sobota, 30 stycznia 2016

Z otchłani czasu: Sławne oddziały - Smocza Kompania Księcia Ulthera | From the Abyss of Time: Regiments of Renowns: Prince Ulther's Dragon Company

Ostatni, szósty z drugiej serii Sławnych Oddziałów to zestaw imperialnych krasnoludów, wyrzeźbionych przez braci Perrych, którzy na rynek trafili w listopadzie 1987 r. Po nich do sprzedaży trafiło jeszcze kilka oddziałów w nowych opakowaniach, były to jednak wyłącznie przepakowane jednostki, które już opisano na blogu. Oznacza to, że niniejszy wpis jest ostatnim, jaki przedstawia sławne oddziały z czasów wczesnego Warhammera

Opowieść o Księciu Ultherze, synu Ulfara z Karak-Ungor
Król Ulfar Kamienny Młot z Karak-Ungor umierał. Krewni i dworzanie, przygryzający ze zgryzoty brody, zebrali się wokół władcy leżącego na łożu przyozdobionym czterema kolumnami zwieńczonymi smokami.
- Gdzie jest mój syn? - wychrypiał król. - Czyż nie czas okazać choć trochę smutku? - Książę podrapał się po brodzie. - Oczywiście, będzie mi ciebie brakować, rzecz jasna - powiedział. - Ale kiedy ty już odłożysz swój młot, zostanę królem. Dlatego wiesz, mam mieszane uczucia, prawda? - Król uniósł zachodzące mgłą oczy ku sklepieniu. - Podejdź bliżej  - wyświszczał. - Są rzeczy, o których muszę ci jeszcze powiedzieć, nim umrę. - Pełen nadziei książę zbliżył się do kolumnowego łoża, wraz z nim, dzierżąc w gotowości pióro, podszedł dworski skryba.
- Mój synu - zaskrzeczał król. - Zostawiam ci władztwo Karak-Ungor. - W tym momencie dały się słyszeć pełnie niepewności szepty dworzan. - Zostawiam ci mój topór ze smoczym ostrzem... - A nie młot? - przerwał opryskliwie książę.
- Uważaj, bo nie dostaniesz topora.
- Przepraszam.
- Tak lepiej. A wraz z toporem powierzam ci też zobowiązanie. Lata temu przysiągłem, że nie spocznę, póki nie wytnę znamienia z naszego ludu, a krasnoludy Chaosu nie znikną z powierzchni ziemi. Przysięgę tą przekazuję niniejszym tobie. Przekazuję ci też przysięgę wycięcia goblinów i ich podłego pomiotu. Stworzysz oddział z najlepszych wojowników i wyruszysz, by zniszczyć tych wrogów. Nie spoczniesz, dopóki nie wykonasz tego zadania, nie wrócisz też do Karak-Ungor, który w twoim zastępstwie rządzony będzie przez mego kanclerza, Gorma Mądrego...
W tym momencie królowi przerwało zbiorcze westchnienie ulgi dworzan, niektórzy spośród nich otwarcie wymieniali uściski. Przerwało im stanowcze spojrzenie króla, który kontynuował swą mowę, pospiesznie zapisywaną przez skrybę. - Nazwiecie się Smoczą Kompanią - ciągnął władca. - Za sztandar obierzesz smoczą kolumnę z łoża twojego ojca...
TRRZZASSK!
- Jeszcze nie teraz! - wycharczał król spod zwalonego baldachimu łoża. - A zresztą, na co mi to? - Mówiąc to, umarł.

Okrzyk bojowy: Smok! Smok!
Dokonania: Król Ulther, syn Ulfara Kamiennego Młota, szybko wdrożył się w obowiązki dowódcy, mimo wątpliwości jawnie wyrażanych przez niektórych z dworzan jego ojca. Najsławniejszym czynem Smoczej Kompanii było przerwanie oblężenia Karak-Gromni, gdy połowa atakujących goblinów rzuciła się do ucieczki, słysząc zew bojowy Kompanii. Historycy nie są zgodni, czy nastąpiło to wskutek straszliwej reputacji oddziału, czy też gobliny myślały, że nadciąga prawdziwe smoczysko.
Szaty: Żołnierze mają na klamrach pasów wizerunek złoconego smoka. Tuniki są czerwone.
Tarcze: Na tarczach widnieje stylizowany smok w kolorach zieleni i złota, namalowany na czerwonym polu.
Uzbrojenie: Kolczuga i tarcza, toporek, dwa pistolety i sztylet. Chorąży i muzyk nie noszą toporków.
Zasady specjalne: Smocza Kompania wpada w szał w czasie walki z krasnoludami Chaosu.

