Strony

czwartek, 5 stycznia 2012

Przedostatni rydwan egipski

Cieszę się, że ten znacznie rozciągnięty w czasie projekt zrobienia armii egipskiej z okresu circa about bitwy pod Kadesz zbliża się do wyraźnego końca. Zrobiłem przedostatni element całej armii, jeden z dwóch pozostałych jeszcze rydwanów. Nadal nie mogę pojąć, jak bardzo nie przystają do siebie poziomy wykonania figurek koni i ludzi. Konie są naprawdę fajne. Proporcjonalne, z niezłą rzeźbą, przyzwoicie oddane detale. Figurki ludzi... ech, szkoda gadać. Pewne jest, że Hetytów nie kupię z tej firmy. Może ktoś z was zna firmę produkującą dobre jakościowo i zróżnicowane pod względem póz figurki Hetytów z tego okresu?
Sam rydwan i jego załoga odzwierciedlają normalne rydwany - stąd nie bawiłem się w żadne zdobienia, kolorystykę mają też nieco odmienną od obu wcześniej prezentowanych pojazdów egipskich tego typu. Miniaturki woźnicy i wojownika mają spiłowane podstawki - oczywiście, nogi były tak delikatne, że ułamały się w trakcie. Stąd do rydwanu obie figurki przytwierdzone są za pomocą drutów. Trochę je widać ale trudno - wolę solidne mocowanie niż konieczność przyklejania załogi przed każdą rozgrywką.
A skoro już mowa o klejeniu i mocowaniu. W jaki sposób malujecie takie kilkuelementowe modele, jak rydwany, wozy taborowe, itp? Czy gotowe, w całości sklejone, czy też każdy element malowany jest oddzielnie i przyklejany do gotowego, pomalowanego elementu głównego? Pytam, bo sam stosuję tę drugą metodę, często jednak się zdarza, że taki pomalowany element po prostu odpada. Cyjanoakryl niszczy w jakiś sposób warstwę farby, a połączenie obu fragmentów figurki nie jest specjalnie mocne. W przypadku rydwanów najsłabiej zamontowane są oba kołczany, przyklejone po bokach rydwanu...
Mam nadzieję, że zaledwie kilka dni dzieli mnie od końca prac nad tą armią. Ostatni rydwan jest już oczyszczony i czeka na malowanie, jednak wcześniej drobna zmiana tematu - powrócę na moment do krainy fantazji...

5 komentarzy:

  1. Jeśli o mnie chodzi, to pomalowałem 3 rydwany do WHFB, więc inna skala. Niemniej wszystkie w opcji: konie+podstawka - stop - rydwan - stop - załoga rydwanu - stop. Po każdym elemencie doklejałem a potem korygowałem ewentualne nacieki kleju.

    Ot próbka tego, o czym mówię:

    http://zgielk.blogspot.com/2008/12/rydwan-czasu.html

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, przy dużych rydwanach z WFB też sklejam to oddzielnie, jak zresztą chyba wszystkie duże modele. Chodziło mi raczej o modele tego rodzaju w 15 mm, gdzie znikoma wielkość elementów poważnie utrudnia potem manewrowanie nimi podczas montażu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z racji ze takie małe to tym bardziej bym się pierniczył z malowaniem w kawałkach.

    Hetytów widziałem jedynie w plastiku 1:72, no właśnie... niby fajne wzory ale materiał odrzuca...

    OdpowiedzUsuń
  4. Znakomicie to wygląda. Koniki są rzeczywiście piękne.
    Co do klejenia pomalowanych detali, staram się raczej malować w całości, bo czasem montaż po malowaniu może się zemścić nawet uszkodzeniem modelu. Jeśli już montuję po malowaniu to wtedy niezbyt starannie usuwam farbę z miejsca połączenia. Zamalowuję później washem jeśli widać takie łączenie. Co do kleju, używam czasem 2 składnikowego Poxipolu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam :) Ja zostawiam miejsca bez farby i tam kleje :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.