach Talabeclandu, wybranej przeze mnie prowincji Imperium, niemniej jednak każda z figurek pomalowana jest inaczej. Przy malowaniu starałem się wypracować technikę jak najszybszej produkcji tych figurek. Całość psiknąłem aerografem na biało. Potem przy użyciu tego samego narzędzia, już w bardziej precyzyjny sposób, nałożyłem kolor żółty na miejsca, gdzie chciałem mieć ten kolor. Potem już pędzlem dodałem czerwone elementy, naniosłem kolor na ciało, pomalowałem szczegóły i elementy "metalowe". Całość pokryłem dipem Army Paintera i - po dokładnym wyschnięciu - rozjaśniłem część szczegółów, zwłaszcza elementy czerwone i żółte. Jak na zastosowane środki i metody, jestem zadowolony z osiągniętych wyników. Do matowienia użyłem matowego lakieru Vallejo, natryskiwanego aerografem. Dzięki temu nie grozi mi, chyba, efekt zmrożenia lakieru, jaki zaobserwowałem przy kilku malowanych kilka miesięcy temu zombich, a osiągnięty mat, mimo że nie tak głęboki jak w przypadku aerozolu Army Paintera, jest całkiem satysfakcjonujący. Jedyną zaobserwowaną wadą jest lekka zmiana koloru jasnoczerwonego - lakier zmienia nieco jego barwę, przesuwając go w stronę koloru malinowego.


4 komentarze:

  1. Dokladnie tak, taki jest tez ich cel. To modele do gry, nie do bawienia się godzinami w malowanie. Stąd też np. brak oczu. Inna sprawa, że na stole w ogole tego nie widać - inna perspektywa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Perfekcyjny tabletop! To doskonały pomysł z tym dipem na imperialnych, nie tylko na Undeady, Skaveny czy Orki. Bardzo zacny projekt. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.