The Story of Prince Ulther son of Ulfar of Karak-Ungor
King Ulfar Stonehammer of Karak-Ungor lay dying. Relatives and retainers were gathered round his bed with its four dragon-topped posts, chewing their beards in grief.
"Where is my son?" croaked the king, "Let him come to me." A servant slipped out of the royal bedchamber and hurried to the Prince's apartments. After a few minutes, Prince Ulther son of Ulfar entered the chamber, whistling cheerfully.
"Hello, father," he said, "Still here, then?"
"Well, that's nice," gasped the king, "What about a bit of grief?" The Prince scratched his beard. "Of course I'll miss you and all that," he said, "But then, I am going to be king when you've hung up your hammer. Will mixed feelings do?" The king raised his dimming eyes to the ceiling ."Come closer," he wheezed, "There are some things I must tell you before I die." The Prince approached the four-poster hopefully, as did the court scribe, quill in hand.
"My son," croaked the king, "I leave you the rulership of Karak-Ungor" - there was an uncomfortable shuffling among the king's retainers at this point - "And I leave you my war-axe, with the dragon-etched blade..."
"Not the hammer?" interrupted the Prince, a little peevishly.
"Watch it or you won't get the axe."
"Sorry."
"That's better. And along with the axe, I leave you a duty. Years ago, I swore that I would never rest until the blight of Chaos was cut out from our race, and the Chaos Dwarfs were no more. I pass that oath on to you. I also pass on to you my oath to exterminate the Goblins and their foul kin. You shall form a warband from the very cream of our race, and take it out to destroy these two enemies. You shall not rest until you have completed your task, nor shall you return to Karak-Ungor, which will be ruled in your absence by my Chancellor, Gorm the Wise..."
The king was interrupted at this point by a collective sigh from his retainers, some of whom openly started shaking hands. They were quelled by a stern glance fom the king, who carried on with his death-speech as the scribe wrote furiously. "You shall be called the Dragon Company." he continued, "Take for your standard a dragon-carved post from your father's deathbed..."
CRRRAACK!!!
"Not now !" spluttered the king, from beneath the fallen canopy of his bed, "Oh, what's the use?" And with that, he died.
Battlecry: "A dragon! A Dragon!".
Deeds: King Ulther son of Ulfar of Karak-Ungor settled quickly into the responsibilities of command, despite the doubts expressed openly by some of his father's retainers. The Dragon Company's most notable exploit was the raising of the siege of Karak-Gromni, when half the attacking Goblins turned to flight on hearing the Company's battle-cry. Historians are divided over whether this was due to the Dragon Company's fearsome reputation, or whether they thought a real dragon was coming.
Uniforms: Troopers have a dragon design on their belt-buckles, picked out in gold. Surcoats are red.
Shields - The shield design is a stylised dragon in green and gold, on a red background.
Equipment: Chain mail and a shield (AST 5-6), a hand axe, two pistols and a dagger. The standard bearer and musician do not carry axes.
Special rule: The Dragon Company is subject to frenzy when fighting Chaos Dwarfs.


piątek, 29 stycznia 2016

Tańczące duchy | Dancing ghosts

Dalszy ciąg istot eterycznych. Tym razem czas na duchy relatywnie nowe. Relatywnie, bowiem i tak mają dobrze ponad dziesięć lat, a może nawet koło piętnastu. Dość lubię te wzory, stanowiły bowiem znaczący postęp w stosunku do poprzednio dostępnej, sztywnej jak strach na wróble figurki (pokażę ją za parę dni), niemniej jednak nie zamierzam malować ich więcej, niż widać na zdjęciu. Mam pomalowane przecież już trzy podstawki nowych duchów, planuję kolejne trzy, powinno to zdecydowanie wystarczyć. Na zdjęciu widać wszystkie trzy wzory tych figurek, pozostałe figurki tych duszków, zdublowane, powędrują na wymianę.

Further ethereal creatures. Time for something relatively new - relatively, because they were released more then ten years ago, maybe even close to fifteen years ago. I rather like these figures, they were a major step forward in comparision to the previously available miniature, one stiff so much, that it could be used as a miniature scarecrow (I will show this one in a few days too). Still, I don't plan to paint more these ghosts - I already have three new hosts painted and I plan to add three more, so it will be more then enough:) I build this host using all three miniatures which were released back then, duplicates will be traded probably.





środa, 27 stycznia 2016

Baśka miała fajny biust | Howling Banshee

Wszyscy, którzy widzieli pokazywaną dziś figurkę wiedzą dlaczego Baśka, i dlaczego biust;) A już poważniej, tę samą miniaturkę pokazywałem na blogu już dwukrotnie. Po raz pierwszy w jej pierwotnej wersji, po raz drugi po lekkim przemalowaniu, po powrocie do projektu armii Wampirów. Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis zamyka definitywnie temat tej Banshee, gdyż pomalowałem w ten sposób wszystkie wzory i modele tych istot, jakie miałem w kolekcji.

Malowanie to, po raz kolejny, praktyczny przykład zastosowania sposobu, który opisałem w tym wpisie. Włosy czerwone, żeby jakoś wyróżnić tego groźnego, bądź co bądź stwora, i dodatkowo związać go kolorystycznie z resztą armii. Cieniowanie włosów robione purpurą.

Not the earliest sculpt of the Banshee (as there is at least one from mid eighties) but still rather old. This very miniature was already shown twice on the blog. First time, when I showed this Banshee in its primal form, second, when it was sligthly repainted when I decided to return to painting my Undeads. I hope that today's entry is final, as I painted in exactly the same way all Banshee miniatures in my collection.

Painting itself is, again, done according to my ethereal painting tutorial. Hair are red, as I wanted to show that this is rather dangerous creature and to tie it with the rest of my army. Shading was done with dilluted purple paint.





wtorek, 26 stycznia 2016

Umarli z Dunharrow | Dead Men of Dunharrow

Nieumarłych z Dunharrow chciałem pomalować od dawna. To znaczy, dawno zostali kupieni i odłożeni "na później". W sieci natknąłem się jednak na poradnik , o którym pisał Inkub. W rezultacie udało mi się szybko pomalować połowę z planowanego oddziału. Może uda mi się zagrać nimi w Dragon Rampant?

