Strony

piątek, 16 marca 2012

Terrorgheist część IV


Po dłuższej przerwie wróciłem do prac nad terrorgheistem. Siadłem i się załamałem. Raz, zapomniałem nieco jakimi kolorami malowałem kości. Udało mi się potem przypomnieć sobie właściwą formułę, jednak wymagało to przemalowania paru fragmentów. Dwa. Przypomniałem sobie, dlaczego nie lubię pracować nad dużymi modelami - źle się to trzyma, trzeba bardzo uważać na już pomalowane fragmenty, hektary powierzchni do pomalowania i wszystkie niedociągnięcia są trzy razy bardziej widoczne. Trzy - a propos tych niedociągnięć - malowanie tych cholernych kolców na grzbiecie było frustrujące...

Anyway, poświęciłem łącznie jakieś 6-7 kolejnych godzin na tego stwora. Udało mi się pomalować kolce grzbietowe i resztki skóry na grzbiecie - niestety, tylko do mniej więcej połowy długości ciała. Robię to, by móc swobodnie trzymać model w czasie malowania. Tył korpusu i ogon pomaluję prawdopodobnie już po wstępnym osadzeniu modelu na podstawce, dzięki czemu będą mógł trzymać go w łapach nie bojąc się uszkodzić już pomalowanych fragmentów. Zacząłem też prace nad głową, tu jednak jeszcze mnóstwo pracy przede mną. Pomalutku jednak coś zaczyna się wyłaniać z tego chaosu. Nie jest to, z pewnością, mistrzostwo świata, na stół się będzie jednak nadawać. Postanowiłem jednak nie malować jedynie terrorgheista - całkowicie wstrzymałby mi prace nad innymi figurkami na długi czas. Dlatego monstrem będę się zajmował kilka godzin tygodniowo, resztę późnych wieczorów poświęcę na inne figurki - na warsztacie jest varghulf.

3 komentarze:

  1. Znam frustracje związane z malowaniem dużych gadzin, więc życzę cierpliwości i wytrwałości. Poza tym im większe bydlę i im więcej pracy tym większa satysfakcja po zakończeniu. Czy się będzie na stół nadawać? Oj, po co ta skromność :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj trochę znowu przysiadłem nad tym wielkim kawałem ścierwa... Już trochę mniej się frustruje, bo widzę słabiutkie światełko w tunelu. Głowa zrobiona w jakichś 90 procentach, tak jak przód tułowia - osteteczne wykończenie będzie już po przyklejeniu potwora na podstawkę. Położyłem też kolory podstawowe na resztę tułowia i częściowo nogi i - w końcu - zaczyna to jakoś wyglądać. A co do tego czy się nadaje na stół. No cóż... Na zbliżeniach będzie widać pewne... błędy malowania:)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.