niedziela, 19 września 2010

Meksykanin Scorpiona | Scorpio's Mexican

Ten wpis powstał niejako przy okazji. Tak naprawdę powinienem siedzieć i kończyć galijską kawalerię. Przyglądając się świetnym figurkom Saxon Doga na jego blogu, stwierdziłem, że coś jest w tym dipowaniu. Parę razy wcześniej widziałem już miniaturki pomalowane w ten sposób (w jakości, która usprawiedliwiała użycie przy nich słowa "pomalowanie"), niemniej jednak jego dzieła były najlepsze. Nabyłem drogą kupna puszeczkę dipa produkcji Army Paintera, obejrzałem parę tutoriali video, poczytałem co o tym piszą w rozmaitych "how to" i byłem gotowy. Na pierwszy ogień, w ramach próby, postanowiłem zająć się miniaturką produkcji Black Scorpion Miniatures, a konkretnie meksykańskim bandytą do mojej rosnącej liczebnie posse bandidos. Figurka prezentowała się nieźle - wybrałem celowo taką, w której było sporo wystających elementów (pasy z nabojami, pofałdowane buty i spodnie), by dać szansę dipowi. Malując nie wysilałem się w ogóle - ot, podstawowe kolory na wszystkie obszary, pasek czerwieni na kapeluszu dla ozdoby i tyle. Malowanie praktycznie identyczne z zaproponowanym przez producenta, zero rozjaśnień i cieni. Wiedziałem, że w efekcie dipowania położone kolory ściemnieją, dlatego celowo zastosowałem nieco jaśniejsze od tych, jakie chciałem mieć finalnie. Dip nakładałem pędzlem. Uznałem, że zanurzenie i strząsanie mieszaniny jest a: rozrzutne, b: nie wpłynie pozytywnie na kolor ścian i sufitu mojej "jaskini", natomiast jako leń z natury, nie chciałem wychodzić przed dom (zresztą, patrz "a"). Nakładanie banalne - płyn o gęstości oleju maszynowego spływa z pędzla sam. W zasadzie można powiedzieć, że - po prostu - pomalowałem całą miniaturkę tą brązową mazią. Po ok. minucie zebrałem suchym pędzlem nadmiar emalii, gromadzącej się w zagłębieniach i odstawiłem figurkę na półeczkę, nakrywając ją pudełkiem, chroniąc tym samym przed kurzem. To dość ważne, bo dokładne schnięcie dipa trwa aż 24 godziny. Po wyschnięciu otrzymałem produkt figurkopodobny, na dodatek błyszczący niczym wiadomo jaka część ciała psu... Nadszedł czas na prawdziwe malowanie. Spodnie, buty, pas, kapelusz i koszula doczekały się warstwy rozjaśnienia, składającej się z jednokrotnego maźnięcia pędzlem umoczonym w odpowiedniej farbie bazowej. Kurtka miała tych rozjaśnień więcej - oryginalny kolor Red Gore Games Workshop, rozjaśniony potem Red Gore i Blood Red w równych proporcjach, a na koniec sam Blood Red. Twarz i skóra w zasadzie rozjaśniłem tylko raz, bazowym kolorem, jedynie czubek nosa i kłykcie palców dostały minimalnie jaśniejsze rozjaśnienie kolorem bazowym i odrobiną bieli.  Potem psiukanie warnishem w aerozolu i oczekiwanie na wyschnięcie... Cóż... Efekt końcowy jest odrobinę dwojaki. Po pierwsze... metoda ma potencjał. Użyłem dipu średniego, cienie są dość umiarkowane, ale chyba jednak za lekkie. Przypuszczam, że to jednak moja wina. Mieszając środek Army Paintera z całą pewnością nie zrobiłem tego za starannie. Przypuszczam, że dłuższe mieszanie pomoże z uzyskaniem właściwego koloru. Po drugie... widać, że figurka jest malowana inaczej niż mokrym pędzlem, mieszaniem kolorów, washami i rozjaśnianiem. Po trzecie, malowanie (nie licząc czasu na schnięcie dipa i werniksu) zabrało mi sporo mniej czasu niż zwykle. Przypuszczam, że gdybym zamiast dipa zastosował normalne washe i równie minimalistyczne rozjaśnienia, efekt byłby jednak zdecydowanie gorszy, choć spędziłbym podobną ilość czasu. Po czwarte  - będę stosował tę metodę, starając się ulepszyć poszczególne elementy składowe, na figurkach 28 mm. Myślę, że wyjdzie z tego coś lepszego, niż na zdjęciach niżej. I - w końcu - po piąte i ostatnie - muszę kupić jakiś lepszy werniks matowy. Użyty przeze mnie werniks do obrazów olejnych i akrylowych nie daje efektu matu, tylko satyny, przedmiot nim potraktowany błyszczy się podobnie jak skorupka jajka. Może dlatego nie jestem do końca zadowolony z efektów próby.
Co do miniaturek Black Scorpion - malowało się ją odrobinę gorzej niż Meksykanów z Artizan Designs, ale tylko dlatego, że spora część detali była mała i niewyraźna. Poza tym zarówno wielkością, jak i szczegółowością, nowy Meksykanin nie odstaje od swoich wcześniej pomalowanych kamratów, a może nawet ich nieco przewyższa, pod względem dokładności. Na pewno ma znacznie lepiej zrobione rewolwery...