Mój sposób malowania jest troszkę inny, niż ten opisany przez Inkuba. Po wycięciu z ramek i opiłowaniu kładę mocny drybrush białą farbką na całej powierzchni figurki. Następnie kładę warstwę Nihilakh Oxide. Na jasnozieloną figurkę nakładam solidną warstwę Coelia Greenshade. Na tak przygotowaną figurkę nakładam metodą suchego pędzla rozjaśnienia - ponownie Nihilakh Oxide (całość), a następnie Nihilakh Oxide z coraz większą domieszką białej farby w okolicach głowy i najbardziej wystających elementów. Ostatnim etapem jest pogłębienie cieni. To już tylko estetyka. Zresztą ten etap był konieczny tylko na części modeli.
-Mormeg

Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych tygodni uda mi się pomalować resztę Dead Men of Dunharrow i dokończyć wszystkim podstawki. Póki co są to WIP Undeady.

I wanted to paint Dead Men of Dunharrow for a long time. It means, that I actually purchased those miniatures a long time ago and they were left "to be painted later". But when I found a simple undead painting guide, which Inkub already wrote about, I decided to try it and - as a result - I have a full half of my planned force already finished - 20 miniatures. Maybe I will use them in Dragon Rampant?

My painting is slightly different, then Inkub's one. After miniatures were cleaned and glued, I paint it all over with heavy drybrush of white paint. Then I paint a layer of Nihilakh Oxide. When the paint is dry I wash it heavily with Coelia Greenshade. Once it is dry again, I drybrush highlights - Nihilakh Oxide (all over the miniature) and then Nihilakh Oxide with more and more white paint for head area and most prominent features. The last step is deepening of shadows, but this is purely esthethic. Besides, this step was necessary for just some of the models.

I hope that I will be able to paint second half of my Dead Men of Dunharrow and finish all the bases. Till this time, these miniatures are WIP Undead.
-Mormeg











niedziela, 24 stycznia 2016

Imagine: wywiad z Paulem Cockburnem

Następnym rozmówcą Orlygga z bloga Realms of Chaos 80s jest Paul Cockburn, kierownik redakcji Games Workshop i redaktor naczelny White Dwarfa z okresu przejściowego, gdy w połowie lat osiemdziesiątych zmianie uległa zarówno redakcja pisma, jak i jego siedziba, co związane było z kupnem Games Workshop przez Bryana Ansella. Oryginał tego wywiadu można przeczytać tutaj.

Paul odpowiada za kilka z klasycznych numerów White Dwarfa, w tym ikoniczny numer 79.
Zmiana jest nieuchronna i nieubłagana. Nie można jej uniknąć, a czasami jest też trudna do zaakceptowania. Mówiąc o tym bardzo subiektywnym temacie, wielki amerykański mówca motywacyjny, Denis Waitley, stwierdził: "Musisz powitać zmianę jako taką, nie pozwól jednak, by tobą rządziła".

W świecie gier fantasy połowy lat osiemdziesiątych minionego wieku zmiany były czymś powszechnym. Dungeons and Dragons, która wywarła największy wpływ i cieszyła się największym powodzeniem spośród wszystkich gier tego rodzaju, obecna była w swoim już trzecim wydaniu. W Wielkiej Brytanii Games Workshop, firma, która odniosła duży sukces jako wydawca i producent, znajdowała się w stanie zmian. Dwóch spośród jej założycieli, Steven Jackson i Ian Livingstone, stali się znani dzięki fenomenalnie przyjętej serii książek-gier Fightning Fantasy, musieli przekazać codzienne prowadzenie firmy w ręce kogoś innego. Ostatecznie to dyrektor, Bryan Ansell, właściciel firmy Asgard i, później, Citadel Miniatures, kupił Games Workshop. Wyczuwając spadek popularności gier fabularnych praktycznie natychmiast poszerzył zakres działalności GW wprowadzając gry bitewne i towarzyszące im metalowe figurki. Od ponad dziesięciu lat siedzibą Games Workshop był Londyn. Firma miała w stolicy swój zespół, ludzi mających własne kontakty, osoby pracujące na zlecenie. Ale bazą operacji Citadel Miniatures było Nottingham, a nowy właściciel był przekonany, że wszystkie produkty powstające pod logiem nowego Games Workshop muszą pochodzić z miasta Robin Hooda.

Imagine, wydawany w Wielkiej Brytanii magazyn o Dungeons and Dragons, zakończył działalność po trzydziestu paru numerach. Pismo to miało ambicję zajęcie miejsca White Dwarfa jako źródła wiadomości i opinii na wszystkie tematy związane z grami, ze szczególnym naciskiem położonym na publikacje kolejnych oficjalnych materiałów do D&D i AD&D. Trzeba jednak pamiętać, że w latach 1983-1985 magazyn opublikował bardzo liczne materiały dotyczące różnych zagadnień, zwłaszcza (w przypadku gier fantasy) dotyczące settingu Pelinore. Neil Gaiman, wpływowy pisarz, autor recenzji filmów do tego pisma, opublikował na jego łamach swoje pierwsze opowiadanie - Featherquest. Redaktorem naczelnym Imagine był Paul Cockburn. Kiedy stracił tą pracę, początkowo próbował sił jako redaktor niezależnego magazynu o grach Game Master, a później - wskutek serii wydarzeń, o których niżej - znalazł się na stanowisku szefa samego White Dwarfa, mając za zadanie przeprowadzkę tego znanego i zadomowionego w Londynie pisma (wraz z wyposażeniem redakcji i pracownikami pisma) wiele, wiele mil na północ.

Poniżej opowieść tego człowieka. Opowieść o zmianie. O oporze wobec zmiany. Historia trzeciego redaktora White Dwarfa (po Ianie Livingstonie i Ianie Marshu), świadka największej zmiany w dziejach GW.

