Strony

poniedziałek, 19 września 2011

Trzeci zwiadowca | Third scout

Ostatni z trzech zwiadowców malowanych na konkurs forum Strategie i - rzecz jasna - do mojej bandy Indian. Poza i strój niemal w 100% identyczna z jedną z postaci z zeszytu Apacze Osprey'a. Z ciekawostek - jasnoszary kolor bluzy z granatowymi wykończeniami nie wziął się z mojej wyobraźni. To amerykańska kurtka kawaleryjska odwrócona na drugą stronę. Zwiadowcy robili tak często, by lepiej zlewać się z jasnymi skałami i gruntem. "Pióropusz" widoczny na głowie zwiadowcy tak naprawdę nim nie jest. To coś, co określane jest jako "medicine cap" - nakrycie głowy mające znaczenie ochronne, mistyczne. Nie wiem w sumie, jak to właściwie przetłumaczyć... Pióra starałem się pomalować tak, jak na planszy w Osprey'u, gdzie określono je jako pióra sowie. Malowanie nie odbiega od wcześniejszych dwóch miniaturek, pokrycie ponownie lakierem Purity Seal, który tym razem się jednak nie błyszczy. Nie wiem już w ogóle od czego to zależy. Mieszany tak samo długo jak wcześniej, psiukany w identyczny sposób, z identycznej odległości. Jak widać rezultat jest jednak odmienny.

Last from the three Indian scouts I'm painting for Strategie competition and - of course - for my Indian group. Pose and clothes are almost 100% identical with one of the figures from the Osprey's The Apaches book. Light grey color of the jacket with blue lining is not product of my imagination. This is american cavalry jacket turned inside out to better blend with the surroundings, common practice among native scouts. "Warbonnet" visible on the head is not warbonnet at all - this is medicine cap, spiritual and protective headgear. Feathers are painted to resemple owl feathers, just like in Osprey book. Painting was done in exactly the same way like previous miniatures. Figure is coated with Purity Seal matt spray, this time it has true matt finish. I really have no idea why it turned out flat this time. It was shaken as much as previously, distance of spraying was the same, even place was the same. Final result is, as one can clearly see, different.




A tak wygląda cała trójka: And this is group photo of three scouts:



3 komentarze:

  1. Medicine cap, cos jak ichnie "lekarstwa" ktore nosili w woreczkach. Rozne graty przynoszące szczęście. Piora sowy jak najbardziej na miejscu dla zwiadowcy, poprawiaja wzrok i słuch...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładnie się prezentują, choć nieco pysie mają blade, ale może to kwestia światła. Bardzo mi się podobają. Początek jesieni to zawsze dobry moment na malowanie Dzikiego Zachodu ;)

    Howgh!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta, ten medicine cap to na pewno odpowiednik woreczka z "lekarstwami". Tylko jak to zgrabnie przetlumaczyc... To nie jest czapka szamana, to nie jest czapka szamanska, to nie jest pioropusz... ni pies, ni wydra.
    A co do jasnosci... Hmm, moze faktycznie ciut za mocno rozjasnilem twarze.

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.