This entry is written as a kind of byproduct of my curiosity. I really should be finishing my gallic cavalry right now. But... Looking at the great miniatures on Saxon Dog blog I came to the conclusion, that there is a chance that diping really works. Well, it obviously works for Saxon Dog, so I decided to give it a try too. I bought a can of Army Painter Strong dip, watched few video tutorials, read some "how tos" and tried it myself. My first poor victim is Mexican bandid made by Black Scorpion Miniatures. It will fit into my growing bandidos posse and was a ideal choice for my try, being 28 mm and with relatively deep sculpt, allowing dip to flow easily into all areas. First I painted whole miniature in basic colors - no highlights, no washes, nothing fancy at all, scheme of colors is directly copied from producers one. Just small ornamental red band on the hat. I knew that dipping darkens colors so I used really light versions (Vallejo Pale Flesh for example) of them. Dip was brushed on. I'm too lazy to go outside to dip and shake any excess off and - besides - it is a waste of rather expensive material. Brushing was easy - basically I just painted whole miniature with a dip. Any excess pooling in lower areas was brushed off after about one minute. I put the miniature on the shelf under some plastic box next (to protect it from dust) and left it there for about 24 hours to dry. 24 hours passed and it was time for real painting. All areas except skin and jacket got one highlight with basic color. No other, lighter highlights, no washes at all. Skin got another, very small highlight of basic color and white on knuckles and nose. Red jacket was highlighted in three passes - basic color (Games Workshop Red Gore), then mix of basic and lighter color (50:50 Red Gore and Blood Red) and final one made with just Blood Red. That's all - miniature was painted. I matt varnished it and left to dry. Well... final effect is... not so good and not so bad. First - I think i didn't shake mix well enough before using it. Shadows are too light, and they are definitely deeper on other miniatures I saw painted with Strong Quickshade Army Painter mix. Second, it clearly shows that miniature is dipped and not painted in traditional way. Third, painting was a lot faster (excluding drying time of course) then my standard method of painting - basic colors, washing, highlighning, etc. I think that final effect would be much worse with my standard method and just one highlight than it is with dipping and one highlight. Fourth, I will use dipping for more miniatures in 28 mm scale. I think it will give better results with practice. And last note - I have to buy better, more matt varnish. The one I have now gives satin effect, it's not matt at all. Miniature has the same kind of finish as eggshell. Maybe that's the cause of "not that great" final look.
Regarding Black Scorpion figures. Painting was a little trickier then Artizan Designs, because some details were really small and not really well defined. New bandid is the same height as previous ones (from AD) and it has one certain advantage - much better sculpted guns.  

3 komentarze:

  1. Dipping ma sens, ale moim zdaniem przy malowaniu hord typu gobliny, undeady czy inne brudy. Przy malowaniu posse liczącego ok. 15 modeli chyba zostałbym przy klasycznych technikach. Z drugiej strony chemia modelarska idzie szybko naprzód, czemu więc nie czerpać z jej dobrodziejstw pełnymi garściami?

    Podobnie jak Ty mam mieszane uczucia w kwestii dippingu. Może faktycznie trzeba metodę dopracować?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy 15 bym się w ogóle nawet nie zastanawiał. Malowałbym tradycyjnie i tyle. Sęk w tym, że chodzi po głowie projekt, w którym po jednej stronie będzie koło 180 figurek 28 mm, a być może będę miał do malowania obie strony... Tutaj już zaczyna mieć sens wszystko, co przyspieszy malowanie... A padło akurat na Meksykanina, bo miałem go pod ręką...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy 180 figurkach dipowanie jest jedynym słusznym rozwiązaniem :)

    A Meks okazał się być królikiem doświadczalnym :)

    OdpowiedzUsuń

Z wielką przyjemnością czytam zawsze wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne, choć co do tych ostatnich wolałbym, by były merytoryczne. Zostaw ślad swojej obecności komentując lub dodając blog do listy obserwowanych.

I always read all comments with great pleasure - both positive and negative ones. Speaking about negatives - please be constructive and let me improve my blog. Comment or follow my blog.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.