RoC80s: Powiedz nam najpierw, jak zająłeś się grami fantasy/fabularnymi i jak doszło do tego, że zacząłeś zajmować się tym zawodowo?
PC: Jeszcze jako dziecko uwielbiałem gry, pamiętam też, że razem z kolegami praktycznie zawsze wczuwaliśmy się w jakieś role, nawet jeśli wówczas nie miało to nazwy, nie było podręczników, kostek ani figurek. Któregoś razu wybrałem się na jeden ze starych, londyńskich Games Day - to musiał być 1981 lub 1982 rok. Kupiłem zestaw Basic D&D i graliśmy jeszcze tego samego wieczora. Nie mieliśmy nikogo, kto pokazałby nam jak to się robi, ale było to coś całkowicie odmiennego od tego, co robiliśmy wcześniej. A potem, jeśli mnie pamięć nie myli, było ogłoszenie w jakiejś gazecie, w którym pisali, że TSR UK, z siedzibą w The Mill w Cambridge, szuka redaktora swojego nowego magazynu, Imagine. Poszedłem tam, była rozmowa w sprawie pracy, i choć nie dostałem tamtego stanowiska, przyjęto mnie jako zastępcy redaktora. Jeszcze przed wydaniem pierwszego numeru pisma oryginalny redaktor naczelny został wylany, wskoczyłem więc na jego miejsce. Wówczas wszystko robiliśmy w biegu, uczyliśmy się w trakcie, byliśmy jednak zdeterminowani, by przeskoczyć popularność White Dwarfa.

RoC80s: Kto pracował w TSR w czasie, gdy sam zaczynałeś tam pracę?
PC: Nie tak dawno na Facebooku pojawiło się zdjęcie, kilku z nas próbowało sobie przypomnieć wszystkich. Szefem był zmarły niedawno Don Turnbull, był Tom Kirby, który zaraz po tym jak przeszedłem do GW, też to zrobił, kupił potem firmę w jakiś czas po moim odejściu z niej. W zespole redakcyjnym był też Graeme Morris (to ten, którego nie udało mi się potem przekonać do przejścia do White Dwarfa), Phil Gallagher (który przejął moje portfolio w GW, gdy przestałem tam pracować i świetnie radził sobie w USA), Jim Bambra i Mike Brunton, który podążył w moje ślady zostając kolejnym naczelnym White Dwarfa. Keith Thompson przyjechał, by sprawować kontrolę nad sprawami wydawniczymi, a Kim Daniel był pomocnikiem wydawcy, podczas gdy Phil Kaye odpowiadał za grafikę i ilustracje. Ludzie ze sprzedaży, zresztą prawie wszyscy tam, byli naprawdę fajnymi facetami. Było mi naprawdę przykro, gdy musiałem opuścić The Mill, kiedy stałem się zbędny.

Drugi numer Imagine
RoC80s: W jaki sposób zacząłeś pracować dla GW? Wyszukano cię? Sam starałeś się o stanowisko?
PC: Nie wszystko pamiętam dokładnie, ale po zamknięciu Imagine (bardzo ciekawa historia sama w sobie), przez jakiś czas zajmowałem się swoim własnym pismem (GamesMaster Publications), i kiedyś, po rozmowie z Ianem Livingstonem, miałem "rozmowę" w sprawie pracy-której-nie-było. Jakiś czas potem rozmawiałem z nim jeszcze raz, zapytał dlaczego nie pracuję w GW. Powiedziałem mu, na co odpowiedział, że może dał mi kontakt do złej osoby. Rozmawiał ze mną potem sam Bryan Ansell, złożył propozycję, której nie mogłem się oprzeć.

RoC80s: Opowiedz nam coś więcej o magazynie Imagine. Czy kierowało wami coś więcej, niż chęć prześcignięcia White Dwarfa? I co to za "ciekawa historia", o której wspomniałeś?
PC: Hmm... Plan był taki, żeby Imagine był brytyjskim odpowiednikiem Dragona. Don chciał stworzyć produkt w Wielkiej Brytanii i chciał, żeby to było pismo. Mieliśmy więc serię brytyjskich dodatków do AD&D i Imagine. Myślę, że Don chciał być kimś w rodzaju Iana Livingstone'a i Steve'a Jacksona (tego z UK) i chciał cieszyć się równym prestiżem. Dlatego staraliśmy się, by Imagine było coraz większe i lepsze, a - ponieważ mieliśmy D&D - co miało pójść nie tak? Do momentu zamknięcia mieliśmy mniej więcej połowę sprzedaży White Dwarfa. W praktyce oddział brytyjski nie mógł udźwignąć takiej działalności, swoje zrobiła także... hmmm... kreatywna księgowość, która - kiedy przyszło do czego - wszystkie straty zepchnęła na pismo (przynajmniej tak powiedziała mi bardzo niezadowolona księgowa). Don nie pozostał na stanowisku wiele dłużej - poruszył ostro tę sprawę z szefami z USA, ale w tym czasie magazyn przestał się już ukazywać. Szkoda. Mam wrażenie, że w roku zamknięcia naprawdę dobrze nam szło.

Roc80s: Pracowałeś dla GW zajmując się budzącą nadal wiele kontrowersji przeprowadzką z Londynu do Nottingham. Co pamiętasz z tego okresu?
PC: A tak... no cóż, to wszystko było trochę głupie. Widzisz. Pierwszy dzień mojej pracy w GW, tylko jakieś 10% przeniosło się z Cambridge to Nottingham. Bryan Ansell wysłał mnie do Londynu, każąc mi przenieść White Dwarfa do Nottingham. Miałem rozliczyć sprzęt, pogadać z kimś, żeby to przerzucić do Studio i sprawdzić, kto z załogi chce się przeprowadzić. Redakcja White Dwarfa, cóż, tylko jeden z redaktorów chciał to zrobić, i - jak przypuszczam - wszyscy wiedzieli, że przybywam z ofertą "przeprowadzka albo wypad". Zawsze dobrze dogadywałem się z Paulem Masonem i Ianem Marshem, ale ówczesna rozmowa z nimi z całą pewnością nie należała do tych najprzyjemniejszych. Skończyło się tak, że sam musiałem zająć się redagowaniem White Dwarfa, bo nie miałem w ogóle załogi. Skusiłem pracowników TSR, żeby przeszli do GW. Nie wiem, tak naprawdę, czy przeprowadzka z Londynu do Nottingham była właściwa, czy też nie - po prostu, musiało do tego dojść. Rządził Bryan i Citadel, a - co za tym idzie - Nottingham.

Roc80s: Byłeś redaktorem naczelnym White Dwarfa od numeru 78 do 83. Na czym wówczas polegała ta praca?
PC: Ha, zrobiłem tylko pięć numerów? Naprawdę, nie chciałem tej roboty, jeśli widać to w tym numerach, serdecznie przepraszam wszystkich czytelników. Wiadomo już wtedy było, że zawartość pisma ulegnie zmianie. Wszystkie produkty nie wydawane przez GW miały zniknąć, a nacisk miano położyć na figurki i malowanie, WD przemieniał się już w katalog GW. Naprawdę tego nie chciałem, ale - jak przypuszczam - widzisz już w tym, co piszę, oznaki, iż, po prostu, nie byłem człowiekiem odpowiednim do GW. Lubię gry i hobby jako takie, nie tylko Warhammera, i tyle. Zatrudniłem Mike'a Bruntona z TSR, żeby przejął pałeczkę po mnie, więc - prawdę mówiąc - najcięższe zadania przypadły jemu. Na czym polegała ta praca? Mnóstwo rozmów o pomalowanych figurkach, a potem ich zdjęć. Mieliśmy trochę spięć przy recenzjach innych produktów - GW nadal współpracowało z firmami takimi jak Chaosium, czy West End Games, więc pojawiały się jeszcze materiały o ich produktach. Ale Bryan miał plan, z którym nie do końca było mi po drodze, tak więc - w rzeczywistości - byłem jedynie opiekunem WD, przez krótki czas po przeprowadzce z Londynu.

Paul Cockburn, zdjęcie z 79. numeru White Dwarfa.

Roc80s: Możesz trochę rozwinąć ten fragment o spięciach przy okazji recenzji w White Dwarfie?
PC: Nie pamiętam tego zbyt dokładnie, ale miałem kilka spięć z Bryanem, dotyczących jego zamysłów. Kiedy przekazywałem WD następcy, jasne już było, że magazyn zmierza w kierunku, w którym będzie opisywał wyłącznie produkty GW. Była taka sytuacja, że mieliśmy gościa z USA, a w którymś z numerów zmiażdżyliśmy jego dzieło w recenzji, podczas gdy on sam był jeszcze praktycznie w tym samym budynku. Rzeczy takie jak ta pokazywały, że nie mogliśmy utrzymać, jako redakcja, niezależności. Wszystko było związane z polityką firmy.

Roc80s: Co, poza redagowaniem magazynu, należało do twoich obowiązków podczas pracy w GW?
PC: Zacząłem tam pracować, mając mieć znacznie szerszy zakres obowiązków związanych z redagowaniem, ponieważ plany dotyczące wydawania różnych produktów były bardzo obszerne. Warhammer (prawdopodobnie 3. wydanie - przyp. Orlygg) był we wczesnej fazie pisania, chłopcy z TSR pracowali nad WFRP, a Rick Priestley zaczął prace nad 40K. Wydaliśmy Blood Bowla i mnóstwo innych fajnych gier, świetne materiały do Runequesta, itd. To właśnie chciałem robić, stanowisko kierownika redakcji było dla mnie idealne. Ale coraz więcej czasu spędzałem walcząc, a potem zostałem odstawiony na boczny tor, zostałem kierownikiem jednoosobowego działu Projektów Specjalnych. A potem, praktycznie rzecz biorąc, już mnie nie było.

RoC80s: Wiele osób, z którymi dotychczas rozmawiałem na temat pracy w Studio, ma na ten temat wiele pozytywnego do powiedzenia. Czy podzielasz ich zdanie?
PC: Nie, niespecjalnie. To znaczy, były wspaniałe dni, wydaliśmy też doskonałe produkty (a także niezłe kiszki), ale w firmie panował styl zarządzania, który - jeśli o mnie chodzi - uważałem za idiotyczny. Nie podobała mi się obrana strategia firmy, no ale nie była to moja firma. Wszystkie sprzeczki i kłótnie, w których brałem udział, dotyczyły opublikowanych przez nas gier. Jestem pewny, że wiele osób, pamiętających mnie z tego okresu, uważa mnie za aroganckiego, przekonanego o własnej słuszności dupka, mogą nawet mieć w tym trochę słuszności. Chciałem kierować działem publikacji najbardziej kreatywnej firmy w przemyśle związanym z grami. A zamiast tego dostałem snotlingi, gobliny, i takie tam. Przepraszam wszystkich czytelników, którzy kochali lub kochają Warhammera lub 40K, ale nienawidziłem wówczas tych gier, a dziś je ignoruję. Żyję teraz w Nowej Zelandii, w moim mieście jest sklep GW. Spoglądam czasami do środka przez szybę i czuję się stary. Wygląda na to, że nic tam się nie zmienia. Ja się zmieniłem - sprzedałem resztki swej duszy marketingowi. Utrzymuję kontakty z bardzo nielicznymi osobami ze starych czasów, ale jestem zadowolony, że poznałem tych ludzi, których spotkałem w czasie swojej pracy w przemyśle związanym z grami. Nadal dużo gram, i jestem wdzięczny losowi, że zobaczyłem wówczas to ogłoszenie w gazecie. Nie dało mi, jak myślę, zbyt wiele, jeśli chodzi o karierę, ale chciałem redagować i uwielbiałem gry. Po prostu, jak sądzę, ten szczególny etap mojego życia nie okazał się specjalnie fajny.

Roc80s: Wspomniałeś, że nie lubisz Warhammera i Rogue Tradera, ale o innych grach wyrażasz się w sposób bardziej pozytywny. Na czym dokładniej polegał twój wkład w wiele gier, jakie GW wydało w czasie, gdy tam pracowałeś?
PC: Początkowo sprawowałem nadzór edytorski nad bardzo licznymi produktami. Kilka moich pomysłów znalazło się w WFRP, na przykład to, jak założono Imperium. Mocno zredagowałem też Warhammera. Nie pracowałem wcale nad 40K, ale już w Blood Bowlu widać mocno moją redakcyjną rękę. Miałem do czynienia również z kilkoma grami planszowymi, najwięcej z Blood Royale, choć ta akurat nie należy do moich najlepszych produktów. Jakieś moje tekściki pojawiają się w kilku produktach z tego czasu, ale raczej nie jestem wymieniany wśród autorów... Byłem, po prostu, kierownikiem tego działu. Tak jakby. Z wyjątkiem tego, że pojęcie "kierownictwa" było dziwnie rozumiane w GW. W tym czasie filozofię zarządzania GW można określić jako darwinizm.

I tak oto kończy się opowieść naszego rozmówcy. Jestem przekonany, że wraz ze mną dziękujecie Paulowi za czas, jaki poświęcił odpowiadając na powyższe pytania. Nie jest bowiem łatwo przypomnieć sobie wydarzenia sprzed 25 lat, kiedy prowadzi się już całkiem inne życie po drugiej stronie planety. Jeśli chodzi o mnie, uważam te wspomnienia za fascynujące, powiedziały mi wiele o początkach GW Bryana Ansella i wpływie, jaki wywarł on na brytyjską scenę gier fantasy.

Wpis ten zacząłem cytatem z Denisa Waitleya - "Musisz powitać zmianę jako taką, nie pozwól jednak, by tobą rządziła". Z pewnością Paul mógłby zgodzić się z nim, biorąc pod uwagę jego stosunek do całego zagadnienia. Z pewnością bowiem nie był (i z pewnością nadal nie jest), człowiekiem, który pozwala, by rządziła nim zmiana.

Czy masz jakieś przemyślenia, dotyczące tego, o czym tutaj przeczytałeś? Czy masz coś do powiedzenia na temat magazynu Imagine? Czy byłeś jego czytelnikiem, a może współtwórcą? A może brałeś udział w zmianie, jaka dokonała się w GW, od gier fabularnych, do własnych gier bitewnych? Jeśli tak, podziel się z nami swymi przemyśleniami

Orlygg

czwartek, 21 stycznia 2016

Malowanie istot eterycznych - poradnik | Ethereals painting tutorial

Mój brat podesłał mi jakiś czas temu krótki poradnik malowania istot eterycznych, opublikowany w jednym z ostatnich numerów White Dwarfa. Efekt, który osiągnięto w czterech naprawdę prostych krokach spodobał mi się na tyle, że zdecydowałem się spróbować pomalować w ten sposób nowe duchy produkcji Games Workshop. Okazało się jednak, że efekt końcowy, choć bardzo szybki do osiągnięcia, pozostawia na żywo nieco do życzenia. Postanowiłem więc nieco go ulepszyć, a wygląd pomalowanych w ten sposób duchów można zobaczyć tutaj.

Some time ago my brother, Mormeg, has send ma a short tutorial for painting ethereals, which was published in one of recent issues of White Dwarf. I liked it enough to try it. My test models were new Ghosts released by Games Workshop. I liked final effect but it was a little too rough for my liking, so I decided to improve this method a little bit. You can see new ghosts painted in the way described below here.

Etap 1 - podkład.
Nic nadzwyczajnego. Standardowo, figurka jest oczyszczana i kładziona jest warstwa podkładowa. W przypadku figurki widocznej na zdjęciu, metalowej, użyłem koloru czarnego naniesionego aerografem. W przypadku figurki plastikowej, wykonanej z materiału w kolorze szarym, wykorzystałbym od razu kolor możliwie zbliżony do barwy materiału.

Step 1 - undercoat.
Nothing unusual. Miniature is cleaned and undercoat is sprayed or painted on. Miniature visible on the photo is casted in metal, so I decided to airbrush on black basecoat. When miniature is made from standard grey GW's plastic, you can basecoat it in grey.

Etap 2 - pierwsza warstwa rozjaśnień.
Do czarnej farby w aerografie dodałem kilka kropel białej, szarą mieszanką pomalowałem figurkę od góry i z boków, starając się trzymać dyszę pod kątem ok. 45 stopni w stosunku do figurki. Czynność tę powtarzałem kilka razy, dodając za każdym razem odrobinę bieli do zbiorniczka aerografu. Ostatnia warstwa była jasnoszara. Malowanie to można również zrobić pędzlem, stosując drybrush. Trwa to jednak nieco dłużej, choć przy odrobinie wprawy uzyskany efekt jest praktycznie równie dobry.

Step 2 - first drybrush of highlights.
Few drops of white paint were added to my airbrush. Resulted grey paint was airbrushed on the miniature from directly above and later from 45 degrees angle. I was careful to hit upper surfaces mostly. This was repeated few times, with more and more white added to the mix. Final highlight was very light grey. You can also use brush and drybrush method. It takes a little more time but final effect may be equally good.



Etap 3 - warstwa podstawowa.
Tu używamy koloru, który nie da się zastąpić innym - Nihlakh Oxide z linii Technical produkcji Games Workshop. Używałem do tego dużego, starego pędzla. Figurka malowana jest w całości, starałem się jedynie, by w miarę możliwości nie malować nowej warstwy na wpół zaschniętej starej, bo farba ma tendencję do rozpuszczania się i ścierania. Przed wyschnięciem warstwa kładzionej farby jest półprzezroczysta, a sama figurka wygląda jak opluta flegmą trola. Widoczne są szare przemazy farby podkładowej. Tak ma być. Teraz trzeba poczekać do zaschnięcia farby i jest to najbardziej pracochłonny etap całego malowania.

Step 3 - basecoat.
In this step you must use this particular paint - Nihlakh Oxide from Technical range released by Games Workshop. I used large, old brush. Miniature is painted wholly, I just tried to not paint new layer of paint over older, not dry yet, as it leaves messy finish. Before Nihlaks Oxide will dry, figure will look like a troll poo. One can see grey undercoat and splashes of thin paint painted over it. It is correct and it should look like this. Now wait for paint to dry and this is most time consuming part of whole painting.



Etap 4 - rozjaśnienia.
Wyciągamy jakiś stary, płaski pędzel i farbę Ceramite White produkcji GW. Zamiast tej konkretnej, może być dowolna inna biel w chłodnej tonacji - nie Skull White, nie Bleached Bone - chłodna, medyczna, zimna biel. Wykorzystując metodę suchego pędzla starannie drybrushujemy całą figurkę, szczególną uwagę poświęcając powierzchniom, które po drugim etapie były najjaśniejsze. Tu doskonale sprawdza się stara zasada modelarska, że mniej jest lepiej. Warto poświęcić nieco więcej czasu kilkukrotnie przejeżdżając dany element niemal suchym pędzlem, niż pomalować ten sam fragment zaledwie dwukrotnie pędzelkiem, na którym jest jeszcze sporo farby. Chodzi nam o uzyskanie delikatnych rozjaśnień, choć sam drybrush powinien być - w efekcie końcowym - dobrze widoczny.

Step 4 - highlights.
Use your old drybrush brush here and open Ceramite White by GW. You can also use any other cold white paint - not Skull White, not Bleached Bone. Cold, medical, neutral white. Drybrush whole miniature, with special attention paid to the upper surfaces and most prominent areas of the miniature. Remember, less paint on the brush is better, be careful here, don't use brush with too much paint on it. Miniature should be heavily drybrushed but effect should be gentle - no white splashes here.



Etap 5 - akcent.
Ten etap jest opcjonalny, ja stwierdziłem jednak, że figurka wygląda dzięki niemu lepiej. By miniaturka bardziej rzucała się w oczy, jej główna część - twarz i fragment dookoła - jest pomalowany "suchym pędzlem" kolorem uzupełniającym, w moim wypadku użyłem Temple Guard Blue. Można też użyć jakiejś zieleni dobrze wyglądającej przy wyschniętym Nihlakh Oxide, jednak wówczas, jeśli zastosowany będzie etap 7 malowania, straci się sporo na wyrazistości.

Step 5 - focus point.
This is optional, but I think that the miniature looks better with focus point. Most important part of miniature is, usually, head, so I decided to drybrush this area with complimentary color. In my case Temple Guard Blue once gently drybrushed is visually different but still close enough to blend into Nihlakh Oxide. One can use some green too, but it will be less striking.



Etap 6 - wygładzenie.
Teraz konieczne jest drobne mieszanie kolorów. Wymieszałem ze sobą kilka kropel Nihlakh Oxide, taką samą ilość Lahmian Medium, dwie, trzy krople lakieru błyszczącego GW (ten dodatek jest bardzo istotny, wraz z Lahmian Medium powoduje dokładne spływanie washa) plus małą kroplę washa Biel-Tan Green GW. Można dodać czystej wody, by otrzymać płyn o konsystencji mniej więcej mleka. Nakładamy równomierną warstwę na całość figurki, pozostawiając jedynie najbardziej wyraźne rozjaśnienia. Powinniśmy uzyskać efekt lekkiego, bardzo jasnego glazu, ciut zmieniającego w stronę zieleni pokryty nim kolor. Pozostawione najbardziej wyraźne rozjaśnienia malujemy tą samą mieszanką, ale z dodatkiem jeszcze większej ilości wody - kolor biały ma być pokryty washem, ale ledwo, ledwo zabarwiony. Czekamy na wyschnięcie tylko wtedy, gdy nasz wash był zbyt silny i konieczne jest powtórne drybrushowanie.

Step 6 - smooothing and glazing.
It is necessary to mix a glaze now. Few drops of Nihlakh Oxide, same amount of Lahmian Medium, two, three drops of gloss varnish (really important, it smoothes final layer and with Lahmian Medium makes glazing easier) and a very small drop of Biel-Tan Green from GW. One can also add water to get milk consistency. Paint this over whole miniature, leaving only whitest, most raised areas without this glaze first. Then add some more water and paint over these white areas too. Don't wait for this glaze to dry now, go straight to step 7. You can drybrush white again over dry wash of course, if you find your initial glaze too strong.



Etap 7 - efekt końcowy.
Na koniec nakładamy pędzlem umoczonym w Biel-Tan Green i następnie dość mocno odsuszonym efekt zielonej eteryczności. W swoich duchach zdecydowałem się zazielenić tak fałdy w dolnej części szat, wpuściłem też wash we wszystkie "dziury" w "ektoplaźmie" i pomalowałem dolne krawędzie ramion. Wash musi być delikatny, by zlewał się z niezaschniętą jeszcze mieszanką nałożoną w etapie 6. W efekcie otrzymujemy bardzo płynne, delikatne przejścia. Powtarzamy do momentu, w którym jesteśmy zadowoleni z intensywności koloru zielonej poświaty. W moim przypadku było to trzykrotne washowanie, przy czym trzeci raz malowałem praktycznie nierozcieńczonym Biel-Tan Green wyłącznie dolne krawędzie szaty.

Step 7 - final touches.
Last step is to paint some glow effect. I decided to use Biel-Tan Green wash. Use it strongly dilluted on lower areas of the miniatures, inside folds, in "holes" into ethereal plasma and on lower parts of raised arms. Wash should be gentle, to blend easily with still wet glaze from Step 6. We should get very gentle, nicely blended slightly green effect, which may be made stronger by painting Biel-Tan Green again over first layer. I used three consencutive, smaller, layers on my miniature, with third painted with undilluted wash only on the very edges.




Etap 8 - podstawka.
Wykonujemy dowolną podstawkę. Rozcieńczony Nihlakh Oxide świetnie nadaje się do zrobienia "poświaty" na ziemi wokół ducha.

To tyle, miłego malowania:)

Step 8 - base.
Made your base of choice. Dilluted Nihlakh Oxide painted in close proximity to the ghost makes great ethereal glow on the ground.
That's all, have a nice painting:)

środa, 20 stycznia 2016

Stary duch | An old ghost

Stary duch, jeden ze świetnej linii figurek z lat osiemdziesiątych, zgrupowanych pod nazwą Night Horrors. Od wielu lat miałem go pomalowanego wraz z innymi duchami z tego okresu, posadowionego na wspólnej podstawce, wymaganej przez przepisy gry. Po pomalowaniu nowych duchów zdecydowałem jednak, że stare figurki zasługują zarówno na lepsze malowanie, jak i podstawki, które pozwolą pokazać je pojedynczo. I tak duszek trafił do rozpuszczalnika, a potem na nową podstawkę, która pozwoli mi używać go choćby we "Frostgrave".
Malowanie zostanie dokładnie opisane w kolejnym, jutrzejszym wpisie.
Pozwolę sobie też przypomnieć, że na blogu pokazywałem już wcześniej kilka figurek z linii Nocnych Strachów (wampirzyca, wilkołak pierwszy i drugi, wampir, ghoul, kolejny trupojad, jeszcze jeden trupożerca, golem).

An old ghost, belonging to the excellent Night Range from the 80s. I have had this particular miniature painted for many years, grouped on the common base with two other ghosts from this long gone period. After my new ghosts were painted though, I decided to paint him again, as I think such nice, old figure deserves both better painting and single base. So, little ghosts went to stropping and got a new base, which allows me to use it in games such as "Frostgrave".

Painting will be shown in a step-by-step guide tomorrow.
I'd like to remind that I already shown some of my Night Horrors here on the blog (vampiress, werewolf first and second, vampire, ghoul, further corpse eater, one more ghoul, flesh golem)









wtorek, 19 stycznia 2016

Pożeracz Światów z czasów Herezji Horusa | Horus Heresy era World Eater

Mój brat poproszony o opis swojej najnowszej figurki stwierdził jedynie, że nie pamięta już jak go malował. Jest to, w każdym razie, pierwszy, testowy model do następnej niedokończonej armii - tym razem World Eaters z czasów Herezji Horusa. Miniaturka pochodzi z zestawu "Betrayal at Calth". Mormeg ma nadzieję, że uda mu się pomalować ich przynajmniej kilku więcej - o malowaniu będzie więc cokolwiek, jeśli uda mu się wytrzymać w tym postanowieniu:)

A ja dodam tylko, że legion ten nie jest mu całkiem obcy - pomalował go całkiem sporo w skali epic.

When I asked my brother to describe his newest painted miniature, he just stated, that he doesn't remember anything about painting him. This is, however, for sure test model for yet another army which will never be finished - his words, not mine. World Eater from Horus Heresy era, miniature comes from "Betrayal at Calth" game. Mormeg hope to paint at least a few more - so let's hope he will write something more about painting in the future:)

And I will add that this legion isn't totally strange to Mormeg, as he painted already considerable force in epic scale.









niedziela, 17 stycznia 2016

Wyjący w ciemnościach | Howlers in the dark

Trzecia, i zarazem ostatnia (przynajmniej na jakiś czas) podstawka najnowszych duchów produkcji Games Workshop. Powtórzę się, niemniej jednak uważam, że mimo dość problematycznej konstrukcji samych modeli, ich widok po pomalowaniu z nawiązką wynagradza trudny montaż.

Malowanie podobnie jak w przypadku obu wcześniej już pokazanych podstawek. Zrobiłem w końcu też zdjęcia potrzebne do pokazania szczegółowego poradnika dotyczącego malowania istot eterycznych w ten sposób, pojawi się na blogu w nadchodzącym tygodniu.

Third and the last (at least for a time being) base of newest ghosts released by Games Workshop. I will repeat myself but those ghosts, despite being rather problematic to glue properly, look mighty fine in my opinion once painted. Truly horrific spirits of tortured madmen.

Painting was done in exactly the same manner as with first two bases shown here, on the blog. I finally managed to make some photos showing stages of painting etheral miniatures "in my own way" so expect tutorial soon, this week definitely.